Hyundai Santa Fe – SUV o którym zapomniano [TEST]

Wraz ze zbliżającą się premierą odświeżonego Santa Fe, postanowiłem wsiąść jeszcze do aktualnego modelu i przekonać się na własnej skórze jak sprawuje się na polskich drogach. Co po niektórzy już zdążyli zapomnieć o istnieniu tego modelu, ponieważ ciężko znaleźć go na ulicach naszych miast. Mi osobiście udało się go napotkać może dwa lub trzy razy w przeciągu ostatnich miesięcy. Czym może być to spowodowane? Kiepskim wykonaniem? Zbyt wysoką ceną? A może słabą dostępnością na polskim rynku? Sprawdźmy jaki jest w rzeczywistości Hyundai Santa Fe.

Hyundai Santa Fe – chciałbym być premium

Nie od dzisiaj widać zapędy wszystkich marek do aspiracji bycia premium. Jednak co to dla nich oznacza? Sam wiele dni głowiłem się nad pytaniem, co tak naprawdę definiuje markę do nazywania jej produktem premium. Czy to oznacza, że jest on tylko dla wybranych? No nie do końca, bo przecież mamy teraz wiele możliwości leasingowania, więc auta są już dla większości ludzi. To może wyposażenie podstawowe? No też nie. Przecież każda marka nie będąca premium może mieć o niebo lepiej wyposażone modele w niższych cenach. A cena? No tutaj to jest temat „rzeka”. Wiele marek właśnie aspirujących do tego grona sztucznie podbija cenę swoich modeli.

W przypadku Hyundaia mamy trochę inny przypadek. Posiadają oni swoją submarkę o nazwie Genesis i to chyba ona powinna być uznawana za premium. A co w przypadku Santa Fe? Czy może on stanąć do walki w szrankach z markami premium? O tym przekonacie się w moim teście.

Hyundai Santa Fe – design

W tym aspekcie Hyundaiowi należy się „piątka z plusem”. Auto wyróżnia się na tle konkurencji pod każdym względem. Nie jest to kolejny „byle jaki” pomysł na SUVa, który będzie ginąć w tłumie i w żadnym stopniu się nie wyróżnia. Każdy element stylistyczny został dokładnie przemyślany, a jak wiadomo nie jest to łatwe zadanie przy projektowaniu dużego SUVa.

Począwszy od sporej wielkości grilla w stylu plastra miodu i lamp przednich podzielonych na trzy segmenty. Zarówno w dzień jak i w nocy wygląda to bardzo dobrze i nowocześnie. Również z tyłu lampy są w stylu 3D, a niepotrzebne i mniej znaczące elementy, żeby nie psuły nam wyglądu zostały wyrzucone na dolną część zderzaka. Linia boczna również posiada dwa przetłoczenia, co sprawia, że pomimo swojej długości auto nie wygląda już tak topornie. Dodatkowo 19-calowe felgi dopełniają całości. Warto zauważyć, że opona jest również pokaźnych rozmiarów.

Hyundai Santa Fe – jakość wykonania

Koreańska motoryzacja w przeciągu ostatnich lat zdecydowanie poszła do przodu. Zarówno pod względem technologicznym oraz designerskim jak i również w kwestii wykonania. Samochody są wykonane z coraz to lepszych materiałów, a większość z nich powoli zaczyna zastępować trzeszczący i nieprzyjemny plastik. Nawet Hyundai, który jeszcze parę lat temu nie słynął z wysokiej jakości materiałów teraz wkracza kompletnie na inny poziom ze swoimi modelami. Jednak odczuwa się wrażenie, że są oni dopiero w połowie drogi, bo pomimo materiałów o dobrej jakości wykonania, odnosimy wrażenie, że o niektórych elementach po prostu zapomniano. W przypadku Santa Fe nie jest inaczej.

Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]
Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]

Wsiadamy do środka i nie wierzymy własnym oczom. Jasno-szara podsufitka, czarne fotele, brązowe akcenty na desce rozdzielczej. Wszystko wydaje się bardzo spójne oraz bardzo przyzwoicie wykonane. Jednak każdy element jest jedną z trzech części układanki, którą jest wnętrze Santa Fe.

Górna część jest tą lepszą, wykonaną z bardzo miękkiej oraz przyjemnej w dotyku skóry. Wygląda to jak element kokpitu składającego się z dwóch owali, które łączy ekran środkowy. Nad głową znajduje się okno dachowe, które w dzień rozświetla nam całą przestrzeń w środku. Później przechodzi to w listwy dekoracyjne, które oddzielają tą przyjemną część o tej wykonanej z twardego i szorstkiego plastiku. Chociaż zwykle znajduje się on na elementach, które w większości są dla nas niewidoczne to budziło to we mnie pewien niesmak, przy aucie aspirującego do marek premium.

Hyundai Santa Fe – amerykański akcent

Chociaż był zaprojektowany w Europie na zlecenie koreańskiej marki to widać w nim ewidentnie, że był tworzony z myślą o amerykańskim rynku motoryzacyjnym. Potwierdza to wielki grill z ogromną maską i ogólna długość auta na poziomie 4770 mm. To nie może być zwykły, europejski SUV. Względem swojej bezpośredniej konkurencji jest zdecydowanie największy i najdłuższy. Ale czy to jest dobre?

Porównując do swojego poprzednika Hyundai Santa Fe jest o 7 cm dłuższy oraz ma o 7 cm szerszy rozstaw osi. Dodatkowo wersja 5 osobowa posiada bagażnik o pojemności 625 litrów (7 osobowa ma 547l), a po złożeniu tylnej kanapy przestrzeń rośnie do 1695 litrów.

Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]
Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]

Europejczycy cenią sobie zdecydowanie poczucie bezpieczeństwa, a wysoka pozycja za kierownicą oraz szeroko pojęte systemy w nowym Santa Fe są im w stanie to zapewnić. Jednak duży rozmiar nie dotyczy w tym wypadku również silnika. Nasz egzemplarz pod maską posiadał 2 litrowego diesla o mocy 185 koni mechanicznych oraz 400 Nm momentu obrotowego. Nie jest to duża pojemność patrząc na rozmiary samochodu i dlatego w Polsce jest również dostępna wersja z silnikiem 2.2 CRDi o mocy 200 KM. Jednak ze względu na akcyzę jest ona droższa o niemalże 37 tysięcy złotych. Całkiem sporo jak za jedyne 15 KM więcej.

Hyundai Santa Fe – silnik

Wracając do naszego silnika to nie będę ukrywał, demonem prędkości nie jest. 1900 kg masy własnej samochodu oraz słaba aerodynamika robią swoje. Do „setki” nasz egzemplarz przyspiesza w 10,1 sekundy. Liczby w tym przypadku nie do końca pokrywają się z odczuciami podczas jazdy. Pomimo niskiej mocy i dużej masy testowany Santa Fe całkiem przyjemnie zbierał się do wyprzedzania, również prędkości autostradowe nie były dla niego większym wyzwaniem. Silnik ten jest idealnym przykładem wykorzystania do przyjemnego „cruisingu”.

Również apetyt na paliwo jest zdecydowanie przekonujący do spokojniejszej jazdy. Najmniejsze wyniki z trasy jakie udało mi się uzyskać to okolice 6.4 litra. Całkiem przyjemnie jak na SUVa 4×4 w dieslu. Chociaż z całego testu uzyskałem wynik na poziomie 7.9 litra. Mowa o ponad 1500 kilometrach, które przejechałem. Większość tras pokonywana była autostradami z prędkościami rzędu 140 km/h. Unikałem używania trybu eko oraz jazdy z zasadami ecodrivingu. Przy takich gabarytach oraz mojej ciężkiej nodze wynik uważam za naprawdę przyjemny.

Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]
Hyundai Santa Fe - SUV o którym zapomniano [TEST]

Hyundaiem Santa Fe – w Tatry

Taki właśnie był mój motyw przewodni testu. Bo czym innym jak właśnie SUV-em wybrać się w nasze polskie Tatry. I była to chyba najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć.

Pierwsze kilometry

Z Podkarpacia, aż do zjazdu na zakopiankę prowadzi autostrada. Pomimo wysokiej sylwetki oraz sporego prześwitu Santa Fe jest bardzo dobrze wygłuszony, a jedyny głos jaki do nas dobiega to szum opon. Tutaj dużą rolę odgrywa „amerykańskość” naszej testówki. Jest sporo schowków, cup-holderów oraz duża przestrzeń w środku. Nawet 5 osób o wzroście do 2 metrów nie powinna mieć żadnych problemów w komfortowym podróżowaniu. Poza tym posiadamy sporo portów USB oraz nawet możliwość podłączenia laptopa przez wejście 230V. A jest to dosyć niespotykana opcja.

Omijając zakopiankę

Nie jest to żadną nowością, że słynna zakopianka zawsze się korkuje. Niezależnie od pory roku i od ilości piętrzących się tam robót drogowych napotkanie zatoru na drodze nie będzie dla nas zaskoczeniem. Lecz co mniej wytrwali, a sam do nich się zaliczam, starają się jakoś ten problem ominąć. Tak więc i ja chcąc przetestować zawieszenie naszego Hyundaia Santa Fe wybrałem mniej utwardzoną drogę. W większości prowadziła ona przez małe wioski, gdzie o remoncie drogi zapomniano już dawno temu. I tu warto wspomnieć, że miękkie zawieszenie Santa Fe działa idealnie. Wybiera zdecydowaną większość nierówności, a wjeżdżając w dziury nie boimy się o uszkodzenie felgi. Również spory prześwit robi robotę. Krawężniki i trudniejszy teren nie jest nam wrogi. Starałem wybierać trasę skrupulatnie dobierając jak najcięższy teren dla naszego auta. Spisał się perfekcyjnie. Napęd na 4 koła działa idealnie. Nie wzbudza niepewności, że byle jaki cięższy teren jest w stanie nas pokonać.

Komfort podróżowania i „te” systemy

Wydawać by się mogło, że nic nie może zepsuć już mojego dobrego zdania na temat Santa Fe. Niestety jak to już bywa każde auto posiada swoje bolączki. W tym przypadku jest to zastosowana technologia. Asystent zachowania pasa ruchu jest na tyle nieprzewidywalny w swoim zachowaniu, że postanowiłem przez większość testu mieć go wyłączonego. Pojawiały się sytuację kiedy potrafił szarpnąć kierownicą kiedy nie było to potrzebne, a przy jeździe na tempomacie nie dawał tej pewności, że każdy zakręt pokona bez naszej pomocy. Dalej system start-stop powodował bardzo duże opóźnienie przy ruszaniu, a to w połączeniu z wolno ruszającą skrzynią automatyczną sprawia, że niekiedy wyjazd z drogi podporządkowanej mógł powodować nie lada wyzwanie. A Auto-hold? No właśnie. Za każdym razem trzeba włączać go z osobna. Wiem, że w koreańskich autach jest to normalne. No ale jednak za którymś razem staje się to już męczące.

Również system otwierania drzwi przyprawiał mnie o siwe włosy. Często jak wysiadamy z auta i mamy zakupy nie w bagażniku, a za naszym fotelem to normalnym jest dla nas, że otwarcie drzwi kierowcy powinno otworzyć nam również wszystkie pozostałe. Niestety, jednak nie do końca. Santa Fe podczas jazdy rygluje nam wszystkie drzwi, a chęć otwarcia tych z tyłu może się odbyć jedynie poprzez kluczyk lub przycisk na drzwiach.

Hyundai Santa Fe – nie wszystkie systemy takie złe

Zdecydowaną zaletą na którą zwróciłem uwagę to bez-kluczykowy system otwierania klapy bagażnika. Gdy zbliżymy się z kluczykiem od strony bagażnika to po dwóch sygnałach dźwiękowych otworzy się on sam. Całkiem przydatne i ciekawe rozwiązanie.

Innymi ciekawymi rozwiązaniami, na które zwróciłem uwagę oraz które zdecydowanie przydadzą się nam w użytkowaniu to system ryglowania tylnych drzwi. Kiedy podczas wysiadania pasażerów z drugiego rzędu Santa Fe wykryje nadjeżdżający samochód to automatycznie zablokuje drzwi chroniąc osoby wysiadające. Innym elementem jest kamera „wsteczna”, która wyświetla nam obraz z lusterka po włączeniu kierunkowskazu, tym samym niwelując poziom martwego pola.

Hyundai Santa Fe – by @OmenMedia

Rzadko zdarza się, żeby SUV pomimo swoich sporych gabarytów wyglądał nie tylko zgrabnie, ale również żeby każdy element składanki pasował do całokształtu. W Hyundai Santa Fe udało się to w 100%. Auto jest w pełni dopracowane i na drodze przykuwa oko swoim designem. Sesja naszego egzemplarza w kolorze Magma Red oraz wyposażeniu Platinum w promieniach słońca prezentowała się znakomicie.

Hyundai Santa Fe – cena?

No niestety Hyundai Santa Fe do najtańszych aut segmentu nie należy. Za podstawową wersję trzeba zapłacić 149 900. Wersja z dwulitrowym dieslem o mocy 185 KM z dodatkiem Platinium (35 500 zł) i pakietem Inspiration (15 000  zł) kosztuje 219 900 zł. Natomiast za mocniejszego diesla 2.2 CRDi trzeba by było dopłacić 37 tysięcy złotych. Całkiem sporo jak na SUVa, który nie jest premium. Konkurencja jest o wiele tańsza. Prawdopodobnie to przełożyło się na jedyne 122 sprzedane egzemplarze w 1 kwartale tego roku.

Paweł Zaorski
fot . @omenmedia , @zaor_7

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama