161
Views

Każdy z nas wie kim byli Jedi. Osobiście zawsze chciałem być w posiadaniu miecza świetlnego, który niszczył wszystko na swojej drodze. Jego dźwięk zawsze siał postrach w sercach przeciwników. Dzięki grze Star Wars Jedi: Upadły Zakon chociaż na chwile poczułem się jak młody padawan walczący o wolność dla galaktyki przed tyranicznymi rządami Imperatora Palpatine. 

Najnowsza produkcja Respawn Entertainment łączy w sobie świetny system walki oraz elementy zręcznościowe, które potrafią wciągnąć na kilkanaście godzin. Czy Star Wars Jedi: Upadły Zakon to gra z kampanią dla jednego gracza, na którą od tylu lat czekali fani Gwiezdnych Wojen?

Fabuła Star Wars Jedi: Upadły Zakon pozostawia niedosyt

Fabuła gry Star Wars Jedi: Upadły Zakon rozgrywa się kilka lat po zakończeniu wydarzeń ukazanych w trzeciej części “Zemsty Sithów” z filmowego uniwersum Gwiezdnych Wojen. Imperium pod wodzą imperatora Palpatine stopniowo przejmuje władzę w całej galaktyce. W celu zagwarantowania sobie ostatecznego triumfu Palpatine wydaje tzw. rozkaz 66, którego celem jest wyeliminowanie wszystkich pozostałych przy życiu Jedi. Tak właśnie poznajemy głównego bohatera całej opowieści – Cala Kestisa, padawana, który podczas Wojny Klonów przechodził szkolenie Jedi. Jakimś cudem młodemu Jedi udaje się przeżyć pierwsze czystki i skutecznie skrywa się przez kilka lat przed wzrokiem i nienawiścią imperatora Palpatine oraz jego oddziałów. Do czasu.

Tożsamość i umiejętności Cala Kestisa zostają odkryte w momencie, gdy na planecie Bracca dochodzi do wypadku. W nieszczęśliwym wydarzeniu bierze udział przyjaciel Cala. Młody Jedi chcąc uratować życie swojego przyjaciela przed wpadnięciem w otchłań używa Mocy. Całe zajście widzi droid, który przekazuje informacje o zajściu do informatorów Imperium. I to właśnie w tym momencie zaczyna się ponowna walka o przetrwanie. Tropem głównego bohatera podąża Druga Siostra, inkwizytor Imperium, której zadaniem jest anihilacja młodego rycerza Jedi. Podczas desperackiej ucieczki Cal poznaje swoich nowych kompanów – Ceste, która w przeszłości była Jedi, kapitana Greeza. W późniejszych rozdziałach przyjaznego droida BD-1. 

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]

Filmowy charakter fabuły to nie przepis na suckes?

Fabuła Star Wars Jedi: Upadły Zakon ma bardzo filmowy charakter. Znajdziemy tutaj wiele scen przerywnikowych, jednak sama opowieść nie jest najmocniejszą stroną produkcji. Dialogi nie są zbyt dobrze rozpisane, chociaż dobór aktorów dubbingowych jest świetny. Same postacie jednak nie mają w sobie żadnej tajemniczej aury, wszystkiego dowiadujemy się w początkowych rozdziałach gry. Całość skupia się na poszukiwaniu cennego przedmiotu i odwiecznej walki dobra ze złem. Zupełnie tak samo jak w przypadku filmów z serii Gwiezdne Wojny, i to oczywiście nie jest złe, ale oczekiwałem czegoś więcej – zwłaszcza, że Star Wars: Battlefront 2 bardzo zaciekawił mnie swoją fabułą, której największą wadą był jej krótki czas. W tym przypadku historia rozpisana jest na o wiele dłużej, ponieważ jest to około 20 godzin. 

Gameplay to najmocniejsza strona gry Star Wars Jedi: Upadły Zakon

Fani Dark Souls czy Sekiro: Shadow Die Twice odnajdą się jeśli chodzi o samą rozgrywkę gry Star Wars Jedi: Upadły Zakon. Widać gołym okiem, że twórcy czerpali inspirację z wyżej wymienionych gier. Tempo gry może nie jest tak szybkie jak w przypadku Sekiro: Die Twice, a gra nie ma tak wysokiego poziomu trudności jak Dark Souls, to Upadły Zakon nie należy do tego typu gier, gdzie wystarczy, że będziemy machać mieczem świetlnym zabijając przeciwników. Walki z potężniejszymi przeciwnikami, czy bossami wymagają taktycznego podejścia, a sami szturmowcy strzelają bardzo celnie, co może zaskakiwać. Nawet przemieszczanie się po lokacjach wymaga zaplanowania każdego ruchu. Podczas walki nie możemy zapomnieć o blokach, unikach czy kontratakach. Nie możemy spuszczać ze wzroku paska zdrowia, ponieważ jeśli nie będziemy kontrolować tego aspektu szybko polegniemy w walce. 

Star Wars Jedi: Upadły Zakon wbrew pozorom nie należy do najłatwiejszych tytułów. Mogłoby się wydawać, że jest to gra, w której wystarczy opanować kilka ruchów, żeby przejść ją bez przeszkód. Oczywiście, w produkcji znajdziemy cztery tryby trudności. Najtrudniejszym poziomem jest “Wielki Mistrz Jedi”, w którym nawet potyczka z napotkanym stworkiem staje się walką na śmierć i życie. 

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]

Regeneracja zdrowia działa nie tylko na głównego bohatera 

Zdrowie głównego bohatera nie regeneruje się samoistnie, co jest nawiązaniem do Dark Souls. W Star Wars Jedi: Upadły Zakon pasek zdrowia możemy uzupełnić na dwa sposoby – za pomocą ograniczonego środka o nazwie stym, który podaje towarzyszący nam podczas przygód droid BD-1. Drugi sposób to odnowienie paska przy pomocy punktów kontrolnych, które w grze określane są miejscami do medytacji. Korzystając z nich uzupełniamy nie tylko zdrowie, ale także przedmioty leczące. Przywracamy do życia wszystkich poprzednio pokonanych przeciwników, co nie przypadło mi do gustu. 

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]

Każda planeta przynosi nowych przeciwników 

Sami przeciwnicy są zróżnicowani. Na naszej drodze znajdziemy najwięcej wojsk Imperium, jednak na każdej z planet czekają na nas zwierzęta oraz rośliny, które czekają tylko aż pojawimy się w zasięgu ich ataku. Oczywiście od czasu do czasu natkniemy się na wymagających bossów, którzy stanowią duże wyzwanie. Jednak każdy z tych wrogów posiada swoje słabe i mocne strony. Po przeanalizowaniu ruchów i zastosowaniu odpowiednich kombinacji ataków i Mocy jesteśmy w stanie pokonać każdego przeciwnika. 

Walka zręcznościowa oraz głowienie się nad zagadkami i odnajdywaniem rozwiązań na początku może zniechęcać. Z czasem gra daje wiele radości i satysfakcji. Podczas rozgrywki odwiedzamy kilka wyjątkowych planet, które prezentują się malowniczo. Jedna z nich w całości pokryta jest śniegiem i lodem, a drugiej zaś znajdziemy zróżnicowaną florę i faunę. Niektóre z planet znajdujących się w grze Star Wars Jedi: Upadły Zakon pojawiały się w filmach z serii Gwiezdnych Wojen. Jedną z nich jest Kashyyyk, czyli świat zamieszkany przez rasę Wookie. Światy takie jak Zeffo zostały stworzone od podstaw na potrzeby fabuły gry.

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]

W Star Wars Jedi: Upadły Zakon brak otwartego świata nie jest wcale taki zły

Niestety, Star Wars Jedi: Upadły Zakon nie posiada otwartego świata, jednak nie jest też on liniowy. Podczas zwiedzania planet możemy odwiedzać różne zakamarki, a z rozwojem umiejętności Cala możemy otwierać przejścia, które początkowo były zablokowane. Eksplorowanie lokacji nie ogranicza się tylko do ich zwiedzania. Możemy zdobywać przedmioty, które pomogą nam udoskonalić miecz świetlny, droida BD-1, zmienić odzienie i Cala. Mamy możliwość zmiany malowania statku, która jest środkiem transportu załogi . Same podróże odbywają się w czasie rzeczywistym, nie mamy ujęć, gdzie nagle pojawiamy się w danej lokalizacji. 

Niezbyt zaawansowany rozwój postaci

Rozwój postaci w Star Wars Jedi: Upadły Zakon nie jest zaawansowany – za zdobyte punkty doświadczenia po prostu odblokowujemy kolejne umiejętności. Inaczej jest pod względem mechaniki, która wraz z zagłębieniem się w przygodę pozwala nam odblokować “zapomniane” talenty Cala. Zdobyte punkty doświadczenia możemy dokładać do trzech drzewek – mocy, walki lub przetrwania. 

Rozwijanie kolejnych umiejętności Cala znacząco wpływa na jego moc. Z czasem możemy wyburzać ściany uderzeniem Mocy czy spychać kilku szturmowców z klifu. Cal nie jest jednak jedynym, który rozwija swoje umiejętność, ponieważ nowe funkcje może zdobywać droid BD-1. Z czasem zyskuje on możliwość wyświetlania holomapy, włamywania się i hakowania urządzeń Imperium. Pozwala wspinać się nam na wyżej położone lokacje za pomocą liny. Rozmowy między głównym bohaterem a jego pomocnikiem są czymś co widzieliśmy na ekranie filmów – Cal nawiązuje kontakt z BD-1 jak Luke z R2D2 czy Rey z BB-8. 

Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Star Wars Jedi: Upadły Zakon - w końcu poznałem czym jest Moc! [recenzja]
Podsumowanie
Gra Star Wars Jedi: Upadły Zakon nie jest grą idealną. Ma kilka niedociągnięć w kwestii fabuły, jednak w tym przypadku nie jest ona tak ważna, ponieważ dopracowany gameplay czy system walk wynagradza te luki. Znajdziemy tutaj wiele rozwiązań zapożyczonych z innych gier, jednak nie robi to w sposób nieudolny. Okazuje się, że fani Gwiezdnych Wojen w końcu dostali tytuł kampanii dla jednego gracza, którego od dawna tak bardzo brakowało. Platforma testowa: Sony PlayStation 4
Zalety
świetny system walki
dynamiczna rozgrywka
zróżnicowane i świetnie prezentujące się światy
elementy zręcznościowe i łamigłówki
eksploracja zakątków każdej lokacji
prostolinijny rozwój postaci
Wady
bohaterowie i fabuła mogłaby być napisana lepiej
kulejące dialogi
wiele niezrozumiałych posunięć, chociażby odradzanie się przeciwników, gdy zapisujemy stan gry
8.5
Wynik
Kategoria artykułu
Gry
Karol Snopek

Sport i nowe technologię to dziedziny, w których czuję się najlepiej. Nie widzę świata poza Boston Celtics i tym co dzieje się w NBA. Wielki fan J. Cole i muzyki spod gatunku R'n'B!

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.