Jakież było pewnie zdziwienie wielu z Was, kiedy internet obiegła informacja o przywróceniu produkcji poczciwego GTX’a 1050Ti. Cała ta akcja wydawała się taka odrealniona… ale nie, to nie sen, to jawa. Dodatkowo producenci na tym nie poprzestają. GTX 1060 może podzielić los słabszego brata.
Palit ożywi GTX’a 1060 dla kopaczy kryptowalut?
Jak możemy przeczytać na portalu Tom’s Hardware, ten tajwański producent kart graficznych ma w planach wznowienie produkcji modelu opartego o rdzeń GP106, który napędzał średnio-półkowego GTX’a 1060. Tym razem pojawił się on pod oznaczeniem P106-100 jako wersja bez wyjść wideo.
Jest to niejako próba ugrania na tym samym interesie, który otworzyła Nvidia w związku z premierą RTX’ów 3060 (które swoją drogą także są w znikomej ilości i horrendalnie wysokich cenach). Mianowicie rozdzielił modele czysto konsumenckie, „dla graczy” od modeli na rynek „kopalni krypto”. Jaki efekt to przyniosło? Mizerny, jak widać po wcześniej wspomnianej dostępności oraz cenach.
Do sieci wyciekła nie tylko sama infomacja, ale także screeny z przeróżnych programów, pod którymi karty z tymi chipami działały i były sprawdzane.
Czy to jakiś lek na obecny kryzys?
Nie, nie jest to w żadnym wypadku jakiekolwiek przeciwdziałanie obecnemu stanu rzeczy. Tak samo działanie strikte Nvidii nie pomaga. Dlaczego? Skoro jakaś część sił przerobowych jest przeznaczana na konkretnie karty dla „górników”, to automatycznie jest jej mniej na resztę kart. Tych, które miały trafić „do graczy” i nie tylko.
Oprócz tego, kiedy obecny boom się skończy, a nadejdzie taka chwila, to rynek zostanie zalany przez karty z koparek. Problem w tym, że te bez wyjść wideo, „dedykowane do kopania krypto” nie wpłyną pozytywnie na rynek.
Co nam zostaje w tej sytuacji? Albo kupować karty, które w ogóle są dostępne po bardzo wysokich cenach, albo… czekać.