100
Views

Ludzkość bada kosmos od zaledwie kilkudziesięciu lat, a mimo to udało nam się zaobserwować mnóstwo niezwykłych cudów Wszechświata. Od ogromnej mgławicy zbudowanej głównie z alkoholu etylowego, przez kwazary i pulsary, na czarnych dziurach skończywszy. Mimo to nasza wiedza mieści się gdzieś na czubku główki od szpilki wbitej w piłkę, chociaż wcale nie jestem pewny, czy piłka jest tutaj wystarczająco dużym obiektem odniesienia. W każdym razie dążę do tego, że być może nowo odkryty układ słoneczny nie jest we Wszechświecie czymś niezwykle rzadkim. Może takie kombinacje planet zdarzają się częściej, a my potrzebujemy jedynie czasu, by je odkryć i skatalogować. Mimo wszystko zasługujemy dzisiaj na chwilę marzeń wolnych od ograniczeń, a to za sprawą układu TRAPPIST-1, którego artystyczne wyobrażenie NASA możecie podziwiać na powyższym zdjęciu.

Powszechność egzoplanet

Przez większą część ludzkiej historii dominował pogląd, iż nasz rodzimy Układ Słoneczny jest we Wszechświecie czymś niezwykłym i niespotykanym. Pod względem występowania życia taki pogląd nadal jest aktualny, wszak wciąż nie zaobserwowaliśmy śladów żadnej inteligentnej cywilizacji. Jeśli zaś chodzi o samą strukturę systemów planetarnych, musimy zaakceptować nasz brak wyjątkowości. Przez strukturę rozumiem rodzaj gwiazd, rodzaj i ilość planet, a także bytność planet w tak zwanych strefach życia, czyli obszarach wokół gwiazdy, w których temperatura sprzyja istnieniu wody w stanie ciekłym. Każde kolejne obserwacje pozaziemskich układów utwierdzają nas w przekonaniu, że planety ziemskiego typu występują w kosmosie dość powszechnie. Ba! Nowoodkryty układ słoneczny TRAPPIST-1 pokazuje nam, że życie może istnieć w miejscach jeszcze bardziej egzotycznych, niż nasze rodzime poletko.

Przejdźmy jednak do rzeczy. Układ słoneczny TRAPPIST-1 posiada kilka cech, które czynią go bardzo wyjątkowym względem wszystkich układów, które do tej pory poznaliśmy. Przede wszystkim posiada siedem planet o wielkości podobnej do naszej Ziemi, spośród których aż trzy krążą w strefie życia. Mało? Planety krążą wokół dość chłodnej gwiazdy wielkości mniej więcej Jowisza. Zatem, skoro gwiazda jest zimna, a planety mieszkają w strefie życia, to okres ich obiegu musi być bardzo krótki. I tak właśnie jest – rok słoneczny w układzie TRAPPIST-1 waha się od półtora ziemskiego dnia w przypadku najbliższej słońcu planety do nieco ponad czternastu dni w przypadku tej najdalszej. Prawdopodobnie powoduje to, iż planety są zwrócone do słońca cały czas tą samą stroną, podobnie jak nasz Księżyc względem Ziemi. Aha, jeszcze jedno. To wszystko znajduje się „tylko” 40 lat świetlnych od nas, a więc nasze teleskopy zobaczyły obraz zaledwie sprzed czterdziestu lat.

układ słoneczny

To co, lecim tam?

W tym momencie magia chwili rozpada się na kawałki. Nie ważne, jak bardzo niezwykłego odkrycia dokonalibyśmy, nie jesteśmy w stanie nic więcej z tym zrobić. Z trudem przychodzi nam wysyłanie rakiet na orbitę okołoziemską, a co dopiero mówić o podróży do miejsca oddalonego o tak olbrzymią odległość. Dotychczasowa wiedza fizyczna nie pozwala nam na tak daleką podróż, chyba że rozważamy wysłanie załogi w podróż o długości 380 bilionów kilometrów. Przy obecnej technice potrwałoby to… no cóż. Zdecydowanie za długo. Nawet prędkość światła, choć nieosiągalna, gwarantowałaby czterdziestoletnią podróż. Dopóki science-fictionowe wizje tunelów czasoprzestrzennych nie staną się rzeczywistością, możemy tylko egzystować w naszym  Układzie Słonecznym i marzyć. Marzyć o tym, że pewnego dnia obrazek z nagłówka stanie się prawdziwym zdjęciem, a nie stworzoną wizją artystyczną.

Jest jeszcze jedna kwestia, czyli zagadka potencjalnego życia pozaziemskiego. Inteligentną cywilizację wykluczyliśmy już na obecnym etapie, ponieważ nasłuch tamtej części kosmosu nie wykazał niczego. Nie znaczy to jednak, że wspomniane trzy planety muszą być zupełnie pozbawione życia. Nawet sytuacja, w której planeta obrócona jest w stronę słońca tylko jedną stroną, nie musi uniemożliwiać powstania żyjących form. Ba! Na powyższej wizji artystycznej słońce znajduje się tuż nad horyzontem, co oznacza tyle, iż obserwator znajduje się w miejscu, w którym warunki mogą być wprost idealne. Ponadto istnienie w strefie życia mówi nam, że taka planeta może posiadać atmosferę podobną do naszej. Hipotetycznie więc może mieć tam miejsce sytuacja, w której ciepłe i zimne masy powietrza mieszają się, w efekcie czego obszar dogodnych warunków może się poszerzyć. Oczywiście to wszystko gdybanie, ponieważ warunków koniecznych do uwzględnienia jest znacznie, znacznie więcej.

układ słoneczny

Marzenia o przyszłości

Mogłoby się wydawać, że nowe odkrycie NASA wygląda strasznie pesymistycznie, jeśli zestawimy je z naszymi możliwościami. Faktem jednak jest, że podobnie musieli czuć się pierwsi odkrywcy nieznanych kontynentów tutaj, na Ziemi. Podobnie czuli się ci, którzy wprowadzali świat w epokę maszyn parowych. Podobnie czuły się osoby, które brały udział w początkach cyfrowej rewolucji. Kiedyś pisałem o tym, czy nasze obecne czasy są już czasami science-fiction i jak możecie pamiętać, tak właśnie jest. Każda epoka ma swoje cele, ale również marzenia, których realizację musi odłożyć na później.

Nie spodziewam się, aby za mojego życia jakakolwiek, nawet najmniejsza sonda badawcza, dotarła do układu TRAPPIST-1. Sprawia mi to pewien ból, ale wiem, że na badanie Wszechświata trzeba patrzyć w znacznie szerszej skali. Ogromnej. Powiedziałbym wręcz, że na tyle abstrakcyjnej, by sądzić, że wręcz niemożliwej. Zresztą, sceptyzm społeczeństwa wobec takich organizacji, jak NASA, tylko to potwierdza. Dlatego tym ważniejsze jest, byśmy cały czas potrafili marzyć o tym, że pewnego dnia jakiś człowiek ujrzy to, co my możemy podziwiać tylko na wizjach artystycznych. Bo przyznajcie, nieboskłon z widocznymi kilkoma planetami, zamiast jednego księżyca, musi wyglądać naprawdę niesamowicie.

źródła zdjęć: NASA
Kategoria artykułu
Nauka

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.