Site icon MenWorld.pl

Mass Effect Andromeda: w oczekiwaniu na powrót

Wydana w 2012 roku trzecia część przygód Komandora Sheparda zamknęła pewien rozdział w historii uniwersum wykreowanego przez BioWare. Pomimo iż część wątków nie została formalnie zamknięta lub wyjaśniona (szczególnie przed wydaniem DLC naprawiającego zakończenie), to jednak tamte wydarzenia należą już do przeszłości. Perypetie załogi Normandii odeszły na emeryturę, ale pozostawiły po sobie coś bardzo istotnego – zapowiedź kolejnej części, czyli Mass Effect Andromeda.

Zmiany, zmiany

Na ostatnich targach E3 zespół potwierdził kilka kluczowych informacji, które razem dają nam w miarę jasny pogląd na to, jak będzie wyglądać gra. O ile pierwsza trylogia skupiała się na obronie naszej Drogi Mlecznej, o tyle Andromeda zabierze nas, nie zgadniecie, do najbliższej nam galaktyki, czyli Andromedy. Czas akcji scenarzyści określają jako „setki lat” po zakończeniu wojny ze Żniwiarzami, co w zasadzie wyklucza większy wpływ naszych poprzednich wyborów na historię obecną. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy narzekać! Trzy różne zakończenia trzeciej części uniemożliwiają, a na pewno mocno utrudniają stworzenie spójnej ścieżki fabularnej, a poza tym od Cytadeli dzielić nas będzie jakieś 2,5 miliona lat świetlnych. Kawał drogi nawet dla Żniwiarzy i technologii przekaźników masy. Jednakże twórcy potwierdzili, że obie historie „będą w jakiś sposób powiązane”, a zatem możemy się spodziewać przynajmniej rozmów na temat zakończonej wojny.

Kolejna zmiana dotyczyć będzie postaci głównego bohatera. Zaczynając pierwszą trylogię, z marszu dostawaliśmy tytuł komandora, statek i załogę gotową skoczyć za nami w ogień, natomiast w Andromedzie będziemy zaczynali w większości od zera. Nasz bohater o imieniu bądź pseudonimie Ryder będzie nowicjuszem z załogą złożoną z takich samych świeżaków jak on. Osobiście bardzo kibicuję tej zmianie i nie jestem w swoim podejściu odosobniony – gracze wielokrotnie narzekali na to, że w erpegach brakuje im takiej… zwykłości głównego bohatera. Brakuje własnoręcznego budowania swojej sławy i honoru i mam nadzieję, że w Andromedzie ta kwestia zostanie rozwiązana w sposób satysfakcjonujący wszystkich.

mass effect andromeda

Warto wreszcie wspomnieć, że główna oś fabuły będzie koncentrować się na znalezieniu nowego domu dla ludzkości, ale wiemy również, że wśród naszej załogi znajdą się przynajmniej jedna Asari i jeden Kroganin. Najemnicy, czy może oddani przyjaciele – ciężko powiedzieć. Ogromną niewiadomą są nasi potencjalni przeciwnicy zamieszkujący Andromedę – w całej historii oscylującej wokół pierwszej trylogii nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, że jakaś rasa wysłała swój statek w podróż do innej galaktyki. Pozwala to przypuszczać, że będziemy mieli do czynienia z całkiem nowymi rasami, ale szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdybyśmy napotkali również przedstawicieli znanych nam już ras. To przecież sci-fi opera, tutaj potrzeba romantycznych legend!

Jeśli zaś chodzi o samą mechanikę rozgrywki, to na razie nie wiemy zbyt wiele. Na pewno dostaniemy do dyspozycji nieco bardziej rozbudowany system moralności, w którym wybory  bardzo dobre i bardzo złe będą stanowiły margines – większość będzie miała dwie strony medalu. Wspominając kilka sytuacji z trzeciej części, na przykład zniszczenie Gethów czy wyleczenie genofagium u Krogan, trzymam mocno kciuki, aby w Mass Effect Andromeda nie była to zmiana wyłącznie na papierze. Gdybyśmy dostali moralne dylematy w rodzaju tych przedstawionych choćby w serii DeusEx, byłbym usatysfakcjonowany. Rozwinięte mają być również romanse z członkami naszej załogi – do pozyskania drugiej połówki trzeba będzie nieco więcej, niż wybrania odpowiedniej opcji dialogowej trzy razy w ciągu całej gry.

mass effect andromeda

Istotną częścią rozgrywki ma być eksploracja. Do wyposażenia naszego statku powróci znany nam z pierwszej części Mako, aczkolwiek mam nadzieję, że prowadzenie go zostanie znacznie poprawione. Sama eksploracja brzmi ciekawie i jest uzasadniona fabularnie, bo w końcu szukamy nowego domu dla całej rasy. Nawiasem mówiąc, owo poszukiwanie domu samo w sobie będzie poważnym, moralnym dylematem. Załoga statku powinna przecież pamiętać chaos i zniszczenie, które pojawiły się w galaktyce wskutek ataku Żniwiarzy, a tymczasem sami lecą do innej galaktyki szukając domu. Nie wydaje mi się jednak, aby po znalezieniu odpowiedniego miejsca zrezygnowali tylko dlatego, że już ktoś je zamieszkuje. Nadejdą czasy gwiezdnych konkwistadorów.

Ale, ale! Pojawiają się plotki (a może i nawet potwierdzone informacje), że załoga wyruszyła w tę podróż jeszcze przed atakiem Żniwiarzy! W takim wypadku przed scenarzystami Mass Effect Andromeda stanie o wiele większe wyzwanie i kto wie, czy fabularnie nie będzie to ciekawsze wyjście. Sama podróż do tak odległego miejsca logicznie uzasadnia również korzystanie z podobnych pojazdów, broni i kombinezonów.

Pilotem być

Sieć huczy od plotek i informacji rzekomo potwierdzonych, pośród których można wyłapać kilka perełek. Najciekawsze, co udało mi się znaleźć, to kierowanie statkiem w widoku z pierwszej osoby! Zniknąć miałaby dobrze znana nam mapa galaktyki, co znów jest fabularnie uzasadnione – jesteśmy kolonistami nieznającymi Andromedy. Twórcy musieliby się jednak mocno napracować, aby nie okazało się to niewypałem. W pierwszej trylogii jedynym niepowtarzalnym pilotem był Jeff „Joker” Moreau i chociaż własnoręczne prowadzenie statku brzmi fantastycznie, to jednak może okazać się strzałem w kolano. Obym nie miał racji.

Wszystko to, co wiemy na obecną chwilę, jest mieszaniną plotek i oczekiwań przyprawionych paroma oficjalnymi informacjami. Osobiście czekam na Mass Effect Andromeda z ogromną niecierpliwością. To uniwersum jest jednym z moich ulubionych głównie przez swój klimat i fabułę, a historia Sheparda uzupełniona książkami Drewa Karpyshyna stworzyła razem byt, do którego ciągle mam ochotę wracać. Wbrew pozorom przesunięcie premiery z jesieni 2016 na pierwszy kwartał 2017 dobrze rokuje co do jakości gry i chociaż moja fanowska dusza cierpi, że w tym roku nie zobaczy już przygód Rydera, to jednak jej racjonalna część cieszy się, że studio woli dopracować szczegóły, aniżeli wypuszczać potem dziesiątki łatek. Pozostaje nam wypatrywać kolejnych oficjalnych informacji i liczyć na to, że efekt przerośnie nasze najśmielsze oczekiwania.

Exit mobile version