Po wczorajszym zwycięstwie nad Dillionem Whytem, Tyson Fury zapowiedział przejście na sportową emeryturę. Czy to na pewno koniec?
Batalia Tyson Fury vs Dillion Whyte
Kibice zgromadzeni na stadionie Wembley byli świadkami spektaklu, a w roli głównej wystąpił ich ulubieniec. Tyson Fury po czterech latach zawalczył na ojczystej ziemi, co spotkało się z olbrzymim zainteresowaniem ze strony kibiców. Wembley Stadium pękał w szwach, a na trybunach zgromadziło się 94 tysiące kibiców. Było to widowisko godne miana “święta sportu”.
Dillion Whyte znany z mocnego uderzenia przez całą walkę nie był w stanie zagrozić mistrzowi. Tyson Fury przeważał i dzięki swoim warunkom fizycznym dyktował przebieg oraz tempo pojedynku. Starcie zakończyło się w szóstej rundzie, po piekielnie mocnym prawym podbródkowym. Dillion Whyte po przyjęciu ciosu upadł z impetem na ring.
Mistrz schodzi ze sceny?
W wywiadzie po walce Tyson Fury przyznał, że kończy z zawodowym boksem. Pomimo zapowiedzi o emeryturze na horyzoncie pojawiła się możliwość walki z mistrzem wagi ciężkiej Francis Ngannou, który osobiście stawił się w ringu i wyraził chęć walki na specjalnych zasadach.
Wywiad po walce z Furym i Ngannou zobaczycie tutaj!
“Król cyganów” wspomniał również o potencjalnym starciu z Anthonym Joshuą, który uważany jest za jednego z najlepszych “ciężkich” w historii boksu. Sama walka przyciągnęłaby jeszcze większą widownię, a marketingowo rozbiłaby bank. Promotor oraz trener Furego są zgodni i twierdzą, że na słowa “Króla cyganów” trzeba brać poprawkę i zapowiedź wcześniejszej emerytury brać z przymrużeniem oka.