Większość portali, szczególnie tych, które fachowo zajmują się grami, już dawno opublikowało recenzję tego tytułu. Ja jednak należę do osób, które nie są profesjonalistami. Ba, wręcz uważam się za przysłowiowego „kanapowca”, który grę tego typu ogrywa z kumplami. Dlatego też zajęło mi sporo czasu by ochłonąć i móc bez emocji napisać kilka słów na temat FIFA 22. Jedno Ci powiem. Jeśli tak jak ja zazwyczaj ogrywasz sportową serię dla zabawy, od czasu do czasu, lepiej żebyś miał spory zapas nerwów. Szczególnie, gdy „odpalasz” tryb Ultimate Team.
Już na wstępie napiszę szczerze. FIFA 22 nie ma nic wspólnego z „symulatorem piłki nożnej”. To zwykłe arcade, które może i będzie chwalić się super fizyką, która z roku na rok jest poprawiana. Nie uwierzę jednak, po rozegraniu kilkudziesięciu spotkań, że takie sytuacje jak w grze, zdarzą się w życiu. OK, chyba, że cały czas będziemy oglądać „kartofliska” z nadzieją, że w końcu powiemy: „ooo ja miałem dokładnie tak samo w FIFIE!”. Żeby nie było, że się tylko czepiam, osobiście widzę różnice pomiędzy poprzednikiem, a najnowszą odsłoną. Może nie jakieś drastyczne, ale na pewno takowe są. Przede wszystkim gra jest… wolniejsza. Ale za to bardziej realistyczna, pomimo tego, że nadal to zręcznościówka. Graficznie? To samo co w 21, 20, 19…
Zauważyłem, że wielu recenzentów przyjrzało się temu tytułowi na konsolach najnowszej generacji. Wcale mnie nie dziwi takie podejście. To właśnie tam producent kładł największy nacisk na zmiany. Ja jednak „opowiem” o swoich przygodach z wersją na PC.
Jeszcze przed samym prezentowaniem gry chciałbym zauważyć dziwny błąd, który pojawiał się też w poprzednich odsłonach, a nikt nic z tym nie zrobił. Jeśli macie pad od najnowszego Xboxa i połączycie go z PC za pomocą Bluetooth, nie będziecie mogli nic zrobić w grze. Krótko mówiąc, przesuwając się po „kafelkach” w menu, przeskakują co dwa, trzy. Ba, czasami są tak jakby „wciśnięte” przyciski na stałe, przez co gra „wariuje”. Zgłaszałem to do Microsoftu, zgłaszałem do EA – nikt nic nie wie. A to ciekawe, bo widziałem, że kilka osób miało taki sam problem. Rozwiązanie? Uruchomienie gry przez… Steam. Ewentualnie granie z wykorzystaniem transmitera na USB. Dziwne.
FIFA 22, czyli najnowsza odsłona serii, a być może i ostatnia
Zacznę od plotek. Jak pisał Karol jakiś czas temu, podobno federacja FIFA ma ogromne żądania względem EA. Oczywiście, chodzi o pieniążki. Czy jednak się dogadają? Nie wiem. Czas pokaże. Tak czy inaczej, czas trochę pomarudzić. Przede wszystkim – i tu zaznaczam, że chodzi o osoby grające w jedenastkę – musimy się przyzwyczaić. Jak już wspomniałem, gra jest zdecydowanie wolniejsza, a przy tym… nieco trudniejsza. Często zdarza się, że jakiś piłkarz się pomyli. Nie ma już perfekcyjnych podań, które za każdym razem trafiają do kolegi z drużyny. To jest akurat świetne. Co jeszcze? Jeśli wydaje się Wam, że łatwo strzelicie gola, napiszę wprost – zapomnijcie. Nie ma szans. OK, topowy zawodnik będzie potrafił finezyjnie zakręcić futbolówką, ale nie za każdym razem.
Zauważyłem również, że trudniej przejąć piłkę i w drugą stronę – ciężko uciec zawodnikom, gdy przeciwnik gra pod pressingiem. Nie ma też tak, że szybko podacie kilka razy z pierwszej piłki i strzelicie gola. Krótko mówiąc, znacznie trudniej jest zdobyć bramkę. I to jest akurat fajne, bo wpływa na realizm. Możecie się ze mnie śmiać, ale ja nadal nie potrafię połapać się w tym, jak odpowiednio wykonywać stałe fragmenty gry. Jest kilka dziwnych dodatków, opcji i tak dalej.
Skoro to arcade to może jednak by to ułatwić? To wszystko po pewnym czasie jest na tyle skomplikowane, że wielokrotnie… nie przykładałem się do strzelania, ponieważ piłka i tak leciała tam, gdzie chciała. Aha – powodzenia w konkursie karnych, gdy gracie z kolegą. Nie wiem czy wiecie, ale w FIFA 22 (w poprzedniczkach również) zastosowano celownik. Jeśli go wyłączycie grając w „trybie kanapowym”, jestem ciekawy ile razy strzelicie karnego faktycznie tak, jak byście tego oczekiwali.
Zmian jest niewiele. Ale są!
Najciekawszą nowością w grze jest możliwość utworzenia własnej drużyny. I to faktycznie od podstaw, gdyż dobieramy nie tylko koszulki, herb czy kolegów z drużyny. Naszym zadaniem jest przygotowanie pod kątem wizualnym całego stadionu! Nowością jest również zastąpienie Dariusza Szpakowskiego Tomaszem Smokowskim. Z jednej strony fajne odświeżenie, z drugiej natomiast widać, że biblioteka nagranych „powiedzonek” jest uboga, przez co grając trzy pierwsze mecze, jedno zdanie usłyszałem, żeby was nie skłamać, może z dziewięć, dziesięć razy. W moim prywatnym odczuciu pan Smokowski jest w tych nagraniach trochę drętwy. Coś jak aktorzy paradokumentów. Aczkolwiek nie ukrywam, fajnie wygląda to, jak panowie coś opowiadają, a nagle słyszymy przerwanie opowieści, gdyż zawodnicy coraz szybciej zbliżają się do bramki przeciwnika. Tak czy inaczej, uważam skromnie, że to pan Jacek Laskowski powinien zostać głównym komentatorem. Zbieżność nazwisk przypadkowa.
Meczowo, pomijając ten pozytywny aspekt zmiany fizyki, wszystko dzieje się tak samo jak w poprzednich tytułach. Fakt, zmienia się interfejs, ale są to zmiany jak zawsze kosmetyczne. Jakieś dodatkowe grafiki „z szatni”, które niczego nie wnoszą? Serio? Nie nazwałbym więc gry FIFA 22 nową odsłoną, a po prostu aktualizacją składów i wprowadzaniem kilku nowinek. Szczególnie pod względem wizualnym ja jakoś nie dostrzegam znaczących zmian, które powaliłyby mnie na kolana. FIFA 22 to tak naprawdę… FIFA 21. Trawa jest taka sama, kibice nie są realistyczni, zdarza się dziwne trzymanie piłki przez bramkarza podczas wyrzutu w pole.
Ultimate Team i Volta czyli moi najwięksi wrogowie
Zacznę od Volty, bo w tej kwestii będzie krótko i konkretnie. Ten Tryb jest beznadziejny. Nudna, nic nie zmieniona, kolejna odsłona „FIFA Street”. W ogóle nie przypadła mi do gustu. Tu to dopiero widzimy zręcznościówkę. Uwierzcie, tak szybko mi się to znudziło i taki tam panuje chaos, że szybciej ten tryb wyłączyłem, niż zacząłem obmyślać czy faktycznie to ze mną jest coś nie tak czy z tym wariantem gry.
Teraz coś, co niejednokrotnie podniosło mi ciśnienie. FIFA 22 posiada oczywiście tryb Ultimate Team, który według mnie jest równie irytujący co… rok temu. I dwa lata temu. I trzy. Może zacznę od początku. Jak zwykle tworzymy drużynę opartą o słabszych zawodników, by piąć się po szczeblach drabinek i zbierać kasę na kogoś lepszego. I tutaj wielu graczy idzie na łatwiznę, kupuje FIFA points i cóż, nawet największy amator ogrywa Cię bez problemu, bo liczb nie oszukasz i jeśli ktoś ma dużo szybszych i silniejszych zawodników, możesz położyć pada i sobie iść bo i tak przegrasz. Chyba, że koleś jest naprawdę słaby to jakoś Ci się uda strzelić mu bramkę.
Niejednokrotnie spotkałem się ze składem pełnym gwiazd i to na początku grania, gdzie moja drużyna była, delikatnie mówiąc, średnia. I cóż z tego, że się męczyłem, trudziłem i stresowałem aby strzelić jakiegoś gola, gdy na bramce przeciwnika stał Lloris, Smeichel czy inny topowy bramkarz. Jakby tego było mało, na obronie czekała na mnie grupa robocopów składająca się z takich siłaczy jak Koulibaly. I weź człowieku miej przyjemność z takiego grania. Ogólnie też zauważyłem, że duży nacisk kładziony jest na szybkość zawodników. Masz szybkich – jako tako coś ugrasz.
Serio, kilka razy zauważyłem, że definitywnie „koleś jest do ugrania”, ale nie ma szans, bo albo strzeli gola i stawia „autobus” kopiąc między swoimi zawodnikami, albo nauczył się wszystkich wariantów dryblingu i twoi zawodnicy jedynie rozkładają ręce. Trochę szkoda, bo według mnie nie jest to sprawiedliwe wobec ludzi, którzy faktycznie uczą się grać, próbują zdobyć punkty i zbierają „pieniądze” aby kupić kogoś lepszego. To znacznie odbiera „fun”.
FIFA 22 jest taka… jak zawsze
Nie sposób inaczej jej podsumować. Dlaczego? Ponieważ ta gra serio wymaga jakiejś wielkiej rewolucji. To, co gracz dostaje każdego roku to taki mały lifting, aktualizacja. Ale w co innego zagrasz z kumplami? Uruchamiając ją na TV i grając „od czasu do czasu” będzie świetna. Coś postrzelacie, będziecie mogli rywalizować „u siebie” i „na wyjeździe”, a nawet uruchomicie jakieś specjalne zasady, gdzie np. zasad… nie ma. Ale to już było w poprzednich odsłonach i nie zaskakuje tak jak wtedy, gdy widzieliśmy takie opcje pierwszy raz. Co z tego, że fizycznie, fakt – zmieniło się wiele względem 21, ale nadal nie są to na tyle mocne zmiany, by gra zrobiła duże wrażenie. Mało tego, jeśli faktycznie chcesz „coś ugrać” w Ultimate Team, bez podpięcia prawdziwek „karty kredytowej”, nie ma szans.