Site icon MenWorld.pl

Edifier TWS2 – bez kabla też można!

Najświeższym trendem na rynku słuchawek bezprzewodowych jest oczywiście robienie czegoś na podobiznę Apple AirPods – samych słuchawek bez zbędnego okablowania. Takimi właśnie słuchawkami są testowane przez nas Edifier TWS2.

Zawartość opakowania

Słuchawki Edifier TWS2 dotarły w standardowym zestawie. Zgrabne pudełko, w którym znajdowało się kilka niezbędnych rzeczy. W środku znajdziemy:

Budowa etui

Oczywiście, jak przystało na tego typu słuchawki, nie znajdziemy żadnego akumulatora, czy też złącza USB. Dlatego też Edifier TWS2 posiada specjalną stację ładującą, która przypomina małe zgrabne pudełeczko. Służy ono jednocześnie jako bank energii oraz etui. Jest plastikowe, solidnie wykonane, jednak mam wrażenie, że użyty podczas produkcji plastik może okazać się podatny na zarysowania.

Na górnej, otwieranej części etui znajdziemy złoty napis EDIFIER. Pod spodem zaś umieszczono nazwę urządzenia oraz wszelkie informacje na temat napięć podczas ładowania słuchawek. Na frontowej części etui znajdziemy trzy diody, które jak można się domyśleć sygnalizują poziom naładowania akumulatorów. Na tyle znajdziemy port służący do ładowania baterii. Niestety, szkoda, że nie jest to USB typu C, a jedynie microUSB.

Otwierana część została wyposażona w magnes, więc nie ma obaw, że etui otworzy się samoczynnie. Z resztą, same słuchawki również posiadają magnez, więc w miejscach przeznaczonych na ich trzymanie „siedzą” bardzo pewnie. W środku nie znajdziemy nic poza stykami ładującymi oraz oznaczeniami, jaka słuchawka powinna znajdować się w wyznaczonym miejscu. Pokrywa jest trochę luźna (możliwe, że jest to jedynie wada testowanego przez nas egzemplarza), jednak całość wydaje się na tyle solidna, że nie powinno z nią być problemu.

Budowa słuchawek

Edifier TWS2 to słuchawki bardzo dobrze wykonane i przede wszystkim prezentujące wysoki poziom, nie tylko ze strony muzycznej, ale również wizualnej. Obydwie słuchawki zostały wyposażone w diody sygnalizujące status połączenia bluetooth czy zasilania. Znalazł się na nich również przycisk funkcyjny, który pozwoli na wykonywanie poleceń z poziomu słuchawek. Na przyciskach znajdziemy złote logo producenta, natomiast pod nimi producent zdecydował się umieścić mikrofon. Oczywiście są to słuchawki dokanałowe.

Warto nadmienić, że słuchawki te można nabyć w trzech kolorach: białym, czerwonym oraz czarnym. Jak widać, testowany przez nas egzemplarz miał najbardziej klasyczny i stonowany kolor z dostępnych barw.

Podłączenie i ergonomia

Słuchawki Edifier TWS2 są bardzo proste w obsłudze. Wystarczy wyciągnąć je z pudełka, a automatycznie przejdą w tryb parowania. Należy wyszukać je w swoim telefonie i po chwili wszystko jest gotowe. Jeśli chodzi o funkcjonalność przycisków umieszczonych na słuchawkach to wygląda ona następująco:

Diody LED sygnalizują oczywiście to, co dzieje się w danym momencie. Gdy świecą na niebiesko mamy pewność, że są one podłączone do urządzenia źródłowego. W momencie, gdy na przemian mrugają na czerwono i niebiesko przeszły w tryb parujący, zaś czerwone oznakowanie świadczy o tym, że poziom ich naładowania jest niski.

Edifier TWS2 – bez kabla też można!

Całość działała bardzo sprawnie. Podczas testów nie zdarzyło się, aby połączenie zostało przerwane lub słuchawki nie chciały się podłączyć do jakiegokolwiek telefonu używanego w redakcji, bowiem producent wykorzystał tutaj technologię Qualcomm Bluetooth 5.0. Jedynym problemem jaki zauważyłem podczas używania to sytuacja, w której niekiedy przycisk start/pauza nie działał poprawnie. O ile muzyka się zatrzymywała, to później trzeba było puścić ją ponownie ręcznie z poziomu aplikacji muzycznej. Osobiście używam Spotify, która wydaje się być niedopracowana względem najnowszej nakładki Samsung One UI, gdyż przy słuchawkach przewodowych dołączonych do telefonu również spotkałem się z taką sytuacją.

W Edifier TWS2 osobiście brakuje mi jakichkolwiek przycisków dedykowanych zmianie poziomu głośności z poziomu słuchawek. Zdaję sobie sprawę, że są to słuchawki za niewielką cenę, patrząc zwłaszcza na konkurencje w postaci Apple AirPods czy Samsung Galaxy Buds, jednak strasznie mi tego brakowało.

Słuchawki Edifier TWS2 są dobrze wyciszone. Zewnętrzny świat jest oczywiście słyszalny, jednak nie są to słuchawki nauszne, które radzą sobie znakomicie w takim środowisku. TWS2 z powodzeniem wygłuszają większość zewnętrznych dźwięków, więc jazda w zatłoczonym środkiem transportu publicznego czy przechadzka przez ulicę jest ubrana przede wszystkim w odgłosy naszych ulubionych utworów.

Do zestawu dołączone zostały trzy pary gumowych nasadek, które pozwolą nam na dobranie odpowiedniego rozmiaru do naszych uszu. Sytuacje, w których to wypadały nie zdarzyły mi się ani razu, chyba, że z mojej winy gdzie zahaczyłem je bluzą lub kurtką.

Bateria

Według założeń producenta, baterie mają zapewnić 3 godziny słuchania muzyki, a pudełko ma dodatkowo zwiększyć go o 9 godzi pracy. Realia nie są takie, jak przewiduje producent, jednak nie ma na co narzekać. Podczas testów, gdy głośność ustawiona była na ¾, słuchawki grały przez ponad 2 godziny. Jest to aż godzina różnicy, więc można być trochę zawiedzionym, jednak szybko możemy je naładować. Słuchawki możemy naładować trzy razy za pomocą etui, a jego pełne naładowanie trwa około półtorej godziny.

Edifier TWS2 – bez kabla też można!

Dźwięk

Przechodzimy do najważniejszej kwestii – jakości dźwięku. Trzeba przyznać, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony po podłączeniu Edifier TWS2 do telefonu. Dźwięk był przejrzysty i czysty, a wokal bardzo wyraźny. Był on także żywy, o ile można tak to nazwać, więc słuchanie nawet szybszych piosenek będzie tutaj bardzo przyjemne.

Nie spodziewałem się również, że tak małe słuchawki będą miał aż tak wyczuwalny bas, bo trzeba przyznać, że niskie tony są tutaj bardzo mocne. W wielu, nawet w tych o kilkaset droższych słuchawkach to było coś, czego definitywnie brakowało. Zbyt słabe basy psują całą frajdę z słuchania muzyki. Osobiście lubuje się w takich niskich tonach, więc jeśli lubicie czuć „dudnienie”, to są to słuchawki zdecydowanie dla was. Jeśli chodzi o wysokie czy średnie tony to stoją one na dobrym, słyszalnym poziomie. Scena muzyczna mogła by być szersza, ale nie ma na co narzekać.

Bardzo ważne jest również to, że podczas oglądania filmików na YouTube czy Netflixie nie napotkamy opóźnień głosu. Wszystko jest tak, jak powinno, bo po redakcji przewinęło się kilka par słuchawek bezprzewodowych, które nie mogły pochwalić się takim osiągnięciem. Bez obaw więc można oglądać nasze ulubione kanały czy seriale nie irytując się przy tym, że obraz jest szybszy niż dźwięk.

Edifier TWS2 – bez kabla też można!

Podsumowanie

Edifier TWS2 to słuchawki, które potrafią nie tylko zaskoczyć, ale również zagłuszyć o wiele droższe modele. Bardzo zadowalający całokształt dźwięku w połączeniu z wyraźnymi basami może się podobać osobom, które słuchają mocniejszych brzmień. Audiofile na pewno będą doszukiwali się szerszej sceny, czy większych szczegółów w postaci instrumentów czy bardziej słyszalnych wysokich i średnich tonów. Tak czy inaczej, słuchawki wypadają bardzo dobrze na tle konkurencji. Patrząc zwłaszcza przez pryzmat ceny, gdyż kosztują 260 złotych.

W takiej cenie trudno znaleźć alternatywę, która brzmi tak dobrze, jest tak funkcjonalna i spełnia wszystkie normy jeśli chodzi o najnowsze trendy na rynku. Z pewnością brakuje tutaj chociażby dotykowych przycisków regulacji głośności, jednak jest to mankament, na który można przymknąć oko. Słuchawki Edifier TWS2 z pewnością są warte swojej ceny, dlatego szczerze je polecamy!

Edifier TWS2 – bez kabla też można!

Exit mobile version