Ma bogate wyposażenie, siedem miejsc na pokładzie, a hybryda sprawia, że może być całkiem ekonomiczny. Hyundai Santa Fe to duży SUV, pełen zalet. Czy jest pozbawiony wad? Oczywiście, że nie! Nie ma ideałów, a już na pewno ich nie znajdziemy w nowoczesnej motoryzacji. Tak czy inaczej, testowana przeze mnie odmiana to chyba najlepszy wybór w tej klasie.
Kiedyś testowałem Santa Fe plug-in. Niby fajny, niby ekonomiczny ale wiecie jak to z tymi hybrydami ładowanymi z gniazdka jest. Wystarczy rozładować baterię, a auto zaczyna pożerać paliwo niczym oszalałe. OK, może w przypadku tego SUV-a nie było tragedii, jednak tak czy inaczej jak dla mnie hybryda typu HEV, a więc taka, której nie musimy obsługiwać jest najlepszą opcją. Czy potwierdzi się to w przypadku tego modelu? Santa Fe to duży SUV. Jak będzie? Zaskoczy pozytywnie czy wręcz przeciwnie?
Zacznijmy od pieniędzy
Nie oszukujmy się. Hybrydy są drogie. Bardzo drogie. Szczególnie plug-in. Te potrafią być dużo droższe od „normalnych” odpowiedników. Wystarczy popatrzeć na kwoty, jakie trzeba wydać na te dwie odmiany Santa Fe. Chcesz taki wariant jak teraz prezentuję, czyli HEV? Cennik startuje od 175 900 złotych. Jeśli jednak przekonała Cię wersja plug-in, będziesz musiał wyłożyć na stół aż 261 900 złotych. Bez przesady, to aż 86 000 złotych więcej. OK, wiem, chodzi o inne wersje wyposażenia, ale co z tego – masz taki wybór i już.
Kiedy niby Ci się to zwróci? Zakładam, że masz panele na dachu ale uwierz, zdążysz sto razy sprzedać tego SUV-a, zanim zauważysz, że faktycznie oszczędziłeś na paliwie. Ta różnica w cenie zmniejsza się, jeśli porównamy te warianty w topowej wersji wyposażenia – Platinum. Wtedy HEV to wydatek rzędu 243 900 złotych, natomiast plug-in 261 900 złotych. Tak czy inaczej, 18 000 zł różnicy to nadal dużo. Z resztą, odsyłam do aktualnego cennika.
Hyundai Santa Fe to duży SUV. Lubię takie
Możesz się śmiać, ale ja serio lubię „być duży” na drodze. Sporych rozmiarów samochody są według mnie praktyczne. Trzeba będzie zapakować coś do bagażnika? Nie będziesz musiał się gimnastykować. Wypadnie Ci wyjazd z całą rodziną? Masz w testowanej opcji siedem miejsc (trzy rzędy siedzeń). Warto jeszcze dodać, że w odmianie 7-osobowej masz aż 782 litrów w bagażniku! To naprawdę duży samochód. Rozstaw osi to aż 2765 mm. To oznacza, że każdy, bez względu na to jakie miejsce w aucie zajmie, będzie czuć się nad wyraz komfortowo. No dobrze, Klasa S W222 ma 3035 mm ale ze względu na to, że Hyundai Santa Fe to SUV, przestrzeń w kabinie „wygląda” nieco inaczej.
Siedzisz sobie wysoko, masz świetną pozycję za kierownicą, do tego dochodzą bardzo dobrej jakości materiały, które zapewniają odpowiednie wyciszenie. Jeśli sytuacja na to pozwala, system wyłącza silnik aby jechać ekologicznie. Efekt? Całkiem znośne spalanie w mieście, które oscyluje w okolicach 7 litrów. Niestety z racji tego, że jest to duży SUV, a hybrydy niecierpiących dróg szybkiego ruchu, spodziewaj się wysokiego spalania w trasie. To największy zawód, bo na ekspresówkach mówimy o 10 litrach na każde sto kilometrów. A rozpędź się do 140 km/h na autostradzie to zobaczysz jak szybko trafisz na stację paliw. Całe szczęście, że zbiornik ma 67 litrów, a więc te 600 – 700 kilometrów na pewno przejedziesz.
Koreańczycy potrafią robić świetne samochody
Powtórzę się, ale poważnie, jakość wykonania tego auta stoi na najwyższym poziomie. Nie mogę absolutnie od niczego się przyczepić. Tam gdzie ma być miękko – jest miękko. Spasowanie? Rewelacja. Wyciszenie? Inni mogliby się od Hyundaia uczyć. Za każdym razem odbierając do testów auto tej marki jestem pewien, że będzie mi się podróżowało bardzo dobrze i wygodnie, a największą wadą będzie to, że… ciężko mi będzie znaleźć jakiekolwiek minusy. Szczególnie w przypadku Santa Fe mam ten problem. Dlaczego?
Kokpit jest może trochę przestarzały – w końcu niebawem trafi do oferty najnowsza generacja. Ale czy coś tu mi przeszkadza? Absolutnie! Mamy spory ekran multimedialny, na którym może wyświetlać się Apple CarPlay i Android Auto. Mamy dużo przycisków – to fakt, ale nie są to jakieś zbędne klawisze, jak np. w starej Insignii. Ulokowano tam najważniejsze przyciski, które pomogą w szybkiej zmianie ustawień klimatyzacji czy innych funkcji odpowiadających za komfort podróżowania.
Do tego te mega wygodne i obszerne fotele w każdym z trzech rzędów siedzeń. Gdyby nie to, że Santa Fe HEV spala dużo benzyny w trasie, zapewne bym z niego nie wysiadał. Niezależnie od tego czy macie do pokonania 300, 500 czy 800 kilometrów, nie wysiądziecie z tego auta zmęczeni – zapewniam. Audio gra dobrze, do tego te wspomniane mega wygodne fotele, odpowiednie wyciszenie. Tu wszystko zostało tak dokładnie przemyślane, że ciężko cokolwiek zarzucić producentowi. Gdybym miał kupić dużego SUV-a i miałbym do wydania ćwierć miliona złotych, Hyundai Santa Fe byłby jednym z moich pierwszych wyborów.
Wizualnie – z zewnątrz – wypowiadałem się już przy okazji testu odmiany plug-in. Podobają mi się te agresywne reflektory przednie. Tylne światła też wyglądają dobrze. Do tego liczne przetłoczenia, zgrabna sylwetka. Tak powinien wyglądać nowoczesny, ale nie rzucający się w oczy i niezbyt krzykliwy SUV. Tyle mam do powiedzenia. O gustach się nie dyskutuje, więc może się Wam nie podobać, a może wręcz przeciwnie – podzielicie moje zdanie.