Oppenheimer filmem kompletnym? Recenzja najnowszej produkcji Nolana

Oppenheimer filmem kompletnym? Recenzja najnowszej produkcji Nolana Oppenheimer filmem kompletnym? Recenzja najnowszej produkcji Nolana
Źródło: Helios

Christopher Nolan jest jednym z najlepszych reżyserów XXI wieku, a na swoim koncie posiada klasowe tytuły, o których nie można powiedzieć ani złego słowa. Pomimo tego, po zakończeniu kręcenia filmu „Oppenheimer” stwierdził, że była to najtrudniejsza produkcja, jaką miał nakręcić. Czy film o stworzeniu bomby atomowej rzeczywiście jest tak dobry, jak twierdzi większość osób i krytyków, którzy mieli okazje go zobaczyć?

Czy „Oppenheimer” to film dekady?

„Intersellar” czy trylogia Mrocznego Rycerza to moja topka, jeśli chodzi o filmy. Nolan potrafi zaangażować widza nie tylko historią, ale również historią, dzięki której nawiązujemy więź z bohaterem. „Oppenheimer” to jednak zupełnie inna sprawa, ponieważ jest to opowieść oparta na życiu człowieka, który naprawdę istniał i o ile można było nieco podrasować scenariusz, to jednak opowieść musiała być jak najbardziej wierna prawdzie.

Film jest adaptacją książki „Amerykański Prometeusz: triumf i tragedia Roberta Oppenheimera” i oczywiście skupia się na Juliuszu Robercie Oppenheimerze, w którego rolę wciela się Cillian Murphy. Nie jest to pierwsze spotkanie reżysera z aktorem, ponieważ ta dwójka pracowała ze sobą już przy trylogii Mrocznego Rycerza, Dunkierce i Incepcji. Czy udało im się stworzyć kolejny wielki hit, o którym będziemy mówić latami i będzie on wyznaczać standard dla tego typu produkcji?

Oppenheimer filmem kompletnym? Recenzja najnowszej produkcji Nolana
Źródło: Helios

Stworzenie bomby atomowej to tylko tło

J. Robert Oppenheimer’a poznajmy w momencie, kiedy ten zasiada przed komisją Komisja Energii Atomowej Stanów Zjednoczonych przesłuchującą głównego bohatera w związku z podejrzeniami o związek z ZSRR i jego przeszłością, w której przejawiał się komunizm. Nie mamy jednak tutaj ciągłości historii i reżyser zabiera nas w podróż po życiu „ojca bomby atomowej”. Cała fabuła dzieje się na przestrzeni około czterdziestu lat, a podczas opowiadania tej historii nie skupiamy się jedynie na naukowym aspekcie życia głównego bohatera, jednak przedstawiono również jego problemy natury sercowej czy koleżeńskiej, w której widzimy jego relacje z innymi naukowcami. Nolan nie zdecydował się na pokazanie wielkich szczegółów z życia naukowca, jednak skupił się na tych momentach, które ukształtowały go jako człowieka, a dopiero potem jako naukowca.

Przeczytaj także: Widziałem film Barbie. To dramat, nie komedia dla małolatów!

Film trwa ponad trzy godziny i pomimo tego, że jest to film biograficzny, to trzyma w napięciu do ostatniej sceny. Można go podzielić na dwie części – pierwsza skupia się na „Projekcie Manhattan”, którego głową zostaje właśnie Oppenheimer. Widzimy jego poszukiwania odpowiedniego miejsca, zespołów i przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, które kierują do siebie i innych w momencie tworzenia bomby atomowej. Druga część opowiada o tym, co się dzieje po tym, jak bomba została zrzucona na dwa Japońskie miasta – Hiroshimę i Nagasaki, podejrzewanie go o sympatyzowanie z komunizmem oraz szpiegostwo dla ZSRR. Przeskakiwanie w ramach czasowych może nieco skomplikować połapanie się w historii, jest też dużo nazwisk, które trudno zapamiętać. W pewnych momentach trzeba naprawdę mocno się skupić na tym, co dzieje się na ekranie, zwłaszcza podczas scen z przesłuchania głównego bohatera. Wątki zmieniają się dość często, jednak każdy jest tak samo ważny, aby w pełni zrozumieć historię człowieka, który po wynalezieniu bomby, według niego samego, „zniszczył świat”.

Oppenheimer filmem kompletnym? Recenzja najnowszej produkcji Nolana
Źródło: Helios

Czy Nolan zrobił to ponownie?

Film „Oppenheimer” to kwintesencja tego, jak powinno angażować się widownię. Christopher Nolan przedstawił to, z czym mierzyli się ludzie przed wybuchem II wojny światowej i fakt, że nie przedstawiono tutaj samych wybuchów w Hiroshimę i Nagasaki działa na plus. Reżyser zdecydował się na ukazanie innych elementów, które spędzały sen z powiek ówczesnej władzy i samym ludziom. Mamy tutaj też rozterki ludzkie, które nie ominęły głównego bohatera – małżeństwo, romans, zdrada czy walka z samym sobą.

Nolan pokazał, dlaczego uważany jest za jednego z najlepszych reżyserów w XXI wieku, a może nawet i w historii. Przede wszystkim oszałamiające jest to, że Oppenheimer został nakręcony w ledwo 57 dni! A jeszcze bardziej szokujący jest fakt, że efektów CGI jest tutaj minimalna ilość. Reżyser i scenarzyści postawili na praktyczne efekty wizualne, dzięki czemu wszystko wygląda tak naturalnie i sprawia, że czujemy się, jakbyśmy stali obok aktorów i doświadczali tego na własnej skórze! Znajdziemy tutaj wiele charakterystycznych cech dla filmów tego reżysera: zabawa barwami, szerokie zbliżenia, cieniowanie. Wszystko to sprawia, że film nie tylko trzyma w napięciu, ale przede wszystkim zachwyca wizualnie. Do tego muzyka stworzona przez Ludwiga Göranssona, z którym Nolan pracował już przy okazji kręcenia filmu „Tenet”. Pomimo tego, że film trwa ponad 180 minut, to przez każdą z nich jesteśmy zainwestowani w to, co dzieje się na ekranie. A przecież o to chodzi w kinie.

Cillian Murphy poradził sobie w swojej roli świetnie i naprawdę trudno wyobrazić sobie kogoś innego grającego Oppenheimera. Skupiał na sobie całą uwagę, nawet jeśli na ekranie pojawiało się kilka innych znanych twarzy. A tych jest sporo, ponieważ w filmie grają tacy aktorzy, jak Matt Damon, Robert Downey Jr. czy Emily Blount, a to tylko naparstek!

Zdjęcia: Helios.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama