NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale nie wszyscy to widzą!

Czy NBA 2K25 jest lepsze od swojego poprzednika? Postanowiłem to sprawdzić. Zapraszam do lektury recenzji najnowszej gry od 2K Sports.
NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi! NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!

Jak co roku, 2K Sports wypuściło kolejną odsłonę swojej najpopularniejszej gry, czyli NBA 2K25. Czy tegoroczna edycja rzeczywiście zmieniła się względem poprzedniej tak, jak zapowiadał producent? O tym dowiecie się z tej recenzji.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
Różnica wzrostu w końcu ma znaczenie.

Nowa odsłona, ten sam problem

NBA 2K25 pod względem trybów gry nie różni się od swoich poprzedników. Producent największy nacisk, jak co roku, kładzie na karierę zawodnika, która skupia się przede wszystkim na trybie online. Zaczynamy oczywiście od tworzenia naszego profilu, gdzie budowa wyglądu jest rozbudowana, jednak w dalszym ciągu apeluję o to, aby zeskanowaną twarz można było dostosowywać, ponieważ moja twarz, a ta zeskanowana, nie są do siebie podobne. Wystarczyłaby możliwość modyfikacji policzków i szczęki, a wirtualny gracz już byłby podobny do mnie. Niestety, tego dalej nie ma, a szkoda.

Tworzenie stylu gracza jest bardzo ważne w kontekście gry w „The City”, grając przeciwko innym graczom. Tutaj mamy możliwość stworzenia własnego archetypu od podstaw, wybranie budowy przygotowanej przez profesjonalnych graczy e-sportowych albo wybór stylu gry wzorowanego na prawdziwym graczu NBA. Osiągnięcie oceny 99 naszego zawodnika opiera się na zbieraniu wirtualnej waluty, a do ulepszenia „na maxa” naszej postaci, potrzeba ok. 250 tysięcy VC. O tym, że gra nastawiona jest na mikro-transakcje, nie muszę wspominać.

NBA 2K25 kontynuuje coś, co pojawiło się u poprzednika

Jeśli chodzi o fabułę trybu „MyCareer”, to została ona mocno odchudzona. Tak naprawdę ogranicza się do czterech spotkań – meczu w szkole średniej, finału stanu Illinois, pojedynku podczas MŚ U19 przeciwko Hiszpanii oraz treningu z innymi graczami NBA. W każdym z tych spotkań mamy określone zadania, za które otrzymujemy nagrody. W późniejszym etapie scenek nie ma zbyt dużo, pojawiają się jedynie podczas wykonywania zadań, za które otrzymujemy VC czy inne nagrody. Gracze od lat mieli dość tworzenia historii, które po prostu psuły przyjemność z gry – to uległo zmianie już w zeszłym roku.

Jedną rzeczą, która nie podoba mi się w ostatnich grach z serii NBA 2K, to brak przygotowania wejścia do NBA. Zaczynamy od razu jako pierwszoroczniak i samodzielnie wybieramy drużynę, w której chcemy zagrać. Z jednej strony to fajna opcja, ponieważ możemy wybrać swój ulubiony zespół i poprowadzić go do mistrzostwa, jednak udział w Draft Combine, wykonywanie zadań i staranie się o jak najwyższy wybór w Drafcie NBA miało swój urok. Osobiście, gdy wybierałem drużynę, włączyłem koło fortuny z nazwami drużyn NBA i dołączyłem do tej, która została wskazana. Mam nadzieje, że w przyszłości to ulegnie zmianie i 2K wróci do draftu.

Pozostałe tryby nie uległy znacznej zmianie. W grze znajdziemy:

  • MyTeam, czyli tworzenie własnej drużyny i zbieranie kart oraz gra przeciwko innym graczom;
  • MyGM, gdzie przejmujemy stery nad drużyną i mamy władzę nad klubem – od zmiany cen za parking, do dokonywania wymian;
  • MyNBA i MyNBA Lite. Pierwszy tryb pozwala stworzenie ligi, gra obecnymi lub historycznymi drużynami, granie przez kilka sezonów. Drugi daje nam uproszczoną możliwość rozgrywania sezonów;
  • Jest też tryb poświęcony WNBA, lidze żeńskiej, w którym możemy stworzyć własną zawodniczkę, poprowadzić drużynę, lub zagrać szybki mecz albo samą fazę Play-offów

Rozgrywka zyskała na jakości, ale gracze są… niezadowoleni

Wydaje mi się, że dopiero co pisałem recenzję NBA 2K24, a już minął rok i na rynek trafiła kolejna jej odsłona. NBA 2K25, według zapewnień jest zupełnie odmienioną grą, która została stworzona na nowym silniku, mającym wprowadzić jeszcze większy realizm. Czy to naprawdę się udało?

Przede wszystkim w NBA 2K25 zastosowano technologię ProPLAY, która wniosła aż 9000 nowych animacji do rozgrywki. Każdy ruch ma być płynniejszy i bardziej naturalny, pozbywając się nagłych zmian kierunków, które wyglądają nienaturalnie. Nie da się zyskać pełnej płynności, odwzorowując prawdziwe ruchy 1:1, ponieważ gra straciłaby na szybkości, jednak najnowsza odsłona gry NBA 2K prezentuje się pod tym względem bardzo dobrze. Już sam zwiastun gry sprawił, że poczułem ekscytację, jakiej brakowało mi przy poprzednich częściach. Gra i ruchy graczy wyglądają płynnie, popisowe ruchy zawodników prezentują się praktycznie tak samo, jak wtedy, gdy o 3 w nocy oglądam pojedynki największych gwiazd ligi. W tym przypadku 2K Sports nie kłamało i w mojej skromnej opinii NBA 2K25 weszło na nowy poziom.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
Gra w The City stała się trudniejsza, co jest wielkim plusem, ponieważ zyskała na realizmie.

Większy realizm w grze to też plus w rozgrywce online, która w tym roku bardziej polega na umiejętnościach, a nie na wykorzystywaniu luk w mechanikach do dominowania na boiskach do streetballu. I to właśnie ci, którzy je wykorzystywali, mówią o tym najgłośniej – według nich gra została zniszczona, a według mnie ulepszona. Bo gdzie tutaj sens wykonywać 10 dryblingów, kozłując piłką za plecami i trafiać z połowy boiska? W poprzednich grach było to na porządku dziennymi i osoby, których zawodnicy mieli wysoką ocenę rzutu za trzy punkty i drybling, nadużywali tej mechaniki i wygrywali mecze. Kilkanaście godzin z NBA 2K25 pokazało, że takie sytuacje zdarzają się zdecydowanie rzadziej.

NBA 2K25 nakłada także większy nacisk na wykonywanie ruchów rzutowych nie poprzez kombinację klawiszu rzutu (w PS5 jest to kwadrat), a za pośrednictwem lewego analoga. Wychylenie analoga w konkretną stronę (nawet dwukrotnie), aktywuje np. rzut z odskoku, eurostep, czy floater, ale także w ten sposób możemy wykonywać normalny rzut i wydaje się, że robienie tego taki sposób, ma większą szansę powodzenia podczas gry w The City (gdzie procent trafienia jest zdecydowanie niższy, niż podczas meczu NBA). Trzeba się jednak do tego przyzwyczaić, bo nie jest to dla większości naturalne.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
Gra w The City stała się trudniejsza, co jest wielkim plusem, ponieważ zyskała na realizmie.

W NBA 2K25 w końcu czuć różnicę wzrostu

W tym roku wydaje się, że NBA 2K25 odeszło od trendu trójek. Jasne, koszykówka poszła w tę stronę i teraz każdy zawodnik, nawet środkowy, powinien potrafić rzucać za trzy. Ten wirtualny basket także na tym się skupiał. Rozgrywając mecze zarówno w NBA, jak i w The City, można zauważyć, że najnowsza odsłona gry zachęca do gry pod obręczą. Czuć w końcu różnicę we wzroście, gdy kryje nas zawodnik niższy – dostanie się pod kosz i rzucenie z nim na plecach, ma większą szansę sukcesu. Deweloperzy zabrali z rzutów, które już nie wpadają tak często, a dodali do gry podkoszowej i dzięki temu gra jest bardziej zróżnicowana. Animacje dwutaktów, ogólnych manewrów pod koszem, wyglądają świeżo i naturalnie (tak, powtarzam się).

W kontekście obrony mam słodko-gorzkie odczucia. Obrona komputera na obwodzie jest solidna, nawet na niższych poziomach trudności, jednak AI IQ obrońców bliżej kosza, pozostawia wiele do życzenia. Brak rotacji, gdy szybki gracz nas mija, sprawia, że droga do kosza jest otwarta, a nasz środkowy mógłbym zrobić krok w bok, by tego uniknąć. Nie zauważyłem też przechwytywania zawodnika w obronie, pomimo że tak teraz wygląda koszykówka, jednak jeśli dobrze sięgam pamięcią, takiego czegoś nigdy w NBA 2K nie doświadczyłem.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
Różnica wzrostu w końcu ma znaczenie.

The City w NBA 2K25 jest mniejsze i chwała za to deweloperom

Największy zarzut, jaki miałem do poprzednich części NBA od 2K Sports, to The City i jego niepotrzebne wielkie rozmieszczenie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zadania były porozrzucane po całym mieście. Miejcie na uwadze to, że mówimy tutaj o grze sportowej, a nie o tytule RPG, gdzie lokalizacje mają powiązanie z historią opowiadaną przez daną grę. Poruszanie się po The City było męką, pomimo wykorzystania tutaj trybu szybkiego przemieszczania się w postaci metra, czy też pojazdów.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
The City jest mniejsze, a lokalizacje są bliżej siebie, co jest wielkim plusem.

W NBA 2K25 na całe szczęście miasto jest zdecydowanie mniejsze, a lokalizacje, takie jak parki klanów, boiska na diunach czy sklepy, rozmieszczone są relatywnie blisko siebie, więc przemieszczanie się po mapie nie jest tak męczące i nie zabiera tyle czasu, co w poprzednich częściach.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
The City jest mniejsze, a lokalizacje są bliżej siebie, co jest wielkim plusem.

Podsumowanie – czy warto kupić NBA 2K25?

NBA 2K25 to gra, która wprowadza nieco świeżości do całej serii, a to przez zastosowanie nowych mechanik, które wyglądają bardzo naturalnie. To oczywiście wpływa na odbiór gry, ponieważ dzięki temu stała się bliższa temu, co prezentowane jest w prawdziwym życiu. Deweloperzy posłuchali graczy i po raz kolejny nie tylko nie postawili na niepotrzebne scenki, ale także zmniejszyli The City, przez co poruszanie się po grze, jest ułatwione.

Gra w parku także wygląda lepiej, ponieważ rozgrywka opiera się w większym stopniu na umiejętnościach, a nie na wykorzystywaniu mechanik gry, które niszczą rozgrywkę. Graficznie nie ma się do czego przyczepić, bo rozgrywając mecz na arenie NBA, gdy ustawimy odpowiednią kamerę, możemy pomylić grę z prawdziwym meczem, a to chyba największy komplement, jaki może dostać tytuł sportowy. Największym minusem wydają się wszędobylskie mikrotransakcje. Fakt, że bluza czy spodnie dla naszego zawodnika w NBA 2K25 kosztują po 20 tys. VC, o czymś świadczy. Szkoda, że dzisiejsze tytuły tak mocno nastawiają się na zarobek właśnie na tego typu rzeczach, kosztując przy tym niemałe pieniądze.

NBA 2K25. Krok w dobrą stronę, ale wielu go nie widzi!
W NBA 2K25 nie jest tanio, co boli, ponieważ za tą samą walutę ulepszamy naszego zawodnika.

Podsumowując, NBA 2K25 to kierunek w dobrą stronę, kilkanaście godzin spędzonych przed ekranem telewizora utwierdziło mnie w tym, że tegoroczna odsłona daje mi dużo więcej radości niż poprzednik, choć ten też pozostawił na mnie dobre wrażenie. Jest kilka rzeczy, które bym zmienił – wprowadzenie do ligi NBA w trybie kariery czy zmniejszenie cen akcesoriów w grze, ale podsumowując, NBA 2K25 to bardzo dobra gra, która mi, jako wielkiemu fanowi NBA, przypadła do gustu. Już dawno w przypadku NBA 2K nie miałem tak, że po prostu chciało mi się grać.

Redakcja magazynu MenWorld.pl poleca
Redakcja magazynu MenWorld.pl poleca NBA 2K25!
Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama