Site icon MenWorld.pl

Test Citroen C3 Aircross. Potrafi zaskoczyć

Crossovery, wszędzie crossovery

Kiedyś osoba, która chciała auto do miasta kupowała małego kompakta. Rodzina wybierała kombi, natomiast aby posiadać auto reprezentacyjne wystarczyło wyjechać z salonu dostojnym sedanem. Dziś panuje moda na uterenowione wersje różnych pojazdów. To trochę śmieszne, bo te podwyższone prześwity, plastiki na nadkolach i tym podobne nijak się mają do właściwości terenowych. No, ale moda jest jaka jest i trzeba się przyzwyczaić, że ludzie lubią crossovery i SUV-y. Najśmieszniejsze jest jednak to, że wielu producentów bierze zwykłe autko i robi z niego wspomnianego już crossovera. Tak też powstał Citroen C3 Aircross, który jest bliźniakiem (pod względem technicznym) Opla Crossland X. No cóż, według mnie największym plusem wszelakich crossoverów i SUV-ów jest ich fajny wygląd. Czy bohater tego artykułu będzie także “plusował” w innych aspektach? Zobaczymy.

Test Citroen C3 Aircross. Potrafi zaskoczyć

Citroen C3 Aircross to przyjemny z wyglądu crossover, prawda?

Wygląd zewnętrzny zdecydowanie na plus

Ja wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale przyznacie mi rację, że Citroen C3 Aircross to ładny miejski samochód, prawda? Ta lekko uterenowiona stylistyka, bo inaczej tego nazwać nie potrafię pasuje C3. Patrząc na front widzimy podwójne lampy. Te na górze odpowiadają za jazdę dzienną. Te niżej to światła mijania i drogowe. Szkoda, że nie są LED-owe, albo Xenonowe. Światło, jakie generują w nocy nie należy do najlepszych. Z tyłu światła nachodzą na boczną linię nadwozia. Wygląda to naprawdę ładnie. Dach w moim przypadku posiada pomalowane na czarno relingi. Swoją drogą, jeśli wybierzecie się konfigurować C3 Aircross do salonu musicie uzbroić się w cierpliwość. Ważne jest też, aby być zdecydowanym. Dlaczego? To przez to, że mamy naprawdę ogrom możliwości konfiguracyjnych jeśli chodzi o lakier. Możemy zmieniać kolor relingów, lusterek zewnętrznych – jest tego dużo. Aby Aircross nie był tylko crossoverem z nazwy producent zdecydował się na nieco większy prześwit, osłony zderzaków oraz plastikowe nakładki na nadkola. Jak widać na zdjęciach Citroen C3 Aircross zachęca do zjechania z asfaltu. Ale pamiętajcie, by robić to z rozsądkiem, bo chwila nieuwagi i będziecie musieli prosić o pomoc.

Wnętrzne przyjemne, aczkolwiek nie jest pozbawione wad

Przede wszystkim wsiadając do wnętrza zapewne większość z Was zwróci uwagę na obramowanie kratek nawiewów. Wygląda to fajnie, ożywia wnętrze, aczkolwiek wymaga dopłaty rzędu 1500 zł. Tak czy inaczej, według mnie warto wybrać tą opcję. Przednie fotele są za miękkie. Jeśli wybierzecie się w dalszą trasę może okazać się, że zaczną boleć Was plecy. Nie ma też jakiegokolwiek trzymania bocznego. Jakby tego było mało podłokietnik zarezerwowany jest tylko dla kierowcy. Pasażer musi sobie radzić. Podobały mi się zegary – są czytelne, wyglądają bardzo ładnie. Peugeot i Citroen przyzwyczaił mnie już do tego, że klimatyzacją sterujemy za pomocą ekranu dotykowego. Ani to wygodne, ani bezpieczne. Plusem jest natomiast ilość miejsca dla pasażerów. Cztery osoby z pewnością nie będą narzekać na komfort. Dziwiło mnie także to, że tzw. cupholdery są tak płytkie, że lepiej nie wkładać tam dużego kubka z kawą. Siadając z tyłu możemy cieszyć się regulacją nachylenia oparcia oraz roletami przeciwsłonecznymi na szybach bocznych. Co prawda jest tu trochę plastików, ale ogólnie jest miło i… przytulnie?

Bagażnik ma 410 litrów pojemności. Niewiele, jeśli będziecie chcieli zabrać kilka walizek w dalszą podróż. Dodam jeszcze, że kanapa tylna składa się w proporcjach 40:20:40, a więc jeśli będziecie chcieli przewieźć coś długiego to może to być dużym plusem.

Test Citroen C3 Aircross. Potrafi zaskoczyć

Citroen C3 Aircross – ruszamy w trasę

Citroen C3 Aircross w testowanej przeze mnie wersji wyposażony był w trzycylindrowy silnik o pojemności 1,2 litra. Generuje on 110 koni mechanicznych i oferuje 205 Nm momentu obrotowego już przy 1500 obr/min. Przyspieszenie do setki trwa dziesięć sekund. Cieszy natomiast to, że w mieście, np. do 50 – 60 km/h “zbiera się” bardzo przyjemnie. Dźwięk generowany przez trzycylindrowy motor jest specyficzny, aczkolwiek można się do niego przyzwyczaić. Fajnie pracuje skrzynia biegów, aczkolwiek posiada jedynie pięć biegów. Tak czy inaczej, jest ona zestrojona tak, że biegi są bardzo długie. Nie raz złapałem się na tym, że jadąc drogą krajową zapominałem się i kilkanaście kilometrów pokonałem na czwórce.

We wnętrzu jest też w miarę cicho, aczkolwiek tylko do około 120 km/h. Powyżej doskwiera huk z zewnątrz. Wiadomo, nie jest to auto do szybkiego pokonywania autostradowych odcinków. Spalanie? Wypada naprawdę fajnie, o ile jedziemy delikatnie. Bez problemu osiągniemy wynik na poziomie 5,5 – 6 litrów w trasie oraz 7 w mieście. No, chyba, że szybko ruszamy spod świateł to wtedy należy liczyć na wynik rzędu 9 litrów na setkę w mieście.

Jeśli myślicie o offroadzie, bo przecież macie 175 mm prześwit i terenowe zderzaki to… zapomnijcie. C3 Aircross nie ma napędu na cztery koła i mieć nie będzie, bo takowy nie występuje. Jest Grip Control, który pomaga podczas zjazdu ze wzniesienia, ale serio, terenówka to Patrol, Pajero i reszta, a nie crossover, dla którego wyzwaniem są miejskie krawężniki. Koniec tematu.

Test Citroen C3 Aircross. Potrafi zaskoczyć

Warto, nie warto?

Zacznijmy od cen. Citroen C3 Aircross w testowanej wersji, a więc Shine kosztuje dość sporo, bo około 77 tysięcy złotych. W tej cenie mamy fajne autko z dwustrefową klimą i nawigacją. Jeśli dopłacicie 4 tysiące będziecie mogli kupić wersję z mocniejszym, 130-konnym silnikiem. Nasuwa się więc pytanie, czy warto zainteresować się C3 Aircross? Oczywiście, że tak! Aczkolwiek tylko wtedy, gdy lubicie wyróżniać się z tłumu. Nie jest to kolejny nudny Golf, czy inny Focus. Francuski produkt za sprawą dużych możliwości personalizacji jest fajną odskocznią od szarości, którą spotykamy na drogach. Może nie jest to auto idealne, aczkolwiek wady są na tyle znikome, że można przymrużyć oko.

Exit mobile version