Nikt nie lubi wcześnie wstawać. Dźwięk budzika to chyba najgorsze, co możemy usłyszeć leżąc w łóżku. Miałem okazję sprawdzić Teufel Radio One. Nie ukrywam, dziwnie budzi się przy dźwięku „Berlin”, aczkolwiek to niemieckie urządzenie jest niezwykle skuteczne.
Kiedy przeprowadziłem się do innego miasta, dostałem propozycję przetestowania radia z budzikiem. Podobno dzięki niemu poranki brzmią dobrze. Fakt, dla mnie mogą być wspaniałe, jeśli budzą mnie ptaszki za oknem i, co najważniejsze, nie jest to wymuszony dźwięk budzika o konkretnej godzinie. Najwidoczniej Teufel uznał, że nowe miejsce, nowe biuro to i nowe, rygorystyczne godziny wstawania do pracy, a do tego przyda się radio z budzikiem. I to takim, który ma skutecznie zmotywować mnie do opuszczenia łóżka, a przyznaję – nie jest to łatwe zadanie. Czy udało się testowanemu urządzeniu, czyli Teufel Radio One? Zanim o tym opowiem, zaglądnijmy do specyfikacji technicznej oraz sprawdźmy zawartość opakowania.
Teufel Radio One specyfikacja techniczna
- Model: Teufel Radio One
- Wymiary: 24 x 9 x 8 cm
- Łączność: AUX, Bluetooth 5.1
- Radio: FM / DAB+
- Głośnik: moc RMS 20 W, 2 x głośnik jednodrożny szerokopasmowy 55 mm
- Dodatkowe informacje: pamięć 3 stacji, budzik, USB do ładowania smartfona
Opiszę jeszcze na szybko zawartość opakowania, gdyż jest ona bardzo skromna. W pudełku umieszczono dokumentację, zasilacz sieciowy i oczywiście radio. To wszystko.
Jakość wykonania i wygląd
Teufel przyzwyczaił nas do tego, że tworzy sprzęt najwyższej jakości. Przykłady? Testowany przez nas dawno temu model Ultima 20 Kombo, który wywarł na nas wielkie wrażenie. A jak jest w przypadku tego modelu? Przecież to „zwykłe” radio. A jednak, w tym przypadku również należą się słowa uznania producentowi. Widać wysoką jakość materiału, który został użyty do produkcji sprzętu. Widać też, że producent przyłożył się bardzo mocno do tego, aby odczucia z dotyku tego urządzenia były jak najlepsze. Fakt, położycie radio na regale i będzie sobie stało ale wierzcie lub nie, nawet w takiej sytuacji widać to, że mamy w pewnym stopniu do czynienia z produktem premium.
Wiemy już, że wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Czas przejść do kwestii wyglądu. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że jednej osobie dany produkt może podobać się bardziej, innej z kolei mniej. Tak czy inaczej, radio możemy kupić w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej (takiej, jak na zdjęciach) i szarej. Ostateczny wybór pozostawiam wam. Trzeba przeanalizować, który kolor będzie pasował bardziej do wnętrza. W moim przypadku rewelacyjnie pasował czarny. Z resztą, jest to kolor uniwersalny i sprawdzi się przy różnych stylów.
Na froncie widzimy ciemny materiał, który maskuje głośniki. Na dole umieszczono logo producent, natomiast na górze sześć przycisków odpowiedzialnych za aktywację różnych funkcji. Mam na myśli między innymi zmianę źródła dźwięku czy aktywację budzików. Co ciekawe, jeśli włączymy radio, zobaczymy, że pod materiałem ukryto ekran. Wyświetla się na nim aktualna godzina.
Nieco dalej – patrząc od góry – mamy przyciski, którymi aktywujemy jedną z trzech zapisanych stacji. Znalazło się także miejsce na przyciski odpowiedzialne za zmianę utworów. Pomiędzy nimi umieszczono duże pokrętło do regulacji głośności. Szczerze? Wolałbym chyba kolejny przycisk „+ -„, zamiast takiego rozwiązania.
Z tyłu z kolei znajdziemy port USB, wejście AUX oraz gniazdo zasilania. Co ciekawe, producent umieścił również blokadę Kensington. Możemy z niej skorzystać, jeśli np. boimy się, że ktoś ukradnie nam radio, jeśli będzie ulokowane w miejscu publicznym. Oczywiście widać też – jeśli dobrze analizuję – bass refleks. Z góry przepraszam za ten kurz, który widać na zdjęciach.
Na dole sprytnie schowano antenę. Jeśli nie będzie potrzebna, możemy ją po prostu ukryć, a przewód nie będzie się niepotrzebnie plątał. Widzimy tam również dwie gumy, które mają za zadanie zapobiec przesuwaniu się radia, kiedy muzyka będzie grała dość głośno.
Jak gra Teufel Radio One?
Najważniejsza część artykułu. Chociaż tak szczerze mówiąc, chyba nikt nie oczekuje od radia, by grało wybitnie dobrze, prawda? Nie będziemy podchodzić do tematu audiofilsko, chociaż oczywiście zwrócę uwagę na to, czy można słuchać muzyki z wykorzystaniem Teufel Radio One. A więc jak jest? Jest w sumie i dobrze i… niezbyt dobrze. Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, jak mocne są te dwa głośniki. Fakt, 20 W RMS robi swoje w niewielkim pomieszczeniu, dlatego np. w sypialni, a nawet w małym salonie ten model sprawdzi się wyśmienicie. Rzecz jasna – jako radio z budzikiem, a nie zestaw audio do słuchania muzyki.
Jest tu sporo tonów wysokich, pojawiają się też średnie. Niskie nieśmiało „pukają do drzwi” ale „nikt nie otwiera”. To znaczy, są jakieś uderzenia ale nie jest ich na tyle, by móc cieszyć się fajnym, miękkim basem. Lepiej słuchajcie z wykorzystaniem Teufel Radio One piosenkarki Jhene Aiko, a więc w przeważającym stopniu tonów wysokich, niż muzyki elektronicznej, gdzie mocny bas to podstawa. Rzecz jasna, nikt nie będzie wymagał wysokiej jakości przy odsłuchu muzyki ale wolę o tym napisać.
Z praktycznych rzeczy – dźwięki budzików są łagodne ale potrafią obudzić. Do tego nie są to jakieś alarmy pożarowe, a po prostu fajna, delikatna melodia. DAB+ spisuje się wyśmienicie. Połączenie Bluetooth jest mocne i stabilne, a jasność wyświetlacza jak najbardziej odpowiednia. Pisałem o tym, że nie do końca jest tu dobrze. Dlaczego? No właśnie. Gdy uruchomimy muzykę nieco głośniej, gumowe podkładki niestety nie do końca zdają egzamin i radio „jeździ” po blacie jak szalone. Zdecydowanie, producent powinien użyć czegoś mocniejszego i stabilniejszego. Niby nie powinno to wpływać na jakość odsłuchu, ale jednak – te wibracje trochę irytowały i przeszkadzały.
Na koniec jedno zdanie dotyczące ceny. Cóż, tanio nie jest. Na stronie producenta to radio jest wycenione na 599 złotych. Rozumiem, że za jakość trzeba płacić, ale że aż tyle?