Jestem zarazem oczarowany i rozczarowany po tygodniowym spotkaniu z angielskim kotem. Tak naprawdę, ten test Jaguar XF P300 nie powinien się ukazać. Dlaczego?
Zacznę od tego, że auto, które otrzymałem do testów nie do końca było… sprawne. Na czym polegał problem? Kiedy zatrzymywałem się w korku, system start/stop wyłączał silnik, skrzynia biegów aktywowała tzw. „autohold”. Krótko mówiąc, nie musiałem trzymać cały czas nogi na hamulcu. Niestety, kiedy chciałem ruszyć, skrzynia biegów nagle przechodziła w tryb N i nie pozwalała zmienić ustawienia na D. Dodawałem gazu by jechać, a jedyne co się działo, to podnosiły się obroty… i moje ciśnienie. Musiałem szybko nacisnąć przycisk P, by następnie zmienić na D i ruszyć. Oczywiście, ta chwila trwała „wieczność”. Nie chcę nawet myśleć jak irytowali się i dziwili kierowcy innych samochodów widząc, że Jaguar XF P300 nie chce jechać. Dobrze się zaczyna, prawda?
Jaguar XF P300 – test, który nie powinien powstać
Nie oszukujmy się, takie auto w ogóle nie powinno wyjechać na ulice mając taki błąd. Już nawet wizerunkowo przedstawiciele Jaguara powinni wstrzymać wszystkie testy do czasu, kiedy problem zostanie usunięty. I co ciekawe, przez dwa dni jeździłem Land Roverem Discovery i raz skrzynia zrobiła mi dokładnie taką samą „niespodziankę”. Podobno ma pomóc aktualizacja. Jakaś była, ale problemu nie naprawiła. Ja bym się wstydził przekazywać do testów samochody z takimi awariami, ale najwidoczniej nie wszyscy dbają o pozytywny wizerunek. Według mnie jest to wielka rysa na szkle. Tym bardziej, że nie jest to jakiś budżetowy samochód. Jaguar XF startuje z cennikiem od 275 tysięcy złotych. Testowany model wyceniono na grubo ponad 400 tysięcy złotych!
Najgorsze jest to, że to nie pierwsza „wpadka” z autem brytyjskiej marki. W Range Roverze Velar po podpięciu smartfona potrafiły się zawiesić wszystkie ekrany, przestawało działać radio i nie można było zrobić dosłownie nic. Komentarz przedstawiciela? Tak tak, wiemy, czekamy na aktualizację. Super.
Jakby nie patrzeć, Jaguar XF rywalizuje z Audi A6, BMW Serii 5, Mercedesem Klasy E, Lexusem ES czy Volvo S90. Konkurencja jest więc bardzo trudna, a przedstawiciel wyskakuje z autem, które jest po prostu uszkodzone. I co ja mam napisać? No ładny ten Jaguar, ładny, ale drogi i trochę jest zepsuty.
I od razu zaznaczam, że nie krytykuję marki bo „tylko niemieckie auta najlepsze”. Absolutnie! Sam przez długi czas jeździłem Jaguarem XE i wspominam ten samochód bardzo pozytywnie. Szkoda, że nastawienie do brytyjskiej marki zepsuł mi XF, który jest tak obłędnie piękny.
Czy da się w nim zauroczyć na tyle, by nie widzieć tych błędów?
Myślę, że tak. Na chwilę obecną, zestawiając wizualnie Jaguara XF z wymienioną konkurencją uważam, że jest najpiękniejszy. Zarówno wnętrze, jak i nadwozie sią według mnie obłędnie piękne. Co ciekawe, przecież Jaguar XF P300 został zaprezentowany w 2015 roku w Nowym Jorku. Widać, że projekt ten się nie zestarzał. Fakt, obecnie marka sprzedaje mocno „zaktualizowany” model, który ma zupełnie odmienione wnętrze i mocno przemodelowany design zewnętrzny. Tak czy inaczej, pod względem wizualnym, według mnie Jaguar XF nie ma sobie równych. Popatrzcie tylko na ten ogromny grill z logo marki, te piękne reflektory, te obłędnie zjawiskowe, duże felgi i ten tył z delikatnym spojlerem. Design 10/10.
Wnętrze to po prostu arcydzieło. Eleganckie, a zarazem nowoczesne. Projekt deski rozdzielczej to cud świata. Przepiękna kierownica, połączenie skóry, drewna i aluminium. Siedząc we wnętrzu Jaguara XF czujemy prestiż, jaki oferuje marka. Bez dwóch zdań, jest to najładniejszy projekt, porównując wszystkie auta tego segmentu. Zachwytom nie było końca, ale jak tu inaczej opisać to naprawdę eleganckie i przyjemne wnętrze.
Nie mogę również pominąć najładniejszego projektu systemu multimedialnego. Fakt, uruchamiamy zazwyczaj Apple CarPlay lub Android Auto, jednak szczerze mówiąc, wolałem tego nie robić. Z resztą, sami zobaczcie jak to rewelacyjnie wygląda.
Jaguar XF P300 – co pod maską?
Przykro się robi patrząc na to, jak flagowe limuzyny są traktowane przez unijne prawo. Jeszcze kilka lat temu każdy by się śmiał z tego, że pod maską nie ma V6 lub R6. A dziś? Dziś musimy zadowolić się motorami, które mają chociaż cztery cylindry.
Jaguar oferuje model XF zarówno z dieslem (2.0 240 KM), jak i benzyną – również o pojemności dwóch litrów. W tym przypadku mamy dwie różne wartości mocy – 250 lub 300 KM. Ja otrzymałem do testów tą mocniejszą, która ma 400 Nm momentu obrotowego i przyspiesza do 100 km/h w 6.1 sekundy. Auto ma napęd na cztery koła i współpracuje z 8-biegowym automatem. Zbiornik paliwa ma 74 litry. Nie łudźcie się, że zrobicie na nim 1000 kilometrów. Nie zrobicie nawet 800. Przy dobrych wiatrach będzie to 600 kilometrów.
Niestety, spalanie nie jest mocną stroną tego auta. Jaguar XF P300 w mieście potrafi spalić od 12 do 18 litrów. Na trasie, gdy nie przekroczycie 120 km/h, spali 8 – 9 litrów. Autostrada i prędkość 140 km/h? 10 litrów na każde 100 kilometrów. Przypominam, że to tylko 2-litrowy silnik.
Jaguar XF P300 na co dzień
Brytyjska limuzyna jest jednym z tych aut, za którymi zawsze, ale to zawsze się odwrócisz. Oczywiście, nie tylko ty. Przyzwyczaj się do zazdrosnych spojrzeń innych uczestników ruchu. Jaguar XF jest niby konkurentem chociażby BMW Serii 5 czy Audi A6, ale to właśnie w brytyjskim aucie czuję bardzo duży prestiż.
Testowany model oferował bogate wyposażenie – czterostrefowa klimatyzacja, dociąganie drzwi, podgrzewane i wentylowane fotele przednie, dobry zestaw audio. Cóż, nawet wydając ponad 400 tysięcy złotych za Jaguara nie dostaniemy masaży czy systemu kamer 360. Jak chcemy zaszaleć i mieć wszystko, proszę celować w… 500 tysięcy złotych.
Bagażnik oferuje 459 litrów. Jest w miarę ustawny, więc zmieścicie sporo bagaży.
Jak jeździ Jaguar XF P300?
Co tu dużo wymyślać. Auto jeździ świetnie. Rewelacyjnie trzyma się drogi, ale to raczej oczywiste – w końcu mamy napęd na cztery koła. Przyspieszenie na poziomie 6 sekund do setki sprawia, że to bardzo dynamiczna limuzyna, która szybko „ucieka” innym uczestnikom drogi. Dobrze wypada również wyciszenie – w kabinie jest cicho, a dobry system audio umila podróż. I sugeruję słuchać dość głośno muzyki, ponieważ dźwięk silnika jest nie do zniesienia. Okropny, czasami „wyje”, jakby chciał powiedzieć, że ma już dość. Wcale mnie to nie dziwi, jest dość mocno wytężony, aczkolwiek są producenci, którzy z dwóch litrów potrafią wycisnąć jeszcze więcej.