100
Views

Volkswagen Passat Variant po liftingu nie zmienił się mocno wizualnie, ale może zainteresować nas wieloma nowinkami technologicznymi. Miałem okazję sprawdzić ten model w wersji Elegance z silnikiem 2.0 TSI 190 KM. Czy Passat w kombi z benzynowym silnikiem będzie ciekawą propozycją dla rodziny lub przedsiębiorstwa? Sprawdźmy to.

Pierwsza generacja Passata, pojawiła się w lipcu 1972. Zaprojektował ją Giorgetto Giugiaro, a więc projektant znany z takich dzieł sztuki jak Alfa Romeo Brera, czy 159. Włoch narysował też znany z polskich dróg FSO Polonez. Tak czy inaczej, ósma generacja została zaprezentowana w lipcu 2014. Auto nawet przed liftingiem, szczególnie w wersji R-Line wygląda dobrze, pomimo upływu wielu lat od premiery. Oczywistym jednak jest, że Volkswagen Passat musiał przejść lifting. Pojawił się w lutym 2019 roku. Oprócz przemodelowanego zderzaka, zmodyfikowanych lamp przednich i tylnych, a także innego koła kierownicy otrzymaliśmy szereg rozwiązań technologicznych, które wręcz prosiły się o to, by pojawiły się w tym modelu. 

Volkswagen Passat Variant jaki jest… każdy widzi

Nie jest to kolejna generacja, dlatego też na pierwszy rzut można nie zauważyć zmian jakie oferuje nowy Volkswagen Passat Variant. Te jednak się pojawiają i są bardzo ważne, szczególnie jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Zacznijmy od tego, że model po liftingu ma zmienione reflektory – zarówno te z przodu, jak i z tyłu. Szczególnie warto przyjrzeć się bliżej tym przednim, bowiem w opcji możemy posiadać matrycowe reflektory LED. Z tyłu z kolei producent zastosował fajny wzór, który mi osobiście przypomina Lamborghini Gallardo. Ale tylko troszeczkę, żeby nie było. Jest też duży napis Passat na klapie, aby wszyscy wiedzieli jakim autem jedziecie. Na wstępie już wspomniałem, że delikatnie zmodyfikowano zderzak, ale to wręcz kosmetyka. Nie wiem co Wy o Passacie sądzicie, ale mi ten model się podoba. Co prawda nie jest to kombi tak atrakcyjne wizualnie jak choćby Renault Talisman Grandtour, jednak trudno się do czegokolwiek przyczepić. Fajnie poprowadzona linia, sporo przetłoczeń – proste, ale przy okazji ładne kombi. 

Wnętrze Passata po liftingu – tutaj zmian jest nieco więcej

Wiele osób zaskoczy brak klasycznego zegarka, który umiejscowiony był w centralnym miejscu kokpitu. Jego miejsce zajęło logo producenta. Ja jednak zainteresowałbym się brakiem portów USB typu A. Zastąpiono je najnowszymi portami typu C. Według mnie to dobre podejście, ponieważ trzeba iść z duchem czasu. Oczywiście możecie zauważyć zupełnie nową kierownicę, zmodyfikowany projekt zegarów, a także ekran systemu multimedialnego. Czy coś jeszcze? Miesce na smartfon z ładowarką indukcyjną jest nieco szersze niż w Passacie przed liftingiem. Pragnę przypomnieć, że Volkswagen Passat Variant po liftingu (rzecz jasna sedan również) wprowadza jednak powiew świeżości jeśli chodzi o rozwiązania technologiczne. 

Volkswagen Passat Variant po liftingu jest teraz o wiele bardziej zaawansowany pod kątem bezpieczeństwa

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że tempomat (adaptacyjny, owszem) potrafi sam wyznaczyć sobie limit prędkości. Ustala to według ograniczenia, które panuje na konkretnym odcinku. Rzecz jasna nie zawsze w praktyce działa to dobrze, dlatego nie martwcie się, będziecie mogli dostosować prędkość według własnych preferencji. Co ciekawe, Passat potrafi także rozpoznawać dobrze pasy, które pomalowane są na asfalcie. Dobrze radzi sobie podczas autonomicznej jazdy w zakrętach, a także utrzymuje odpowiednio tor jazdy. Bardzo dobrze sprawdzają się również matrycowe reflektory, które oczywiście pracują tak, aby nie oślepiać innych kierowców. Przy okazji działają tak, abyśmy otrzymali jak największy snop światła. To chyba najfajniejsza rzecz jaka jest stosowana w samochodach. Co jeszcze? Jest head-up display, ale w formie wysuwanego ekraniku, więc pozwólcie, że to rozwiązanie przemilczę. Obsługa multimediów (zarówno ekranu środkowego jak i cyfrowych zegarów) może być początkowo skomplikowana, ale po kilku godzinach obcowania z tym systemem będziecie już wiedzieli o nim wszystko. 

Jak jeździ się tym modelem? Testy praktyczne

Volkswagen Passat Variant, który miałem okazję testować wyposażony był w dwulitrowy, benzynowy motor o mocy 190 KM. Współpracował z 7-biegowym automatem dwusprzęgłowym DSG. Auto do setki przyspiesza w miarę sprawnie, bowiem 100 km/h ujrzymy po 7,7 sekundy od startu. 320 Nm momentu w zakresie od 1500 do 4100 obrotów na minutę sprawia, że Passat jest bardzo elastyczny. Nie brakuje więc dynamiki, a co ze spalaniem? Tu jest… różnie. Jadąc bardzo spokojnie możemy zejść do 6 litrów – w trasie. Jadąc dynamicznie ujrzycie około 10 litrów. Cały czas mówimy o trasie. W mieście liczyłbym na wynik około 12 litrów średnio. Z całego testu uzyskałem 9 litrów – 30% miasto, 70% trasa z czego połowa drogi to ekspresówka. Jeśli ktoś preferuje benzynę OK, aczkolwiek podobną dynamikę oferował VW Arteon z 2.0 TDI 190 KM (4×4), a przy tym palił połowę mniej. 

Volkswagen Passat Variant po liftingu - zmiany na plus?
Volkswagen Passat Variant po liftingu - zmiany na plus?

Jeśli chodzi o wygodę jazdy – jest naprawdę dobrze, ale nie widzę jakiś wielkich zmian w porównaniu do poprzedniego modelu. Auto jest odpowiednio wyciszone, fotele są wygodne, ilość miejsca nad głową jak i na nogi jest poprawna. Nie mógłbym zapomnieć o miękkich materiałach, bardzo dobrym spasowaniu poszczególnych elementów i poprawnym prowadzeniu. Silnik pracuje dobrze, automat płynnie zmienia biegi – naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Bagażnik się nie zmienił – nadal jest bardzo obszerny – 650 litrów przy rozłożonych fotelach i 1780 litrów przy złożonych. 

Podsumowanie
Volkswagen Passat Variant po liftingu zmienił się, ale są to modyfikacje czysto kosmetyczne. Rzecz jasna mówię tutaj o wyglądzie. Dodano nowe rozwiązania związane z bezpieczeństwem, a więc po prostu zaktualizowano ten model tak, by pasował do obecnie panujących standardów. Nie ukrywam jednak tego, że prowadzenie, jakość materiałów czy komfort podróżowania, pomimo, że stoi na wysokim poziomie wcale nie zmienił się odkąd jeździłem Passatem przed liftingiem. Jeśli więc jeździsz tym modelem i chcesz go zmienić - nie wiem, ja bym tego nie robił. Inaczej wygląda kwestia, gdy posiadasz na przykład model B7 - wtedy zmiany dostrzeżesz po pierwszych kilometrach. Testowany model wyceniono na około 200 tysięcy złotych. Sporo, ale w tej cenie otrzymujecie naprawdę dobry samochód. Osobiście jednak wybrałbym diesla i napęd 4Motion, ale to tylko moje zdanie.
Zalety
Dobra jakość materiałów
Nowe technologie zwiększające bezpieczeństwo
Komfort podróżowania
Dynamiczny silnik
Wady
Wizualnie zmiany mocno kosmetyczne
Spore spalanie
Początkowo skomplikowana obsługa multimediów
8
Wynik
Kategoria artykułu
Motoryzacja
Daniel Laskowski

Jestem pomysłodawcą magazynu, który właśnie przeglądasz. Miałem okazję pisać treści dla wielu portali internetowych, a także gazet. Interesuję się nowymi technologiami, motoryzacją (przede wszystkim samochodami, chociaż coraz mocniej patrzę w kierunku motocykli typu bobber) oraz muzyką. Nie skupiam się jednak na jednym gatunku. Słucham zarówno jazzu, jak i muzyki elektronicznej. Na łamach MenWorld.pl zajmuję się zarówno tworzeniem treści, jak i zarządzaniem całym portalem.

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.