Site icon MenWorld.pl

Volkswagen T-Roc (Premium) 1.5 TSI 150 KM DSG – jak z kobietą

Mocny początek! Oto przez Wami Volkswagen T-Roc

Zacznijmy od razu z wysokiego C i zbombardujmy Volkswagen T-Roc jego największymi wadami. W moich wrażeniach utkwiły dwie dość poważne wady, które mają ze sobą wiele wspólnego.

Po pierwsze – cena. Podstawowa wersja nazwana po prostu T-Roc kosztuje 84 190 złotych i obejmuje silnik 1.0 TSI o mocy 115 KM z manualną 6-biegową przekładnią. To dość sporo, ale gdy zechcemy lepszy napęd oraz wyższy poziom wyposażenia, robi się nieprzyzwoicie drogo. Testowana przeze mnie odmiana Premium z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM z przekładnią DSG to koszt 116 590 złotych, ale po dorzuceniu kilka dodatków cena wzrosła do ponad 130 000 złotych. Jak na testową wersję – za drogo. Są oczywiście plusy tak szerokiej i zróżnicowanej oferty, ale o tym za chwilę. Tymczasem przejdźmy do drugiej, moim zdaniem, poważnej wady.

Na szczęście z biegiem czasu Volkswagen T-Roc mnie do siebie przekonywał! Owszem, mógłby być tańszy lub lepiej wykonany w środku, ale poza tym… trudno się do czegokolwiek doczepić!

Na szczęście z biegiem czasu Volkswagen T-Roc mnie do siebie przekonywał! Owszem, mógłby być tańszy lub lepiej wykonany w środku, ale poza tym… trudno się do czegokolwiek doczepić! 

 

Po drugie – jakość materiałów. W T-Roc’u jest twardo. Wszędzie! W sumie miękka jest podsufitka, fotele, podłokietniki i dywaniki. Reszta to po prostu plastik. Lepiej zapomnieć o miękkich materiałach z Golfa, bowiem wszędzie jest twarda skorupa. Na szczęście wygląda to dość dobrze, nie ma również zastrzeżeń do spasowania, ale dając za dobrze wyposażone auto 130, 140 tysięcy lub więcej, chciałbym nie tylko fajnej stylistyki i wyposażenia, ale również jakości użytych materiałów. Tu jest mocno średnio.

Właśnie te dwie główne wady sprawiły, że w stosunku do tego auta miałem bardzo mieszane uczucia, niemal niechęć i sceptyczne nastawienie. Zawsze staram się oceniać auto przez pryzmat ceny, segmentu i zamysłu producenta, ale tutaj spoglądając na cenę, a następnie oceniając wnętrze miałem sporo wątpliwości. Na szczęście z biegiem czasu T-Roc mnie do siebie przekonywał! Owszem, mógłby być tańszy lub lepiej wykonany w środku, ale poza tym… trudno się do czegokolwiek doczepić! Do rzeczy!

Volkswagen T-Roc jest... twardy. Jakość materiałów pozostawia wiele do życzenia

Volkswagen T-Roc jest… twardy. Jakość materiałów pozostawia wiele do życzenia 

Stylistyka i wyposażenie? Me gusta!

Niektórzy twierdzą, że Volkswagen T-Roc jest kobiecy, że to taka modna torba na zakupy. Bzdura. Owszem, ma cechy auta dla kobiety, tak samo jak Porsche 911 czy też Lamborghini Huracan – kobieta będzie wyglądała w tych autach zjawiskowo. Będąc jednak poważnym, wszystko zależy od konfiguracji oraz tego, na jaką wersję, lakier, napęd i dodatki się zdecydujemy. W moim przypadku biały kolor lakieru, czarny dach oraz 19-calowe felgi były rozwiązaniem mocno uniwersalnym, ale możemy wybrać „męski” kolor grafitowy lub brązowy, jak również „damski” lakier w kolorze białej perły z czerwonym dachem. Co kto lubi. Możliwości konfiguracji i personalizacji jest mnóstwo.

Pod względem wyglądu, T-Roc zwraca na siebie uwagę. Jest muskularny, ma sporo przetłoczeń nad nadkolami, na masce, z przodu i z tyłu mamy zdecydowane linie, szerokie przednie światła połączone z grillem nadają całości dynamizmu i odrobiny drapieżności, zaś światła LED do jazdy dziennej ze zintegrowanymi kierunkowskazami nie pozwolą pomylić go z żadnym innym autem. Tył również jest wyrazisty, zaś mnóstwo dodatków w postaci srebrnych wstawek, listew czy akcentów z tworzywa sztucznego nadają całości terenowego charakteru. Oczywiście T-Roc i teren to dwa różne światy, szczególnie z 19-calowymi felgami i napędem na przednią oś, ale nieco wyższe zawieszenie pozwoli śmielej atakować krawężniki… pod warunkiem, że wybierzemy 17- lub maksymalnie 18-calowe felgi. Testowe 19-tki to moim zdaniem nieporozumienie, które mocno psuje charakter auta.

Wnętrze jest typowo „volkswagenowskie”, ale w topowej odmianie, z kilkoma dodatkami może być bardzo ciekawie. Na drzwiach, wokół panelu z zegarami oraz przed pasażerem jest błyszcząca wstawka, którą możemy zamówić np. w kolorze czerwonym lub niebieskim. Ponadto w testowej wersji poszycie foteli miało kilka różnych faktur i wzorów – wyglądało to świetnie i odbiegało od typowych wnętrz innych modeli tej marki. Oczywiście, pomijając wszechobecne twarde plastiki, trudno doczepić się do jakości spasowania, zaś ergonomia i wygoda korzystania ze wszystkich funkcji, jak przystało na Volkswagena, była na bardzo wysokim poziomie.

Volkswagen T-Roc (Premium) 1.5 TSI 150 KM DSG – jak z kobietą

Do wyposażenia również nie można się przyczepić. Już w najtańszej odmianie „T-Roc” znajdziemy światła do jazdy dziennej LED oraz tylne lampy wykonane w tej technologii, asystenta podjazdu, system Lane Assist, system wykrywający pieszych, system Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście, centralny zamek, czujnik deszczu oraz zmierzchu, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne, automatycznie przyciemniane lusterko wsteczne, radio z 6 głośnikami, system Start-Stop z odzyskiwaniem energii przy hamowaniu, Bluetooth z USB oraz manualną klimatyzację. W wersji Premium zostaje niewiele do dokupienia, bowiem w standardzie mamy nawet Active Info Display (wirtualny kokpit), automatyczną dwustrefową klimatyzację czy też system automatycznego wzywania pomocy w razie wypadku. Do wyposażenia naprawdę trudno się doczepić.

Volkswagen T-Roc (Premium) 1.5 TSI 150 KM DSG – jak z kobietą

Jak się prowadzi Volkswagen T-Roc?

Świetnie, ale… Wiem, ciągle się czepiam, ale ten test to nie gloryfikacja T-Roc’a, tylko szukanie sensu w tym aucie. W testowanej wersji 1.5 TSI 150 KM z DSG dynamiki na pewno nie brakowało. Komfortu również, ale czasami miałem wrażenie, że to auto jest aż nazbyt uniwersalne. Zawieszenie jest zestrojone dość komfortowo, ale nie ma mowy o bujaniu na zakrętach czy efektu wahadła podczas dynamicznego pokonywania zakrętów. Było po prostu skrajnie poprawnie. W komforcie i pewności nie pomagały 19-calowe felgi, na które trzeba było również uważać, co moim zdaniem jest po prostu bezsensowne. Zdecydowanie wolałbym 18-calowe obręcze, które również wyglądają świetnie, ale mimo wszystko zapewniają większy komfort, pewność podczas pokonywania nierówności, zaś podjazdy pod krawężnik nie kojarzą się z zaciskaniem kciuków, aby niczego nie porysować. Poza tym 18-tki mają „więcej mięsa” jeśli chodzi o profil opony, a więc właściwości terenowe są odrobinę wyższe. Szczególnie, jeśli wybierzemy inną wersję. A jaką?

Volkswagen T-Roc - W testowanej wersji 1.5 TSI 150 KM z DSG dynamiki na pewno nie brakowało.

Co i za ile?

Wróćmy w takim razie do cen. Studiując cennik i bawiąc się w konfiguratorze, trudno oprzeć się wrażeniu, że poniżej 100 000 złotych nie ma sensu zamawiać T-Roc’a. Mało tego, wydaje mi się, że im wyższa cena, tym… to auto ma większy sens! Wiem, brzmi absurdalnie, ale popatrzmy na odmianę z silnikiem 2.0 TSI o mocy 190 KM z przekładnią DSG i napędem 4MOTION. To auto w przyzwoitej wersji wyposażenia Advance kosztuje 122 490 a w topowej Premium 134 290 złotych. To o 17 700 złotych więcej, niż testowana przeze mnie wersja 1.5 TSI 150 KM z DSG i napędem na przednią oś, ale moim zdaniem, dopłata do 40 dodatkowych koni mechanicznych oraz napędu na obie osie jest jak najbardziej uzasadniona. Owszem, po doposażeniu T-Roca w kilka dodatków, cena podskoczy nawet do 160 000 złotych, ale wtedy otrzymujemy auto rewelacyjne! Owszem, z plastikowym wnętrzem, ale przyjemność z jazdy 190-konnym kompaktowym crossoverem z DSG i napędem 4MOTION jest ogromna. Mojej testowej wersji bym nie kupił za takie pieniądze, ale wspomnianą 2.0 TSI 190 KM z DSG i 4MOTION już tak. Osiągi są świetne – 7,2 sekundy do setki i 216 km/h prędkości maksymalnej – właściwości jezdne również, a i w lekki teren można zjechać, szczególnie, jeśli zainwestujemy w adaptacyjne zawieszenie DCC.

Volkswagen T-Roc - W testowanej wersji 1.5 TSI 150 KM z DSG dynamiki na pewno nie brakowało.

Volkswagen T-Roc – W testowanej wersji 1.5 TSI 150 KM z DSG dynamiki na pewno nie brakowało. 

 

Drogo? Owszem. Można mieć za to Tiguana? Owszem, nawet w odmianie Highline z podstawowym silnikiem i napędem na przód. Ale jeśli ktoś nie potrzebuje auta rodzinnego, tylko woli mniejsze, szybsze, zwinniejsze i zapewniające więcej emocji, po co ma wybierać dość dużego, wolniejszego i mniej zwrotnego Tiguana? Zgadzam się, na tylnej kanapie jest mniej miejsca, auto jest wyraźnie ciaśniejsze, ale bagażnik zaskakująco pojemny już w standardowym ułożeniu – ma aż 445 litrów pojemności. Tiguan ma tylko 400 litrów! Po złożeniu oparć tylnej kanapy zyskujemy 1290 litrów, a to również sporo. Zresztą jak ktoś potrzebuje auta rodzinnego, wybierze Golfa, Passata lub Sharana. T-Roc pełni inną funkcję i wywiązuje się z niej bardzo dobrze. Poza tym szeroki wachlarz możliwości sprawia, że jest to również auto niezwykle wszechstronne. Z napędem na cztery koła i DCC może wjechać nieco dalej, niż na leśną ścieżkę, a co, jeśli potrzebujemy jeszcze więcej emocji?

No i tu z pomocą przychodzi odmiana R, która niedawno trafiła do oferty. Moim zdaniem, to jedno z najciekawszych aut w ofercie Volkswagena. Kompaktowy crossover z silnikiem 2.0 TSI o mocy 300 KM z napędem 4MOTION i przekładnią DSG – to przepis na świetnego hotcrossovera. Ostatnio moda na tego typu auta bije rekordy, dlatego też producenci starają się zapełnić nimi każdą lukę i zaspokoić gusta wszystkich – od miłośników offroadu, rodziny z dziećmi i psem, po spragnionych ostrych wrażeń na torze. T-Roc R jest odrobinę tańszy od Golfa R i ma praktycznie takie same osiągi – 4,8 od 0 do 100 km/h i 250 km/h prędkości maksymalnej. Po dodaniu wszystkich opcji z DCC i tytanowym układem wydechowym włącznie dobijemy do 220 000 złotych, ale to pokazuje, jak szeroką ofertą dysponuje T-Roc.

Volkswagen T-Roc (Premium) 1.5 TSI 150 KM DSG – jak z kobietą

Czy warto rozważyć Volkswagen T-Roc?

Volkswagen T-Roc to bez wątpienia świetne auto, które zyskuje przy bliższym spotkaniu. Krótka znajomość nie jest dla niego korzystna, bo odstrasza ceną i jakością użytych materiałów we wnętrzu. Mimo to jest praktyczny, wygodny i wbrew pozorom, bardzo pojemny. Przyznam, że testowana przeze mnie wersja z silnikiem 1.5 TSI 150 KM z DSG była trochę nijaka – ani komfortowa (19-calowe felgi), ani bardzo dynamiczna (problemy z trakcją i raczej komfortowo zestrojone zawieszenie), ale jeśli ktoś zdecyduje się na 2.0 TSI 190 KM z DSG i 4MOTION, dostanie auto niemal kompletne, dynamiczne, świetne w prowadzeniu i naprawdę bogato wyposażone. Po dodaniu DCC trudno oczekiwać czegoś więcej, zaś maniacy, którym ciągle mało i chcą mieć nietypowe auto o dużej mocy, mogą już zamawiać odmianę R. Reasumując, T-Roc jest świetny, ale nie w każdej konfiguracji i niestety nie dla oszczędnych. W niższych wersjach trudno dostrzec i docenić jego potencjał.

Volkswagen T-Roc to bez wątpienia świetne auto, które zyskuje przy bliższym spotkaniu.

Volkswagen T-Roc to bez wątpienia świetne auto, które zyskuje przy bliższym spotkaniu.

Exit mobile version