Indyjski mały crossover Skoda Kaylaq kosztuje 38000 zł. Europejski crossover Skoda Kamiq Monte Carlo wyceniona została na 146 950 zł. Fakt, że ta pierwsza to „golas”, a druga jest dopakowana technologiami „po brzegi”, jednak różnica cen to jakaś przepaść. Czy pomimo tego warto wydać blisko 150 tysięcy złotych na kompaktowego crossovera?
Wiele polskich mediów napisało o indyjskiej Skodzie Kaylaq. Każdy ją wychwala głównie ze względu na cenę, ale ten rynek taki po prostu jest. Przykłady? Chociażby sedan Suzuki wyceniony na 32 tys zł. Nie ma co się dziwić, że auta tyle tam kosztują, skoro wiele osób może pomarzyć o ciepłym posiłku, a co dopiero o samochodzie. My jednak podyskutujmy o Skodzie Kamiq Monte Carlo, którą miałem okazję przetestować.
Zastanawiam mnie to, kto zdecyduje się na ten wariant. Przecież to przerost formy nad treścią. Tym bardziej, że za te pieniądze kupisz już dobrze wyposażoną Octavię, a nawet Superb, więc o czym my tu dyskutujemy. Trzeba być chyba nie tylko wiernym fanem czeskiej marki, ale po prostu ktoś musi być zapatrzony w model Kamiq.
Czy ktoś kupuje takie auta jak Skoda Kamiq Monte Carlo?
Ja rozumiem, że można iść do salonu po jakieś topowe wersje, jak chociażby Octavia RS. Już nawet nie myślę o Mercedesie-AMG, BMW M, bo w tym przypadku dużo wyższa kwota od podstawowych wersji poszczególnych modeli ma sens. Ale taki Kamiq? Startuje od 87 700 zł, co i tak jest kwotą bardzo wysoką, a w przypadku Monte Carlo z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM i 7-biegowym DSG nagle cena rośnie do 127 750 zł. Dodaj kilka rzeczy, a uzyskasz 146 950 zł. Czuję, że ktoś, kto kupi ten model może czuć się jakby jeździł autem limitowanym, gdyż chyba niewiele osób zdecyduje się na taki sam krok.
Dlaczego tak piszę? To proste. Jeśli kupujesz wspomniane już np. BMW M5, wiesz, że dopłacasz głównie za silnik i szereg rozwiązań technicznych, które wpływają na odczucia z jazdy. Sportowej jazdy. Czy tak samo jest w Kamiq Monte Carlo? Oczywiście, że nie. Tym bardziej, że wspomniane 1.5 TSI możesz mieć również w niższych wersjach wyposażenia. Oznacza to, że otrzymujesz zwykły miejski crossover w ładniejszym, usportowionym opakowaniu. Trochę tak, jakbyś kupował Mercedesa w pakiecie AMG, gdy pod maską „drzemie” benzynowe 1.6. Albo BMW 520d z M-pakietem.
Nowa Skoda Kamiq Monte Carlo ma wiele zalet
Pomarudziłem, czas teraz wychwalić kilka kwestii. Przede wszystkim przyjrzyjmy się bliżej temu modelowi pod kątem wizualnym. Zdecydowanie, Kamiq Monte Carlo już z daleka „krzyczy”, że mamy do czynienia ze sportowym samochodem. 2.0 TSI 280 KM? Chciałoby się, chciało. OK, bo miałem już nie narzekać. Wizualnie, serio Kamiq w wersji Monte Carlo wygląda świetnie. Ten czerwony lakier (czerwony, czyli szybszy) połączony z czarnymi dodatkami, duże felgi aluminiowe, wiele przetłoczeń, agresywne zderzaki. Wizualnie wszystko się tu zgadza i rewelacyjnie współgra ze sobą. Nawet jeśli nie lubisz tego typu aut, wydaje mi się, że nie powiesz złego słowa na kwestię designu Kamiq Monte Carlo. Zgadzasz się? No jasne, że się zgadzasz.
We wnętrzu jest jeszcze lepiej niż na zewnątrz! Fotele kubełkowe, duży panoramiczny dach, wiele karbonu (chociaż to imitacja, ale wygląda fajnie), czerwone wstawki, solidna kierownica z grubym wieńcem. Oczywiście, nie zabrakło wielu dodatków technologicznych. Mam na myśli liczne porty USB, dwustrefową klimatyzację, tempomat, cyfrowe zegary, dostęp do Apple CarPlay i Android Auto. Nie ukrywam również, że we wnętrzu jest sporo miejsca, jeździ się wygodnie – zarówno na krótkich odcinkach, jak i na tych dłuższych. Jakość materiałów stoi na wysokim poziomie, spasowanie również. Czego chcieć więcej? Oczywiście, oprócz mocnego silnika, który idealnie pasowałby do wizualnej części Kamiq Monte Carlo.
Co z tym silnikiem w Kamiq Monte Carlo?
A co ma być? To zwyczajny, w miarę oszczędny silnik. 1.5 TSI o mocy 150 KM i 250 Nm momentu obrotowego. Motor połączony jest z 7-biegowym automatem DSG. Nie oszukujmy się, to, że mamy czerwone auto i napis Monte Carlo nie sprawi, że nagle auto będzie szybkie. 8,3 sekundy do setki to przeciętny wynik. Spodziewałem się lepszego spalania. W mieście jest to 7 – 9 litrów benzyny na każde sto kilometrów. Droga ekspresowa to 6 litrów, autostrada 7 litrów. Nie jest źle, to fakt, ale mogłoby być lepiej.
Czy warto kupić Skodę Kamiq Monte Carlo?
Dobra jakość wykonania, w miarę przestronne wnętrze (nawet pomimo kompaktowego rozmiaru auta: 4241 mm długości, 1793 mm szerokości, 1553 mm wysokości), fajny wygląd i liczne technologiczne „umilacze” podróży. Do tego całkiem pojemny bagażnik, który pomieści około 400 litrów bagażu. Nawet ten silnik 1.5 TSI oferuje w miarę dobrą dynamikę w mieście, nawet pomimo tych ośmiu sekund do setki.
Wiem, powoli się nakręcasz, że w sumie to fajny wóz. Bo jest fajny, nawet bardzo, ale co z tego, skoro i tak go nie kupisz. Nie przez to, że Cię nie stać, ale przez to, że to się totalnie nie kalkuluje. Testowana wersja to wydatek na poziomie około 150 tysięcy złotych. Jak już pisałem – zdecydowanie za drogo. Jakby kosztował 50 tysięcy mniej, można byłoby pomyśleć o zakupie, a tak?