Site icon MenWorld.pl

Ford Fusion z USA czyli test Mondeo od wujka Sama

Mamy rok 2021. Nowe auta wyposażeniowo przypominają „golasy”, które jeszcze kilka lat temu zamawiane były jako „flotowki”, a Mirek – handlarz sam nie wie ile wołać za używkę w swoim komisie. Czy w takim wypadku jest to idealny czas na zmianę auta? Tak i nie. Wszystko zależy od tego, czy rozważymy wszystkie opcje i podejmiemy ryzyko. Ryzyko, o którym chcę napisać w tym artykule, to kupno auta zza oceanu, bazując na przysłowiowym „co gały widziały”. Przed wami test Ford Fusion z USA po pół roku użytkowania. Jak sprawdza się Ford Mondeo z USA? Sprawdźcie.

Czas na zmianę

Ford Focus MK2, który mógł pochwalić się wynikiem 109 KM uzyskanych z silnika 1.6 TDCI, towarzyszył mi przez ostatnie 3 lata, podczas których trudno mi znaleźć momenty, gdy nasza relacja zostałby jakkolwiek nadszarpnięta. Jednak apetyt rośnie w miarę jeżdżenia i nadszedł moment zmiany. Wiedziałem tylko jedno. Następnym autem będzie Ford, bo zwycięskiego składu się przecież nie zmienia. W pierwszej kolejności wybór padł na Mondeo MK4, które cieszy się popularnością w naszym kraju. Jednak przy przeglądaniu ofert na otomoto, możemy stwierdzić jeden fakt. 1/3 ogłoszeń w kategorii „Ford Mondeo do 40 tysięcy” to Fusiony. Auta kuszą swoją atrakcyjną ceną, będącą następstwem przygody, której były uczestnikiem podczas jazdy amerykańskimi autostradami. Dlaczego więc nie zaryzykować i nie “ściągnąć” samochodu na własną rękę?

Ford Fusion z USA czyli test Mondeo USa, od wujka Sama
Ford Fusion z USA czyli test Mondeo od wujka Sama

Kupuję auto ze Stanów, czyli Ford Mondeo od wujka Sama

Nie wiem czy sam dałbym radę sprowadzić auto ze Stanów. Prawdę powiedziawszy nawet nie próbowałem szukać informacji na ten temat. Wybrałem drogę na skróty i skorzystałem z usług jednej z firm, która zajmuje się całym logistycznym wyzwaniem za nas. W takim przypadku do naszych zadań tak naprawdę należy tylko określenie budżetu oraz wyposażenia, jakie chcemy w nowym aucie. W moim przypadku padło na szarego Fusiona z silnikiem 2.0 o mocy 240 KM, która przenoszona jest na przednie koła za pomocą 6-cio stopniowego automatu.

Najważniejszy w tym wszystkim był mój budżet. Na auto „gotowe pod dom” przeznaczyć chciałem maksymalnie 50 tysięcy złotych.  Końcem grudnia na jednej z aukcji pojawił się samochód, który spełniał wszystkie powyższe wymagania i tak oto stałem się właścicielem Fusiona z 2016 roku z przebiegiem 80000 km. Pozostało tylko oczekiwanie na przypłynięcie do Polski, naprawę i odbiór, co zakończyło się 4 miesiące później. Jak wygląda Ford Fusion z USA, czyli Ford Mondeo od wujka Sama? Czytajcie dalej.

Ford Fusion z USA. Czy gały widziały co brały?

Czy wiedziałem jakie auto kupuję? Odpowiedź brzmi – nie. Oprócz zdjęć oraz informacji, które zamieściłem w powyższym akapicie moja wiedza równała się 0. Może dlatego pierwsze spotkanie z autem było dla mnie wyjątkowe. Coś jak otwieranie prezentu pod choinką za czasów dzieciaka. Pamiętam, że pozytywnie zaskoczyło mnie wyciszenie jakie oferował Ford Fusion z USA. Podobało mi się jego wyposażenie (pomimo “ubogiej” wersji SE, auto ma skóry, elektrycznie sterowane fotele, które tak jak i kierownica są podgrzewane. Ma również szyberdach i duży ekran multimedialny z SYNC 2). Ford Mondeo z USA posiada również funkcję zdalnego odpalania z kluczyka.

Pierwsze wrażenia z jazdy? Ford Fusion jest zestrojony bardziej komfortowo niż Focus, chociaż układ kierowniczy z tego drugiego moim zdaniem jest bardziej responsywny. Wszystko to nastawione jest na połykanie kilometrów, co przy tym silniku jest czymś przyjemnym.

I nagle balonik pęka, czyli nie ma róży bez kolców

Zdaję sobie sprawę, że może jest to może taki skrót myślowy, ale z auta jesteśmy zadowoleni do czasu jego pierwszej „wpadki”. W moim przypadku trochę gimnastyki kosztował mnie zakup części eksploatacyjnych. Nie wszystko do Fusiona z USA pasuje od Mondeo, które na rynku europejskim było dostępne z tym samym silnikiem oraz skrzynią. Dodatkowo oliwy do ognia dolało niepewne prowadzenie w deszczu, będące następstwem krzywych felg. Po wymianie na koła z Focusa RS problem ustąpił. Dodatkowo tak “zmodyfikowany” Ford Fusion z USA zyskał na atrakcyjności. To taka moja subiektywna opinia.

Niestety krótki okres sielanki został przerwany przez zapalony Check Engine i odcięcie zapłonu podczas jazdy. Winnym okazał się zawór usuwania oparów paliwa ze zbiornika, który należało wymienić. Mogę zdradzić, że zdążyłem zaprzyjaźnić się z żółtą kontrolką prze okres, gdy czekałem na dostawę części ze Stanów (3 tygodnie). W tamtym momencie poczułem, że balonik, który nadmuchałem pękł i wylała się frustracja oraz irytacja spowodowana zakupem auta w ciemno. Sytuację uratowało podejście firmy, która była pośrednikiem przy sprowadzaniu i wymianę wadliwego zaworu wzięła na siebie.

Sprawdź również inne nasze testy samochodów używanych.

Ford Fusion z USA. Czy żałuję zakupu?

Właśnie mija pół roku, od kiedy jestem szczęśliwym posiadaczem Forda z USA. Piszę to świadomie! Codziennie autem pokonuję trasę ok 100 km pomiędzy domem, a pracą i jest to podróż w komfortowych warunkach. Nie można przyczepić się do spasowania elementów w środku, widoczność też jest na dobrym poziomie. Jedynie do czego mogę mieć uwagę, to praca skrzyni biegów, która potrafi szarpnąć podczas zmiany biegu z 2-ki na 3-kę. Jest to problem znany większości użytkownikom Fusiona, ponieważ skrzynia 6f35 tak już ma. Przez okres 6 miesięcy pokonałem 13 tysięcy kilometrów ze średnim spalaniem na poziomie 8,2 l/100 km, co moim zdaniem jest dobrym wynikiem jak na auto dysponujące taką mocą oraz wagą wynoszącą 1562 kg.

Podsumowując, jak to w życiu. Ford Fusion z USA posiada wady i zalety, ale ważne żeby te pierwsze nie przysłoniły tych drugich. I tak jest w tym przypadku. Dlatego nie żałuję zakupu oraz decyzji, że padło akurat na ten model. Co do sposobu zakupu, czyli sprowadzenia auta zza oceanu, to na pewno jest to ryzyko, ponieważ w głównej mierze kupujemy kota w worku, którego widzimy tylko na zdjęciach. Z drugiej strony należy pamiętać, że firmy pośredniczące mają doświadczenie, dzięki któremu to ryzyko nie jest takie wielkie, jak może wydawać się na początku (po prostu firmy te wiedzą, na czym się skupić, żeby nie wpakować się na przysłowiową minę) i jedynym problemem jest czas dostawy oraz naprawy. W zamian za to otrzymujemy atrakcyjną cenę. Dlatego przy zakupie następnego auta również rozważę zakup tego typu drogą.

Exit mobile version