Wszyscy wiemy jak jest. Elektryki mają kilka plusów i od groma minusów. Zdaje sobie z tego sprawę Toshihiro Mibe, który twierdzi, że wie jak ominąć zakazy UE dotyczące sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Czy to oznacza, że faktycznie Honda ratuje silniki i będziemy dalej mogli poruszać się autami tak jak dotychczas?
Przeraża mnie ten świat, w którym żyjemy. Ciągłe zakazy, nakazy, a już UE to naprawdę grupa dziwaków, którzy nie widzą świata dalej niż czubek własnego nosa. Mówią nam ci urzędnicy co mamy jeść, ile kupować ubrań, a także czym jeździć. Wszystko oczywiście w imię ekologii. Szkoda tylko, że przyczepili się tych samochodów w Europie, a nie widzą (raczej nie chcą widzieć), że to tak naprawdę kropla w morzu. Z drugiej strony mamy producentów samochodów, którzy zmieniają zdanie częściej niż można byłoby sobie to wyobrazić. Ot, taki Ford w Europie walczy o to, by zaprzestać produkcji silników spalinowych. A ten sam Ford w USA oferuje samochody z motorami V8 o pojemności 5.0.
Honda ratuje silniki spalinowe. Mam nadzieję
Według szefa Hondy, wystarczy spróbować pracy nad paliwami syntetycznymi. Nie trzeba od razu wprowadzać zakazu silników spalinowych, by nadal „oferować” zeroemisyjne rozwiązania. I właśnie takie podejście jest według mnie rozsądne. Wybór, alternatywa, a nie zakazy i wymuszanie. Z resztą, szef Hondy nie kryje przerażenia, bowiem jest miłośnikiem silników spalinowych, a jednak rynek, a raczej Unia Europejska wymusza na nim wprowadzenie zmian, które niestety, dążą do tego, aby usunąć tego typu napęd z oferty.
Nie przekreślałbym jednak silników spalinowych tak szybko, jak robią to „eko” parlamentarzyści. Widać już bunt wśród krajów UE. Przykładem jest sojusz Niemiec z sześcioma innymi państwami. Ma on na celu zmienić nastawienie Unii Europejskiej do tematu silników spalinowych. Z resztą, jakiś czas temu kolega Mateusz z Tabletowo pisał o tym, że Volkswagen pracuje nad paliwami syntetycznymi. My również wspominaliśmy rok temu, że Toyota chce oferować paliwo przyszłości. Być może właśnie to jest rozwiązaniem eko-problemu? Wydaje mi się jednak, że tu wcale nie chodzi o ekologię, a o coś zupełnie innego. Nie będę jednak rozwijał myśli, by nie być nazwanym fanem teorii spiskowych.