Nie ma co ukrywać – kupno nowej Tesli dla przeciętnego Kowalskiego nie jest raczej w zasięgu ręki. Najtańsza wersja modelu S kosztuje niecałe 80 tysięcy dolarów, najdroższa zaś dwa razy tyle. Ponadto w Polsce mamy niezbyt dobrą infrastrukturę wymaganą przez ten rodzaj samochodów, chociaż trzeba przyznać, że sytuacja sukcesywnie się poprawia. Niemniej samochody elektryczne są u nas dopiero pieśnią przyszłości, co jednak nie zmienia faktu, że warto się tym tematem interesować. Zeszły tydzień przyniósł nam kilka newsów potwierdzających to, że Tesla Motors jest na dobrej drodze.
Pierwszy z nich głosił, że kwartalne wyniki spółki były lepsze niż roczne wyniki całego amerykańskiego biznesu paliwowego. Jest to wbrew pozorom informacja niezwykle istotna, ponieważ pokazuje, że świat powoli, ale sukcesywnie, kieruje się w stronę odnawialnych źródeł energii. Nawet pomimo kierowaniu uwagi na paliwa kopalne. Dopiero co wybrany na prezydenta Donald Trump zapowiadał przecież, że Stany Zjednoczone skupią się mocno na wydobyciu węgla. Na nic jednak zdadzą się starania rządzących, jeśli ludzie sami zechcą wybierać rozwiązania ekologiczne. Misja, którą wyznaczył sobie Elon Musk i która kilkukrotnie była na krawędzi upadku, wreszcie zaczyna przynosić plony. A jak powszechnie wiadomo, najtrudniejsze są początki.
Technologie przyszłości
Wizjonerstwo jednego z założycieli firmy było przyczyną wielu nieprzyjemnych sytuacji na drodze rozwoju Tesla Motors. Początkowe wspólne cele zaczęły się rozbiegać tym bardziej, im dłużej firma nie przynosiła dochodów. Problemy techniczne przy stworzeniu pierwszego tak dobrego elektrycznego samochodu stały się przyczyną wielu konfliktów w zarządzie. Ostatecznie z całej czwórki założycieli to właśnie Elon Musk został prezesem i funkcję tę sprawuje aż do tej pory. Patrząc na ostatnie sukcesy i wizję świetlanej przyszłości, nie sposób odnieść wrażenia, że nieustępliwość i wiara we własne siły mogą zdziałać znacznie więcej, niż biznesowe plany i wykresy sprzedaży.
Przez ostatnie lata doskonalenia technologii Tesla Motors była uważana za firmę innowacyjną, ale mimo to radzącą sobie niezbyt dobrze. Niemal każde przedsiębiorstwo tworzone jest z myślą o coraz głębszym napełnianiu portfela, więc gdy ktoś wyłamuje się z tego schematu, zaczyna tracić poparcie. Kiepskie wyniki finansowe wielokrotnie były głównym tematem artykułów wieszczących rychłą śmierć Tesli i całego biznesu samochodów elektrycznych. Często mogliśmy przeczytać, że Elon Musk nie dokonał niczego istotnego, a jedynie chodził z głową w chmurach i bawił się w technologie przyszłości. Jest w tym odrobinka prawdy, ale pisałem niedawno o kolejnych sukcesach projektu Hyperloop, a także o Międzyplanetarnym Systemie Transportu SpaceX. Czy w obliczu takich faktów wypada w ogóle mówić, że to zabawa, a nie rzeczywisty postęp technologiczny?
Najtrudniej zmienić przyzwyczajenia ludzi. Firmy z całego świata starają się stworzyć technologię, by następnie wmówić nam, że potrzebujemy takich rozwiązań. Patrząc na sukcesy Apple i innych gigantów świata elektroniki rozrywkowej wyraźnie widać, że przynosi to sukcesy, a my odnosimy wrażenie, że technologicznie rozwijamy się w niesamowitym tempie. Tymczasem jest to złudzenie. Złudzenie, którego nie sposób ignorować, kiedy patrzy się na prawdziwe innowacje, niekoniecznie tylko ze stajni Tesli. Przedwczoraj na przykład NASA potwierdziło, że napęd „łamiący zasadę zachowania pędu” rzeczywiście działa, ale to tylko taka dygresja.
Odnawialne źródła energii
Elon Musk, kiedy zaczynał tworzyć elektryczny samochód, postawił sobie dwa główne cele. Samochody mają być tanie i ekologiczne. Okazało się, że wraz z rozwojem technologii akumulatorów i paneli słonecznych, te dwa cele można ze sobą bardzo prosto połączyć. Odnośnie do ekologicznej energii regularnie pojawiają się zarzuty dotyczące źródeł tej energii, bo przecież, po co nam samochód na prąd, skoro wcześniej ten prąd został uzyskany przy spalaniu na przykład węgla. Na obecnym etapie jest to słuszny zarzut, ale infrastruktura również cały czas się rozwija. Kojarzycie może Gigafabrykę Tesli? Obszar przemysłowy o wielkości niemal 540 kilometrów kwadratowych ma być w całości zasilany energią odnawialną, a zatem produkcja akumulatorów Tesli nie będzie pożerała zasobów nieodnawialnych. Zastosujmy podobny schemat w przypadku dostarczania prądu do ładowarek samochodowych i voilà.
Zostawmy jednak zarzuty na bok. Na samym początku wpisu wspomniałem o doskonałych wynikach finansowych nie bez powodu. W czasach, kiedy Apple usuwa gniazdo mini-jack i dodaje śmieszny pasek dotykowy, Tesla produkuje samochody przyszłości. Różnica tkwi w tym, że Apple próbuje wytworzyć zapotrzebowanie na swoje produkty, natomiast Tesla Motors odpowiada na potrzeby niemal całej cywilizacji. Pomimo wielu ograniczeń ludzie chcą kupować elektryczne samochody, chcą korzystać z rozwiązań ekologicznych. Największą przeszkodą jest obecnie bariera kosztów, bo jednak osiemdziesiąt tysięcy dolarów za nowy samochód nie jest czymś dostępnym na wyciągnięcie ręki dla większości osób. Ideą jest jednak sukcesywne zmniejszanie wszystkich kosztów. Tesla istnieje zaledwie od kilkunastu lat i swoje samochody stworzyła niemal zupełnie od zera. Taki Volkswagen działa od roku 1937, a mimo to jego elektryczne samochody nie umywają się do tych produkowanych przez Teslę.
Kierunek – przyszłość
Dlaczego więc Tesla Motors produkuje takie dobre samochody? Ano dlatego, że Musk od początku chce zmienić świat. Może to brzmieć jak wizja jakiegoś szaleńca (którym w sumie odrobinę jest), ale jego motywacje są bardzo dobrze wyjaśnione w jego biografii autorstwa Ashlee’a Vance’a, nad którą pracował również sam zainteresowany. Odnosząc się do osiemdziesięciu lat istnienia Volkswagena na rynku – dlaczego nie produkują samochodów lepszych i tańszych, niż Tesle, skoro na rynku mają tak ogromne doświadczenie? Powód jest prosty. Pieniądze. Po prostu pieniądze. Rozwijanie nowej technologii jest kosztowne, a ludzie przecież i tak kupują diesle. Ba, producenci nawet oszukują na testach, by wykazać, że ich samochody są ekologiczne i nie emitują zanieczyszczeń. I to jest błąd, bo tylko wielkie firmy mogą realnie w niedługim czasie zmienić świat. Firmom Elona Muska daleko jeszcze do miana wielkich, niemniej wszystko wskazuje na to, że takimi właśnie się staną.
No dobra. Rozpisuję się o tej zmianie myślenia, ale wciąż nie wspomniałem o drugim, trochę mniej, ale również istotnym newsie. W samochodach dla najbogatszych często chodzi o prestiż, o jakąś unikatową cechę, której nie posiadają inne modele. Na przykład o prędkość. Od zera do setki najszybciej rozpędzały się do tej pory auta takie jak sportowa wersja Bugatti Veyrona, Porshe 918 Spyder, czy Ferrari laFerrari. Po ostatniej aktualizacji oprogramowania Tesla Model S rozpędza się o 0.1 sekundy szybciej, stając się tym samym najszybszym samochodem. Jest tylko kilka haczyków. Po pierwsze takie osiągi nie są normalnie odblokowane między innymi z powodów bezpieczeństwa, a sama funkcja jest swoistym easter eggiem podobnym do kilku innych. Wiedzieliście, że w modelu S można zmienić wygląd komputera na taki wzorowany na ten w aucie Jamesa Bonda? No to już wiecie.
Tesla Model S? Bardzo chętnie!
Przypatrzcie się dokładnie powyższemu wykresowi. Tesla Model S jest niemal 17 razy tańsza od sportowej wersji Bugatti Veyrona, będąc jednocześnie samochodem szybszym i napędzanym energią elektryczną. Szybszym nieznacznie, niemal niezauważalnie, ale jednak liczby nie kłamią. Dodajmy do tego świetnego i rzeczywiście działającego autopilota (mimo to wciąż w wersji beta), świetny wygląd i dużą niezawodność silnika elektrycznego. Dostajemy samochód o niebo lepszy i o wiele tańszy. Wszystko to sprawia, że ludzie chcą i będą kupować ich coraz więcej, realizując tym samym marzenie Muska o ludzkości nieniszczącej własnego środowiska. Zresztą nie tylko Muska – każdy z nas chciałby żyć w świecie pozbawionym zanieczyszczeń. Tylko trzymające się kolosalnych pieniędzy koncerny naftowe mogą narzekać na taką zmianę, ale prędzej czy później ich dominacja będzie musiała upaść. Od firm pokroju Tesla Motors zależy, czy stanie się to prędzej, czy później.
źródła: bloomberg