To już piąta odsłona popularnego kombivana, którego nie trudno spotkać na polskich drogach. Od zawsze był idealnym kompromisem między autem użytkowym i rodzinnym. Oferuje o wiele więcej niż podobnej wielkości SUV-y, ale czym jeszcze był w stanie zaskoczyć mnie Caddy i jak zmienił się na przestrzeni lat? Czy klienci wciąż mu zaufają pomimo sporego unowocześnienia kosztem bardzo wysokiej ceny? Czy może jednak przy obecnym stanie rzeczy wcale nie jest takie drogie.
Silnik i spalanie
Zacznę dosyć nietypowo, od jednostki napędowej, gdyż chcę skupić się na tym, co przekona potencjalnych kupców. Czyli jego walory użytkowe i oczywiście ekonomia. Nowe Caddy w swojej ofercie posiada możliwość wyboru dwóch jednostek. Diesla o pojemności dwóch litrów 2.0 TDI i benzyny 1.5 TSI. Obie wersje mogą być sprzężone zarówno ze skrzynią manualną jak i 7-biegowym DSG. Wersja benzynowa występuje tylko w jednej odmianie 114-konnej. Natomiast diesel posiada już trzy warianty: 75, 102 i 122 konną. Nasz egzemplarz wyposażony był w najmocniejszą jednostkę z skrzynią manualną. Trochę szkoda braku automatu DSG, ale zawsze to miła odmiana.
Silnik generował 122 KM i 320 Nm momentu obrotowego. Może nie są to najwyższe wartości, ale dla auta masy wynoszącej 1665 kg to zdecydowanie wystarczająco. Ponadto, moment mamy już w pełni dostępny od zaledwie 1600 obrotów, co przekłada się na sporą elastyczność. Przyspieszenia producent nie podaje, ale wynosi ono w okolicach 11,5 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 187 km/h.
Lecz w przypadku tego auta nie osiągi, a spalanie będzie najważniejsze. Producent deklaruje okolice 4,9 litra w cyklu mieszanym. Szczerze? Jest to osiągalne, a nawet udaje się uzyskać zdecydowanie lepsze wyniki, ale nie w mieście. Trasa to średnio okolice 5 litrów. Tak maksymalnie do 120 km/h, bo powyżej tego wyniki zaczynają już rosnąć, aż do okolic 8 litrów. W mieście w zależności od natężenia ruchu to od 6 do maksymalnie 9 litrów. Jeden bak maksymalnie pozwolił nam na pokonanie prawie 1000 kilometrów.
Walory użytkowe
Jaki cel kryje się za kupnem takiego samochodu? Z pewnością nie chęć przyszpanowania przed sąsiadami. Chociaż z cennikiem to mogą być zaskoczeni. Natomiast będzie to potrzeba sporego bagażnika o mocno użytkowym kształcie oraz zaleta posiadania przesuwnych drzwi z tyłu i sporej wysokości przestrzeni ładunkowej. Pierwsze wersje wyglądały dość karykaturalnie, jakby ten bagażnik był doczepiony. Z biegiem czasu nabrało to kształtu, a w porównaniu do poprzedniej generacji trochę się poprawiło.
Nowa generacja jest dłuższa o 10 cm, a rozstaw osi zwiększył się o aż 7 cm (2755 cm teraz). To przekłada się zdecydowanie na przestrzeń w tylnej części auta. Teraz trochę technicznej dokumentacji. Szerokość progu załadunkowego to 112-113 cm. Jej wysokość to 1,1 metra. Całkiem sporo, nie ukrywam. Długość bagażnika w zależności od złożenia siedzeń od 110 cm z dwoma rzędami siedzeń do 178 cm przy złożonym tylnym rzędem siedzeń. Na litraż przekłada się to od 1213 do 2556. Jeśli będziemy potrzebować przewożenia dłuższych materiałów to jest możliwość złożenia przedniego fotela pasażera. Tym zabiegiem uzyskamy kolejny metr.
Niestety są też wady. Klapa bagażnika otwiera się do góry i jest wielkości bramy garażowej. Więc parkowanie w pobliżu płotu czy ściany nie jest zbyt poręczne, a przy otwieraniu trzeba zrobić krok w tył. Za pierwszym razem byłem lekko zdziwiony, ale taki urok. Dzięki temu w deszczowe dni osłoni nas przy załadunku. Ciekawą opcją był tu dostępny system domykania drzwi przesuwnych. Zdecydowanie ułatwi to ich zamykanie i zapobiegnie trzaskaniu.
Caddy o wiele bardziej przyjemne dla oka
To nie jest już typowy dostawczak, bez duszy i wyglądu. Wygląda zdecydowanie lepiej od konkurencji i na ulicy prezentuje się dobrze. Z przodu przypomina odrobinę elektrycznych braci. Z tymi LED-owymi światłami zwłaszcza. Tył lekko futurystyczny, również z LED-owym oświetleniem. Ale cała sylwetka została ubrana dosyć zgrabnie. Ponadto 225/45 R18 felgi z nisko-profilowymi oponami dodają uroku. Nie ujmując dużo przy tym na komforcie jazdy.
Auto wygląda dobrze. W środku też sporo się zmieniło. Całkowicie nowy kokpit z nowymi multimediami wyglądem jest na plus. Niestety sam system jest całkowicie nie intuicyjny i już wiele osób na niego narzekało. Tak samo z przyciskami, które są już dotykowe i pozbyto się pokręteł. W Caddy już mogli inaczej to rozwiązać. Ale rynek i klienci to zweryfikują.
Dodano też wiele systemów, jak lane assist, poprawiony aktywny tempomat czy czujniki martwego pola. Wszystko działa dobrze i bez zarzutu. Jedynie kontrola jazdy środkiem pasa i trzymania rąk na kierownicy nie zawsze w pełni dobrze działa. Brak Apple CarPlay natomiast mnie dobił. Przy takiej kwocie to nie powinno mieć miejsca, a nawigacja fabryczna nie działa najlepiej. Jeszcze te wejścia na USB-C. Nie każdy jeszcze idzie z duchem czasu i używa najnowszej technologii.
Schowki i komfort
Niby to większe i lepsze kombi, ale niekoniecznie bardziej użytkowe. Zwłaszcza z przodu. Oczekiwałem miliona schowków i przestrzeni na „niepotrzebne rzeczy”. Co prawda jest jeden spory na przedniej desce rozdzielczej, ale wykonany z twardego plastiku po którym wszystko lata. Dwa cupholdery, mały schowek w podłokietniku, miejsce na telefon, czy schowek przed pasażerem to z takich bardziej poręcznych. Są jeszcze te w drzwiach, ale mogły być odrobinę większe.
Jest jeszcze dach panoramiczny za prawie 4 tysiące. Wpuszcza naprawdę spore ilości światła, ale nie posiada nawet rolety, więc latem w środku robi się trochę zbyt gorąco.
Fotele ErgoComfort to chyba najlepsze co można dobrać. Są naprawdę wygodne, a dłuższe trasy nie są męczące. Tylna kanapa niestety dzieli się 2/1 więc zarówno jej wyciąganie, czy użyteczność lekko spada. Ale jakby nie zwracać uwagi na niektóre wady to całościowo jest to mega wygodne auto. Prowadzi się znakomicie, nie czuć że jest wysoki, a niezależne zawieszenie z tyłu naprawdę dało dużo na jakości prowadzenia. Zwłaszcza czuć to przy wyższych prędkościach. Niestety spowodowało to spadek dopuszczalnej masy całkowitej, która obecnie wynosi 2220 kilogramów, z możliwością ciągnięcia przyczepy z hamulcem do 1500 kg.
Caddy i ta cena?
Tutaj następuje szok i niedowierzanie. Aż tyle za zwykłe Caddy. 177 tysięcy złotych. Tyle trzeba zapłacić za ten egzemplarz. W tej cenie można już znaleźć dość fajnego hot-hatcha, ale cóż. Same dodatki w tym aucie kosztowały ponad 40 tysięcy złotych i to netto. Ta wersja ze skrzynią manualna to wydatek 100 tysięcy netto. No ale jeżeli chcemy, żeby nasze auto wyglądało dobrze to znajdzie się parę opcji wartych dopłaty. Volkswagen chwali się też finansowaniem, w którym przy limicie 40k rocznie bez wpłaty własnej rata wyniesie nas 2165 złotych netto.