Isaiah Thomas – heart over height

12 marca 2011 roku, hala Staples Center w Los Angeles. Na parkiecie bój o mistrzostwo konferencji PAC-10 toczą zespoły Arizona Wildcats oraz Washington Huskies. Walka Dawida z Goliatem, historia typowego Kopciuszka. Wildcats stawiani byli jako faworyt do mistrzostwa, posiadali w swoich szeregach gracza, który porównywany był do LeBrona Jamesa. Huskies? Do całego turnieju dostali się gdzieś ze środkowej części tabeli, chłopcami do bicia nie byli, jednak wśród faworytów czy drużyn które mogą narobić szumu wymieniani też nie byli. Wśród gigantów, którzy biegali po boisku i przepychali się jak tytani pod Olimpem był on – Isaiah Thomas, 175 centymetrów serca do gry, zawziętości i zadziorności. Sam tym wszystkim obdarowałby obie drużyny i zapewne starczyłoby dla wszystkich zgormadzonych w hali. Na 19 sekund przed końcem dogrywki Thomas prowadzi piłkę środkiem boiska, pokazuje kolegom by ci zrobili mu miejsce do gry jeden na jeden z obrońcą. Sekundy lecą, a w oczach filigranowego rozgrywającego widać rządze boiskowego mordu. Na 10 sekund do końca meczu, Thomas zaczyna dryblować, zmieniać kierunki, jednak obrońca konsekwentnie stoi przed nim. IT schodzi na lewo gdy do finałowego gwizdka pozostają dwie sekundy. Wychodzi w górę i oddaje rzut z odchylenia. Przy stanie 75-75 piłka opuszcza dłonie Isaiah, leci w górę, syreny wydają dźwięk, który oznacza koniec spotkania. Piłka zdaje się lecieć ku obręczy w zwolnionym tempie tak by dać jeszcze nadzieje graczom z Ariozny. Isaiah wie jednak jak to się skończy, czuje to w swoich żyłach, w swojej głowie widzi obraz jak podnosi trofeum. Piłka wpada do kosza idealnie, nie dotykając nawet obręczy. Słychać tylko dźwięk siatki. Po chwili rozlega się ryk szczęśliwych kibiców Huskies, a 175-centymetrowy PG z Seattle staje się nieśmiertelny. Nie ustępował nikomu, bił się jakby to miał być jego ostatni mecz w życiu. Mecz, który wygrał. Tak narodziła się legenda Isaiah`a Thomas`a.

Soundtrack jak do filmu

Wtedy też Isaiah Thomas zyskał nowy przydomek „Cold-blooded”, który w wolnym tłumaczeniu znaczy „zimnokrwisty”. I jak każdy dobry film musi posiadać równie dobrą ścieżkę dźwiękową, tak więc ten rzut zyskał swoją, a jej autorem był komentator Gus Johnson. Jak przyznaje sam IT, rzut sam w sobie był specjalnej urody, ale jednak komentarz Gus`a nadał mu „życia”, a sam potrafi zacytować z niego każde słowo, tak jakby to była ulubiona piosenka koszykarza. Poza wyborem w drafcie w 2011 roku, jest to najlepsze koszykarskie wspomnienie Thomas`a.

Thomas chwile po zwycięskim rzucie w finale konferencji PAC-10.
Thomas chwile po zwycięskim rzucie w finale konferencji PAC-10.

Draft i szukanie odpowiedniego miejsca

Nadszedł wreszcie dzień draftu. Mimo, że Isaiah Thomas posiadał umiejętność, warsztat koszykarski na najwyższym poziomie i serce do gry to jednak nie posiadał najważniejszego aspektu jeśli chodzi o osobę koszykarza – wzrost. W „normalnym” świecie 1,75m wzrostu to dość sporo, można powiedzieć, że według niektórych „w sam raz”. Niestety w świecie koszykówki jesteś po prostu pigmejem. Owszem było kilku koszykarzy, którzy zapisali się na kartach historii NBA grubą kreską, mam tutaj na myśli Spuda Webba czy Muggsy Bogues`a, jednak praktycznie wszyscy w NBA byli pewni, że Thomas po prostu jest za słaby na to by być wymienianym w jednej linii z wyżej wymienionymi legendami. Tym samym, Isaiah Thomas został wybrany z ostatnim, 60. numerem w drafcie 2011 przez Sacramento Kings. Musiał udowodnić wszystkim, że miejsce w lidze należy mu się tak jak tym, którzy już w niej grają, bowiem musiał zawalczyć o kontrakt. Udało się i Isaiah Thomas znalazł się w 15-osobowym składzie Sacramento Kings.

Isaiah Thomas w koszulce Sacramento Kings.
Isaiah Thomas w koszulce Sacramento Kings.

Czy znalazł tam dom? Trudno powiedzieć. Co prawda grał tam trzy lata, jednak nigdy nie zyskał sobie zaufania trenera i tym samym nie czuł się w tym miejscu zbyt dobrze. Często można było słyszeć, że jest nieszczęśliwy i wolałby grać gdzie indziej. W jednym meczu mógł wejść w pierwszej piątce i zagrać kuriozalny meczy, by w kolejnym spotkaniu wejść z ławki i spędzić na boisku połowę czasu z poprzedniego meczu. Dalej też był niedoceniany, mimo, że w pewnym momencie notował podobne statystki jak Kyrie Irving, który był pierwszym wyborem w drafcie. Po trzech latach spędzonych w Sacramento, Thomas postanowił przenieść się do klubu z Arizony, Phoenix Suns. Tam również nie było tak kolorowo, gdyż klub podpisał wcześniej rozgrywającego/rzucającego obrońcę Eric`a Bledsoe, a Goran Dragić, który był pierwszym rozgrywającym nie tak dawno podpisał przedłużenie kontraktu. Tym samym IT stał się trzecim rozgrywającym zespołu, który jeszcze wtedy bił się o Play-offy. Przyjął tą rolę z pokorą, zaakceptował ją bo wiedział, że wszystkie te rzeczy to dar, jednak w głębi siebie nie powiedział ostatniego słowa. W Phoenix spędził jeden sezon, by trafić do miejsca, gdzie naprawdę jest doceniany, a kibice i koledzy z drużyny są gotowi pójść za nim w ogień. Wcześniej nie było to takie oczywiste.

Isaiah Thomas i nowy rozdział w życiu

Thomas reprezentujący barwy Phoenix Suns.
Thomas reprezentujący barwy Phoenix Suns.

Jest 19-sty lutego 2015 roku, koszykarze Phoenix Suns właśnie czekają w busie po przegranym meczu z Houston Rockets. Zbliża się północ, czas kiedy kończy okienko transferowe, ale też czas kiedy dzieje się najwięcej. Wszyscy są świadomi, że drużynę opuści Goran Dragić, o którego przenosinach mówiono od początku sezonu regularnego. Na kilka minut przed godziną „zero”, do autokaru wszedł jeden z asystentów trenera i oznajmił, że Słoweniec został wytransferowany na słoneczną Florydę do Miami Heat. Goran zabrał swoje rzeczy, pożegnał się z kolegami z drużyny, wszyscy pożyczyli mu jak najlepiej i opuścił autobus. Jak wspomina Isaiah, poczuł, że nadchodzi jego czas. Został drugim rozgrywającym w zespole, co oznaczało więcej minut i więcej okazji do pokazania swoich możliwości. Wszyscy jeszcze rozglądnęli się po autokarze, przeskanowali twarze, z którymi będą walczyć przez resztę sezonu i byli gotowi ruszyć.
Coś jednak nie grało. Było 5 minut po północy, a autokar dalej stał w tym samym miejscu. W pewnym momencie Brandon Wright, który siedział kilka siedzeń przed Thomas`em, odwrócił się i powiedział „IT, właśnie zostałeś wytransferowany”. Thomas na początku nie wierzył w tą informację, gdyż tak naprawdę było już po czasie. Wright pokazał mu powiadomienie z aplikacji na smartfona, gdzie nagłówek brzmiał „Isaiah Thomas został wytransferowany do Boston Celtics za Marcusa Thorntona oraz pierwszo-rundowy wybór w drafcie 2016”. Po chwili ten sam asystent, który poinformował Dragić`a o tym, że został wymieniony wszedł do autokaru i powiedział te same słowa, które widniały na ekranie telefonu. Szok i niedowierzanie – te słowa mogą chyba najlepiej opisać to co czuł wtedy Thomas. Wiedział jednak, że to wszystko cześć tego biznesu, więc wstał, zabrał swoje rzeczy, pożegnał się z kolegami z drużyny, wszyscy pożyczyli mu jak najlepiej i opuścił autokar. To wszystko działo się bardzo szybko, Thomas nie spodziewał się takiego obrotu spraw. W jak najszybszym czasie musiał spotkać się z kierownictwem Suns oraz przygotować swoją rodzinę do przeprowadzki. Najważniejszym aspektem tej wycieczki było jednak wstąpienie do sklepu z ubraniami, bo w Bostonie trwała w tym czasie najmroźniejsza zima w historii stanu Massachusetts, a on jechał do Bostonu z pustyni. Więc zakupił zimową kurtkę, kilka czapek i w skoczył do samolotu, by przejść wszelkie testy medyczne w mieście należącym do Celtics. Pierwsze co zobaczył po wyjściu z samolotu to śnieg. Bardzo dużo śniegu. Na termometrze widniało „tylko” -15oC, a jak sam przyznał potem, czapki i kurtka uratowały mu życie.

Testy medyczne przeszedł pozytywnie, jednak nie mógł spotkać się ze swoimi nowymi kolegami z drużyny, gdyż Ci właśnie odbywali mecz w Sacramento z miejscowymi Kings. Mecz oglądał w towarzystwie generalnego menadżera Boston Celtics Danny`ego Ainge. Siedzieli w jego biurze, otoczeni trofeami, rozmawiając o oczekiwaniach wobec drużyny i wobec samego Isaiah. Wtedy z ust Ainge wyszły słowa, których nikt inny nigdy nie powiedział do IT.

„Isaiah… w sposób jaki grasz w koszykówkę, możesz być kolejną wielką legendą Celtics.”

Słowa wywołały w IT jeszcze większy szok, niż ten który przeżył gdy dowiedział się o transferze. Myślał, że Danny dalej jest w euforii po wykonaniu tej wymiany. Jednak później tego wieczora Thomas skontaktował się z trenerem Bostonu Bradem Stevensem, który w nie tylko podekscytowany był tą wymianą, ale też jego osobą. Wtedy też przekonał się, że wszyscy w Bostonie nie są tylko podekscytowani wymianą, ale też w niego wierzą. Brad Stevens powiedział, że nie chce by Thomas dostosowywał się do drużyny, ale to żeby drużyna dostosowała się do niego. Wymaga od niego bycia najlepszym Isaiah Thomasem jakim może być. To były słowa, których nigdy nie usłyszał od trenera w swojej profesjonalnej karierze. Było to widoczne gołym okiem, że trener i cała organizacja wierzą w każdego chłopaka w szatni, a wszyscy wiedzą po co zostali sprowadzeni do Bostonu. To było coś nowego dla 175-centymetrowego zawodnika.

IT w meczu numer 2 przeciwko Atlanta Hawks w tegorocznych Play-Offs.
IT w meczu numer 2 przeciwko Atlanta Hawks w tegorocznych Play-Offs.

Szansa i duma z bycia Celtem

Wtedy właśnie coś w niego uderzyło. To była szansa, na którą pracował przez całe swoje życie i musi zrobić wszystko co w jego mocy by wykorzystać ją do końca.
Debiut IT wypadł akurat w dzień, kiedy to Celtics grali ze swoim największym rywalem – Los Angeles Lakers. Thomas rozpoczął mecz na ławce, zdobył 21 punktów i 5 zbiórek. Niestety dla niego mecz zakończył przedwcześnie, gdyż został ukarany dwoma przewinieniami technicznymi, których efektem było wyrzucenie z boiska.

„Właśnie zostałem wyrzucony. Gramy w Staple Center przeciwko Los Angeles Lakers – mój pierwszy mecz w koszulce Boston Celtics, a ja dostaje dwa faule techniczne. Idę wzdłuż korytarza, w stronę szatni, dalej w stroju Celtics, dalej spocony, dalej wkurzony za tą sytuację za którą dostałem techniaka. W pewnym momencie zauważyłem jednego z trenerów, który spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział, „Człowieku, fani Celtics Cię pokochają!”. Myślałem, że ludzie w Bostonie będą na mnie wściekli. Pierwszy mecz i od razu wyleciałem z boiska. Nie jest to dobre pierwsze wrażenie. Spytałem go więc co on wygaduje, jak to możliwe, że po takim incydencie będą mogli mnie pokochać?
„Mówię Ci. W swoim debiucie zdobyłeś 21 punktów i wyleciałeś z boiska? Boston uwielbia takie historie.”.
Jeszcze wtedy nie wiedziałem co to oznacza, byłem tym nowym. Nie wiedziałem nic o Bostonie, ani o fanach z tego miasta. Myślałem, że koleś jest szurnięty!”

Trzy dni po tym wydarzeniu, Celtics grali u siebie. Oznaczało to debiut dla Isaiah Thomasa przed własną publicznością. „To było niesamowite.”, mówił po meczu Thomas. „Gdy przechodzisz przez główny hol w TD Garden czujesz tą dumę, widzisz te wszystkie zdjęcia takich legend jak Bill Russell czy Larry Bird. To gdy podczas rozgrzewki patrzysz w górę i widzisz te wszystkie banery symbolizujące mistrzostwa – jest w tym tyle historii. Coś czego jeszcze nie widziałem, to to, że hala wypełnia się jeszcze na grubo przed rozpoczęciem meczu. To wygląda tak jakby fani nie mogli się doczekać meczu Celtics. NIESAMOWITE!”.
To był jedynie trzeci mecz IT w barwach Celtics, wiec dalej wchodził z ławki. W pewnym momencie trener Stevens wywołał jego nazwisko, Isaiah podbiegł do stanowiska komentatorów, ściągnął z siebie dresy i wbiegł na parkiet w TD Garden po raz pierwszy w roli gospodarza. Gdy jego stopa postawiła krok na boisku cała hala wstała i dała mu owację na stojąco. „To był mój pierwszy mecz w TD i fani dali mi owację na stojąco, tak jakbym grał dla Celtics przez całe życie. Pomyślałem sobie wtedy, że ci fani naprawdę mnie kochają.”.
To było jego pierwsze zapoznanie się z fanami z Bean-Town.

Thomas w domowym stroju Boston Celtics.
Thomas w domowym stroju Boston Celtics.

Play-offy i miłość do Bostonu

Na złość wszystkim krytykom, którzy twierdzili, że Boston Celtics będą okupywać dolne części tabeli, Ci awansowali do Play-Offów. Bardzo dużą zasługę w tym sukcesie miał Isaiah Thomas, który od razu po przenosinach do Bostonu stał się najlepszym punktującym zawodnikiem w zespole. Co prawda przegrali w serii z Cleveland Cavaliers 4-0, zaliczając tzw. „sweep”, jednak nauczyli się bardzo dużo. Zwłaszcza Thomas, który zauważył w młodej drużynie przebłyski świetności, i odkrył o czym mówił trener w szatni podczas meczu z Lakers. Drużyna zyskała doświadczenie, którego potrzebowali. Mieli okazje by wygrać dwa mecze w ostatnich minutach, jednak nie wiedzieli jak to zrobić. Zwłaszcza w Play-offs, które różnią się diametralnie niż sezon regularny. I nie jest to przesadzone, bo w meczach PO liczy się każde posiadanie, każda stracona piłka. W takich momentach rozgrywasz w głowie sytuacje, w których mogłeś zrobić coś inaczej tutaj, ustrzec się błędu tam czy podać do innego zawodnika gdzieś indziej. Celtics musieli się tego nauczyć, gdyż dla większości zawodników, dla trenera i w szczególności dla Isaiah Thomasa były to pierwsze play-offowe mecze w karierze. Mimo wszystko, IT słysząc ostatni gwizdek był dumny z tego jak grali, wiedział, że dali z siebie wszystko. Zyskali pewność siebie, która przełożyła się na przyszłościowy sukces. Z boiska schodził również wiedząc co to znaczy grać w takim mieście jak Boston.
„Muszę przyznać, że mimo wszystko ciężko było znaleźć jakiekolwiek pozytywy w sytuacji gdy dostajesz sweep`a. Przegraliśmy cztery mecze z rzędu, to boli, ale kiedy schodziliśmy z parkietu w TD Garden po meczu numer 4, stało się coś czego nigdy i nigdzie indziej nie widziałem. Fani wstali ze swoich miejsc i przez kilka minut skandowali „Let`s go Celtics!”. Dali swojej drużynie, która przegrała właśnie serię 4-0, owację na stojąco. W tym momencie zrozumiałem, że nigdzie na świecie nie ma takiego miasta jak Boston. Nawet jeśli nasz sezon dobiegł końca, czułem, że zaczęliśmy coś wielkiego.”

Isaiah w stroju Celtics.
Isaiah w stroju Celtics.

Sezon pełen pozytywów i jeden okropny smak porażki

To „coś” ciągnęło się do tego sezonu. Celtics zaliczyli progres, przez większość czasu byli trzecią najlepszą defensywą w lidze, ofensywnie znaleźli się w TOP5. Jako pierwsi pokonali Golden State Warriors w ich hali, którzy wygrali tam aż 54 mecze z rzędu. Patrząc na dwa mecze z mistrzami NBA z sezonu 2014/15, można by równie dobrze od razu wrzucić te dwie drużyny do finałów, a na pewno te spotkania byłby bardziej emocjonujące niż tegoroczny finał GSW – Cavs. Dla Thomasa było to wyjątkowo udany sezon. Stał się pierwszym rozgrywającym drużyny, był najlepiej punktującym i asystującym zawodnikiem Celtics. W końcu również został doceniony przez ligę, gdyż pierwszy raz w karierze został wybrany do Meczu Gwiazd, który odbył się w Toronto. Celtics ponownie awansowali do Play-Offs, w których oddali serce, pot, krew i łzy. Niestety kontuzje pokrzyżowały plany Thomasa i spółki, ale zielone serca biły dumniej z każdą minutą serii z Atlanta Hawks. IT poprowadził Celtics do wyrównania serii na 2-2, po tragicznym początku, gdzie to Atlanta prowadziła 2-0. W pewnym momencie moje własne zielone serce wierzyło, że Celtics potrafią wygrać 4 mecze pod rząd. Niestety Jastrzębie latały wyżej, a dokładniej dwa pułapy wyżej, gdyż seria zakończyła się porażką Celtów 4-2. Jeszcze nigdy nie byłem tak dumny z tej drużyny.

Nieszczęsny uraz Avery Bradley`a zniszczył poniekąd nadzieje Celtics na awans do kolejnej rundy.
Nieszczęsny uraz Avery Bradley`a zniszczył poniekąd nadzieje Celtics na awans do kolejnej rundy.

Fani, którzy pójdą za Tobą w ogień

Po tym jak Isaiah Thomas został wytransferowany do Bostonu, dostał wiadomość od Isiah Thomasa – legendy NBA i Detroit Pistons.
„To jest najlepsza rzecz jaka mogła przytrafić się Twojej karierze. Teraz doświadczysz tego czym jest prawdziwa koszykówka, co znaczy mieć fanów, którzy pójdą za Tobą wszędzie, jak zachowuje się prawdziwa organizacja. Wszyscy zakochają się w Twojej osobie, nigdzie indziej nie poczujesz takiej więzi jakiej doświadczysz tutaj.”.
Thomas przyznaje, że wtedy nie widział o co dokładnie chodziło starszemu „imiennikowi”.
„Granie w Bostonie jest jedną z tych rzeczy, na które nie możesz się przygotować. Żeby to zrozumieć musisz to przeżyć na własnej skórze.”
Teraz wszystko zrozumiał. Granie dla Celtics zmieniło jego karierę. Nigdy nie grał lepiej, gdyż nigdy wcześniej nikt w niego tak nie wierzył. Nikt nigdy nie był tak podekscytowany ze względu na jego osobę.

„Jestem niski, mam tylko 175 centymetrów, więc jeśli nie jesteś wielkim fanem koszykówki, nie rozpoznasz mnie gdy będę przechadzał się po mieście. Nie jestem jak Jared Sulligner (silny skrzydłowy Boston Celtics przyp. red.), który by wejść do restauracji musi się schylać. Po prostu się przeciskam.
Tak przynajmniej było we wszystkich innych miejscach, w których było mi dane grać. Tutaj, w Bostonie, ludzie rozpoznają mnie wszędzie. Proszą mnie o autograf czy o wspólne zdjęcie, znają moje dzieciaki. To jest zupełnie inne niż to co do tej pory doświadczyłem i kocham każdą minutę tego doświadczenia.

Od lewej: Jared Sullinger, Jonas Jerebko i Isaiah Thomas.
Od lewej: Jared Sullinger, Jonas Jerebko i Isaiah Thomas.

Moi rodzice czasami przychodzą na mecze Celtics, gdy gramy u siebie. Za każdym razem kiedy tutaj są, po meczu zadają mi jedno pytanie.
„Widzisz jak dużo koszulek z numerem 4 znajduje się na trybunach?”

Widzę i doceniam tą miłość, którą obdarowują mnie fani Boston Celtics. Doceniam to wszystko jak nigdy wcześniej innych rzeczy. Daliście mi szansę na bycie sobą, tak samo jak Danny Ainge i Brad Stevens zrobili to wierząc we mnie. Jestem sobą, Isaiah Thomas`em, który będzie wam za to wdzięczny do końca życia.

Starszy Isiah miał racje. Transfer do Bostonu jest najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem dumny z bycia częścią tej organizacji i tego miasta. Mówią, że jeśli wygrasz mistrzostwo w Bostonie stajesz się nieśmiertelny. Chce by każdy chłopak z naszej szatni tego doświadczył.”.

Z chłopaka, w którego wszyscy wątpili, mówili, że jest za niski do gry w NBA, stał się mężczyzną, który przewodzi najbardziej utytułowanej drużynie w historii NBA. Zamknął usta wszystkim krytykom, i potwierdził tylko słowa „heart over height”, z którymi sam tak bardzo się utożsamiam. Wiem, Isaiah, że nigdy tego nie przeczytasz, ale wiedz, że jesteś dla mnie przykładem, dzięki któremu wiem, że nigdy nie wolno się poddawać i brnąć mimo przeciwności losu. Udowodniłeś mi, że wszystko jest możliwe! Dziękuje!

Nieokiełznana radość po zwycięskim rzucie Bradely`a przeciwko Cleveland Cavaliers.
Nieokiełznana radość po zwycięskim rzucie Bradley`a przeciwko Cleveland Cavaliers.

Raz Celtem, na zawsze Celtem!

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama