Volvo ciągle coś knuje. A to newsy o tym, że przenoszą salony do Internetu, a to, że przechodzą w pełni na auta elektryczne. Niektóre rzeczy po przejęciu marki przez chińskie Geely wyszły Szwedom na plus. Ale tam, gdzie jest plus, znajdzie się i minus. Dlaczego więc hybrydowe Volvo XC40 T5 Recharge jest OK, ale ani nie dla Ciebie, ani dla mnie?
Nie, nie chodzi tu o ten trzycylindrowy silnik benzynowy. Nie chodzi też o to, że XC40 jest mniejsze od np. XC60, bo co z tego, skoro miejsca w kabinie jest bardzo dużo. Ba, nawet nie chodzi o to ograniczenie do 180 km/h, które Volvo sobie wprowadziło, bo po co macie jeździć szybciej, skoro i tak w większości krajów przepisy pozwalają na co najwyżej 140 km/h. W tym samochodzie najgorszy jest temat… hybrydy. O ile samo w sobie połączenie silników spalinowego i elektrycznego, ale takie jakie oferuje np. Toyota i Lexus jest OK, o tyle śmiem twierdzić, że plug-in jest nie tylko za drogi to jeszcze wcale nie ekologiczny. Przecież te informacje o średnim spalaniu według WLTP na poziomie 2,5 litra benzyny na sto kilometrów można wyśmiać. I wcale nie mam na myśli tylko Volvo, a ogólnie wszystkie plug-iny. Powinni je zakazać i jak najszybciej wymazać z historii motoryzacji. Jeśli ktoś mi udowodni, że rzeczywiście ten Volvo XC40 T5 Recharge spali mu 2,5 litra na setkę sfinansuję mu miesięczny zapas paliwa.
Dlaczego uważam, że nie jest to samochód dla Ciebie ani dla mnie?
Oczywiście, nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Ta hybryda ma sens, ale tylko w przypadku małego grona odbiorców. Już tłumaczę. Bateria ma pojemność 10,7 kWh. Producent przekonuje, że na samym prądzie w trybie „Pure” przejedziemy 45 kilometrów. Więcej niż 30 – 35 km się nie należy spodziewać. Dlatego by rzeczywiście było ekonomicznie musicie założyć, że macie powiedzmy faktycznie te kilkanaście kilometrów do pracy. Ale uwaga, jak już tam dojedziecie dobrze byłoby, gdyby i przy firmie umieszczona była ładowarka, którą wykorzystacie do podładowania akumulatorów. Wtedy znów wracacie do swojego domu za miastem głównie na prądzie i cieszycie się, że ten malutki zbiorniczek na benzynę (pojemność 48 litrów) wystarcza Wam na cały miesiąc. No dobra, ale ile jest takich osób? Znasz chociaż jedną? No właśnie.
Blokersi nowobogaccy również mogą przecież ładować swoje hybrydowe Volvo XC40 T5 Recharge w garażu podziemnym! No, nie wiem. U mnie co prawda gniazdko jest, ale tylko w jednym miejscu i gdy napisałem do dewelopera z prośbą o udostępnienie prądu w celach testowych to… nikt nie odpisał. Ale fakturkę co miesiąc (i to nie małą!) za wynajem wystawić potrafią. Domyślam się, że gniazdka umieścili ot, dla siebie. Ewentualnie, bo takie były wymogi. Na pewno nie dla ciebie użytkowniku. Ty płać i ciesz się, że nie musisz skrobać szyb w zimie.
Premium nigdy nie było i nie będzie tanie
Jeszcze jedna kwestia. Ten samochód jest tak drogi, że nie wiem, czy zwróci się kiedykolwiek. Oczywiście zakładając jazdę na prądzie. Stawka za jedną kilowatogodzinę wynosi 0,37 zł. Do pełna naładujecie więc akumulator za około 3,70 zł. Później auto realnie zużywa 7 litrów na setkę, czyli pięć litrów przez te 70 kilometrów. Łącznie, o ile bateria będzie naładowana do pełna koszt przejazdu stu kilometrów powinien wynieść 30 zł. Nie oszukujmy się, nikt tego auta nie będzie cały czas ładował, by mieć faktycznie te 100% baterii. Dlatego spalanie przechodzi w tryb nieco wyższy, a więc przy pustej baterii liczcie na 8, nawet 9 litrów. Finalnie mamy 45 zł na sto kilometrów.
Idźmy dalej. Podstawowa wersja XC40 kosztuje 136 tysięcy złotych. A plug-in? 209 tysięcy. Zabawne, prawda? Bazowy wariant, a więc motor trzycylindrowy (tak jak tutaj) – T3 spala średnio 7,5 litra. Daje to 40 zł na sto kilometrów. Może i to pięć mniej niż w hybrydzie, którą testuję, ale nadal mamy różnicę 73 tysięcy złotych na aucie. Być może źle na to patrzę, może coś źle podliczyłem. Jeśli nie zgadzacie się, proszę – poprawcie mnie.
Nawet w wynajmie długoterminowym nie wygląda to zbyt fajnie. 2445 zł netto na trzy lata bez wpłaty własnej na trzy lata. Do tego ubezpieczenie, przeglądy itd. Dla porównania takie same opcje wynajmu, ale w wariancie XC40 T3 to wydatek 1545 zł netto miesięcznie. To ja podziękuję za ten plug-in.
Sprawdź nasz test innej, szwedzkiej hybrydy: Volvo XC60 B4.
Volvo XC40 T5 Recharge to nadal świetne auto. Nawet w tej hybrydzie
Denerwowało mnie to, że często z garażu podziemnego wyjeżdżałem z wyładowaną baterią. Auto przejechało kilkaset metrów w ciszy i odpalało silnik. Zaskakująco dobrze wyciszony silnik, jak na trzycylindrową jednostkę. Całkiem poważnie – ani przez moment nie poczułem jakiejś irytacji spowodowanej dziwna pracą jednostki, bo takowej nie było. Motor o pojemności 1,5 litra generował 180 KM i 265 Nm. Wspierała go elektryczna jednostka o mocy 82 KM i 160 Nm. Łącznie kierowca do dyspozycji miał 262 KM. Szkoda tylko, że oba napędzały przednie koła, ale to w crossoverach raczej norma. Krótko mówiąc – w teren raczej nie polecam jechać. Dodam również, że silnik współpracował z 7-biegowym, dwusprzęgłowym automatem.
Świetne przyspieszenie na poziomie 7,3 sekundy do setki, bardzo dobre wyciszenie kabiny (a przecież to crossover i to nie mały!) i odpowiednia dynamika z praktycznie każdej prędkości. Uwierzcie mi, w teście na zamkniętej lokalizacji, gdy auto jechało 184 km/h (więcej się nie da) ewidentnie czułem, że motor chce więcej i więcej. Domyślam się, że po gwarancji jakiś specjalista odblokuje elektroniczny limit prędkości.
Hybrydowe Volvo XC40 T5 Recharge to świetny crossover. Ciężko mu coś zarzucić
Piszę to całkiem szczerze i świadomie. Gdyby pominąć cenę, która w przypadku tego testowanego modelu oscyluje w granicach 220 – 230 tysięcy złotych uważam, że byłby to crossover niemal idealny. Niby najmniejszy, a nadal bardzo duży. Mam na myśli zarówno ilość miejsca w kabinie (z przodu i z tyłu) jak i w bagażniku, który mieści spokojnie 460 litrów. To więcej o 10 litrów niż w konkurencyjnym BMW X1 xDrive25e.
Testowane hybrydowe Volvo XC40 T5 Recharge było świetnie wyposażone. Ogromne, 20-calowe felgi idealnie pasowały do „napompowanego” nadwozia. Lakier, niestety już wycofany prezentował się wyśmienicie. O systemach bezpieczeństwa nawet nie wspominam. Volvo przecież słynie z tego, że mamy w tych szwedzkich (tzn. chińskich, tzn. szwedzkich, ale w rękach chińskich) autach czuć się bezpiecznie. Półskórzane fotele są bardzo wygodne, wspomniane wyciszenie – wzorowe, a dodatkowo odpręża świetnej jakości zestaw audio Harman. Nastrojowe oświetlenie kabiny, wygodne w obsłudze multimedia, szereg schowków i portów USB. Uwierzcie mi, tym autem chce się jeździć. Ba, najlepiej byłoby zabrać hybrydowe Volvo XC40 T5 Recharge w trasę, ale… liczcie wtedy na spalanie rzędu 10, a nawet i więcej litrów na setkę. Teraz przypomnijcie sobie pojemność zbiornika na paliwo i… tak. Lepiej XC40 w plug-in jeździć po mieście.