92
Views

Skupię się dzisiaj na elektronice użytkowej, z którą obcujemy na co dzień. Każdego roku mamy okazję oglądać przynajmniej kilka głośnych premier, podczas których różni producenci prezentują swoje najnowsze urządzenia. Smartfony, tablety, smart-zegarki, opaski fitnessowe – jest tego naprawdę cała masa. Ciężko być na bieżąco z absolutnie każdym takim wydarzeniem, ale na szczęście wcale nie ma takiej potrzeby. A przynajmniej nie czuję jej ja.

Większe, nowsze, lepsze, fajniejsze

Ostatnia konferencja Apple skłoniła mnie do głębszego zastanowienia się, w którym kierunku zmierza nas konsumpcjonizm. Poza nawałem śmiesznych memów o bezprzewodowych słuchawkach konferencja dostarczyła również dość konkretny obraz zachowań nas, czyli konsumentów. Gwoli ścisłości, żeby ktoś nie poczuł się obrażony – sam jestem zapaleńcem i potrafię się podniecać nowym aparatem w telefonie przez tydzień. Nie ma absolutnie nic złego w jaraniu się nowościami w naszym kręgu zainteresowań, nie ważne, co on obejmuje. Zazwyczaj jednak zajawka mija szybko, a zapaleńcy sami śmieją się z tego, jak bardzo dali się wkręcić.

Tymczasem rynek jest coraz bardziej nasycony. Swego czasu bardzo popularne było pisanie o erze post-pc, która rzekomo miała wynikać z malejącej sprzedaży komputerów stacjonarnych. Mało kto zadawał sobie trud pomyślenia, czym to jest spowodowane. Oczywiste jest, że kiedy każdy z nas ma już komputer wystarczający do naszych zastosowań, to raczej nie będzie potrzebował nowszego. Na początku tej całej rewolucji kolejne kamienie milowe oznaczały konkretne zmiany. Konfiguracja sprzed roku stawała się przestarzała. Te czasy jednak minęły – na moim pięcioletnim pececie ze średniej półki cenowej nadal jestem w stanie grać w większość najnowszych produkcji.

Do tego samego etapu dotarliśmy już również w przypadku smartfonów. Jak już wspomniałem, nie ma nic złego w jaraniu się nowinkami. Wszędzie jednak istnieje granica i każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na kilka naprawdę istotnych pytań. Istotnych z punktu widzenia nie tylko naszych portfeli, ale takiego zwykłego zdrowego rozsądku.

najnowsze urządzenia

Chcę więcej!

Jestem dość wymagającym konsumentem i nie cierpię, kiedy na urządzeniach pracuje mi się niewygodnie. Nie oznacza to jednak, że co roku wymieniam cały swój arsenał, byleby mieć te kilka cyferek więcej. Ba! Nawet kiedy coś kupuję, to nie wybieram produktów najnowszych. Z kilku powodów. W ciągu zaledwie roku są one w stanie stracić na wartości nawet kilka razy. Zeszłoroczny flagowiec Samsunga kosztował w dniu premiery trzy tysiące złotych – dzisiaj bez trudu można go kupić za pół tej ceny. Inne najnowsze urządzenia podlegają tym samym prawom.

Ale jak to się ma do świadomego konsumpcjonizmu? Nie chcę tutaj udawać kogoś, kto do technologii podchodzi, jak do niedźwiedzia, bo telefon w ręce trzymam w ciągu dnia naprawdę często. Momentami wydaje mi się, że nawet za często. A ponieważ niedawno zmieniałem telefon, mogłem trochę dokładniej przyjrzeć się najróżniejszym ofertom. Nie wchodząc w zbędne szczegóły – wybrałem Nexusa 5X, czyli model, który swoją premierę miał ponad rok temu, a dodatkowo nie był flagowcem. Jego rolą nie było konkurowanie z najmocniejszymi modelami na rynku. Mimo to nawet teraz, ponad rok od premiery, telefon działa w zasadzie idealnie.

Co rozumiem przez “idealnie”? Na przykład to, że aplikacje odpalają się błyskawicznie. Na przykład to, że kamera potrafi nagrywać wideo w rozdzielczości 4K. Na przykład to, że bateria bez problemu wytrzymuje cały dzień dość intensywnego użytkowania. Wszystko to w zeszłorocznym telefonie, który obecnie kosztuje mniej niż jedną trzecią ceny najlepszych flagowców.

najnowsze urządzenia

Jan Kowalski

My, ludzie śledzący z zainteresowaniem premiery najnowszych modeli, jesteśmy w mniejszości. Zdecydowana większość konsumentów i odbiorców tych modeli to ludzie, którzy nie bardzo się jeszcze na tej całej technologii znają. Ogromna popularność Huaweia w Polsce wynika między innymi z faktu, iż jego modele reklamował sam Robert Lewandowski. Statystyczny posiadacz telefonu wie, że jego telefon jest “lepszy”, ale nie bardzo wie, na czym ta “lepsiejszość” polega. Najnowsze urządzenia reklamowane są właśnie jako lepsze i lepsze, a taki Jan Kowalski nie zastanawia się długo.

Wiecie, do czego najczęściej wykorzystywane są nowe telefony? Jedna z ankiet obejmujących kilkadziesiąt tysięcy posiadaczy iPhone’ów wykazała, że około siedemdziesiąt procent z nich najczęściej korzysta z… odtwarzacza muzyki. Nie z możliwości świetnego aparatu. Nie z dużej ilości dobrych aplikacji biurowych. Nie z nawigacji. Nawet nie z fajnych gier. Nie. Oni po prostu słuchają sobie muzyki.

Czy to źle? Absolutnie nie. Ale czy potrzebują do tego celu tak drogiego sprzętu? Tutaj należałoby się zastanowić. Nadmierny konsumpcjonizm jest coraz większym problemem naszego świata, a najbardziej przejawia się to w marnowaniu jedzenia. Im bardziej rozwinięte (o ironio) społeczeństwo, tym bardziej szasta dobrami materialnymi na prawo i lewo, zwyczajnie je marnując. Tu nie chodzi o to, że mieszkaniec rozwiniętego kraju kupuje trzy pizze i zjada trzy pizze. On kupuje trzy pizze, zjada pół jednej, a resztę wyrzuca.

najnowsze urządzenia

Najnowsze urządzenia

W codziennym biegu po kolejne sukcesy łatwo jest o tym wszystkim zapomnieć. Niezwykły i emejzingowy podwójny aparat w najnowszym iPhonie przesłania nam zdrowe myślenie i uaktywnia chęć posiadania. Warto się jednak zastanowić, na ile posiadacze takiego aparatu są w stanie wykorzystać jego możliwości. Wiecie, to jak z tymi pytaniami o aparat, który robi dobre zdjęcia, na które inni opowiadają o garnkach, które gotują dobre jedzenie. Tymczasem aparat w moim zeszłorocznym Nexusie 5X robi na tyle dobre (pod względem parametrów technicznych) zdjęcia, że tylko profesjonaliści mogliby czuć, że czegoś im tu brakuje. Nie sądzę, żeby fotka na Instagramie czy Snapchacie potrzebowała podwójnego aparatu.

Świadomy konsumpcjonizm nie polega na celowym korzystaniu z rzeczy nieodpowiadającym naszym potrzebom. Nie chcę w żaden sposób demonizować ludzi, którzy świadomie i z pełną odpowiedzialnością kupują najnowsze urządzenia, bo postęp istnieje po to, byśmy mogli z niego korzystać. Warto jednak wiedzieć, że korporacjom nie zależy na tym, by nam było łatwiej. Nasza wygoda nie ma dla nich żadnego znaczenia. Tutaj liczą się po prostu zyski, a zyski najłatwiej osiągnąć wtedy, kiedy przekona się ludzi, że oni tego podwójnego aparatu bardzo potrzebują.

Kategoria artykułu
Nowe technologie

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.