To nie jest tekst o tym, jak z przeciętnego faceta przeobrazić się nagle w naładowanego testosteronem, przebojowego i pewnego siebie samca alfa. Taka metamorfoza stanowi temat na osobną dysertację naukową lub opasły poradnik psychologiczny, bo wymaga przewartościowania swojego życia, karnetu na siłownię, długiej pracy nad sobą i – w skrajnych przypadkach – osobistych konsultacji z Tomem Hardy’m. Ale dzięki tym 5 sposobom minimalnym wysiłkiem radykalnie zwiększysz swoje szanse na miłosny podbój. Wystarczy wprowadzić kilka poprawek do swojego wizerunku, co potwierdzają naukowe badania.
A że to tylko gra pozorów? Spójrzmy na świat przyrody – przecież na tym tak naprawdę polega odwieczny taniec godowy.
1) Zarost i broda utrzymane w porządku
Trzydniowy zarost albo długa, ale elegancko przystrzyżona broda były w cenie na długo zanim nastała moda na „drwaloseksualność”. Broda kojarzy się kobietom z dojrzałością, odpowiedzialnością i wszystkim, co w męskości najlepsze . Jest to też bardzo prosty zabieg estetyczny dla każdego faceta z syndromem „baby face” na dodanie swojej facjacie powagi i wyrazu.
2) Rys niedoskonałości
Miał ją Al Capone, nosił ją Al Pacino w słynnym gangsterskim filmie, może się nią pochwalić też Sean Bean. Blizna to obowiązkowy wizerunek „bad boy’a”. Oczywiście nie chodzi o to, żebyś chwytał za brzytwę i ciął sobie twarz. Szramę tymczasowo można sobie dokleić, ma zresztą ona tutaj charakter tylko symboliczny. Chodzi o element świadomie „brudzący” wizerunek. Zgodnie z badaniami – o dziwo nie amerykańskich, a brytyjskich – naukowców z uniwersytetów w Stirling i Liverpoolu blizny tylko dodają mężczyznom seksapilu. Świadczą o samych pożądanych cechach z punktu widzenia kobiet – twardym charakterze, skłonności do ryzyka i waleczności.
3) „Chłopak z gitarą, byłby…”
I tu znowu warto powołać się na dorobek naukowy. Francuscy mózgowcy z University of South Britanny wykazali, że 31 proc. pań jest bardziej skłonnych do przekazania swojego numeru telefonu facetowi z gitarą w ręku. W ich badaniu reszta dżentelmenów, która zaczepiała je na ulicy dzierżąc torbę sportową albo z pustymi rękami, mogła prędzej liczyć na poznanie ich numeru… buta. I nie musisz być od razu wirtuozem danego instrumentu. Wystarczy jeśli pokażesz się jako romantyczny, muzykalny i sprawny manualnie jegomość. Możesz nagrać kilka studyjnych kawałków i zaprezentować je w domu obiektowi swoich westchnień. Byleby na dobrym sprzęcie audio! Idealne wrażenie zrobią mobilne głośniki Fender Newport i Monterey rodem z Kalifornii o potężnej mocy odpowiednio 30 i 120 W, znajdujące się w ofercie marki HAMA. Wyglądem nawiązują do klasycznych wzmacniaczy z lat ’60.
4) Miłość do zwierząt
To zaleta sprawdzająca się podczas spaceru po parku, podmiejskim lesie albo osiedlu. Idąc z psem, kotem, królikiem czy innym słodkim i puchatym czworonogiem na smyczy od razu zwracasz na siebie uwagę napotkanych niewiast. Jeżeli jeszcze uradowany zwierzak bawi się z tobą, a między wami widać ewidentną więź, to jesteś blisko zwycięstwa. W ten sposób udowadniasz, że jesteś wrażliwym i opiekuńczym obrońcą. A dla kontrastu zawsze możesz stanowczym, basowym głosem zakrzyknąć na całe podwórko: „Azor, stój!”. Z dosyć oczywistych względów jednak nie chwal się tresowaniem szczura, tarantuli czy boa dusiciela.
5) Czerwony ubiór
Skojarzenie już na wstępie jest jasne, bo ten kolor od zawsze oznaczał agresję, stanowczość, ale też miłość, pasję i namiętność. Badacze z University of Worcester w Wielkiej Brytanii wzięli tę kwestię na swój warsztat. Efekt? Stwierdzili, że panowie odziani w czerwień są oceniani przez płeć piękną jako stojący wyżej w hierarchii społecznej typ drapieżnika. A takie cechy jak ugodowość i uprzejmość schodzą przy tym na boczny tor. Na pierwszą randkę lub clubbing załóż więc np. szkarłatną koszulę. W rezultacie już na samym starcie dostaniesz premię za śmiałość i wyczucie stylu.