Szczerze, nie wiem ile już robotów sprzątających „przeszło przez moje ręce”. Są jednak takie urządzenia, które wręcz należy zapamiętać. Jednym z nich jest Roborock Q7 TF+. Dlaczego tak uważam? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A tych nie będziesz musiał posiadać dużo, by cieszyć się automatyzacją sprzątania Twojego domu.

Są roboty droższe, są też te tańsze. Ale czy tańszy musi oznaczać gorszy? Zdecydowanie nie! Idealnym tego przykładem jest testowany przeze mnie Roborock Q7 TF+. W skrócie, za około 1200 złotych otrzymujesz nie tylko urządzenie, które sprząta, ale także stację dokującą, do której robot doprowadza nieczystości po skończonej pracy. Dzięki temu nie będziesz musiał się przejmować późniejszą eksploatacją. Przynajmniej na jakiś czas. Wszystko dlatego, że worek ma 2,5 litra pojemności, a to w praktyce powinno oznaczać jego wymianę po około dwóch miesiącach. Zanim opowiem o szczegółach, zerknijmy na wybrane dane techniczne. Rzecz jasna, szczegóły znajdziesz odwiedzając stronę producenta: https://pl.roborock.com/.

Specyfikacja techniczne Roborock Q7 TF+
Czas pracy robota: | 150 minut |
Czas ładowania akumulatora: | 240 minut |
Pojemność zbiornika na kurz: | 0,2 l |
Pojemność worka na kurz: | 2,5 l |
Wysokość robota: | 9,65 cm |
Średnica robota: | 35 cm |
Wymiary stacji dokującej: | 21,2 x 17,8 x 25,9 cm |
Moc ssąca: | 10 000 Pa |
Cena: | 1199 zł |

Test praktyczny Roborock Q7 TF+
Cóż można napisać. To bardzo prosty w obsłudze sprzęt. Podłączamy stację dokującą do prądu, parujemy robota z naszą siecią Wi-Fi po uprzednim pobraniu aplikacji i urządzenie może rozpocząć skanowanie pomieszczeń. Tak naprawdę ten model nadaje się świetnie do domów czy mieszkań (bądź biur) o powierzchni do stu pięćdziesięciu metrów kwadratowych. W praktyce, podczas jednej sesji powinien poradzić sobie z taką powierzchnią. Oczywiście, wszystko zależy od mocy, jaką ustawimy oraz intensywności mopowania.
Po utworzeniu mapy, czas zacząć pracę. Aplikacja pozwala na ustalenie harmonogramu pracy, oraz mocy, z jaką ma pracować sprzęt. Raczej „nic nowego” dla kogoś, kto już miał styczność z nowymi robotami odkurzającymi. Do tego możemy z poziomu aplikacji uruchomić sprzątanie tylko w jednym pomieszczeniu bądź w strefie. To bardzo dobre podejście, bo przecież czasami może być tak, że dziecko pobrudziło podłogę tylko przy stole. Ustawiamy konkretną strefę w oprogramowaniu, a po chwili robot Roborock Q7 TF+ zaczyna sprzątanie.

Skuteczność stoi na wysokim poziomie, co raczej nie jest odkryciem. Po długim, kilkutygodniowym teście faktycznie ilość włosów wplątana w szczotki była wręcz znikoma. Oczywiście, dużym plusem jest zastosowanie wydajnej baterii, dzięki czemu robot świetnie radził sobie z dużą powierzchnią bez konieczności doładowania baterii. Sprawdziłem czy wciągnie włosy, kurz, mąkę czy małe ziarna. Przetestowałem jak ściereczka reaguje na rozlaną wodę. We wszystkich tych testach Roborock Q7 TF+ sprawdził się bardzo dobrze. OK, taki Saros10R radził sobie jeszcze lepiej ale nie oszukujmy się – to całkiem inne urządzenia trafiające do innego klienta.

Dla kogo Roborock Q7 TF+ będzie robotem idealnym?
Patrząc na kompaktową obudowę stacji dokującej, celowałbym raczej w średniej wielkości mieszkania lub biura. To właśnie tam Q7 TF+ spisze się wzorowo. Odkurza i myje podłogi, a do tego kosztuje niewiele. Taki solidny sprzęt za rozsądną kasę. Szczerze? To świetne rozwiązanie dla kogoś, kto zaczyna „przygodę” z robotami sprzątającymi. Jest prosty w obsłudze, skuteczny w działaniu, a przy tym atrakcyjnie wyceniony.

Oczywiście, prostszy system mopowania (tak, on raczej odświeża, a nie myje powierzchnię) nie oznacza, że wydajność tego robota jest mniejsza. Co to, to nie. Mamy skuteczny silnik ssący, podwójny system, który zapobiega plątaniu Dual Anti-Tangle, a także bardzo ważny element, jakim jest nawigacja PreciSense LiDAR, która sprawia, że urządzenie będzie niezwykle precyzyjne podczas pracy. Przynajmniej tak twierdzi producent. Rzecz jasna, robot ten sterowany jest z poziomu aplikacji dostępnej zarówno na iOS, jak i Android. To właśnie tam widzimy podgląd mapy naszego domu, możemy zmieniać harmonogram działania czy sprawdzać postęp pracy.
Dlaczego warto kupić Roborock Q7 TF+?
Wspominałem o tym „sto razy” ale zrobię „sto pierwszy”. Przede wszystkim cena i rozwiązania, jakie oferuje ten model. Duży plus. Kolejny to siła ssania 10000 Pa w zupełności wystarcza i oznacza, że nasza podłoga będzie skutecznie posprzątana. Oczywiście, dotyczy się to nie tylko okruszków ale i włosów czy sierści zwierząt.
Podwójny system zapobiegający plątaniu włosów
Pozostając przy tym temacie, sprawdźmy, z jaką szczotką mamy do czynienia. Jest to raczej tradycyjne, ale skuteczne rozwiązanie. Szczotka z gumowym elementem i skrobak, który według producenta przypomina zęby rekina. Wszystko po to, abyśmy nie martwili się zaplątanymi w nią włosami. W praktyce sprawdza się świetnie. Duża w tym zasługa zakrzywionego ramienia. Taki kształt sprawia, że generowana jest siła odśrodkowa, która ma kierować włosy ku końcom włosia szczotki.
Efekt? O zaplątanych włosach możemy zapomnieć. Do tego dochodzi gumowa osłona, która ma sprawić, że włosy nie będą się owijać wokół szczotki. W praktyce faktycznie to działa. Długie włosy trafiają do pojemnika na kurz. Pozostałe nieczystości takie jak kurz, rozsypana zmielona kawa czy okruchy chleba, po przygotowaniu śniadania skutecznie lądują we wspomnianym pojemniku, a następnie w worku na śmieci.
Zerknijmy w kierunki szczotki bocznej. Ma zakrzywione ramie i miękką, gumową odsłonę. Wszystko po to, by nie plątały się w nią włosy, czego raczej większość z nas nie cierpi. Szczególnie podczas eksploatacji, a więc czyszczenia robota.

System mopowania ze stałym przepływem wody
Kolejna sprawa, dla której Roborock Q7 TF+ będzie dobrym wyborem to funkcja mopowania. Mamy do wyboru trzy poziomy przepływu wody. Ja zawsze aktywuję tą najbardziej intensywną – szczególnie na płytkach – aby widzieć efekt pracy robota. Oczywiście, ściereczka instalowana na tylnej części urządzenia nie będzie tak skuteczna jak obrotowe mopy, które posiadał testowany przeze mnie Roborock Saros 10R, jednak tak jak wspominałem, to raczej technologia do odświeżenia odkurzonej podłogi, niż do mycia plam – szczególnie tych zaschniętych.



Nawigacja
Pamiętam czasy, gdy roboty sprzątające jeździły „po omacku”. To było dawno i całe szczęście, te czasy już raczej nie wrócą. Teraz nawet te budżetowe modele, jak testowany Roborock Q7 TF+ posiadają zaawansowaną technologię, która potrafi analizować otoczenie i dokładnie dobierać trasę tak, by odkurzanie było skuteczne i efektywne. W tym przypadku pomaga PreciSense® LiDAR, który skanuje pomieszczenie i wyznacza optymalną trasę, o czym już wspominałem. Warto jeszcze dodać, że mamy możliwość utworzenia trzech pięter – a więc trzech osobnych map. Swoją drogą, LiDAR to świetna rzecz. Dzięki niemu mapy są tworzone bardzo szybko, a zarazem precyzyjnie. Jakby tego było mało, technologia ta potrafi zasugerować nam utworzenie tak zwanych stref zakazanych – np. pod krzesłem czy przy krawędzi schodów.

Podsumowanie. Czy rzeczywiście warto kupić Roborock Q7 TF+?
Jeśli nie masz bardzo rozbudowanego budżetu, a więc możesz sobie pozwolić tylko na tańszego robota, którego bardzo byś chciał mieć, propozycja marki Roborock jest właśnie dla Ciebie. Tani, ale wydajny robot ze stacją dokującą to coś, czego szukasz. Ma większość funkcji znanych z dużo droższych robotów. Monitoruje pomieszczenia za pomocą PreciSense® LiDAR, ma całkiem wydajny silnik oferujący siłę ssącą na poziomie 10000 Pa.
Dodatkowo nie sposób nie wspomnieć o systemie mopowania ze stałym przepływem wody i systemie zapobiegającym plątaniu się włosów Dual Anti-Tangle. Do tego łatwo sterujemy nim z poziomu aplikacji i co najważniejsze, dołączona do zestawu stacja dokująca Auto-Empty RockDock® Plus ma całkiem mały rozmiar, co jest niezwykle ważne w niewielkich pomieszczeniach. Szczerze? Fajny sprzęt, który sprawdzi się w wielu gospodarstwach domowych przez długi czas.

Roborock Q7 TF+!