Słów kilka ode mnie
Co prawda nowe produkty Motoroli nie są demonami prędkości, jednak szczerze mówiąc nie mamy na co narzekać. Jedyne co mnie dziwi, to dlaczego producent zdecydował się na tak wielkie ekrany. Przecież nie każdy potrzebuje ponad 6 cali. Do tego ta rozdzielczość HD+… Coś poszło nie tak w tym przypadku.
Przykładowo Moto G7 Play wyceniona na 700 zł. Tanio jak barszcz. W miarę dobry procesor, bateria o pojemności 3000 mAh i 32 GB pamięci wewnętrznej. Boli natomiast tylko 2 GB pamięci RAM. Nie można mieć jednak wszystkiego.
Moto G7 Power z kolei będzie bardzo dobrym smartfonem dla kogoś, kto wymaga pojemnej baterii. Mamy 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej. Nie rozumiem natomiast dlaczego w tak wielkim ekranie mamy zaledwie HD+. Motorolo, o co chodzi?!
Królem średniej półki będzie według mnie Moto G7. Tutaj mamy już Full HD+, NFC, z przodu 8 Mpix aparat, odporność na zachlapania, podwójny aparat i baterię o pojemności 3000 mAh. Za 1200 zł nie ma co narzekać. Krótko mówiąc, nic, tylko brać.
Ostatni, a więc promowany jako smartfon do robienia fotek Moto G7 Plus. Być może będzie robił dobre zdjęcia jak na średniaka, jednak chyba przyzwyczaiłem się już do flagowców i sceptycznie podchodzę do tego, co może oferować G7 Plus. Być może się mylę i podczas testów smartfona powiem, że rzeczywiście te wszystkie algorytmy sztucznej inteligencji działają wzorowo. Na chwilę obecną wstrzymuję się od wydawania wyroku. Pożyjemy, zobaczymy.