94
Views

Odkrywanie środowiska, w którym przyszło nam żyć, jest w tej chwili bardzo trudnym zadaniem, ponieważ nietknięte stopą człowieka pozostały jedynie dna oceanów oraz praktycznie wszystkie inne planety. W tym drugim temacie poszerzamy swoją wiedzę niesamowicie szybko, chociaż w skali kosmosu jest to jedynie niemy krzyk. Jednakże, pomimo przeciwności losu, robimy to niejako na dwa sposoby – pierwsza grupa naukowców zajmuje się fizyką i stara się opracować teoretyczne podstawy działania tego całego, ogromnie skomplikowanego mechanizmu. Druga grupa to astronomowie, którzy – w oparciu o teorie dostarczone przez grupę pierwszą – starają się zweryfikować je w praktyce. Do tego celu powstały ogromne obserwatoria astronomiczne, które – w dużym skrócie – są niczym innym, jak po prostu nieco większą lunetą z odrobiną elektroniki. Do tej pory powstała ich już cała masa, ale – jako że ciągle jesteśmy ograniczani technologią – stale potrzebujemy coraz nowszych rozwiązań. Dlatego też w 2014 roku ogłoszono projekt, który budzi zainteresowanie już samą nazwą.

Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski

Pierwszą z ciekawostek mogę zdradzić już teraz. Jakkolwiek wymowna nie byłaby nazwa tego obiektu, odgrywa ona rolę podobną do tej, które spełniają Schody Hiszpańskie w Rzymie. Dlatego też Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski rzeczywiście będzie ekstremalnie wielki. Dość powiedzieć, że będzie miał większe możliwości, niż umieszczony obecnie na orbicie Teleskop Hubble’a. Jednakże druga część nazwy może już delikatnie wprowadzać w błąd, ponieważ Teleskop Europejski znajdować się będzie… w górach Południowej Ameryki. Ściślej mówiąc w chilijskich Andach. Od czerwca 2014 roku trwają prace na górze Cerro Amazones, niespełna dwadzieścia kilometrów od jednego z największych obserwatoriów na świecie, zwanego Obserwatorium Paranal.

Oba obiekty zarządzane są przez ESO, czyli Europejskie Obserwatorium Południowe – tutaj nazwa także delikatnie wprowadza w błąd. Faktem jednak jest, że organizacja ta zrzesza właśnie kraje europejskie, które korzystają i utrzymują trzy kompleksy obserwatoriów w Ameryce Południowej. Polska także znajduje się na liście. Kiedy Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski osiągnie pełną gotowość, polscy astronomowie śmiało będą mogli z niego korzystać. Przy okazji – andyjska panorama wieczorami wygląda naprawdę malowniczo, zaś wspomniani astronomowie są dobrej myśli, jeśli chodzi o pracę dla młodych i zdolnych umysłów.

Wróćmy jednak do naszego obiektu. ESO początkowo planowała stworzenie czegoś znacznie, bo ponad dwa razy większego, o równie wdzięcznej nazwie Przeogromnie Dużego Teleskopu, ale ze względu na koszty i czas potrzebny do wybudowania takiego cuda techniki zdecydowano się na wersję mniejszą, ale wciąż ekstremalnie wielką. Dane mówią, że średnica zwierciadła wynosić będzie 39 metrów (początkowo miały to być 42 metry), co przełoży się na uzyskanie około piętnastokrotnie większej powierzchni zbierającej niż w przypadku obecnych teleskopów. Po drugie, jak już wspomniałem, będzie on w stanie badać Wszechświat bardziej szczegółowo niż Teleskop Hubble’a, który przecież znajduje się w przestrzeni kosmicznej.

ekstremalnie wielki teleskop europejski

Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski zestawiony z pomnikiem Chrystusa Odkupiciela w Rio (grafika od ESO)

Czy warto?

Wiele osób mówi, jakoby pieniądze wydawane na badanie kosmosu były pieniędzmi straconymi. O ile łączna suma projektu rzeczywiście robi wrażenie – szacuje się ją na około miliard euro – to nie wolno zapominać, że samo Apple w jednym tylko kwartale potrafi zarobić ponad dziesięć miliardów dolarów netto. Zatem – w dużym uproszczeniu – po roku zarabiania firma śmiało mogłaby postawić trzydzieści Ekstremalnie Wielkich Teleskopów. To chyba dostatecznie pokazuje, że choć badanie kosmosu nie jest rzeczą tanią, to jednak w skali innych przemysłów nie jest ono wcale takie drogie. Szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy wpływ postępu na nasze życie.

Głosy niezadowolenia odzywają się głównie przez fakt, że badania te są niezwykle czasochłonne. Na nasze szczęście naukowcy i astronomowie myślą bardzo przyszłościowo i wiedzą, że ludzkość – jeśli zechce przetrwać – nie będzie mogła pozostać na Ziemi, ale konieczna będzie kolonizacja innych planet. Choćby dla tej jednej rzeczy warto więc prowadzić poszukiwania, które owocują coraz bardziej. Druga sprawa to czysta nauka – dzięki badaniom odkrywamy nowe prawa rządzące Wszechświatem, którego przecież jesteśmy częścią. Nie możemy w nieskończoność błądzić niczym dzieci we mgle, ale powinniśmy korzystać z możliwości, jakie daje nam obecna technika. Prędzej czy później zaowocuje to jakimś rewolucyjnym odkryciem, które – być może – zmieni całkowicie naszą cywilizację.

Przykład? Ekstremalnie Wielki Teleskop Europejski będzie w stanie badać skład atmosfer planet pozaziemskich. Istnieje duże prawdopodobieństwo (patrz Paradoks Fermiego), że na jednej z nich ogromne zwierciadło odkryje coś, co będzie wskazywało na istnienie życia pozaziemskiego. Może obecnie nie natrafiliśmy na taki ślad właśnie dlatego, że nie mamy aż takich dokładnych przyrządów? Nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić, ale ktokolwiek interesuje się nauką, powinien mieć umysł otwarty na wszystkie możliwości. I niewątpliwie tego samego zdania są naukowcy z ESO. Zatem – czekamy na rok 2024.

Kategoria artykułu
Nauka

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.