92
Views

29 lipca 2015 roku był bardzo ważnym dniem dla Microsoftu oraz jego partnerów — udostępniono wtedy proces aktualizacji z Windows 7 i 8 do dziesiątki. Oficjalna sprzedaż ruszyła z kopyta, pchając okręt korporacji na nieznane dotąd wody.

Tego samego dnia rozpoczęła się nadzwyczajna promocja, która trwa po dziś dzień. Użytkownicy komputerów z legalną wersją dwóch poprzednich edycji systemu operacyjnego korporacji z Redmond mogli od pamiętnego dnia bezpłatne uzyskać kopię ich najnowszego dzieła z dziesiątką w nazwie, jeśli wcześniej nabyli urządzenie lub sam system w wersji 7, lub nowszej.

W chwili publikacji tego tekstu, do końca promocji zostaje lekko ponad miesiąc, a więc jest to najlepsza pora, aby sprawdzić, czy w niespełna rok od oficjalnego zaprezentowania tego dość problematycznego u startu systemu, udało się zrobić go lepszym od wydania 8.1, które po dziś dzień pokazuje, jak dobre oprogramowanie potrafi stworzyć firma założona przez Billa Gatesa, jeśli spłynie na nią olbrzymia fala krytyki.

Morze błędów zwane Windows

Każde nowe wydanie Windowsa wiąże się z lawiną błędów wywołanych brakiem sterowników, które to będą w stanie bezproblemowo obsłużyć pomost podzespołów komputera z systemem i zainstalowanymi na nim dobrami. Problem ten wywołany jest tym, że Windows musi trafić do użytkowników różnych konfiguracji sprzętowych, które są oficjalne wspierane przez system — podobnie do dystrybucji Linuksa, które również na niektórych urządzeniach działają gorzej niż tragicznie. Inaczej sprawa wygląda w przypadku OS X tworzonego z myślą o ograniczonej ilości technicznych rozwiązań, który wszędzie działa równie dobrze, ponieważ to Apple decyduje, na których urządzeniach w ogóle pojawi się jego nowsza wersja.

Ekran, który każdy uwielbia, gdy pojawia się w ciągu eksportowania filmu, zdjęć lub po prostu podczas gry.

Ekran, który uwielbiamy szczególnie wtedy, kiedy pojawia się w ciągu eksportowania filmu, zdjęć lub po prostu podczas gry.

W przypadku nowszych komputerów kwestie braków i rażących błędów zostały błyskawicznie załatane, ale jak dobrze wiemy, rynek to nie tylko nowe komputery — posiadacze niektórych ze starszych maszyn po dziś dzień zabarwiają się na twarzy do kolorów purpury myśląc o użytkowaniu nowej odsłony „okienek”. Nic w tym w końcu dziwnego — masa „niebieskich ekranów śmierci” przytłaczała osiedlowych informatyków oraz serwisy komputerowe. Dziś w większości przypadków te już się nie pojawiają i praca na podstawie Windowsa 10 stała się naprawdę stabilna — wystarczy po prostu zaopatrzyć się w odpowiednie sterowniki.

Irytującymi stały się również błędy interfejsu graficznego, które ukazywały się na każdej maszynie — nawet hybrydach od samego Microsoftu. Problemy te zostały naprawione dopiero w wersji 1511, czyli obecnie uznawanej za stabilną, która trafiła również na urządzenia z Windows 10 Mobile oraz Xboxa One.

W przypadku dwóch ostatnich platform praca samego systemu została usprawniona do tego stopnia, że ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić w tym zakresie, w pełni pomijając ograniczone zasoby aplikacji.
Wracając jednak do komputera — przy wykorzystywaniu najnowszych sterowników, szansa na napotkanie jakiegokolwiek błędu w Windowsie 10 graniczy z cudem. Gdy jednak tak się stanie, upewnijcie się, że wszystko jest na swoim miejscu.

2016-07-04

Driver Booster – jeden program z wielu, który pozwoli wam automatycznie zaktualizować wszystkie sterowniki i pobrać brakujące.

Dobrym narzędziem, które wam w tym pomoże, jest darmowa wersja Driver Booster, którego pobierzecie za darmo. Musicie jednak uważać — program ten na praktycznie każdym kroku zachęca was do kupna swojej wersji profesjonalnej — nie musicie tego robić, a po ukończonym skanowaniu brakujących sterowników oraz instalowaniu braków, możecie po prostu go odinstalować. Jeżeli znacie się na komputerach, po prostu poszukajcie na stronie producenta podzespołów waszych komputerów sterowników dedykowanych 10-tce albo po prostu sięgnijcie po te dla 8-ki w trybie zgodności.

Gdy i to nie pomoże, sfotografujcie „ekran śmierci” i poszukajcie problemu w forach tematycznych Microsoftu, posiłkując się uzyskanym kodem błędu.

Różnice nie do przeskoczenia?

Największym problemem użytkowników Windowsa 7 zrażonych interfejsem graficznym „ósemki” jest zaufanie pomysłowi na wykorzystywanie menu start w formie 10-tki. Mamy tu w końcu do czynienia z klasycznym pulpitem znanym nam od 1995 roku oraz menu start, które łączy w sobie najlepsze cechy zarówno klasycznego wstążkowego interfejsu, jak i koncepcji kafelków będących skrótami oraz źródłem informacji czerpanych z programów, które nie denerwują nas jednak ciągłym wyświetlaniem się na pulpicie, będąc jedynie ukrytymi w specjalnie przeznaczonej dla nich strefie widgetami.

Ekran Windows 10, który zobaczycie wraz z aktualizacją nadchodzącą 2 sierpnia.

Ekran Windows 10, który zobaczycie wraz z aktualizacją nadchodzącą 2 sierpnia.

Windows 10 według zapewnień Microsoftu ma być ostatnim Windowsem historii. Oznacza to, że posiadacze obecnej wersji oprogramowania będą mogli bezpłatnie aktualizować swoje oprogramowanie tak długo, jak tylko ich sprzęt na to pozwoli — naturalnie mowa tu o wsparciu samych sterowników. Idea ta przypomina tą znaną z Chrome OS i macOS oraz jego poprzednich wcieleń, gdzie posiadacze pełnej wersji systemu lub sprzętu z wymaganym przez firmę oprogramowaniem są w stanie bezpłatnie korzystać z najnowszych funkcji wybranego przez siebie ekosystemu. Sam ten mechanizm jest bardzo dobrze przemyślany — pragnąc wyjść na wojnę z Apple oraz Google, Microsoft musi zmienić swoje podejście do klientów, przekonując ich do tego, że inwestycja w Windowsa, a nie OS X, Chrome OS lub alternatywy w postaci dystrybucji Linuksa jest opłacalna i wygodna.

Ekosystem dostępny wszędzie kusi użytkowników różnych platform.

Ekosystem dostępny wszędzie kusi użytkowników różnych platform.

Poza zmienionym ekranem ustawień (zachowując przy tym klasyczny panel sterowania dla osób szukających bardziej zaawansowanych dróg ingerowania w system operacyjny), nowym menu start oraz panelem informacji, Windows 10 praktycznie nie różni się w ogólnym użytkowaniu od „siódemki”, a w razie chęci upodobnienia go do „ósemki”, w ustawieniach odnajdziemy możliwość aktywowania pełnoekranowego menu start, co w bardzo dużym stopniu przypomina to, co mogliśmy spotkać w Windowsie 8.1.
Drugą sprawą jest szykowana na 2 sierpnia aktualizacja z okazji rocznicy wydania tego systemu. Jest ona bardzo dużym krokiem ewolucyjnym dla oprogramowania Microsoftu przypominającym dodatek Service Pack w przypadku 7-ki lub 8.1 dla 8-ki. Wiele rzeczy, na które narzekali użytkownicy nowej wersji okienek, zostały poprawione, a dodatkowo dodane zostało kilka ciekawych rozwiązań ułatwiających nam pracę — np. licznik powiadomień w aplikacjach uniwersalnych takich jak Messenger od Facebooka lub Twitter.

Bezpieczeństwo mimo wszystko

Znamienne jest to, że aplikacje korporacji z Redmond pisane w architekturze Win32 są powoli podmieniane swoimi uniwersalnymi odpowiednikami, które uruchomimy zarówno na komputerach, telefonach, tabletach, jak i niebawem na konsolach. UWP — bo tak nazywa się nowa platforma aplikacji, którą znajdziemy w Windowsie 10, przynosi gigantyczną zaletę, którą od dawna możemy odnaleźć w OS X od Apple — centralny system sprzedaży oraz katalogowania aplikacji i gier na użytkowany przez nas system operacyjny. Pozwala to na bezproblemowe aktualizowanie wszystkich zainstalowanych w ten sposób tytułów, a dodatkowo pozwala to zachować jeszcze większy poziom bezpieczeństwa samego systemu operacyjnego, gdyż programy znajdują się w tzw. piaskownicach, które to izolują aplikacje od reszty systemu.

Sklep Windows - centrum dostępu do aplikacji i gier.

Sklep Windows – centrum dostępu do aplikacji i gier.

Skupiając się na bezpieczeństwie, Microsoft pozwala programistom na przebudowywanie swoich klasycznych aplikacji do formatu, który następnie można będzie pobrać ze sklepu Windows, mając przy tym pewność, że sam twór będzie działać tak, jak do tej pory, pochodząc jednak z bezpieczniejszego dla użytkownika końcowego źródła.

Windows Defender - domyślny program antywirusowy w Windows 10.

Windows Defender – domyślny program antywirusowy w Windows 10.

Kolejną kwestią wartą odnotowania jest Windows Defender znajdujący się domyślnie w najnowszej wersji „okienek”. Działa on zaskakująco dobrze, równając się dokładnością swojego działania z komercyjnymi programami antywirusowymi, co dla użytkowników komputerów niekorzystających z pirackich treści oraz uważających na to, w co klikają w sieci, jest rozsądnym rozwiązaniem i odciążeniem finansowym.

Program ten nadal nie może konkurować z legendarnym Kasperskim, jednak jest to całkiem dobre rozwiązanie dla ludzi, którzy nie znając się na komputerach, często nie posiadają żadnego programu antywirusowego i narażają się na każdym kroku przeglądania sieci.

Nie taki wilk zły, jak go malują

Windows 10 to również znaczna poprawa wydajności ogólnej pracy systemu, m.in. dzięki przepisaniu kluczowych elementów oprogramowania na nowocześniejsze języki oraz mechanizmy. Pomijając plotki i fałszywe opowieści niektórych blogów technologicznych w Polsce, które szybko zostały zweryfikowane jako przekłamane, warto zainteresować się aktualizacją do nowszej odsłony „okienek”. W końcu system po roku, który minie z dniem 29 lipca, stanie się płatny tylko dla osób, które po prostu nie zaktualizowały do niego komputera i będą od tego dnia to uczynić. Jego posiadacze będą posiadać go za darmo i żadna regularna aktualizacja rozwojowa oraz bezpieczeństwa nie będzie wymagać od nich wyciągania pieniędzy z portfela — w końcu nie tędy droga w dzisiejszym świecie usług, nie samych aplikacji.

Aktualizacje warto aktualizować. Również te do nowszych wersji systemu. ;)

Aktualizacje warto aktualizować. Również te do nowszych wersji systemu.

Aktualizację znajdziecie za darmo w Windows Update oraz na samej stronie systemu w sieci, gdzie odnajdziecie instalator znacznie przyśpieszający proces zaopatrywania się w ostatniego Windowsa. Jeśli jednak system się wam nie spodoba, z pozycji ustawień 10-tki jesteście w stanie bezproblemowo powrócić do poprzednio użytkowanego przez was systemu w formie, w jakiej go zostawiliście dzięki kopii zapasowej, która utworzy się na waszym dysku.

Nie taki wilk zły, jak go malują, a wielu użytkowników komputerów Mac, którzy przenieśli się na Ultrabooki z najnowszą odsłoną Windowsa tylko pokazują, że w aktualnie najszybciej rozwijającym się systemie operacyjnym (który niejako jest również daleko w tyle za OS X, przez co rozwija się tak zaskakująco szybko) jest iskra, która może znów namieszać na rynku, stawiając Microsoft jako firmę, która walczy o klienta nowościami i dobrymi programami na m.in. konkurencyjnych platformach mobilnych, a nie pozwami sądowymi za wykorzystywanie pirackiej wersji systemu oraz wydaniami, gdzie nowości były serwowane nam tak jakby na siłę — bez widocznej koncepcji i wizji.

Zatem pytanie brzmi — zaktualizujecie system do Windowsa 10, teraz kiedy przez jeszcze miesiąc jest serwowany wam za darmo czy kupicie go za parę miesięcy lub nawet lat, gdy ten rozwinie się nie do poznania, a 7-ka i 8-ka nie będzie w stanie zaoferować wam połowy tego, co robicie na niej aktualnie?

Kategoria artykułu
Nowe technologie

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.