Kiedy widzę, że policja złapała nietrzeźwego, nie przebieram w słowach. W tym przypadku mamy do czynienia z imbecylem, który miał 4 promile i był poszukiwany. Przecież głupota 31-latka z powiatu leżajskiego przebiła skalę.
Mowa o sprawie z piątku. Przewodnik psa z Komendy Powiatowej Policji w Nisku (podkarpackie) zauważył „dziwnie” jadącego Peugeota Partnera. Stwierdził, że pojedzie za podejrzanym kierowcą. Potencjalnie pijany próbował zawrócić przy jednej z posesji w miejscowości Kamień. Policjant, który śledził kierowcę wybiegł ze swojego auta i wyciągnął kluczyki ze stacyjki bohatera wiadomości. Może nie jest to sytuacja rodem z amerykańskich filmów, ale dzięki takiej postawie być może nie zginęła przypadkowa osoba. Bo takiego pijanego kierowcy mi w ogóle nie szkoda. Dalej sprawy potoczyły się bardzo… zaskakująco.
Miał 4 promile i był poszukiwany
Jak informuje portal Nowiny24, wezwano policję. Funkcjonariusze dokonali badania i… bingo – 31-latek był nie tylko pijany. Mając cztery promile alkoholu wątpię, że wiedział… gdzie jest. Jakby tego było mało, nie miał uprawnień do kierowania pojazdami, a także – tu najlepsze był poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności.
Być może mam inne myślenie, ale skoro wiedziałbym, że poszukuje mnie policja, starałbym się przestrzegać prawa wręcz wzorowo. W końcu wszystko po to, by się nie narażać. A tu koleś nie dość, że nie ma uprawnień, to jeszcze jest kompletnie pijany. Przecież on sam się prosił o to, by go zatrzymać i wsadzić za kratki. Mam nadzieję, że szybko z więzienia nie wyjdzie. Szkoda tylko, że będzie miał teraz „wakacje” za nasze pieniądze. Przypomnę, że za jazdę pod wpływem alkoholu grozi dwa lata pozbawienia wolności. Mam nadzieję, że doliczą mu te dwa lata do wyroku.