Kobiecy samochód – to pierwsze co przyszło mi do głowy, kiedy moim oczom ukazała się Honda Jazz czwartej generacji. Siedmiodniowa przygoda z tym samochodem sprawiła, że czułem jakby ten mały, zgrabny Jazz chciał mi za każdym razem coś udowodnić. O czym mowa? Zapraszam do lektury testu!
Honda Jazz – wygląd zewnętrzny
Powiedzieć, że design nadwozia Jazz`a jest „nie po mojej myśli” to nie powiedzieć nic. Poprzednia generacja podobała mi się dużo bardziej przez wzgląd na agresywnie narysowaną linię nadwozia czy reflektory nawiązujące do innych samochodów spod szyldu Hondy. W przypadku testowanego egzemplarza, czyli czwartej generacji, mamy do czynienia z totalnym brakiem ujednolicenia designu Jazz`a z innymi samochodami marki Honda. Dobra, prościej! Jeśli odczepimy wszystkie znaczki z tego auta to nie ma szans, żeby ktoś go bez błędnie przypisał do jego producenta.
Niezmiennie, od prawie dwudziestu lat Jazz to miejski mikrovan, prezentujący całkiem niezłe walory załadunkowe. Ten samochód wciąż nie wyróżnia się z tłumu innych aut uczestniczących w ruchu drogowym. W pakiecie Executive dostajemy LED-owe lampy z przodu i z tyłu, chromowane lusterka czy przyciemniane szyby, które fajnie komponują się z perłowym lakierem. Nie zrozumcie mnie źle. To auto nie jest brzydkie. Po prostu nie jest ono stworzone do tego, by ktoś na jego widok wzdychał. Jego prawdziwe zalety znajdują się gdzie indziej.
Honda Jazz – wnętrze na miarę 2021 roku
I tutaj jest to, o czym mówiłem we wstępie. Jazz rzucił mi prosto w twarz „nie podobam ci się z zewnątrz? To siadaj do środka”. Ten samochód nie przemawiał do mnie z zewnątrz, za to w przypadku wnętrza jest zupełnie odwrotnie. Nie spodziewałem się tak dobrze zagospodarowanej przestrzeni w tak małym aucie. W środku jest nowocześnie i funkcjonalnie. Multimediami sterujemy za pomocą ekranu, który jest zgrabnie wkomponowany w deskę rozdzielczą. Panuje tutaj minimalizm, jednak nie zapomniano o pokrętłach mechanicznych, za pomocą których sterujemy nawiewami. Pochwała należy się dwuramiennej, multi-funkcyjnej kierownicy, która w dodatku jest podgrzewana.
Fotele umieszczone w wersji Executive należą do prestiżowej grupy tych najwygodniejszych. Naprawdę siedzi się w nich bardzo wygodnie. Dużym atutem jest podgrzewanie – szczególnie tej zimy. Takie udogodnienia w ostatnie mroźne dni to prawdziwy “must have”. Multimedialny ekran działa bez zarzutu, jednak przy bardzo niskich temperaturach i nienagrzanym wnętrzu odniosłem wrażenie, że lekko “muli” i nie reaguje na dotyk. Możliwe, że niskie temperatury mają wpływ na obsługę ekranu, a może to kwestia moich do kości zmrożonych palców. Kto wie…
Honda Jazz – dzielny, miejski wojownik!
Jazz to auto stworzone do miejskich wojaży. Bawiłem się świetnie przemierzając ulice zatłoczonej Warszawy w poszukiwaniu spotów do zdjęć. To, co znajduję się pod maską, to silnik benzynowy o pojemności półtorej litra, współpracujący z układem elektrycznym. Jak działa ta kooperacja między benzyniakiem, a prądem? Można użyć określenia prosto z Facebook’a: „to skomplikowane”. Tak w skrócie: jedno napędza drugie. Co w efekcie daje bardzo niską konsumpcje paliwa w Hondzie Jazz. Jeżdżąc spokojnie po mieście, jesteśmy w stanie osiągnąć wynik na poziomie 4.5 l/100km. I mówię tu o dynamicznej jeździe, a nie “smyraniu” gazu. Jedynym do czego można by się doczepić to dość wysokie spalanie na drogach ekspresowych. Przy prędkości 140km/h Jazz potrafi spalić nawet 8.5l/100km.
Honda Jazz została wyposażona w bezstopniową, automatyczną skrzynię biegów. Co do miejskiego działania przekładni nie można mieć większych zastrzeżeń. Jedyny problem to dyskomfort akustyczny, gdy agresywnie przyśpieszamy. Wtedy skrzynia potrafi wyć niemiłosiernie. Niestety, nawet tak dobrze wygłuszone wnętrze jakie oferuje Jazz poddaje się bez walki.