Hot hatch to nic innego, jak sportowa odmiana auta kompaktowego. W tym przypadku jest to Ford Focus ST. Auto mega szybkie nie tylko na prostej, ale również na krętych drogach, a do tego praktyczne – świetne do jazdy na co dzień. Sprawdźmy co oferuje najnowsza generacja usportowionego Focusa. Trzeba przyznać, że auto każdego dnia zaskakiwało mnie czymś innym. O uśmiechu na twarzy podczas pokonywania kolejnych kilometrów nie wspomnę.
Ford Focus ST ma trudne zadanie, ponieważ sportowych kompaktów na rynku jest sporo. Hyundai i30 N, Renault Megane RS, Peugeot 308 GTi, Volkswagen Golf GTI, Honda Civic Type R, czy Seat Leon Cupra. By wyprzedzić konkurencję producent wykorzystał swój dział sportowy, Ford Performance, który zmodyfikował jednostkę znaną między innymi z Mustanga, by ta w Focusie ST dawała jak najwięcej frajdy z jazdy. Czy to się udało? Czterocylindrowy motor o pojemności 2.3 litra generuje 280 KM i 420 Nm momentu obrotowego. To sprawia, że auto przyspiesza do setki w 5,7 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 250 km/h. Już “na papierze” jest ciekawie, a jeszcze lepiej będzie jak się przejedziecie. Zacznijmy jednak od początku.
Ford Focus ST – wygląd zewnętrzny
Już na pierwszy rzut oka widać, że Ford Focus ST jest autem sportowym. Przede wszystkim wyróżnia się jedynym słusznym lakierem o nazwie Orange Fury. Dodać również należy duże, 19-calowe felgi (kute!), a także szereg dodatków stylistycznych. Mam tu na myśli spojler nad tylną szybą, zmodyfikowane zderzaki, czy nakładki na progi. Nie zabrakło również dyfuzora oraz dwóch, ogromnych końcówek wydechu, które brzmią świetnie, ale… we wnętrzu są wspomagane przez cyfrowy dźwięk. Przedni zderzak wyposażony jest w duże, ba ogromne wloty powietrza. Mają pomóc w chłodzeniu silnika. Stylistycznie Focus ST jest tak ciekawy, że nie sposób się za nim nie oglądnąć. To sprawia, że nigdy nie przejedziecie niezauważeni. Niezależnie, czy auto będzie brudne, czy też nie. Za każdym razem ktoś się za nim odwróci – szczególnie dotyczy to młodszego pokolenia. Zapewne upalają takie samochody każdego dnia… w grach komputerowych. Ten sportowy wygląd ma też swoje wady. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile razy ktoś chciał próbować się ze mną na światłach. A launch control wchodzący w skład pakietu performance tylko czekał by go uruchomić i pokazać kto rządzi w mieście.
Wnętrze, jakie oferuje Focus ST jest funkcjonalne, ale wyposażone w wiele sportowych smaczków
Ford Focus ST we wnętrzu jest nadal funkcjonalnym kompaktem. Cztery dorosłe osoby będą podróżować w komfortowych warunkach, bowiem miejsca jest dużo – zarówno na nogi, jak i nad głową. Jeśli chodzi o bagażnik, mamy do dyspozycji 375 litrów, bądź 341 jeśli auto posiada koło dojazdowe. Patrząc jednak na aspekty sportowe przede wszystkim w oczy rzucają się świetne, idealnie wręcz wyprofilowane fotele Recaro czy sportowa, gruba i spłaszczona w dolnej części kierownica. Oprócz tego zmieniono nakładki pedałów na aluminiowe. Z takiego materiału wykonany jest również uchwyt dźwigni biegów. Na kierownicy dodano przycisk ST, który przełącza nas błyskawicznie w tryb sportowy. Informacje na temat ciśnienia doładowania, oleju oraz temperatury możemy znaleźć na ekranie komputera umieszczonego pomiędzy zegarami. Tak więc jak widać, pomimo, że Ford Focus ST to usportowiona wersja, to auto kompaktowe zachowało swoje właściwości i nadal jest wygodnym samochodem (patrząc teraz na ilość miejsca) do codziennego podróżowania.
Hot hatch z prawdziwego zdarzenia
Osoba chcąca przeczytać na temat Focusa ST zapewne nie będzie zainteresowana tym, że w samochodzie jest wygodnie, czy ładnie. Tu bardziej chodzi o właściwości jezdne. Ford Focus ST ma się czym pochwalić. Przede wszystkim wspomniany wcześniej 2,3-litrowy motor z turbosprężarką twin scroll współpracuje w 6-biegową skrzynią manualną. Połączenie to jest niemal idealne. Biegi wchodzą precyzyjnie, a silnik pokazuje swoje “prawdziwe ja” szczególnie powyżej 3000 obrotów na minutę. Prędkość maksymalna osiągana jest w tempie błyskawicznym i bez żadnego wysiłku.
Dobra, dobra. Lepiej powiedz jak brzmi i czy strzela z wydechu!
Brzmienie – wręcz wzorowe, aczkolwiek niestety generowane cyfrowo. Oczywiście słychać wystrzały z wydechu, jednak producent stwierdził, że trzeba zwiększyć wrażenia “z odsłuchu” w sztuczny sposób. Niestety to sprawia, że w aucie jest głośno zawsze, ale w sumie, tak przecież ma być. Strzały z wydechu to jedno, a system międzygazu jest wręcz czymś niemal koniecznym. Pomaga on utrzymać obroty, kiedy zmieniacie bieg, dlatego też praktycznie cały czas możecie odczuwać mocne przyspieszenie oferowane przez ten 280-konny motor.
Czym jeszcze może zaskoczyć kierowcę Ford Focus ST?
Tradycjonaliści mogą się nieco krzywić, bowiem Focus ST wyposażony jest w elektronicznie sterowany mechanizm różnicowy eLSD. Dzięki niemu mamy większą stabilność i lepsze trzymanie w zakrętach. Jeszcze przed tym, jak nastąpi uślizg jednego z kół elektronika uruchamia blokadę dyferencjału. To sprawia, że w porównaniu do klasycznej blokady nastąpi znacznie szybsza reakcja. Elektronika pracuje wzorowo, o ile nie ruszacie na śliskiej nawierzchni z wyłączonym TSC i ESP. Nie oszukujmy się, wysoki moment obrotowy i duża moc sprawia, że koła wpadną w poślizg. Dlatego też wtedy najlepiej będzie, gdy wystartujecie z Launch Control. Warto również wspomnieć o tym, że Ford Focus ST oferuje cztery tryby jazdy. Zmienia się opcja elektronicznej blokady mechanizmu różnicowego. W zależności od wybranego trybu zmienia się tłumienie tylnego zawieszenia, wspomagania kierownicy, ustawień przepustnicy, nawet sterowania klimą i EPS. Zmiany dotyczą również modulowania odgłosów wydechu. Normalnym więc jest, że w trybie sportowym będzie po prostu… głośniej. O ile często zmiany w poszczególnych trybach nie są zauważalne, o tyle w Focusie już tak. Szczególnie, kiedy wybierzecie opcję śliska nawierzchnia. Możecie wtedy odczuć, jakby auto straciło połowę swojej mocy. Rzecz jasna, najciekawiej jest w trybie sportowym, a także torowym, który to wyłącza systemy wspomagające. Czego mi zabrakło? Możliwości indywidualnej konfiguracji ustawień, a także wyłączenia sztucznie generowanego dźwięku silnika.
Ależ ten Focus trzyma się drogi!
Ford obniżył o 10 mm, a także utwardził (20 procent z przodu, 13 procent z tyłu) zawieszenie. Jeśli połączymy je z 19-calowymi felgami i oponami z niskim (235/35) profilem otrzymamy auto mega twarde. Spodziewałem się tego, że tłumienie nierówności będzie znikome. W końcu to hot hatch, samochód sportowy, a nie komfortowa limuzyna. Tak czy inaczej, nie jest aż tak twardo jak w BMW M140i. Całe szczęście, bo w tamtym przypadku czasami odczuwałem wrażenie, jakby ktoś mi wyciął amortyzatory, a wstawił jakieś rurki. Dobrze myślicie – podczas jazdy na co dzień można odczuwać delikatny dyskomfort i tak też będzie. Na szczęście każdy z nas wie do czego Ford Focus ST został stworzony. Również dobrze się domyślacie, auto trzyma się drogi jak przyklejone. Niezależnie od prędkości (oczywiście w ramach rozsądku) wejdziecie w każdy zakręt pewnie. To zasługa układu kierowniczego oraz świetnie zestrojonego zawieszenia. Nie sposób nie wspomnieć o świetnych hamulcach. Duże tarcze i podwójne zaciski przednie, a także elektrycznie sterowana pompa hamulcowa zatrzymują samochód niemal w miejscu.
Na co dzień może nie jest idealny, ale da się z nim żyć
Żeby nie było tak idealnie, muszę nieco pomarudzić na jakość materiałów. Jakby nie patrzeć, Ford Focus ST kosztuje ponad 120 tysięcy złotych, dlatego też obowiązkowo wymagamy, by oferował dobrą jakość wnętrza. Niestety przeważają dość twarde plastiki. Dziwiło mnie również to, że oświetlenie ambiente oświetlało tylko drzwi kierowcy, z kolei pasażerów już nie. Być może to usterka konkretnego egzemplarza, ale jednak. Na szczęście świetnie grało audio Bang&Olufsen. Wielu dziennikarzy trochę na nie marudziło. Ja złego słowa nie powiem – dźwięk jest krystalicznie czysty i uważam, że to najepszy system multimedialny w tej klasie. Jak wygląda spalanie? Całkiem rozsądnie. Jadąc drogą krajową, ale tak naprawdę spokojnie udało mi się osiągnąć 7 litrów. Na autostradzie zobaczycie około 10 – 11 litrów. W mieście, to zależy. Od 9 do 20, całkiem poważnie. Średnie spalanie jakie uzyskałem po dwóch tysiącach kilometrów wynosiło 8,5 litra, a więc całkiem znośnie.