Chyba każdy fan motoryzacji po cichu trzymał kciuki za dokończenie projektu i finalny start produkcji. Niestety, polskiego superauta nie będzie. Arrinera Hussarya raczej nie powstanie, bowiem przedsiębiorstwo planuje zmiany. O co chodzi?
Fajnie było, ale się skończyło. Wszyscy się nakręcaliśmy tym autem, sam widziałem je na żywo podczas poznańskich targów motoryzacyjnych. I co? I nic. Nagle firma „zniknęła”, kasa poszła na spłatę długów, a dziś, po kilku latach ciszy ogłoszono kilka zmian. Niestety, niezbyt pozytywnych dla osób wierzących w to, że Arrinera Hussarya kiedykolwiek powstanie.
Jako kraj, nie mamy szczęścia do motoryzacji
Nie oszukujmy się, Polonez był autem marnym. Duży Fiat? Włoska licencja. OK, może i mieliśmy fajne projekty typu Syrena Sport, czy FSM Beskid, jednak wszyscy dobrze wiemy co z tymi samochodami się stało. Dlatego z przymróżeniem oka patrzyłem na rozwój supersportowego auta. Wszyscy się nakręcaliśmy, akcje szły w górę, nawet ówczesny wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki fotografował się przy tym modelu. Sami dobrze wiecie co z tego wyszło. Wielkie nic.
Przedsiębiorstwo popadło w tarapaty finansowe, ponad dwa miliony akcji, które sprzedała spółka (za 5 mln 117 tys zł) nie pomogły we wznowieniu działalności. Wręcz przeciwnie – pieniądze poszły na spłatę długów, a dziś dowiadujemy się, że zarząd planuje zmianę przedmiotu działalności. Co to oznacza? Oczywiście to, że Arrinera Husarrya nigdy nie powstanie.
Bye, bye Arrinera Hussarya
Nie sądzę, by osoby odpowiedzialne za ten ładny, chociaż mocno inspirowany innymi markami projekt, miały jakiekolwiek szanse na zbudowanie zaufania wśród potencjalnych inwestorów. Tym bardziej, że posiadacze akcji nie mogą sprzedać udziałów, gdyż handel akcjami firmy jest wstrzymany.
Czy projekt miał szanse zdobyć serca klientów? Sam nie wiem. Niech Arrinera Hussarya będzie już przeszłością. Ciekawe co teraz wykombinują przedstawiciele marki Izera. Przypomnę, że chodzi o firmę produkującą samochody elektryczne, które raczej są ciekawostką na chwilę obecną. Tym bardziej, że turecki TOGG również chce zdobywać rynki.