134
Views

„Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu, to się wzbija, to w głąb wali; nie lgnie do niego fala, ani on do fali…” Tak, fragment „Ody do młodości” Adama Mickiewicza wydał mi się tu na miejscu, bo BMW 750i to auto oferujące na wielu płaszczyznach wręcz skrajne emocje. Z jednej strony daje poczucie, jakbyśmy unosili się na fali, z drugiej zaś odcina nas od rzeczywistości i sprawia, że wszystko staje się obojętne.

BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]
BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]

Gdy dowiedziałem się, że za kilka dni w moje ręce oddane zostanie BMW 750i xDrive, po raz kolejny w mojej głowie pojawił się emocjonalny szum. Z jednej strony euforia, radość i zaciekawienie, z drugiej obawa przyprawiona strachem i… rozczarowaniem. Tak, to ostatnie uczucie było najdziwniejsze. Jak można być rozczarowanym BMW Serii 7?! Ale nie, nie zrozumcie mnie źle! Nie chodzi o rozczarowanie typu: „Meh, jakaś siódemka, nic ciekawego…” Nic z tych rzeczy!

BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]
BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]

Po głowie chodziła mi raczej myśl typu: „Kurczę, znów poczuję się jak szofer, bo to co najpiękniejsze, jest z tyłu…”. W końcu limuzyny tej klasy projektuje się przede wszystkim dla pasażerów, którzy okupują tylną kanapę. W końcu mają do dyspozycji absurdalnie wygodne fotele, mnóstwo gadżetów, a nawet tuner telewizyjny, więc bez przeszkód mogą chłonąć programy typu „Ukryta prawda” czy też budować sobie rzeczywistość na bazie informacji z TVP Info. Taka strata!

Z tym lekkim uprzedzeniem odbierałem to auto, ale już po kilku kilometrach doszedłem do wniosku, że… byłem w gigantycznym błędzie. Jak ja lubię się czasem rozczarować!

BMW 750i xDrive i kulawa poprawność polityczna

Uwielbiam poprawność polityczną na wysokim poziomie. Sprawia ona, że moja samoocena zostaje odpalona pod niebiosa. O co mi chodzi? O wymuszoną skromność, uleganie stereotypom i tego typu bzdury. Co ma z tym wspólnego BMW 750i xDrive? Nic. Dosłownie nic, bowiem poprawność polityczną, skromność, uległość, i inne tego bzdury to BMW ma głęboko… w rurze. Tu nie ma żadnego udawania. Nikt nie próbował tonować charakteru tego auta i doskonale wiem, jak to niektórych drażni. Wystarczy poczytać opinie o wielkich nerkach. Nie są przychylne, prawda? Zazwyczaj podnoszą się głosy, że są przesadzone, niesmaczne, nieskromne itp. Ale skoro klientom się podobają, to o co chodzi? Nie podoba ci się grill nowej Serii 7? OK, ale stać cię? Nie? No to po co pyskujesz?

Wiem, wiem, każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, to oczywiste. Ale nie można podważać strategii producenta, szczególnie, jeśli jest ona trafna i skuteczna. Skoro publiczną tajemnicą jest fakt, że ta generacja Serii 7 była projektowana głównie z myślą o rynku chińskim, nic nam do tego. Jasne, mogli zrobić stonowaną odmianę na rynek w Europie z mniejszym grillem, ale nie zrobili. Czy mi to przeszkadza? Skąd! Czy wielki grill mi się w ogóle podoba? Nie, ale doceniam zamysł. Po prostu.

Klasyczna bezwstydność

I doceniam to, jak bezwstydnie komfortowe, szybkie, dopracowane i rozpieszczające jest to auto. Gdy chcesz, płynie jak statek po spokojnym oceanie. Gdy masz ochotę, poczujesz się jak podczas spływu Dunajcem na materacu, a wszystko to masz pod jednym przyciskiem i pod władaniem prawej nogi. Wystarczy przełączyć tryb na Sport+ i mocniej wcisnąć pedał gazu, aby podwójnie doładowane V8 o pojemności 4395 cm3 z wściekłym rykiem zerwało się do sprintu. Moc 530 KM oraz moment obrotowy na poziomie 750 Nm nie idą w piach. We współpracy z 8-biegowym automatem Steptronic i napędem xDrive, ta dwutonowa limuzyna przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4 sekundy. Cztery sekundy! To wszystko w akompaniamencie aktywnego układu wydechowego M. Tak, to limuzyna z wieloma dodatkami z pakietu M, dzięki czemu to kierowca rozdaje karty, a pasażerowie muszą posłusznie słuchać i poddawać się jego woli. Me gusta!

Jasne, to nie jest auto sportowe, ale w zakrętach ten ponad 5-metrowy kolos prowadzi się niezwykle pewnie. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest nadzwyczajnie zwinny i posłuszny. Nie obawiałem się wyjechać nim na miasto, a przecież nie jest to miejsce, w którym „siódemka” czuje się najlepiej. Jasne, to typowy pożeracz autostrad, który zasysa tą wielką paszczą kolejne kilometry, ale jeśli musisz przemieszczać się w mieście, nie bój się, 750i świetnie sobie z tym poradzi. Jasne, wypije przy okazji minimum 15 l/100km, ale tą stadninę koni pod długą maską trzeba napoić.

Wydaje mi się, że jedynym dyskomfortem związanym ze zużyciem paliwa jest konieczność dość częstego zatrzymywania się pod dystrybutorem. Zasięg podczas dynamicznej jazdy to około 500 km. Seria 7 w tej odmianie posiada zbiornik o pojemności 78 litrów, który dość szybko wysycha. W trasie trudno zejść poniżej 10 litrów, a jeśli będziemy korzystać z 530 KM, wynik 12 l/100 km nie będzie zaskoczeniem. Powolne snucie się drogami krajowymi pozwoli zejść poniżej 10 litrów. Ale czy wypada? Niby pośpiech poniża, ale w BMW 750i xDrive tak się nie czułem.

Zaklinanie rzeczywistości w BMW 750i xDrive

Nie, nie mówię tu o wiadomościach w telewizji „publicznej”, choć owszem, oni osiągnęli w tej materii mistrzostwo. Mam jednak wrażenie, że BMW „umie w zaklinanie” o wiele lepiej, bo za każdym razem, gdy zanurzałem się we wnętrzu 750i, wszystkie złe emocje, problemy, rozterki i bzdury dnia codziennego zostawiałem na zewnątrz. To dziwne uczucie, ale ten samochód stara się zadbać o kierowcę i pasażerów. Początkowo sterowanie wszystkimi opcjami i możliwościami wydaje się trudne, ale gdy już uda się opanować większość funkcji i zapamiętać, gdzie co jest ukryte, zaczyna się dobra zabawa.

Mamy na przykład funkcje o nazwie Caring Car oraz programy predefiniowane Experience Modes. W pewnym sensie te dwie opcje są do siebie podobne, choć w przypadku Caring Car mamy dwa programy… dbania o pasażerów? Ciężko to określić, bowiem po wybraniu programu Vitalize lub Relax, auto odpala kilkuminutową predefiniowaną sesję. Zmienia się wszystko: przesłony w oknach, kolor ambientowego podświetlenia, temperatura wnętrza etc. Włączany jest również masaż, nastrojowa muzyka itp. Ba! W trybie Vitalize, który ma z definicji pobudzić kierowcę i pasażerów, z nawiewów wydostaje się zimne powietrze o zróżnicowanym natężeniu. Ogólnie – kosmos.

Experience Modes z kolei to predefiniowane ustawienia oświetlenia, temperatury, zapachu (tak, do wyboru dwie kompozycje…), masażu itp. Ot, można ustawić auto zgodnie z nastrojem. Mamy ochotę troszkę poupalać? Włączamy program Executive lub Experience, a podświetlenie zmieni się na mocno czerwone, zrobi się chłodniej itp. Chcemy odpocząć, włączamy Wellbeing i robi się nastrojowo, spokojnie i przytulnie. W każdym przypadku całkowicie odcinamy się od otoczenia i możemy co najwyżej delektować się zazdrosnymi spojrzeniami przechodniów i innych kierowców. A tego uniknąć nie sposób!

Kieruj BMW 750i xDrive z tylnego siedzenia…

Nie miałem przyjemności podróżować na tylnej kanapie, ale gdy tylko nadarzała się okazja np. podczas postoju na trasie, wskakiwałem na tylny fotel by cieszyć się kawą lub z dumą skonsumować polskiego, naszego narodowego hot doga na stacji Orlen. Swoją drogą, serdecznie polecam – działa bardzo ożywczo na układ trawienny. Perystaltyka jelit lubi to!

Pomijam fakt, że trudno było usiedzieć w spokoju dłużej niż 15 minut, bo po chwili ktoś oglądał auto, zaglądał do środka i z ciekawością sprawdzał, co za szycha siedzi z tyłu. Na pytania „Ile kosztuje?” odpowiadałem, że nie wiem bo dostałem pod choinkę, ale pewnie niedużo bo mam takich kilka w różnych kolorach. Po prostu nie mogłem się zdecydować. Miny bezcenne. Ale gdy spokoju było więcej, Seria 7 pozwala cieszyć się każdą chwilą tj. oglądać telewizję, słuchać muzyki z niemal wybitnego zestawu audio Bowers & Wilkins Diamond Surround Sound System (opcja za 23 959 złotych), korzystać z masażu itp. Ale żeby nie było tak różowo, muszę coś skrytykować.

… i poczuj się jak prezes

Ilość miejsca nie rozpieszcza. Tak, brzmi z pozoru absurdalnie, ale jeśli ktoś chce podróżować w totalnym komforcie z tyłu, koniecznie musi zdecydować się na odmianę przedłużoną (5260 mm kontra 5120 mm). Owszem, autem wygodnie mogą podróżować cztery dorosłe osoby, ale z tyłu nie ma mowy o założeniu nogi na nogę czy też o rozprostowaniu kości. Jeśli miejsce pasażera obok kierowcy jest puste, pasażer z tyłu może przesunąć fotel do przodu, ale nadal trudno mówić o pozycji leżącej. Nie ma o tym mowy. Na upartego z tyłu zasiądzie również trzecia osoba w części środkowej, ale nie oszukujmy się – poczuje się jakby siedziała na barowym stołku. To miejsce dla opasłego podłokietnika z panelem sterowania.

To, do czego mógłbym się jeszcze doczepić, to niezrozumiałe braki w opcjach multimedialnych. Umówmy się, mamy rok 2020, w naszych kieszeniach nosimy urządzenia, w których jest wszystko. Dosłownie wszystko! Nieograniczony dostęp do Internetu, aplikacji bankowych, gier, zaawansowanych systemów multimedialnych, portali społecznościowych, aplikacji typu YouTube, Spotify, Tidal i wielu, wielu innych. Czemu na litość boską producenci nie potrafią (lub nie chcą?) wdrożyć tego do aut tej klasy? Przecież system cały czas ma łączność z siecią, więc możliwość korzystania z jej dobrodziejstw bez większych ograniczeń byłaby świetnym rozwiązaniem. Szkoda, że pod tym względem niemal wszyscy są nieco zacofani. Poza tym – brak uwag.

Porozmawiajmy o pieniądzach…

Tak, to dość drażliwy temat, ale to ma uzasadnienie, gdy mówimy o autach z segmentu C, gdzie przekroczenie kwoty 100 000 złotych bywa bolesne. Tutaj limity nie obowiązują i jeśli coś kosztuje 700 000, to tyle ma kosztować. Więcej? Nie ma problemu! I tak jest z BMW 750i xDrive, które startuje od kwoty (wg. cennika) 529 000 złotych. Ale chyba nie uważacie, że tyle kosztował testowany egzemplarz?

BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]
BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]

Tutaj lista wyposażenia opcjonalnego jest długa i bardzo tłusta, bowiem opiewa na kwotę 285 665 złotych. Tak, połowa wartości auta to dodatki! Nie chcę wyjść na dusigrosza bez fantazji, ale za taką kwotę dostaniemy BMW 340i xDrive w odmianie M Sport! Na litość boską!

No ale jak ktoś decyduje się na BMW Serii 7, a konkretniej wersję 750i, nie może bawić się w księgowego. Bo gdy kliknie w konfiguratorze na lakier Czerwony Avanturine, z jego portfela wyparuje 12 358 złotych. Jeśli palec mu się omsknie i zaznaczy tapicerkę BMW Individual Merino Kashmir Beige, wyda kolejne 36 827 złotych. Sportowy układ wydechowy M oraz układ hamulcowy M z kolei są zaskakująco tanie – odpowiednio 3090 oraz 1545 złotych. Grzech nie dokupić! Kompletny pakiet sportowy M to koszt już 24 202 złotych, a za opasły pakiet First Class zapłacimy 42 771 złotych. No cóż, bawiąc się w konfiguratorze można nieźle popłynąć.

Egoista w BMW 750i się nie zakocha

Trudno rzetelnie ocenić BMW 750i xDrive, bo ono bardzo skutecznie gra na emocjach i stara się tuszować niedogodności. Zresztą słowo „niedogodności” wydaje się odrobinę na wyrost. Z tyłu moglibyśmy się spodziewać więcej miejsca na nogi, system info-rozrywki mógłby również posiadać obsługę modnych serwisów tj. YouTube czy Spotify, ale to w sumie wszystko, do czego mógłbym się doczepić. No dobrze, nerki są gargantuiczne i nie każdy jest w stanie je zaakceptować. Ja je toleruję i rozumiem sens ich istnienia, ale dajmy spokój, to nie jest najważniejszy element tego auta. Jako całokształt – jestem zakochany. Ale jest to miłość nierealna i z ogromnym dystansem. Coś jak „zakochać się” w pięknej aktorce. Jest totalnie poza zasięgiem i nawet, jeśli zaprosiłaby cię na kolację, pewnie byś spękał i odmówił wykręcając się chorobą teściowej. Po prostu czujesz, że do tego nie pasujesz.

BMW 750i xDrive: Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem [TEST]
Podsumowanie
BMW 750i xDrive z dodatkami M prowadzi się genialnie, jest szybkie, niekiedy narowiste, głośne i wulgarne. Gdy zechcesz, będzie kołysało jak do snu i zawiezie cię wszędzie. Za kierownicą nie czujesz się jak szofer na etacie, w tym modelu na szczęście to nie występuje, ale nie zapominasz, że jedziesz superluksusową limuzyną. Nie będę czarował, ale mimo ogromnego wrażenia, jakie zrobiło na mnie BMW Serii 7, podtrzymuję moje zdanie, że takie auta mi po prostu nie pasują. Wiem, że potencjalni klienci i posiadacze nie mają takich dylematów, ale ja dla siebie zdecydowanie wybrałbym BMW Serii 8 Gran Coupe. Wciąż szybkie (albo i szybsze), nadal bardzo komfortowe, nadal premium pełną gębą, ale mimo wszystko wiesz, że to auto od A do Z stworzone dla kierowcy. No i jak wygląda! Ot, myślenie typowego egoisty.
Zalety
Niesamowite właściwości jezdne
Fantastycznie brzmiący, prawdziwy silnik V8
Absurdalnie wysoki komfort...
... ale gdy trzeba, potrafi sponiewierać!
Świetny zestaw audio
Efekt WOW na ulicy!
Wady
Ilość miejsca, wbrew pozorom, nie zachwyca
Braki w multimediach (w tej cenie można wymagać!)
Pretensjonalne nerki (kwestia gustu)
8.8
Wynik
Kategoria artykułu
Motoryzacja

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.