Recenzja gry NBA 2K24 okiem fana koszykówki. Czy warto?

NBA 2K24 NBA 2K24
NBA 2K24 okiem fana koszykówki. Recenzja gry

Jeśli lubisz jakiś sport i gry komputerowe, to nie ma nic przyjemniejszego niż gra w tytuł, który pozwoli Ci podbić swoją ulubioną dyscyplinę sportową. W przeszłość z NBA od 2K Sports było to jednak trudne, dlatego też przez kilka lat unikałem tego tytułu jak ognia. Czy w przypadku NBA 2K24 jest podobnie? Zapraszam do recenzji najnowszej gry koszykarskiej!

NBA 2K24 słowem wstępu. Wielkich nadziei nie mam, ale…

Gdy napiszę, że jestem wielkim fanem NBA, to tak jakbym nic nie napisał. Od Boston Celtics, czyli mojej ulubionej drużyny, zależy moje samopoczucie i myślę, że każdy fan sportu może się z tym utożsamić. Pierwsze NBA 2K, jakie zagrałem, było 2K9 i przez lata sukcesywnie ogrywałem kolejne tytuły. Do czasu, ponieważ gra po prostu zaczynała robić się nudna, a pomysły deweloperów nie dodawały świeżości do rozgrywki. Przez ostatnie kilka lat kupowałem tę grę jedynie w momencie, kiedy cena nie przekraczała 30 złotych lub była dostępna za darmo np. w subskrypcji PS Plus. NBA 2K24 rozbudziła moje nadzieje, a to wszystko przez to, że producent gry zapowiedział wykorzystanie nowego silnika, który ma sprawić, że mechanika i ruchy zawodników będą odzwierciedleniem rzeczywistości.

NBA 2K24
Uruchamiając grę wielkich nadziei nie miałem, jednak system ProPLAY wydawał się obiecujący.

Do nowej gry 2K Sport podszedłem ostrożnie, bez wielkich nadziei na to, że cokolwiek się zmieniło. Miałem w głowie wszystko to, czego doświadczyłem przez ostatnie lata. Czy NBA 2K24 to gra, która sprawi, że ponownie poczuje się jak 14-latek, który spędzał przed ekranem godziny, rozgrywając mecz za meczem?

NBA 2K24 ku pamięci Kobe’go Bryanta

Z racji tego, że mamy do czynienia z NBA 2K24, na okładce gry znalazł się Kobe Bryant, który przez połowę swojej kariery grał z numerem „24” na koszulce. Tragicznie zmarły koszykarz jest bez wątpienia jednym z najlepszych zawodników, jacy kiedykolwiek weszli na koszykarski parkiet. Hołdem w stronę Kobe’ego jest tryb „Mamba Moments”, w którym to wcielamy się właśnie w zawodnika Los Angeles Lakers i próbujemy odtworzyć historyczne momenty z jego kariery. Czy to się udało? I tak i nie. Co prawda rozegramy kluczowe mecze, w których KB24 np. mierzył się z Michaelem Jordanem, rzuca 65 punktów przeciwko Portland Trail Blazers czy trafia 12 trójek, co było ówczesnym rekordem NBA.

NBA 2K24
Z racji tego, że tegoroczna odsłona ma liczbę 24 2K zadedykowało ją Kobe’mu Bryantowi. Specjalny tryb nie obejmuje jednak najbardziej charakterystycznego meczu z kariery legendy LAL.

Wszystko fajnie, bo taki tryb w NBA 2K24 jest ciekawą odskocznią od normalnych trybów gry, jednak zabrakło tutaj najbardziej popisowego występu legendy Los Angeles Lakers, czyli rzucenia 81 punktów przeciwko Toronto Raptors, co jest przecież drugą co do wielkości zdobyczą punktową w historii ligi. Fajnie byłoby zagrać również ostatni mecz Kobe’go, który na pożegnanie się ze swoją legendarną karierą rzucił 60 punktów przeciwko Utah Jazz czy spotkanie w Madison Square Garden, kiedy Kobe na oczach Spike Lee rzuca 61 punktów, a reżyser z niedowierzania śmieje się sam do siebie.

Kobe miał wiele fantastycznych momentów, jednak ten „najbardziej ikoniczny”, czyli wspomniane 81 punktów przeciwko Raptors zostało pominięte i czuć niedosyt. Mimo wszystko, jest to tryb, który można uznać za ciekawą odskocznię od pościgu za największym overallem na stworzonej przez nas postaci.

NBA 2K24
W The City znajdziemy jednak wielki pomnik tragicznie zmarłego koszykarza.

Tworzenie postaci i wciąż ten sam problem

Tworzenie postaci w NBA 2K24 jest łatwe i przyjemne. Deweloper jak zawsze daje nam dużo opcji modyfikowania wyglądu naszego zawodnika, co zawsze jest plusem dla tego typu gier. Największe zastrzeżenie mam jednak do skanu twarzy – jak co roku. I nie chodzi tutaj o samą technologię skanowania (która notabene w tym roku jest bardziej uciążliwa), a o brak możliwości modyfikacji zeskanowanej twarzy. Moja wyglądała, jakby została pogryziona przez rój pszczół, a jedyne co mogłem zmienić to kolor włosów, oczu, zarost i kolor skóry. Do tego mam największe zastrzeżenia w kwestii generatora postaci, bo jednak wolałbym grać odzwierciedleniem siebie niż postacią, która ani trochę mnie nie przypomina.

Tworzenie stylu gry naszej postaci to kolejny etap tworzenia zawodnika w NBA 2K24. W tym roku dostaliśmy jednak dodatkową opcję, z której od razu skorzystałem. Mowa tutaj o stworzeniu stylu naszego zawodnika na podstawie prawdziwego gracza, jaki gra w NBA. W moim przypadku był to Jaylen Brown, rzucający obrońca Boston Celtics. Zawsze miałem problem ze stworzeniem swojego gracza przez podstawowy generator, gdzie sami wybieramy atrybuty zawodnika, dlatego taka opcja przypadła mi do gustu. Od tego, jakiego zawodnika stworzymy, uzależniony jest nasz sukces w The City. Tam zawsze w cenie są trójki, wsady i drybling – bez tego jest trudno dominować.

Tryb MyPlayer – bądź sobą… no tak jakby

Przez ostatnie lata kariera w NBA 2K oferowała coraz więcej, jednak nie było to koniecznie coś dobrego. Oczywiście fabuła jest ważna, ale dostanie się do NBA przez zagranie trzech spotkań na turnieju streetball, jest po prostu komiczne (tak, patrzę na was scenarzyści NBA 2k18). Niemniej jednak, według mojej opinii, ostatnie odsłony 2K skupiały się bardziej na fabularnej stronie kariery, niż na samej grze. Na całe szczęście w NBA 2K24 to się zmieniło i diametralnie odmieniło moje spojrzenie na ten tytuł. W najnowszej odsłonie gry nie znajdziemy niepotrzebnych dialogów i scenek, które, pomimo że mogliśmy pominąć i tak marnowały sporo naszego czasu. Nie ma tutaj również NPC-ów, którzy sprawiają, że włosy na skórze stają dęba ze skali osiągniętej żenady.

Fabuła w NBA 2K24 jest zdecydowanie lepsza niż w poprzednich latach

Kariera w NBA 2K24 jest prosta i fajnie poprowadzona. Do ligi wchodzimy, jako najlepszy prospekt od czasów LeBrona Jamesa i trzecia generacja zawodników NBA w naszej rodzinie. Poprzednio w lidze grał ojciec i dziadek naszej postaci, więc oczekiwania są naprawdę spore. W pierwszym meczu dostajemy wyzwanie, które potwierdzi, czy cała nagonka na nas jest słuszna lub czy wszystko jest napompowane jak balonik, który pęknie po naszym pierwszym meczu. Oczywiście drużynę do której trafimy, wybieramy sami, ja osobiście chciałem zagrać u boku Jeremy’ego Sochana i Victora Wembanyamy, dlatego też wybrałem San Antonio Spurs.

Przeczytaj także: Fotel Genesis Nitro 890 G2 test. Komfort na topowym poziomie.

Wraz z kolejnymi meczami odblokowujemy coś na zasadzie wspomnień, co pozwala nam zagrać mecze w roli ojca czy dziadka. Rozgrywanie tego typu spotkań daje nam dodatkowe nagrody i poziomy tzw. badges, czyli umiejętności, które możemy ulepszać.

W tym roku 2K postanowiło nieco zmienić rozwój postaci i jest on automatyczny. Gracz nie wybiera już głównych odznak umiejętności (Badges), a jedynie wspomagacze, które po osiągnięciu konkretnych wymagań aktywują się podczas każdego spotkania (w NBA) na 4 minuty i w zależności od tego, co wybierzemy, mogą one polepszyć statystyki rzutowe, kończenia pod koszem itd. Tym razem badge dodawane są automatycznie, co ma odzwierciedlać styl naszej gry. Bardzo ciekawe posunięcie i wydaje mi się, że mocno na plus.

Na terminarzu naszej drużyny znajdują się tzw. Key Games, czyli spotkania przeciwko zawodnikom, którzy byli dla naszej postaci wzorami do naśladowania. Aby uzyskać dodatkowe nagrody, musimy nie tylko zdobyć lepszą ocenę w meczu od naszego przeciwnika, ale również wygrać spotkanie. Oczywiście to wszystko wpływa na naszą ocenę, a dzięki VC (Virtual Coins) zdobywanych podczas spotkań możemy ulepszać swojego zawodnika. Zyskujemy także GOAT (Greatest of All Time) points, które przekładają się na lepszą pozycję na liście najlepszych koszykarzy wszech-czasów. Gra kładzie nacisk na wykonywanie zadań, jednak nie jest nam to narzucane i nie jesteśmy do tego zmuszeni. Jest to ogromna zmiana, ponieważ w poprzedniej odsłonie serii, zanim zagraliśmy pierwszy mecz w NBA, musieliśmy wykonać szereg bezsensownych zadań.

NBA 2K24
Podczas spotkania musimy wykonać zadania, które ulepszają na 4 minuty nasze umiejętności i pozwalają zdobywać tzw. GOAT points. Dodaje to świeżego powiewu do rozgrywki.

Money, money, money. NBA 2K24 w pigułce

Jeśli już jesteśmy przy VC, to trzeba przyznać to otwarcie, że NBA 2K24, jak i wcześniejsze tytuły z tej serii, to gry pay-to-win. Walutę w grze możemy kupić za realne pieniądze i nawet bez zagranego jednego meczu, mieć postać o ocenie 99. Powoduje to to, że jeśli jesteśmy graczem, który zaczyna swoją przygodę w 2K24 i chcemy zagrać w tzw. The City, czyli parku, gdzie mierzymy się z innymi graczami w meczach 1v1/3v3 czy w Pro-Am (5v5), to już na samym początku możemy spotkać osoby z postaciami, które meldują się z poziomami 90+. Oczywiście jest to nieuniknione i tak działa ten biznes.

Zresztą w tej grze nie mamy nic za darmo – oprócz określonych modeli butów, które dostajemy po podpisaniu kontraktu obuwniczego. Poza tym za wszystko trzeba płacić – nowa koszulka – VC, nowe buty – VC, plecak – VC, ba, nawet odzież kompresyjna, której używa się podczas meczu w NBA, również jest płatna przez wirtualną walutę. Gra jest nastawiona na zarabianie i widać to gołym okiem.

NBA 2K24
VC to podstawowa waluta w grze, a w niej za nią musimy kupić dosłownie wszystko – od atrybutów, po buty. NBA 2K24 to gra pay-to-win i z tym się nie kryje.

Gra w parku w NBA 2K24 może być przyjemna, jednak tylko wtedy, gdy grasz ze znajomymi. Rozgrywka z nieznajomymi jest wymagająca, ponieważ każdy gra „pod siebie” i często znajdą się osoby, które trzymają piłkę przez 90 proc. posiadania i rzucają z niewyobrażalnych pozycji z zerowym powodzeniem. Tak jest jednak praktycznie w każdej grze sportowej online i nic na to nie poradzimy. Jeśli więc macie znajomych, którzy ogrywają ten tytuł, to wam zazdroszczę. Warto też zaznaczyć, że NBA 2K24 dostało cross-play, ale jedynie PlayStation z Xboxem, więc osobiście jestem zmuszony grać sam, ponieważ moi znajomi posiadają jedynie PC.

Inne tryby odskocznią od kariery jednego gracza

NBA 2K24 MyTeam to tryb online, w którym tworzymy swoją własną drużynę, do której możemy włączyć zawodników ze wszystkich er NBA. Najlepszych z nich możemy kupować na PlayerMarket, gdzie mają konkretną cenę, czy poprzez paczki. Inne, gorsze karty będziemy zdobywać poprzez nagrody, które wymagają od nas zaliczenia kontentych zadań. Ten tryb również skupia się na VC, więc jeśli chcecie grać zarówno w MyTeam, jak i karierę, to musicie przygotować się na ostry grind… bądź wpisać numer karty bankowej. Tutaj także widać, kto gra i osiąga kolejne cele, a kto kupuje karty za prawdziwe pieniądze. Niestety.

Reszta trybów skupiona jest na grze offline – możemy zagrać szybki mecz, prowadzić drużynę zarówno z przeszłości, jak i teraźniejsze zespoły oraz grać także ligą kobiet – WNBA. Te tryby nie różnią się niczym innym od tych występujących w poprzednich odsłonach, więc gracze, którzy ogrywają ten tytuł co roku, nie dostaną niczego nowego.

Rozgrywka i grafika w NBA 2K24 to poziom wyżej

To, co trzeba oddać NBA 2K24 to fakt, że sama rozgrywka została usprawniona, a to dzięki nowemu silnikowi ProPLAY, który ma sprawić, że poruszanie się zawodników będzie bardziej realne. Widać to gołym okiem, a szczególnie zauważy to osoba, która ogląda amerykańską koszykówkę. Gwiazdy mają swój styl poruszania się i animacje, które zarezerwowane są jedynie dla nich. Gra może i stała się lepszy odzwierciedleniem tego, co widzimy na parkiecie w prawdziwym życiu, ale dalej ma problemy, z którymi mierzę się od lat – niewyjaśnione animacje, które po prostu wyglądają źle.

Rzut hakiem, który leci praktycznie poziomo, z dużą szybkością w stronę tablicy, wpada do kosza, pomimo tego, że z punktu widzenia fizyki powinien odbić się od tablicy i polecieć na drugą stronę hali lub stanie trzech graczy w jednym miejscu z niewyjaśnionych przyczyn na bronionej części parkietu, co otwiera autostradę do kosza przeciwnikowi. Te rzeczy istniały i dalej istnieją, a mocno irytują.

Muszę jednak przyznać, że 2K pozbyło się największej rzeczy, jaka mnie irytowała – nagłe zwalnianie i częste zatrzymywanie się, kiedy kontrolowany przez z nas zawodnik wpadnie na zasłonę lub wejdzie w tłum. W poprzednich tytułach było to nagminne i sprawiało, że gra niesamowicie szarpała nerwy – zwłaszcza, kiedy nasz zawodnik miał niską ocenę i nie był zbyt szybki. Dogonienie krytego gracza było wtedy niezwykle trudne. W 2K24 wszystko wygląda płynniej i bardziej naturalnie. Gracz przeciska się przez szczeliny, pracuje rękami i potrafi wygrzebać się z takiej sytuacji. Rozgrywka stała się łatwiejsza.

Graficznie NBA 2K24 prezentuje się znakomicie. Możemy zobaczyć wszystko to, co widać podczas transmisji meczów NBA. W trakcie rozgrzewki na parkiecie znajduje się mnóstwo osób, ekipa telewizyjna, cheerleaderki, a cała hala żyje. Tak samo jest w szatni czy na korytarzu przed i po meczu. Cała otoczka jest bardzo widowiskowa, ale tutaj nie ma zaskoczenia, ponieważ 2K od dłuższego czasu mocno stawia na oprawę graficzną. Samo The City jest ogromne, kolorowe i dobrze zaprojektowane. W końcu dostaliśmy elektryczną deskę od samego początku, która sprawia, że poruszanie po mieście jest zdecydowanie szybsze niż na nogach, za co chwała deweloperom! Wcześniej pojazdy były dostępne… po zakupie za ogromną ilość VC jakby inaczej!

Grę dostarczył nam dystrybutor – Cenega.com.

Reklama