Range Rover Sport – Kompromis idealny!

 Dobra kuchnia to coś czym Anglicy niestety nie mogą się pochwalić. Za to samochody mają wybitnie “smakowite”. Range Rover Sport to jedno z najwykwintniejszych “dań” serwowanych na wyspach. Zapraszam do lektury testu! 

Range Rover Sport- wygląd zewnętrzny 

Zacznę od tego, że marka Range Rover jest jedną z nielicznych, gdzie podobają mi się jej wszystkie modele samochodów. Oryginalne, monolityczne, często kanciaste bryły to znak firmowy brytyjskiej marki. Tych aut nie można pomylić z żadnymi innymi! Dlaczego naszego dzisiejszego gościa nazwałem “idealnym kompromisem”? Niewiele aut łączy w sobie tak dobrze: szyk, elegancje, gabaryt rodzinnego samochodu i moc jaka drzemie pod maską. 

Range Rover Sport w kwestii designu i kształtu nadwozia idzie swoją dawno wytyczoną ścieżką, nie zważając na konkurencję. Kiedy inne marki dwoją się i troją by unowocześnić wygląd swoich samochodów, często zmieniając typ nadwozia, Range Rover idzie w zaparte… w monstrualne, toporne sylwetki swoich SUV-ów. Gdybym miał opisać linię Sporta bez pokazywania zdjęć, powiedzenie “grubo ciosany” posłowałoby tu idealnie. W ruchu drogowym występuje raczej w roli “rodzynka” między niemiecką konkurencją. Jednak poruszając się po stołecznych ulicach zauważyłem duże zainteresowanie marką Range Rover.  

Nasz dzisiejszy gość to bardzo ładnie skomponowany pod kątem dodatków i kolorystyki SUV. W tym przypadku krwista czerwień łączy się z czarnym dachem i innymi elementami pokrytymi tym kolorem. Mam na myśli felgi, atrapy wlotów powietrza czy grill. Opisywany dziś samochód wygląda wręcz obłędnie i aż ciężko oderwać od niego wzrok. Jedno co mocno nie zagrało w mojej opinii to właśnie atrapy wlotów powietrza. W aucie za lekko ponad pół miliona złotych to nie powinno mieć miejsca. 

Range Rover Sport może pochwalić się potężnymi wymiarami. 480cm długości, 180 cm wysokości i 220cm szerokości (z lusterkami). Regulowany prześwit w zakresie 213-278mm dzięki pneumatycznemu zawieszeniu pomaga chociażby w łatwiejszym wsiadaniu lub przemieszczaniu się po nieutwardzonych terenach. Najwyższe ustawienie prześwitu przyczynia się też do dość monstrualnego wyglądu RR Sporta. Całość osadzona na 22 calowych felgach budzi podziw przechodniów i innych kierowców. Dam ci radę. Chcesz być “kierowcą incognito”? Nie kupuj RR Sporta.  

Wyposażenie wnętrza 

Dawno nie siedziałem w tak dobrze skomponowanym wnętrzu samochodu osobowego. Wszystko tu do siebie pasuje, a materiały są naprawdę z najwyższej półki. To, co może rzucić się w oczy na początku, to zamiłowanie do felernego Piano Black. Ten zajmował w tym samochodzie dość newralgiczne miejsca. Na przykład umiejscowienie “najbardziej palcującego się materiału w całej galaktyce” w okolicach klamki, środkowej części deski rozdzielczej, a nawet na kierownicy, to niemały strzał w kolano. To, co jeszcze mogłoby się znaleźć w samochodzie za ponad pół “bańki”, to wyświetlacz „head up” czy klimatyczne oświetlenie wnętrza.  

Poza tymi “drobnymi” szczegółami wszystko jest na miejscu. Fotele są bardzo wygodne i przepadziste. Nawet najszersze plecy swobodnie zmieszczą się w siedzisko, a za pomocą elektrycznych ustawień dopasują je według swoich preferencji. Wymiary nadwozia przekładają się w pełni na to co otrzymamy wewnątrz. Range Rover Sport może poszczycić się naprawdę sporą przestrzenią dla kierowcy i pasażerów, chociaż wyższe osoby mogą narzekać na brak miejsca nad głową na tylnym siedzisku.  

Brytyjskie Patenty

System multimedialny składa się z trzech ekranów. Pierwszy jest przystosowany do wyświetlania informacji o podróży. Ma dobrą grafikę oraz przyjemną i płynną animację. Dwa pozostałe zajmujące środkową część deski rozdzielczej, odpowiadają za wyświetlanie ustawień klimatyzacji czy obsługę multimediów. Wszystkie są czytelne nawet w mocnym słońcu. Dotyk to główna metoda kontroli systemów pracujących w Range Rover Sport. Do dyspozycji zostało oddane dosłownie kilka przycisków i pokręteł manualnych, jednak trzeba przyznać, że postawiono na te najbardziej wymagające manualnych gestów. Patent za który bardzo lubię brytyjskie rozwiązania to pokrętła od nawiewów. W środku znajduje się mały wyświetlacz, który wyświetla temperaturę. Dodatkowo po ich wciśnięciu przechodzimy do opcji ustawień podgrzewania siedzeń. Mały szczegół, a cieszy.  

Range Rover Sport ma coś dla audiofilów. System nagłośnienia Meridian składający się z 23 głośników. Dźwięk płynący jest czysty, a bas głęboki niczym studnia. Dzięki wyciszeniu wnętrza i dobremu nagłośnieniu, rycząca “bestia” pod maską jest prawie niesłyszalna. Ile kosztuje ten zestaw głośników? Jednego zadbanego Passata B7, czyli jakieś 34 tysiące złotych.

Range Rover Sport – wrażenia z jazdy 

Na początku tego akapitu chciałem zaznaczyć, że to, co przeżyłem z RR Sportem, to jedne z najprzyjemniejszych przeżyć motoryzacyjnych w mojej redaktorskiej karierze. Na specyfikacji tego co znajduje się pod maską mógłbym zakończyć jakiekolwiek opisywanie wrażeń z jazdy. Ten kto chociaż trochę rozumie motoryzację, wie z czym się “je” jazda Sportem.  

Pod maską tego czerwonego potwora znajduje się 5-litrowy silnik V8 z mechaniczną sprężarką, który generuje 525KM i aż 625NM. Całość kontrolowana jest przez 8 stopniowy automat, który w tym przypadku spisuję się całkiem dobrze. Skrzynia miewa gorsze momenty i czasem bywa “zaspana”. Wszystko zmienia opcja SPORT. Samochód osiąga pierwszą setką po upłynięciu zaledwie 5,3 sekundy! A pragnę przypomnieć, że nie mamy tu do czynienia ze sportowym coupe tylko przerośniętym SUV-em o masie 2400kg. Co ciekawe, samochód nie posiada procedury startu, a czuję, że z dobrze zeskalowanym launch control, Range Rover Sport urwał by do pierwszej setki kilka dziesiątych sekundy.  

Uwolnić V8! 

Legendarna „V-ósemka” bulgocze aż miło i miłośnicy motoryzacji będą zachwyceni. Cieszy fakt, że brytyjska marka nie odeszła od wielocylindrowych silników. Gdyby RR Sport wyjeżdżał z niemieckiej fabryki prawdopodobnie byłby wyposażony w silnik 2.0 TFSI koniecznie wsparty hybrydą plug in… Czyżby ktoś sobie tutaj pogrywał z normami emisji spalin?  

Przyśpieszenie wbija w fotel i potrafi wywołać gęsią skórkę. Niezależnie czy startujemy od 0 czy jedziemy powyżej 100 km/h, silnik ma zapas mocy by zaskakiwać. Pomimo wyścigowych osiągów usposobienie tego samochodu nie zachęca do popisywania się, a raczej do spokojnej “bujanki” na trasie. To nie miejski furiat tylko dostojny samochód. Kiedy trzeba ryknie z wydechów i zostawi niejednego zapaleńca daleko w tyle. 

Trochę pali…

Średnie spalanie podczas pokonania 1000 km pokazało na wyświetlaczu 13l/100km. Wiem, że ten wynik jest podejrzanie niski więc spieszę z wyjaśnieniami. Większość testu spędziłem na drogach szybkiego ruchu na trasie Warszawa – Zakopane więc to pozwoliło na zejście do naprawdę optymalnego wyniku spalania. Na pytanie, ile spali w mieście odpowiem: ile wlejesz, tyle spali! Podczas kręcenia się po Warszawskich ulicach wynik sięgał 20l/100km. Gdybyśmy chcieli popisywać się na każdych światłach i z uporem maniaka udowadniać na lewo i prawo kto ma największe… największy silnik, musimy się pogodzić ze spalaniem dużo większym niż 20l/100km.  

Kiedy już złapaliście głęboki oddech po przeczytaniu powyższych wykazów śpieszę z kojącą nowiną – Range Rover Sport posiada bak o pojemności 104 litrów. Dzięki czemu przy operatywnym posługiwaniu się pedałem gazu przejedziemy coś w granicach 750 km.  

Range Rover Sport to trochę wilk w owczej skórze. Owszem, robi piorunujące wrażenie, ale nie wygląda na coś posiadającego 5-litrów pod maską. Taka “gablota” nie dość, że jest szybka i czasami nagina prawa fizyki, może być świetnym autem rodzinnym. Zawdzięcza to ładowności rzędu 623 litrów. Poza swoimi sportowymi osiągami ma też sporą zaletę, gdyż dzięki obecności napędu na cztery koła może wygrzebać się z poważnego błota. Jednak kto chciałby narażać tak piękne felgi?  

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama