Site icon MenWorld.pl

Nissan Leaf – czy samochód elektryczy ma sens?

Nie będzie to typowy test tego samochodu. Doszedłem do wniosku, że jest już na tyle po premierze, że raczej już znacie ten model. Z resztą, Nissan Leaf pojawił się już na MenWorld.pl, więc wygląd znacie, jakość wykończenia także, komfort jazdy również.

Coś Wam powiem… Patrząc na raport z 2018 roku, najpopularniejszym autem była Skoda Octavia, którą sprzedano w ilości 21 125 sztuk. Nissan sprzedał 14 759 samochodów. Na taką liczbę zapracował… Qashqai. Crossover znalazł w 2018 roku 8533 nabywców. A jak sprzedawał się Nissan Leaf? Na samochód elektryczny zdecydowało się 269 osób. Szanuję za odwagę. Jeśli nie wiecie o co mi chodzi, sprawdźcie ilość stacji ładowania w naszym kraju.

Chciałem GT-R’a, jest Nissan Leaf

Zawsze jak jestem w salonie Nissana spoglądam na GT-R’a. Czy ten samochód produkowany od 2008 roku kiedykolwiek się zestarzeje? OK, odbiegam trochę od bohatera tego tekstu. Nissan Leaf odebrany, czas ruszać do Rzeszowa. Trasa ma około 310 kilometrów, zasięg auta to 250 kilometrów. Mając kartę GreenWay sprawdziłem gdzie znajdę stacje ładowania. Dostałem wskazówkę, by jechać przez Kielce. Wtedy przy salonie Nissana będę mógł się doładować i jechać dalej. Zdecydowałem się jednak na trasę alternatywną. W Lublinie w galerii jest ładowarka, akurat w połowie drogi naładuję baterię aby dojechać spokojnie do Rzeszowa. Całość trasy wynosiła około 350 kilometrów, z czego Warszawa – Lublin 180 km. Dam radę. Chyba.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Prawie jak rollercoaster

Zapowiadało się dobrze. Wiedziałem więc, że samochód rozpędza się bardzo szybko, za sprawą 320 Nm momentu obrotowego, który uzyskujemy od zera. Jeśli jeździliście kiedykolwiek na rollercoasterze to wiecie o co mi chodzi. Sprint do setki trwa 7,9 sekundy. Na papierze może nie wygląda to wybitnie, jednak uwierzcie, w praktyce wrażenia z jazdy są bardzo pozytywne.

 

Zasięgu… gdzie jesteś?!

Jadąc po mieście Nissan Leaf bardzo sprawnie odzyskiwał sobie energię. Gorzej, jak wyjechałem dalej. Uruchamiasz klimatyzację – zasięg maleje, podgrzewasz fotel – zasięg maleje, jedziesz dynamicznie – zasięg maleje. I tak ciągle! Samochód elektryczny sprawia, że uczysz się jeździć na nowo. Planujesz z dużym wyprzedzeniem, starasz się nie hamować i przyspieszać bez konieczności. Jadąc elektrykiem możesz oczywiście poszaleć, ale przy okazji znacznie spada stopień naładowania baterii. Nasuwa się więc pytanie, czy warto?

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Nissan Leaf to auto zdecydowanie do miasta. W trasę nie ma sensu się nim wybierać

Podróżując po kraju będziecie zmuszeni cały czas analizować trasę. Nie ma opcji na spontan. Jeśli myślicie, że możecie ot tak wsiąść do auta i pojechać przed siebie to się grubo mylicie. Z resztą, Nissan Leaf przypomni Wam, że jeśli nie chcecie wracać na lawecie, to lepiej sprawdźcie gdzie są ładowarki. Oczywiście jadąc gdzieś dalej myślcie o tym, czy musicie być na konkretną godzinę. Dlaczego? Ładowanie nawet z tych szybkich stacji trwa długo. Wystarczy wejść na stronę producenta by dowiedzieć się, że “Czas ładowania zależy od wielu warunków, w tym rodzaju i stanu ładowarki, temperatury akumulatora i otoczenia w miejscu użytkowania.”. Dodam jeszcze, że taki realny zasięg podczas jazdy autostradowej wynosi około 170 kilometrów. Patrząc na ilość ładowarek po drodze, robi się wesoło.

 

Ile trwa ładowanie Nissana Leaf?

To zależy od wcześniej wymienionych warunków, a także od źródła prądu. Przykładowo gniazdo elektryczne, które macie w domu naładuje samochód w… uwaga 21 godzin. Z kolei tak zwany wallbox o mocy 7 kW pozwoli na naładowanie akumulatora w 7,5 godziny. Najszybciej zrobi to ładowarka 50 kW. Od 20 do 80 procent naładujemy samochód w godzinę. O ile sprzęt będzie działał poprawnie, bo z tym jest różnie.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Ile kosztuje jazda samochodem elektrycznym?

Wiecie, to zależy. Jeśli chcecie ładować auto z gniazdka elektrycznego to naładowanie baterii o pojemności 40 kWh powinno kosztować 22 zł. Oczywiście zakładając, że średnia cena za 1 kWh to 0,55 zł. Jeśli więc na baterii przejedziemy około 250 km wychodzi, że przejechanie 100 kilometrów kosztuje nas około 9 złotych. Fajne, prawda? Tylko kto będzie ładował samochód prawie dobę?!

Jeśli chcecie jednak ładować się szybko (o ile można tak to nazwać, bo o porównaniu do tankowania auta na benzynę, olej napędowy czy diesla nie ma mowy) trzeba skorzystać z tak zwanych szybkich ładowarek. Umożliwia to wspomniany wcześniej Greenway. Jeśli interesuje Was koszt jazdy samochodem elektrycznym korzystając z tego rozwiązania znów muszę to napisać: to zależy. Opcje są trzy. Pierwsza: nie płacimy abonamentu miesięcznego. Cena za 1 kWh wynosi wtedy 2,19 zł + 0,40 gr za każdą minutę postoju po 45 minutach. Jeśl więc auto będzie ładować się dwie godziny i powiedzmy będziecie mieli 20% auta rozpoczynając ładowanie będziecie musieli zapłacić 70 zł za prąd + 30 zł za postój. Mamy więc 100 zł za całość. Licząc, że przejedziemy na pełnej baterii 250 km uzyskujemy wynik na poziomie 40 zł / 100 km. Płacąc abonament miesięczny w wysokości 40 zł cena za 1 kWh spada do 1,59 zł. Za postój zapłacimy tyle samo, z tym, że zyskujemy dodatkowe 15 minut gratis. Płacąc miesięcznie 100 zł abonamentu prąd będzie kosztował 1,29 zł, a postój płatny rozpocznie się po 90 minutach. Super, prawda? Są też darmowe ładowarki np. przy sklepach Ikea. Niestety realnie naładowanie auta będzie wynosić około 6 – 8 godzin. Cóż, wesoło nie jest.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Witaj przygodo!

Samochód elektryczny w mieście czuje się jak ryba w wodzie. Wsiadasz, jedziesz, wysiadasz, podpinasz ładowarkę wszędzie, gdzie tylko masz możliwość. Nic szczególnego. Schody zaczynają się wtedy, kiedy chcesz się wybrać na wycieczkę. Piękna pogoda, weekend – czas wybrać się w góry! Z Rzeszowa do Zakopanego jest 262 kilometry. Oznacza to w praktyce podróż przez około trzy godziny, o ile Zakopianka nie będzie zakorkowana. Pamiętajcie, że Nissan Leaf na drogach szybkiego ruchu oferuje zasięg na poziomie 170 km. Mając po drodze ładowarki GreenWay zaplanowałem, że muszę się doładować w Tarnowie, następnie w Krakowie. Później… ładowarek nie ma! Najbliższa jest na Słowacji, w Popradzie. OK, z Krakowa do Popradu jest około 160 km, może dojadę.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Mamy czas, mamy czas, czas nie goni nas

Jechałem autostradą nie przekraczając 120 km/h, wyłączyłem klimę – wszystko, aby zasięg na bateriach był jak najdłuższy. Przejechałem ten odcinek w godzinę. Zatrzymałem się na parkingu w Tarnowie, aby naładować samochód. Trwało to około półtorej godziny. Następnie Tarnów – Kraków znów w godzinę i kolejne półtorej godziny ładowania. Przejechałem więc 170 kilometrów w… pięć godzin. Fajnie, prawda? Teraz czekało mnie trzy godziny jazdy do Popradu, a następnie około dwie godziny ładowania. Łącznie dziesięć godzin by dojechać elektrykiem z Rzeszowa do Zakopanego. Przypominam, że samochodem z napędem spalinowym tą trasę zrobiłbym w trzy, maksymalnie cztery godziny.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Jakby tego było mało

Niestety tak czy inaczej, pomimo wielkich chęci nie dotarłem do celu, ponieważ za Krakowem kierowca jadący za mną zagapił się i wjechał mi w tył Nissana. Całe szczęście, samochód był zdolny do jazdy, więc zrezygnowany wróciłem do Krakowa, by znów rozpocząć wycieczkę po ładowarkach. Podpinam, uruchamiam ładowanie i… cisza. Nie działa. Myślę sobie, no świetnie. Zirytowany podjechałem do Ikei, tam na szczęście ładowanie działało, ale nie uśmiechało mi się spędzać całej nocy w Krakowie. Wróciłem znów do ładowarki GreenWay. Niestety nadal nic. Zadzwoniłem, konsultant coś porobił, zresetował urządzenie, prąd wrócił. Następnie znów postój w Tarnowie i ostatecznie dojechałem do Rzeszowa tak zmęczony tym wszystkim, jakim zrobił sobie “na strzał” Rzeszów – Paryż, albo i dalej…

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Samochody elektryczne takie jak Nissan Leaf są złe? Wręcz przeciwnie!

To nie jest tak, że należy unikać jak ognia samochodów elektrycznych. Nissan Leaf to bardzo fajne auto. Co prawda dysponując kwotą rzędu 160 tysięcy nie kupiłbym takiego kompakta, jednak jak widać, znaleźli się śmiałkowie. Po cichu tylko powiem, że w tej cenie znajdziecie Focusa RS, który będzie miał 350 KM, VW Golfa GTI o mocy 245 KM, lub Seata Leona Cuprę generującego 290 KM.

Wiem oczywiście, że nie w tym rzecz. Uważam jednak, że samochody elektryczne mają przed sobą jeszcze bardzo długą drogę. Co z tego, że są wygodne, fajne w prowadzeniu, jak czeka nas męczarnia z ładowaniem, czy ciągły stres “dojadę, czy nie”. Kupując samochód kompaktowy za prawie 160 tysięcy (w postawie) z nastawieniem, że będzie jeździć tylko po mieście również sensu nie ma. Cóż, ciężka sprawa z tymi elektrykami. Z jednej strony są fajne, z drugiej to jeszcze nie ich czas. Tak przynajmniej mi się wydaje.

Nissan Leaf - czy samochód elektryczy ma sens?

Exit mobile version