135
Views

Jest takie głupkowate powiedzenie: „Nie miała baba kłopotu, to kupiła sobie prosię!”. Złośliwi pewnie od razu stworzą parafrazę: „Nie miał prezes kłopotu, kupił sobie kurę!”. Dość złośliwości – do rzeczy. Skoda Superb iV to naprawdę świetna hybryda, która potrzebuje stanowczej ręki, bowiem zaniedbana, nie pilnowana, nie pokazuje swojego potencjału. A szkoda.

O co mi chodzi? Nie zrozumcie mnie źle, Skoda Superb iV to naprawdę udana hybryda i przy bliższym poznaniu się z autem i pozyskaniu umiejętności odpowiedniej konfiguracji, pokazuje swoje najlepsze oblicze tj. dynamikę kiedy chcesz, oszczędność gdy tego potrzebujesz, do tego mnóstwo komfortu i całe połacie funkcjonalności. No dobrze, napęd hybrydowy bazuje co prawda na silniku 1.4 TSI o mocy 156 KM, który nijak nie pasuje do prestiżowej skąd inąd Skody Superb, ale czeska marka z powodzeniem pakuje te silniki do nowych modeli jak np. Skoda Octavia iV RS (245 KM). Układ ten we wzmocnionej wersji pojawia się także w Cupra Leon, więc nie ma śmiechu! Po prostu szkoda, że Czesi nie postarali się bardziej i nie stworzyli hybrydy na silniku 2.0 TSI z większą baterią i udoskonalonym systemem zarządzania energią. Jakby co, byłem pierwszy i sprzedam ten pomysł. Całkiem niedrogo.

Skoda Superb i ponadprzeciętny komfort

Nie będę pisał o wygodzie, przestrzeni czy też funkcjonalności Skody Superb, bowiem opisał to już Daniel Laskowski w swoim teście dwa lata temu. Po zeszłorocznym liftingu w tej kwestii zmieniło się niewiele. To nadal prawdopodobnie najbardziej komfortowe i oferujące najwięcej przestrzeni auto w segmencie D. Wydaje się, że jedynie Arteon pod tym względem może zaoferować więcej, choć można pokusić się o stwierdzenie, że jest to auto plasujące się odrobinkę wyżej w hierarchii. Takie D z małym plusikiem. Tak czy inaczej Skodą Superb jeździ się… super(b). Poza tym testowana odmiana Laurin&Klement to niemal klasa sama w sobie. Testowy egzemplarz wraz z dodatkami to koszt 203 550 złotych. Czy warto? Nie mnie to oceniać, choć to naprawdę bardzo przyjemny samochód. Aczkolwiek minął bym się z prawdą twierdząc, że jest to auto dla każdego. Co to, to nie.

To stwierdzenie „ponadprzeciętny komfort” może wydawać się umizgiwaniem, ale uwierzcie, każda przesiadka z normalnego auta np. z segmentu C do Superba jest ogromnym skokiem jakościowym. I nie mówię tu o jakości materiałów czy też wykonania, bo to co prawda stoi na bardzo wysokim poziomie, ale nie szokuje. Szokuje za to komfort jazdy i jeśli ktoś jest przyzwyczajony do podróżowania autem o normalnej charakterystyce, w Superbie poczuje się jak na miękkiej poduszce. Naprawdę, auto wręcz płynie po drodze. Czasami odnosiłem wrażenie, że unoszę się na… chmurce. Niemal jak na poduszkowcu. To jest naprawdę przyjemne, ale trzeba do tego przywyknąć. Pierwsze kilometry są odrobinę szokujące, uwierzcie. Czy to mi się podoba? To zależy.

Dynamiczna jazda tym autem może doprowadzić do nudności. Serio! Na prasowej prezentacji odświeżonego Superba jechałem z kolegą dziennikarzem na fotelu pasażera. On chciał sprawdzić właściwości jezdne na górskiej drodze, ja natomiast pojemność schowków, bo nie miałem pojęcia gdzie mam oddać zjedzony przed kilkunastoma minutami obiad… Jazda w trasie? Fantastyczna i relaksująca. Podróżowanie po mieście? Studzienki i boczne drogi nie robią na Superbie wrażenia. Sportowa jazda? Nie ten adres…

Bardzo udany napęd z niewielką skazą

Już ustaliliśmy, że Skoda Superb iV to auto naprawdę komfortowe i oferujące imponującą ilość miejsca. Pasażerowie z tyłu poczują się niemal jak w limuzynie. Niemal, bo nie będę nadużywał tego pojęcia i nie mam zamiaru nazywać tego auta pełnoprawną limuzyną. Choć z drugiej strony producenci używają tego słowa w nazwach modeli z segmentu C, więc… Tak czy inaczej dobranie do tego auta układu hybrydowego plug-in uważam za… niezły pomysł! Tak, wiem, większość z Was w myślach powtarza, że do takiego auta najlepsze byłoby duże wolnossące V6, ale obudźcie się, zmieńcie bieliznę i zapamiętajcie, że mieszkacie w Europie. Tutaj prawo stanowią smutni panowie z tłustymi włosami bez pojęcia o motoryzacji.

Skoda Superb iV: Hybryda dla kombinatorów [TEST]
Skoda Superb iV: Hybryda dla kombinatorów [TEST]

Testowaną Skodę Superb napędzał układ hybrydowy bazujący na jednostce 1.4 TSI o mocy 156 KM (250 Nm), wspomaganej przez silnik elektryczny o mocy 115 KM z momentem obrotowym 330 Nm. Moc oczywiście nie sumuje się bezpośrednio, tylko jest obliczana na podstawie optymalnego zestawienia itp. itd. To jest nudne i nieprzyswajalne, więc musi Was zadowolić informacja, że systemowa moc układu to 218 KM. Napęd trafia na przednie koła za pośrednictwem 6-biegowej przekładni DSG. Tak, 6-biegowej, a nie 7-mio jak w większości konwencjonalnych napędów. Osiągi? Przyzwoite. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 7,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 224 km/h. W zupełności wystarczy jak na duże auto tego segmentu. A jak ze spalaniem?

O tym za chwilę, tymczasem o tej małej skazie, o której wspomniałem w nagłówku. Otóż tą skazą jest system zarządzania energią. To hybryda plug-in, a więc posiadająca sporo trybów i ustawień jazdy. W hybrydach równoległych wszystko jest proste, bo kierowca nie musi się martwić o ładowanie, oszczędzanie energii na później, przełączanie trybów jazdy itp. Wszystko za niego robi komputer. Tutaj to kierowca musi pilnować co robi auto, jeśli chce zaoszczędzić energię na później lub wykorzystać silnik do ładowania baterii itp. O ile podstawowe tryby są łatwo dostępne, tak jeśli chcemy ustawić sobie poziom doładowywania akumulatora lub zmusić auto do korzystania z silnika spalinowego, musimy trochę pokombinować. Poza tym wszystkie te ustawienia i tak idą w piach, bowiem po ponownym uruchomieniu wszystko przechodzi do ustawień domyślnych. Szkoda, a to ma naprawdę spory potencjał.

Skoda Superb iV pali niewiele, ale…

Trzeba się nauczyć z niej korzystać. Tak, każda hybryda wymaga przyzwyczajenia i jeśli ktoś chce nią jeździć tak samo jak autem z konwencjonalnym napędem, jej zakup mija się z celem. I nie wierzcie w bzdury, że przesiadka z auta z napędem konwencjonalnym do hybrydy będzie nieodczuwalna i można jeździć tak samo. Można, ale jaki w tym sens? Po co kupuje się hybrydę? Żeby oszczędzić paliwo i/lub środowisko naturalne (tak, wiem… bla bla bla). Oczywiście nie mówię o hybrydach sportowych pokroju Cupra Leon itp., ale Skoda Superb iV jest idealnym przykładem hybrydy plug-in, którą trzeba nauczyć się jeździć i odpowiednio z niej korzystać.

Skoda Superb iV: Hybryda dla kombinatorów [TEST]
Skoda Superb iV: Hybryda dla kombinatorów [TEST]

Zacznijmy od tego, że auto warto doładowywać. Powrót do domu? Cyk kabelek i do ładowarki. Przyjechaliście do pracy? Cyk kabelek i do ładowarki. Wizyta w galerii handlowej? Cyk kabelek i do ładowarki. Wtedy auto będzie idealne, bowiem około 50 km przejedziecie na energii elektrycznej. Nie oszukujmy się, większość ludzi właśnie tyle pokonuje dziennie dojeżdżając do pracy, zakładając że pracuje w tym samym mieście, zawożąc dzieci do szkoły lub przedszkola, a po pracy robiąc zakupy. To jest właśnie żywioł hybryd plug-in i w takich warunkach sprawdzają się one genialnie. Dalsza trasa? Też nie ma tragedii, pod warunkiem, że mamy pełną baterię. Auto będzie starało się jechać jak najdłużej na napędzie elektrycznym nawet z prędkościami pasującymi do dróg ekspresowych. Jeśli spokojnie będziemy korzystać z pedału gazu, uda się tak przejechać spory dystans. Pierwsze 100 kilometrów pokonamy z wynikiem nawet poniżej 4 l/100km. A co potem? A to już dłuższa historia…

Zabawa w elektryka – informatyka

Korzystanie z normalnych trybów jazdy sprawia, że system sam będzie decydował kiedy i jak będzie wykorzystywał silnik elektryczny. Zważywszy na fakt, że system ten, zresztą jak w większości hybryd, jest po prostu bezdennie głupi, na siłę będzie korzystał z silnika elektrycznego i wyczerpie baterię już na początku podróży. Aby trochę poukładać mu pod kopułą, trzeba odszukać edycję trybów napędu. Pozwala to nie tylko ustawić poziom, na jakim system ma utrzymać naładowanie akumulatora, ale również włączyć tryb doładowywania. Co ciekawe, nie jest to zbyt jasno opisane i na pierwszy rzut oka funkcja ta służy do czegoś innego. Ponadto za każdym razem gdy uruchamiamy Skodę Superb ustawienia są przywracane do wartości domyślnych. Jak już wspomniałem, totalna durnota.

Załóżmy, że mamy pełną baterię i jedziemy w trasę. Chcemy, aby bateria została zachowana na później np. gdy dojedziemy do kolejnego miasta i tam wolelibyśmy korzystać z elektryczności. Wtedy trzeba przejść do edycji trybu jazdy, przełączyć na tryb hybrydowy, WYŁĄCZYĆ automatyczny tryb zarządzania poziomem naładowania i ustawić taki poziom baterii, jaki chcemy, aby był zachowany. Ciut skomplikowane, prawda? A i tak musimy pamiętać, aby ustawić to RAZ JESZCZE gdy np. zatrzymamy się na stacji na siku. Kolejna durnota. A co, jeśli akumulatory zostaną rozładowane?

Wtedy wykonujemy tą samą procedurę, ale silnik spalinowy oprócz napędu, przejmie również rolę generatora energii. Skutek? Obniżona moc i znacząco podniesione spalanie, ale efekty są więcej niż zauważalne. Podczas próby na dystansie 100 km (Radom – Warszawa), przy rozładowanym do 0% akumulatorze i ustawieniu trybu jazdy na manualne ładowanie baterii, po pokonanym dystansie udało się naładować baterię do ponad 80%. Dlaczego nie więcej? Około 20 kilometrów od celu poziom naładowania akumulatora nie zwiększał się. Dlaczego? Było to prawdopodobnie skutkiem podgrzania układu do takiego poziomu, w którym system nie pozwolił na dalsze doładowywanie. No dobra, ale co ze spalaniem?

Do rzeczy. Ile pali Skoda Superb iV?

Wynik jest dość ciekawy, więc porównajmy. Jak wspomniałem wcześniej, przy w pełni naładowanym akumulatorze, na dystansie około 100 kilometrów, średnie spalanie nie przekroczyło 4 l/100km. Bajka, co? A jakie wyszło spalanie po zresetowaniu i ustawieniu systemu w tryb ładowania? Po przejechaniu około 100 km i naładowaniu akumulatora do ponad 80 procent, średnie spalanie wyniosło 9,6 l/100km. Kolejny taki dystans mógłbym pokonać w połowie na zasilaniu elektrycznym. Przyznacie, że wyniki są dość interesujące?

Wiem, hybryda plug-in nie jest po to, aby ładować ją podczas jazdy. Toż to absurd. Jak sama nazwa wskazuje, to auto ładuje się z gniazdka. Koniec kropka. Ale test miał na celu pokazać, że da się! Da się i wcale nie jest to takie bezsensowne. Jasne, spalamy więcej paliwa, co przecież kłóci się z ideą hybryd, ale taka możliwość istnieje. Poza tym fajnie mieć świadomość, że w razie potrzeby, to zadziała. Szkoda tylko, że system sterujący wszystkimi możliwościami jest odrobinę niedopracowany, gubi ustawienia i nie jest wystarczająco jasno opisany. Ale jak wspomniałem, to wymaga przyzwyczajenia i nauczenia się korzystania z tego typu pojazdu.

Autor tekstu Kamil E.Goista Rogala

Podsumowanie
Skoda Superb iV to naprawdę świetne auto, ale nie dla każdego. Mówię to zarówno o samym modelu Superb, jak i o napędzie w wersji iV. Superb sam w sobie jest niezwykle komfortowy, wygodny, bardzo funkcjonalny, posiadający mnóstwo ciekawych rozwiązań i rewelacyjne wyposażenie, ale dla wielu może wydać się zbyt nudny, ułożony i bez emocji. Bardzo komfortowe zawieszenie może również być dla niektórych zbyt miękkie. Jeśli zaś chodzi o sam napęd hybrydowy w wersji iV, jest on skierowany do specyficznej grupy odbiorców, która będzie w stanie wykorzystać jego ogromne zalety. A to wymaga regularnego ładowania i opanowania niejasnego niekiedy systemu zarzadzania energią.
Zalety
Ponadprzeciętny komfort podróży
Mnóstwo przestrzeni w środku
Ogromny bagażnik
Bardzo dużo ciekawych rozwiązań i gadżetów
Oszczędny napęd przy odpowiedniej obsłudze...
Wady
...tylko ta obsługa jest trochę niejasna
Dla niektórych - zbyt miękka...
...i zbyt grzeczna
8.1
Wynik
Kategoria artykułu
Motoryzacja

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.