Site icon MenWorld.pl

Huawei P20 – test smartfona

Huawei P20 nie dość, że jest bardzo wydajnym sprzętem – tak samo wydajnym jak modele P20 i Mate 10 Pro, to jeszcze ma szereg innych zalet. Świetny wygląd – głównie w charakterystycznej wersji Twilight, wsparcie dla sztucznej inteligencji oraz aparat o potężnych możliwościach fotograficznych, pokazujący pazur w ujęciach wieczornych i nocnych.

Wygląd – wykonanie najwyższej klasy, jak to we flagowcu

Całość zapakowano w dość duże, białe opakowanie. Na głównej stronie opakowania, na samej górze, widzimy logo marki, a idealnie na środku – nazwę modelu. Poniżej z kolei widzimy wstawkę o zastosowaniu podwójnego aparatu sygnowanego logiem Leica. Druga strona opakowania oblepiona jest dwoma naklejkami, na których wyszczególniono od A do Z wszelkie kwestie techniczne. To samo mamy poniżej tych naklejek.

W środku opakowania znajdziemy:

Wymiary:
Wymiary urządzenia wynoszą 149.1 x 70.80 x 7.65 milimetra przy wadze 165 gram.

Wygląd ogólny:
Do budowy użyto szkła podzielonego aluminiową ramką. Choć szklany wygląd sam w sobie jest prosty i daje odczucie posiadania urządzenia z najwyżej półki, to łączenie przedniego i tylnego panelu nie do końca przypadło mi do gustu. Obudowa Huawei P20 jest zgodna tylko z normą IP53, a więc oferuje odporność wyłącznie na zachlapania, a nie na pełne zanurzenie/zalanie (IP67). W tej cenie powinno się tego typu udogodnień musowo spodziewać. Wszak niektóre tańsze modele tego, jak i innych producentów już nimi dysponują.

Panel przedni:
Przód w większości pokrywa wyświetlacz o trochę niestandardowych proporcjach 18.7:9 (zamiast 18:9). Na samej górze ekranu widzicie „notcha” czyli wycięcie. W jego wnętrzu schowano niewielki głośnik, malutką diodę doświetlającą, przedni aparat oraz czujniki: oświetlenia i zbliżeniowy. Diody powiadomień w modelu P20 nie uświadczycie.

W razie potrzeby omawianie wcięcie można ukryć (system > wyświetlacz > notch). System „dorabia” wtedy czarny pasek tak, by całość górnej belki „wyrównać”. Tyle że nie ma tutaj takiego efektu jak w P20 Pro, gdzie dzięki zastosowaniu ekranu typu OLED praktycznie nie odróżnimy zamaskowania od natywnej górnej belki. Z kolei pod wyświetlaczem udało zamontować się prostokątny czytnik linii papilarnych. A jak działa? O tym przeczytacie w sekcji “wyświetlacz”.

Panel tylni:
Z tyłu urządzenia widzimy utrzymane w stylizacji iPhone X wystające i idące z góry na dół podwójne oko aparatu wraz z podwójną diodą LED nieco pod nim. Pod diodą z kolei znajdziemy logo „Leica”, a na samym dole logo producenta. Nawiązując ponownie do materiału budowy, niestety, tylne szklane plecki bardzo szybko się palcują i wymagają częstego czyszczenia.

Boki urządzenia oraz górna/dolna ramka:
Aluminiowe boki urządzenia w jednolity sposób tworzą efekt zagięcia 2.5D. Prawy bok urządzenia skrywa nieoddzielone od siebie, ale dobrze wyczuwalne regulatory głośności oraz ładnie stylizowany czerwoną kreską włącznik urządzenia. Sam skok klawiszy funkcyjnych jest pewny. Czuć tu delikatny opór podczas tej czynności oraz ledwo słyszalny klik. Lewy bok zaopatrzono tylko w slot wspierający dwie karty nano/microSIM.

Na górze urządzenia widzimy malutkie oczko pierwszego mikrofonu. Na dolnej, z kolei oprócz kolejnych, ale większych wycięć (a raczej wycięcia, bo jedno z nich jest tylko atrapą) w obudowie od drugiego mikrofonu, mamy także głośnik multimedialny i złącze USB typu C. Nie ma tutaj złącza mini jack 3.5 mm, więc zwolennicy słuchawek na kablu absolutnie nie będą zadowoleni. Żeby słuchać muzyki, musimy używać dostarczonej wraz z zestawem przejściówki USB-C > miniJack. Tylko, że wtedy nie będziecie mogli jednocześnie naładować smartfona.

Podsumowanie wyglądu:
Obudowa sumarycznie została bardzo dobrze wykonana. Metal na korpusie jest gruby, poszczególne warstwy bardzo dobrze do siebie pasują i nie znajdziemy tu żadnych zbędnych szczelin. Wszystko to sprawia, że smartfon ten bardzo dobrze leży w dłoni i przyjemnie się z niego korzysta.

Wyświetlacz – wysokiej jakości ekran LTPS-IPS, ale do Amoleda/Oleda jednak sporo mu brakuje

W Huawei P20 producent zastosował 5.8-calowy panel LTPS-IPS nazwany autorsko “FullView 2.0 RGB”. Wsparto go rozdzielczością 2244×1080 pikseli. Dlaczego nie więcej? Huawei uparcie wychodzi z założenia, że rozdzielczość WQHD+ jest zbędna na tak małym ekranie. I jak dla mnie ma rację.

Na szczęście nie musimy sztywno trzymać się akurat tej domyślnej rozdzielczości, bo mamy w możliwość automatycznej regulacji tego ustawienia dzięki odpowiedniej opcji w menu. Oczywiście na ekranie nie zabrakło wzmocnienia w postaci szkła ochronnego. Z drugiej strony wyświetlacz niestety nie wspiera trybu “always on display” co jest minusem.

Matryca z modelu P20 niestety nie jest OLED-owa, tak jak w wydajniejszym bracie, czyli P20 Pro. Jednak i tak zapewnia soczyste kolory o naturalnym odbiorze, bardzo dobry kontrast i bardzo szerokie kąty widzenia pasujące do flagowca. Posiada też lepsze odwzorowanie bieli aniżeli matryca z P20 Pro.

Nasycenie kolorów na ekranie możemy zmienić w ustawieniach wyświetlacza. Jednakże nie mamy tutaj zbyt szerokiego pola manewru. Normalne i wyraziste kolory to tutaj jedyne dostępne opcje. Nieco lepiej jest z temperaturą barwową – tu do wyboru mamy trzy opcje.

Jasność matrycy regulujemy zarówno manualnie, jak i automatycznie – a wszystko to dzięki wbudowanemu czujnikowi światła. Bardzo wygodny tryb czytania (ekran nocny), który ma za zadanie redukować emisję niebieskiego światła, także tu udostępniono.

Domyślnie przyciski systemowe wyświetlane są na ekranie, ale na luzie można z nich zrezygnować, ustawiając przypisane do czytnika linii papilarnych odpowiednie gesty. Sam skaner linii papilarnych, jak to ostatnimi czasy w smartfonach Huawei, działa bardzo szybko i skutecznie.

Funkcjonalność – EMUI od Huawei’a jednym się spodoba, innym nie

Na pokładzie urządzenia znajdziemy Androida 8.1 Oreo scalonego z autorską nakładką Huawei EMUI 8.1, którą jedni lubią, a innym kompletnie nie pasuje do osobistych preferencji.  Jednakże niewątpliwą zaletą tego konkretnego oprogramowania pozostaje mnogość funkcji, wśród których głównie warto wyszczególnić. Wadą jej jest z kolei to, że jest ona “ramożerna” (potrafi bowiem skonsumować do połowy dostępnej w tym smartfonie pamięci RAM).

Menedżer telefonu – służy do nadawania uprawnień aplikacjom, sprawdzaniu stopnia zajętej pamięci, zarządzaniu listą blokowanych kontaktów czy blokadą aplikacji To tego, producent oferuje wybrane usługi/programy, które znajdziemy w P20:

Odblokowanie twarzą:
Przedni aparat Huawei’a P20 pozwala na zeskanowanie twarzy celem odblokowania smartfona. To przydatny bajer i działa w tym modelu nader sprawnie. W dzień jest dobrze – skanowanie twarzy odbywa się szybko i względnie bezproblemowo. Większy problem robi się wieczorem lub w nocy. Z racji tego, że oko aparatu wtedy „widzi” mniej, to istnieje problem poprawnego wykrycia twarzy, celem odblokowania urządzenia. W tej sytuacji pomoże ręczne ustawienie jasności wyświetlacza na maksimum. Wtedy odblokowanie twarzą nie będzie już tak kłopotliwe w tych warunkach.Huawei P20 - test smartfona

Wyposażenie i działanie – flagowa specyfikacja daje bardzo dobre odczucia z użytkowania

Huawei P20 reprezentuje półkę flagową tego producenta, więc do jego budowy zastosowano naprawdę mocny procesor – ośmiordzeniowy “inteligentny” HiSilicon Kirin 970 (architektura Cortex-A73+A53 10 nm). Cztery słabsze rdzenie tykają z zegarem 1.8 a cztery szybsze – do 2.36 GHz. Mimo, że na tle rywali nie jest już to jednostka najmocniejsza, to jednak do codziennych zadań sprawdzi się bardzo dobrze. Na pokładzie tego CPU znajduje się też “koprocesor sieci neuronowej” odpowiedzialny za “sztuczną inteligencję” całego układu. Ma on dbać o dobre zarządzanie procesami przez długi czas. Omówiony procesor sparowano z układem graficznym Mali-G72 MP12, który we wszystkich grach sprawdza się bardzo dobrze.

Całość uzupełnia (tylko?) 4 GB pamięci RAM i aż 128 gigabajty nierozszerzalnej pamięci flash typu UFS 2.1. Pamięci wbudowanej wolnej dla użytkownika pozostaje około 111 GB, zatem możecie być spokojni o ilość dostępnej przestrzeni dyskowej.

Jeśli chodzi o zaplecze komunikacyjne, to w smartfonie tym jest praktycznie z tą kwestią idealnie. Znajdziemy tutaj niemal wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać od smartfona za około 2700 złotych.

działanie modułów:

Test pamięci w androbench:
sekwencyjny odczyt danych – 744.89 MB/s
sekwencyjny zapis danych – 188.95 MB/s
losowy odczyt danych – 130.21 MB/s
losowy zapis danych – 146.5 MB/s

Testy plików wideo:
(pogrubioną czcionką zaznaczono nieobsługiwane, lub nie do końca poprawnie odczytywane przez smartfon pliki wideo w natywnym odtwarzaczu wideo:)Huawei P20 - test smartfona

Aparat – czołówka w swojej klasie cenowej oraz czołówka ogólnie

Huawei P20 - test smartfona

Na tyle Huawei’a P20 widzimy aparat składający się z dwóch obiektywów sygnowanych marką Leica. Nadrzędny sensor monochromatyczny posiada matrycę 20 Mpix i światłoczułą f/1.6. Obiektyw pomocniczy to z kolei matryca 12 Mpix f/1.6. Wielkość matrycy to 1/2.3″, co przekłada się na wielkość elementu światłoczułego na poziomie 1.55µm. Całość wspiera lampa błyskowa.

Aparaty posiadają optyczną stabilizację obrazu (OIS). Ostrość natomiast ustawiana jest za pomocą detekcji fazy PDAF oraz pomiaru laserowego. Jak dla mnie dziwne jest to, że producent nie zdecydował się na zastosowanie tutaj teleobiektywu czy szerokiego kąta skoro mamy dwa aparaty.

Przednie „oko” kamery posiada rekordową na tę chwilę matrycę wielkości 24 Mpix wspartą światłem F/2.0 i pojedynczą diodą LED. Aparat przedni nagrywa filmy z maksymalną jakością 1920×1080 przy 30 fps-ach/s.

Zaawansowani użytkownicy mobilnej fotografii, którzy lubią indywidualnie grzebać w opcjach aparatu, mogą skorzystać z następujących ustawień:

Sztuczna inteligencja:
Dzięki obecności w procesorze “wbudowanej jednostki AI” aparat może robić zdjęcia w trybie inteligentnym. Sztuczna AI rozpoznaje do 19 różnych rodzajów scen i dopasowuje do nich wszystkie ustawienia idąc w tym zakresie dużo dalej, niż jakikolwiek inny smartfon czy aparat dostępny obecnie na rynku.

Jeśli jednak komuś ten tryb przeszkadzał, to “Efekty AI” można wyłączyć na stałe lub dotknąć krzyżyka i dezaktywować AI w konkretnym kadrze.

Jakość zdjęć:
Obiektyw (który niestety szybko się brudzi ze względu na swoją wystającą obudowę) w sprzyjających warunkach pogodowych robi naprawdę genialnej jakości zdjęcia – głównie w trybie HDR.

Dodatkowy obiektyw pozwala na uzyskanie efektu bokeh. Linia odcięcia od tła jest wyraźna, co zaliczam na plus. Dioda LED dobrze doświetla zdjęcia robione w ciemnych pomieszczeniach. Autofokus w aparacie głównym działa wystarczająco szybko i precyzyjnie, ale dużą wadą jest brak stabilizacji optycznej w nagraniach 4K.

Szczegółowość, jak i ostrość zdjęć jest ogólnie na naprawdę bardzo, ale to bardzo dobrym poziomie, choć nawet tak dobry sensor nie jest pozbawiony wad. A jakich dokładnie? Mogę np. przyczepić się do zdjęć bokeh i do samego odcięcia obiektu od tła. Nie jest takie ujęcie robione idealne, bo widać jak zamazanie nakłada się na fotografowany obiekt.

Genialne też są zdjęcia nocne robione w pełnym trybie profesjonalnym. W tej dziedzinie jedynie P20 Pro jest lepszy od P20. Konkurencja została z tyłu. Warunkiem udanego zdjęcia nocnego jest to, aby w kadrze nie było szybko poruszających się obiektów. Tryb nocny to kawał dobrej roboty w wykonaniu Huawei i Leici.

  1. Przykładowe zdjęcia z aparatu głównego:

TRYB NORMALNY

ZDJĘCIA DZIENNE Z AKTYWNYM TRYBEM HDR

ZDJĘCIA ROBIONE Z UŻYCIEM SZTUCZNEJ INTELIGENCJI BY HUAWEI

ZDJĘCIA WIECZORNE/NOCNE (RÓWNIEŻ Z HDR I W TRYBIE PROFESJONALNYM)

! WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z APARATU GŁÓWNEGO ZROBIONE W PEŁNEJ ROZDZIELCZOŚCI SĄ DOSTĘPNE DO OBEJRZENIA NA KONCIE FLICKR !

2. Przykładowe zdjęcia z aparatu przedniego:

Aparat przedni reprodukuje bardzo dobrej jakości zdjęcia. Bardzo fajnie wygląda tryb bokeh, co widać na jednym z  poniższych zdjęć. Przyczepić się mogę jedynie do tego, że zablokowano tu na stałe ustawienie ostrości. Jedynym wyjściem jest odpowiednie ustawienie odległości urządzenia od twarzy, aby zdjęcie było ostre.

PRZYKŁADOWE NAGRANIA WIDEO Z APARATU GŁÓWNEGO I PRZEDNIEGO:

Główny aparat nagrywa maksymalnie w 4K w 30 fps-ach a także w Full HD w 30 i 60 klatkach na sekundę. Nagrania 4K z głównego aparatu są bardzo dobrej jakości. Kolory odwzorowane na filmach 4K są naturalne, żywe, ostre. Jednak brakuje na nich stabilizacji obrazu, która jest dostępna tylko w trybie 1080p/30 lub niższym. To na minus, bo konkurencja Huawei’a na ogół oferuje stabilizację w filmach 4K. Oczywiście mamy tutaj tę samą zależność co z aparatem – gdy robi się coraz ciemniej, to nagrania wychodzą coraz gorsze. Wbudowany autofocus w rozdzielczości 1080p działa dość dobrze, bo podczas kręcenia wideo nie skacze z obiektu na obiekt.

Aparat należy również pochwalić za nagrania w zwolnionym tempie (slowmotion). Co prawda są one nagrywane tylko w rozdzielczości 720p, niemniej samo spowolnienie obrazu prezentuje się tu bardzo efektownie.

Huawei P20 - aparat główny - nagranie 2160x1080 1080p/30 #1 - video sample 1080/30

Huawei P20 - aparat główny - nagranie 2160x1080 1080p/30 #2 - video sample 1080/30 #2

Huawei P20 - aparat główny - 2160x1080 1080p/30 #3 - video sample slowmotion

Huawei P20 - aparat główny - nagranie 2160x1080 - video sample FullHD+/30

Huawei P20 - aparat główny - nagranie 3840x2160 - video sample 4K/30

Huawei P20 - aparat główny - slowmotion 2160x1080 1080p/30 #2 - video sample slowmotion

Huawei P20 - aparat główny - slowmotion 2160x1080 1080p/30 #1 - video sample slowmotion

https://www.youtube.com/watch?v=3j0-dOgYBms

Dźwięk – za te pieniądze powinnien być tu dźwięk stereo

Kwestie muzyczne:
Wbrew obiegowym opiniom Huawei P20 nie posiada głośników stereofonicznych, tylko zwykłe głośniki mono. Jak więc spisuje się sprzęt który nie posiada na wyposażeniu gniazdka Jack 3.5 mm i do słuchania muzyki musimy używać dołączonej do zestawu przejściówki wpinanej w slot USB-C?

Słuchawki:
Dźwięk wydobywający się ze słuchawek jest głośny i bardzo dobrej jakości. Można co najwyżej przyczepić się do niedoboru tonów niskich, a jak ktoś lubi bas w muzyce to będzie musiał użyć innych słuchawek bo na tych z zestawu jest z tym odczuciem co najwyżej średnio. Duży plus należy się też za bardzo rozbudowany equalizer wraz z ustawieniami dźwięku Dolby Atmos. To pozwala dopasować dźwięk do własnych preferencji.

Głośnik:
Tu tak dobrze już nie jest, niestety. Dźwięk nie zadowoli wprawionych audiofilów. Co najwyżej wystarczy do odtworzenia dzwonka lub budzika. Nic nadto.

Jakość rozmów:
Jakość prowadzonych rozmów stoi na bardzo wysokim poziomie. Sprzyja temu silny i stabilny zasięg sieci komórkowej. W tej kwestii nie można się do omawianego smartfona w niczym przyczepić.

Akumulator – ani nie zachwyca, ani też nie rozczarowuje

Huawei P20 - test smartfona

W komplecie z telefonem znajdziemy ładowarkę SuperCharge. Po około 30 minutach będziemy widzieć na wyświetlaczu smartfona poziom naładowania w granicach 62-63%. Z kolei pełne naładowanie akumulatora dzięki funkcji szybkiego ładowania trwa 80 – 90 minut. Niestety, smartfon nie wspiera ładowania indukcyjnego.

Przy moim typowym codziennym a więc dość intensywnym scenariuszu użytkowania (całodniowe aktywne LTE+, częste przeglądanie Internetu za dnia) po ładowarkę musiałem musowo sięgać codziennie wieczorem. Typowy SOT podczas takiego mojego użytkowania to maksymalnie 3.5-4 godziny.

Mamy dwie możliwości oszczędzania energii w baterii na dwa sposoby.

Huawei P20 - test smartfona

Podsumowanie – w tej cenie to bardzo mocna propozycja

Huawei P20 to sumarycznie bardzo udany smartfon, aczkolwiek nie pozbawiony wad. Wizualnie sprzęt może podobać się wielu osobom. Nawet wersja testowana przeze mnie, czyli pomalowana delikatnym odcieniem różu. Mimo, że bardziej pasuje ona do kobiecej dłoni, to może mieć i męski urok.

Huawei P20 jest bardzo wydajnym urządzeniem, choć nie tak jak flagowce konkurencji. Od razu nasuwa się mi tu jedno pytanie związane z tym tematem. Czy jest to jakiś większy problem poza typowymi kwestiami benchmarkowymi? Liczby na papierze to nie wszystko. Liczy się głównie to, jak urządzenie pracuje na co dzień.

A pracuje bardzo dobrze. Wbudowane 4 GB RAM-u dobrze współgrają z autorską nakładką EMUI, jednak nie do końca dobrze zarządzają programami uruchomionymi w tle (dość częste przeładowywanie aplikacji). Sama nakładka oparta na androidzie 8.1 Oreo z kolei jest bardzo konfigurowalna, więc każdy dopasuje ją pod siebie.

Wyświetlacz spisuje się bardzo dobrze, nawet pomimo faktu, że producent postanowił postawić tutaj na gorszą na papierze matrycę niż tą użytą w modelu P20 Pro. Mamy tu wszak ekran LPTS-IPS zamiast OLED-a. Ale to nie tak, że tego typu konstrukcja nie ma zalet. Bo je ma. Jedną nawet przewyższa OLED-a. Mowa o wyświetlanej bieli.

Wisienką na torcie jest zastosowany aparat fotograficzny. To druga najlepsza jednostka na rynku (pierwszą jest aparat z… P20 Pro). Sprzęt robi bardzo dobre zdjęcia dzienne i równie dobre w trybie profesjonalnym zdjęcia nocne. W sumie te drugie to największe nowum w tej konstrukcji. Dzienne zdjęcia można dobrze robić i w tańszych konstrukcjach przy odpowiednich warunkach. Ale stworzyć dobre zdjęcie nocne? Tego nie potrafi zrobić większość urządzeń na rynku, poza omawianymi dwoma Huawei-ami.

Podsumowując. Ja osobiście polecam Huawei’a P20 każdemu, bo to jest bardzo dobry smartfon fotograficzny. Chociaż pamiętajcie, że konkurencja w tej cenie jest duża (np. LG V30, OnePlus 6, Samsung Galaxy S8), ale ona nie robi takich zdjęć nocnych.

ZALETY

WADY

Exit mobile version