Microsoft Surface X Pro to bardzo interesujący sprzęt, który docenią przede wszystkim przedsiębiorcy. Jest to bowiem tablet biznesowy wyposażony chociażby w modem LTE. W wersji “full” możemy go używać jako komputera, ponieważ posiada klawiaturę oraz pióro. Czy jednak sprzęt wyposażony w procesor ARM, który nie do końca jest zoptymalizowany pod wszystkie aplikacje zdobędzie serca klientów premium?
Nie przepadam za takimi urządzeniami, ponieważ nie do końca są one dla mnie wygodne pod kątem pracy. Tak naprawdę, by komfortowo korzystać z zestawu tablet + klawiatura musimy położyć urządzenie na biurku, gdyż praca na kolanach jest wręcz niemożliwa. Dlatego też zawsze wolałem ultrabooki biznesowe. Ot, po prostu. Okazja przetestowania Microsoft Surface X Pro sprawiła, że mogłem po raz kolejny potwierdzić, że tablet biznesowy z klawiaturą to nie do końca odpowiedni dla mnie sprzęt. Nasuwa się pytanie – czy rzeczywiście tak było? Może ten model z rodziny Surface na tyle mnie zainteresował, że odstawiłem ultrabooka, by to właśnie przy tablecie z klawiaturą spędzać kolejne godziny pracy?
Tu jest jakby luksusowo
Ogólnie, Microsoft Surface X Pro wygląda na pierwszy rzut oka dobrze. Bardzo dobrze. Szczególnie, jeśli podpinacie klawiaturę. Pomysł z alcantarą (odpowiednio zabezpieczoną przed zabrudzeniami) jest według mnie fajny, ponieważ nasze dłonie dotykają czegoś miłego. Plusem testowanego sprzętu jest jego waga (774 g) oraz wymiary: 287 x 208 x 7,3 mm. Cienkie ramki, duży, 13-calowy ekran, łagodnie zaokrąglone krawędzie. Z tyłu zintegrowana z obudową stopka. Niestety, aby ją rozstawić należy użyć sporo siły. Nie wygląda to fajnie, kiedy na przykład w kawiarni siłujecie się z tym elementem. Kątem oka patrzy na was posiadacz MacBooka i robi to jednym palcem. Ba, w HP Spectre również mogę otworzyć klapę obudowy bez użycia siły.
Tylna część obudowy Surface X Pro została pokryta specyficznym materiałem, który uwielbia odciski palców. Tak bardzo, że trudno nadążyć za czyszczeniem tego elementu. Z tyłu jest również logo producenta, które jeszcze bardziej jak pozostała część obudowy romansuje z odciskami palców. Na górze obudowy znajduje się kamera 10 Mpix.
Microsoft pyta: po co Ci czytnik kart pamięci albo gniazdo audio?! Kup sobie w końcu słuchawki na Bluetooth
Producent zastosował aluminium do produkcji obudowy. Szkoda, że nie stop magnezu. Tym bardziej, że sprzęt do najtańszych nie należy. Zaskoczyła mnie także ilość portów. Mamy dwa USB typu C i port do ładowania Surface Connect. Na tym koniec. Nie ma ani slotu kart pamięci microSD, ani portu audio. Co prawda mam słuchawki Bluetooth, ale nie każdy takowe posiada więc uznaję to za minus. Co do kart pamięci, da się bez tego żyć, ale dość mocno irytowało mnie to, że po każdej sesji foto musiałem uruchamiać inny komputer, aby skopiować zdjęcia. Rozwiązaniem jest hub – przejściówka.
Na obudowie znajdziemy również przycisk do uruchamiania urządzenia, regulacji głośności i na tym koniec. Aha, jest jeszcze dysk SSD i tacka na karty SIM. Są one ukryte pod klapką. Tak. Tą, którą tak ciężko przestawić.
Klawiatura to obowiązkowy (ale drogi) zakup. Pióro to gadżet dla osób, które rzeczywiście tego akcesorium potrzebują
Klawiatura to szereg sprzeczności. Z jednej strony skok i odstęp klawiszy są wręcz wzorowe, co sprawia, że pisze się przyjemnie. Z drugiej jednak z racji tego typu konstrukcji wygina się na potęgę. Co ciekawe, pomimo tego, że jest to akcesorium dołączane Microsoft zadbał o to, byśmy czuli półkę premium. Alcantara, podświetlanie klawiszy, miejsce na pióro, które oferuje ładowanie indukcyjne i magnesowe połączenie. Na bogato, nie mogę tego ukryć. Trochę denerwował mnie touchpad. O ile pracował bardzo dobrze, o tyle “klik” był bardzo głośny. Rysik pracował wzorowo. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Reakcja była szybka, ilość funkcji jest wręcz ogromna: od malowania, czy dodawania notatek, po zrzuty ekranu. Akumulator w piórze pozwala na pracę do dwóch tygodni, natomiast ładowanie do pełna zajmuje 90 minut. Tak czy inaczej, będzie on zawsze do waszej dyspozycji. Podsumowując – jeśli już będziecie planowali zakup Microsoft Surface X Pro nawet nie planujcie wychodzić ze sklepu bez klawiatury. Nie i już.
Specyfikacja techniczna Microsoft Surface X Pro
Od typowego wypisania podzespołów są inni. Wystarczy w Google wpisać test Microsoft Surface X Pro. Tutaj mniej – więcej skomentuję elementy, które zastosował producent. Oczywiście wszystko zależy od konfiguracji, ponieważ możemy zmieniać choćby pamięć RAM czy pojemność nośnika danych. Przede wszystkim zacznijmy od procesora. Microsoft SQ1 to ośmiordzeniowe CPU o taktowaniu 3.0 GHz. Przygotowano go we współpracy z firmą Qualcomm. W kwestii grafiki mamy do czynienia z Adreno 685. Pamięć RAM jest wlutowana, dlatego też o jej późniejszej rozbudowie możecie zapomnieć. Testowany model był wyposażony w 8 GB DDR4x cechujący się częstotliwością taktowania na poziomie 3733 MHz. Nośnik danych jaki tu zastosowano to SSD NVMe o pojemności 256 GB. Warto dodać, że wbudowano modem LTE Qualcomm Snapdragon X24, dwa głośniki Dolby Audio Premium o mocy 2 W. Na froncie kamera ma 5 Mpix, z tyłu natomiast 10 Mpix. Jest również technologia Windows Hello, która pozwala na odblokowanie systemu za pomocą skanu twarzy, a także technologia łączności Bluetooth 5.0. Podsumowując specyfikację: zapomnijcie o graniu w gry.
Microsoft Surface X Pro ma świetny, ale trochę za ciemny ekran
Celowo w specyfikacji technicznej pominąłem kwestię ekranu, gdyż wolałbym się jej przyjrzeć bliżej w osobnym akapicie. Mamy więc do czynienia z błyszczącym IPS-em podświetlanym diodami LED. Ekran PixelSense ma przekątną wynoszącą 13 cali, a współczynnik proporcji wynosi 3:2. Z kolei rozdzielczość ekranu z jaką pracuje to 2880 x 1920 pikseli przy ich zagęszczeniu na poziomie 267 PPI. Z jednej strony obraz jest ładny, kolory dobrze odwzorowane, kąty widzenia wręcz wzorowe, ale z drugiej strony wystarczy średnie nasłonecznienie, abyście mieli problem z odczytem tego, co znajduje się na ekranie. Krótko mówiąc – piękna tafla szkła, która przeistacza się w lustro. Jest to jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić w kwestii ekranu. Oglądanie filmów – super. Praca – super (duża powierzchnia robocza). Graficy mogą trochę marudzić, ale do takiej pracy jest Surface Studio.
Tablet biznesowy Microsoft Surface X Pro w praktyce
Testowane urządzenie świetnie sprawdza się podczas pracy biurowej oraz na przykład przeglądania Internetu, czy oglądania ulubionych materiałów dostępnych na serwisie Netflix. Nie ma co ukrywać – to właśnie na biznes nastawiony jest Surface X Pro. Nie jestem świetnym malarzem, ale pióro z racji możliwości zmiany nacisku pozwala na wiele. Graficy raczej nie będą tworzyć na nim rozbudowanych, efektownych prac, aczkolwiek można coś fajnego czasami narysować/dorysować/przerysować. Pięć Mpix na froncie nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia i w praktyce również jakość obrazu podczas konferencji nie powala. Natomiast jakość dźwięku podczas wideorozmów jest wręcz idealna. Mam na myśli zarówno słyszalność partnerów biznesowych po drugiej stronie, jak i jakość, za którą odpowiadają mikrofony. Kiedy uruchomiłem na Surface X Pro aplikację z pakietu Office (teraz Microsoft 365), a także przeglądarkę i Spotify w tle nie zauważyłem żadnych spadków wydajności. Cały czas sprzęt dawał sobie radę. Oczywiście o grach zapomnijcie, jak już wcześniej wspomniałem. To przecież architektura ARM – głównie do pracy. Wydajność procesora Microsoftu porównywalna jest na przykład do i5-8gen. Do pracy jest według mnie bardzo dobry. Niskie zapotrzebowanie na energię tych podzespołów przekłada się na długi czas pracy na baterii. W moim przypadku wynosił on od siedmiu do dziewięciu godzin. Według mnie idealnie, bo tak naprawdę przez cały dzień pracy nie musicie podłączać sprzętu do ładowarki.