Niestety, wczoraj potwierdził się najgorszy scenariusz dotyczący wypadku Titana. Turystyczna łódź podwodna według szacunków eksplodowała. Okazuje się, że amerykańska marynarka wojenna usłyszała eksplozję kilkanaście minut po rzekomym zanurzeniu się łodzi.
Łódź-pułapka? Wszyscy pasażerowie zginęli
W niedziele pojawiły się pierwsze informacje o tym, że łódź podwodna, która miała zabrać pasażerów do wraku Titanica, zaginęła niecałe dwie godziny po zanurzeniu. Kontakt z łodzią po prostu się urwał i zaczęto akcję poszukiwawczą. Załoga, w której znajdował się pilot oraz czterech turystów miała zapas tlenu na prawie 100 godzin.
Przeczytaj także: Łódź podwodna, która zaginęła, sterowana była kontrolerem za 120 złotych!

Niestety, według obliczeń tlen w Titanie skończył się wczoraj, tj. czwartek, około godziny 14. Dużych nadziei na znalezienie nie było, co tylko dodało tragizmu całej sprawie. O wypadku Titana wiemy teraz to, że łódź po prostu wybuchła, a amerykańska straż przybrzeżna potwierdziła, że wszyscy pasażerowie nie żyją. Wokół wraku Titanica odkryto pole szczątków, które potwierdziły tragiczny wypadek.
Łódź nie posiadała odpowiedniego certyfikatu, który mówi o tym, że maszyna jest zdolna do zanurzenia się na prawie 4 kilometry głębokości.
Marynarka wojenna wiedziała o wypadku Titana?
Co ciekawe, jak podaje The Wall Street Journal, tajny system marynarki wojennej wykrył sygnał implozji, który świadczyłby o wypadku Titana. Analiza danych akustycznych potwierdziła anomalię zgodną z implozją łodzi podwodnej lub eksplozją w obszarze, w którym zanurzył się Titan.

Okazał się, że sygnał ten został wykryty kilka godzin po zanurzeniu się łodzi. Dowódca marynarki wojennej dowiedział się o mniemanym wypadku Titana zaraz po odkryciu anomalii, jednak wytłumaczył, że nie było to dowód, który na 100 proc. można było powiązać z katastrofą łodzi podwodnej.
Źródło: WSJ