109
Views

Czy kiedykolwiek przekonam się do hybrydy typu plug-in?

Ciągle stykam się z marketingowym wychwalaniem hybryd tego typu. Czy to ze strony Mitsubishi, Volvo, Mercedesa czy BMW. Cały czas wpajają ludziom to, że plug-in jest fajny. Ale czy naprawdę jest? Jakoś mi ciężko się przekonać do takiego rodzaju hybrydy. Oczywiście najpopularniejszym argumentem jaki słyszałem jest pewna historyjka, którą Wam przedstawię. Załóżmy, że mieszkacie np. w domku jednorodzinnym i do pracy, do centrum dojeżdżacie każdego dnia 30 km w jedną stronę. Przy zasięgu jaki oferuje Mini Countryman Plug-in Hybrid czyli 25 km okazuje się, że tylko pięć kilometrów przejedziecie używając silnika benzynowego. Pod biurem mamy ładowarkę, więc podpinamy auto do gniazdka. Po pracy wracamy znów 30 kilometrów zaledwie 5 przejeżdżając na silniku spalinowym. Ewentualnie posiadamy w garażu gniazdko dzięki czemu baterie są ciągle naładowane do 100%. Szybki wypad na zakupy, do znajomych, którzy mieszkają blisko – jakakolwiek trasa, która nie będzie wymagała pokonania ponad 30-40 kilometrów. Wtedy zakup plug-in’a będzie miało sens. Szczególnie rozmiarów Mini Countryman, który i tak do najmniejszych aut nie należy.

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Mini Countryman to spory wóz

Osoby, które widziały na żywo tego crossovera potwierdzą moją opinię. Mini pręży swoje muskuły i widać to praktycznie z każdej strony. Mamy tu przede wszystkim bardzo duże nadkola z plastikowymi nakładkami, jak na crossovera przystało. Mamy spore zderzaki, które zostały narysowane tak, że widać na nich zacięcie… sportowe tego modelu. Ale o tym w dalszej części tekstu. Podoba mi się mocne przeszklenie co widać na fotkach. Nie zabrakło typowych dla Mini reflektorów – zarówno tych przednich jak i tylnych. Podoba mi się też spore przeszklenie znacznie zwiększające widoczność. Ogólnie bryła zachowała kształty typowe dla angielskiego (a teraz w sumie dla niemieckiego) auta, aczkolwiek w Countryman zauważalny jest „przyrost masy”. W końcu to już nie małe Mini, a pełnoprawny crossover. Rozmiarowo Countryman’a możemy porównywać do Nissana Juke, Opla Mokka lub Renault Captur, jednak wydaje mi się, że to właśnie bohater tego artykułu oferuje najwięcej miejsca.

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Krótko mówiąc: zapewne nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że samochody te mają określonego odbiorcę. Ich wygląd nie jest pospolity. Ale to dobrze, bo Mini kupuje ktoś, kto wie że to auto stworzone jest dla niego. Szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek ktoś kupił jakikolwiek model tego producenta z przypadku. Mi to odpowiada, bo to sprawia, że każde Mini jest wyjątkowe, ma swoją historię.

Wnętrze to Mini z krwi i kości. To lubię!

Mini Countryman jak i każdy inny model tej marki ma bardzo specyficzne wnętrze, które nawiązuje do korzeni, aczkolwiek nie oznacza to, że brak mu nowoczesności. W żadnym wypadku! BMW postarało się, aby klienci nie mogli narzekać na ten aspekt. Mamy więc duży ekran odpowiedzialny za wyświetlanie multimediów czy nawigacji. Mamy także bardzo ciekawe oświetlenie ambient. Co prawda zegary wylądowały za kierownicą (w klasycznych Mini prędkość odczytywaliśmy z zegarów umieszczonych na konsoli środkowej) jednak to chyba oczywiste, że należy iść z duchem czasu i wprowadzać nową technologię do swoich aut. Fantastycznie wyglądają przełączniki. Przypominają mi te, które umieszczone są w samolotach. Co ciekawe, to właśnie największy z nich odpowiada za uruchomienie auta. Początkowo trudno się do tego przyzwyczaić, jednak to kwestia czasu.

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Wnętrze Mini Coutryman jest bardzo dobrze przemyślane. Króluje tu ergonomia, wszystko jest na swoim miejscu. Materiały użyte do produkcji auta stoją na wysokim poziomie, w końcu to marka, która należy do BMW. Ilość miejsca jest akceptowalna, fotele są wygodne, a wyciszenie wnętrza bardzo dobre. Krótko mówiąc, naprawdę trudno się tu do czegoś przyczepić.

Wspomnę jeszcze o bagażniku. Minimalna pojemność jaką oferuje Mini Countryman to 450 litrów. Pojemność zwiększa się po złożeniu siedzisk do 1390 litrów. Jest więc akceptowalnie.

Kwestie techniczne w Mini Countryman Plug-in Hybrid czyli co mamy pod maską

Tak naprawdę trudno „przelać na papier” to jak jeździ się tym modelem. Z jednej strony zapewne wielu z Was będzie wymagało od Countrymana właściwości terenowych. Z drugiej strony każdy dobrze wie, że SUV-y i crossovery raczej nie mają wiele wspólnego z jazdą off-roadową i najlepiej aby te auta zostały na asfalcie. Dlatego postaram się mniej-więcej opisać moje wrażenia z jazdy.

Nie będzie zapewne dla nikogo zaskoczeniem fakt iż Mini Countryman lepiej sprawdza się w mieście niż poza nim. To oczywiście za sprawą motoru i skrzyni biegów, które posiadał testowany przeze mnie egzemplarz czyli „Plug-in Hybrid”. Sercem był trzycylindrowy (?!) silnik o pojemności 1,5. Łącząc moc silnika elektrycznego i spalinowego uzyskamy 224 KM (136 KM + 88 KM) i 385 Nm (220 Nm + 165 Nm). Z motorem współpracuje 6-biegowa skrzynia automatyczna Steptronic. Auto posiadało także napęd na cztery koła sterowany elektronicznie. Przód napędza motor benzynowy natomiast tył elektryczny. Połączenie takiego silnika i skrzyni sprawia, że Mini Countryman Plug-in Hybrid przyspiesza do setki w 6.8 sekundy. Deklarowane przez producenta spalanie to (hehe) 2,1 l/100 km. Do osiągnięcia? Tak, ale dobrze wiecie w jakich warunkach. O tym pisałem w pierwszym akapicie. Tak naprawdę trzeba liczyć się ze spalaniem rzędu 6-8 litrów na setkę. Według mnie i tak akceptowalne. W końcu to dość ciężkie auto – waży 1660 kg.

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Wrażenia z jazdy

Wróćmy jednak do wrażeń. Zacznę od tych miejskich. Za sprawą silnika elektrycznego praktycznie niewiele aut będzie mogło „nam podskoczyć” ruszając spod świateł. Do tego może zużywać praktycznie znikomą ilość paliwa. Układ kierowniczy jest fantastyczny – świetnie można dogadać się z autem. Ba, nawet w ciasnych zakrętach Countryman czuje się bardzo dobrze. To auto naprawdę zapewnia gokartową radość z jazdy. Prawie jak Mini Clubman JCW, którego miałem okazję testować, aczkolwiek to dwa całkowicie różne charaktery. Tak czy inaczej, trzymanie boczne foteli, szybkie reakcje układu kierowniczego, żwawo działające połączenie skrzyni i silnika i uzyskujemy naprawdę dużą frajdę z jazdy.

Tak naprawdę właściwości terenowe wolałbym przemilczeć. OK, można zjechać na szuter i napęd sobie poradzi. Można wjechać w śnieg i napęd sobie poradzi. Ale co z tego, skoro tak naprawdę głównym założeniem takiego auta nie jest jazda po terenie. Wystarczy popatrzeć na opony – typowo drogowe, nie mające nic wspólnego z off-roadem. Do tego hybryda plug-in totalnie nie nadająca się do tego. Jeśli więc chcecie poszaleć w terenie kupcie sobie przerobioną terenówkę z prawdziwego zdarzenia. Nawet tańszą Fronterę czy Vitarę. Mini Countryman zostawcie do łatwiejszych zadań: dojazdów na grzyby, na ryby, czy do letniskowego domku gdzieś za miastem. Delikatnie podwyższone zawieszenie i plastikowe elementy to nie wszystko aby auto nadawało się do terenowej jazdy. W sumie tak szczerze, chcielibyście porysować tak ładny lakier i uszkodzić jakieś elementy mechaniczne? Nie sądzę.

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Podsumowanie

Mini Countryman Plug-In Hybrid to bardzo udany samochód. To takie połączenie angielskiej tradycji z zaawansowaną, nowoczesną niemiecką technologią. Takie jakie powinno być Mini naszych czasów. Auto świetnie się prowadzi, oferuje sporo miejsca, ma naprawdę bardzo dobre osiągi, a przy tym, jak na Mini przystało posiada świetny, nietuzinkowy wygląd. Tak naprawdę jeśli chcemy kupić niewielkiego crossovera premium z napędem hybrydowym typu plug-in to… konkurencji nie ma. Testowany model, a więc Mini Countryman Cooper S to wydatek rzędu 149 500 zł. Czy to dużo? Wydaje mi się, że cena jest akceptowalna patrząc na to jak świetne auto otrzymujemy. Ja to kupuję!

Mini Countryman Plug-in Hybrid - crossover, który chce być eko

Kategoria artykułu
Motoryzacja
Daniel Laskowski

Jestem pomysłodawcą magazynu, który właśnie przeglądasz. Miałem okazję pisać treści dla wielu portali internetowych, a także gazet. Interesuję się nowymi technologiami, motoryzacją (przede wszystkim samochodami, chociaż coraz mocniej patrzę w kierunku motocykli typu bobber) oraz muzyką. Nie skupiam się jednak na jednym gatunku. Słucham zarówno jazzu, jak i muzyki elektronicznej. Na łamach MenWorld.pl zajmuję się zarówno tworzeniem treści, jak i zarządzaniem całym portalem.

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.