Opowiem Wam o pięknych bliźniaczkach. Nie, nie będzie to streszczenie fabuły filmu dla dorosłych, choć jak ktoś ma bujną wyobraźnię… Mniejsza z tym. Obie są piękne i niemal identyczne. Różnią się szczegółami oraz ubiorem. Ta „lepsza” ma stylowe ciuchy i to prawdziwa petarda. Ta gorsza również ubiera się świetnie, ale jej ciuchy nie są tak markowe. Do czego zmierzam? Zapraszam do subiektywnej oceny Kii Stinger.
![Kia Stinger GT Line 2.0 T-GDI 245 KM: Kompleks bliźniaczki [TEST] Kia Stinger GT Line 2.0 T-GDI 245 KM: Kompleks bliźniaczki [TEST]](https://menworld.pl/wp-content/uploads/2020/10/Kia-Stinger-GT-Line-9-1440x1080.jpg)
Umawiasz się z tą lepszą wersją na randkę. Kolacja jest pyszna, po kolacji lądujecie w łóżku, na drugi dzień się budzisz, rozchodzicie się do pracy i tyle. Ogólne wrażenie jest rewelacyjne, ale już wiesz, że na dłuższą metę to byłoby męczące i… kosztowne. Każde wyjście wieczorem odbijałoby się na stanie Twojego konta, musiałbyś się naprawdę starać, aby ta „lepsza” się nie znudziła, a jakby do tego doszło, bez żalu zostawiłaby cię dla bogatszego. Dlatego też na drugi dzień umawiasz się z tą „gorszą” bliźniaczką.
W sumie wygląda prawie tak samo, a logo na metkach jej ciuchów średnio cię interesuje. Wieczór jest równie fantastyczny, dziewczyna jest błyskotliwa, stara się o wiele bardziej, widzisz, że jej zależy. Może nie jest tak wystrzałowa, ale ujmuje cię właśnie tym, że się angażuje. No i nie ciąga cię po najdroższych restauracjach w mieście, tylko bez zadęcia zadowala się normalną knajpą a nawet budką z kebabem za rogiem. Ot, sympatyczna dziewczyna z sąsiedztwa, która ma „to coś”.
Piękność w zasięgu portfela
I właśnie taka jest Kia Stinger z silnikiem 2.0 T-GDI o mocy 245 KM. Oczywiście wybaczcie mi te porównania do kobiet, nikogo nie chciałem urazić, ale gdy zerkniecie na poprzednią ofertę Kii Stinger na pewno oczy przyciągnie topowa odmiana z silnikiem V6. Jasne, jest rewelacyjna, zwraca na siebie uwagę i budzi zazdrość wśród innych kierowców, ale ta niedoceniana wersja z 2.0 T-GDI o mocy 245 KM również jest fantastyczna. Pokonałem nią podczas testu blisko 1100 km i nawet przez chwilę nie poczułem się w niej źle. Jest komfortowa, wygląda obłędnie, a silnik o mocy 245 KM naprawdę daje radę.
No dobrze, nie jest to przysłowiowa „petarda” i brakuje jej wigoru przy wyższych prędkościach, ale czy to jest niezbędne na co dzień? Czy żona musi codziennie zakładać szpilki i miniówkę, gdy chodzi po mieszkaniu? W codziennych ciuchach też potrafi być piękna! I właśnie taka jest Kia Stinger GT Line. Wygląda nadal rewelacyjnie i tylko detalami różni się od topowej wersji GT. Zresztą na ulicy zwraca uwagę przechodniów i innych kierowców praktycznie w takim samym stopniu i tylko znawcy odróżnią wersję GT od GT Line. Testowy model był dodatkowo w pięknym, niebieskim kolorze, więc nie było mowy o wtapianiu się w tłum. Problemy? Wady? A i owszem, są.
Kia Stinger nie jest specjalnie rodzinna i… za chwilę Cię rzuci!
Kia Stinger nie jest idealna i co prawda spoglądając na cennik większość wad znika, tak o kilku trzeba wspomnieć. Otóż ta piękność lubi sobie wypić. No cóż, często zagląda do dystrybutora i nawet w trasie jest w stanie łyknąć 8-9 litrów, o ile będziemy łagodni i grzeczni. W mieście trzeba liczyć się z wartościami na poziomie 12 lub 13 l/100km. Można mniej, ale jeśli chcemy dynamicznie rozbujać dość duże auto, to trzeba liczyć się z takimi wynikami. Swoją drogą osiągi nie są złe, bowiem sprint do setki zajmuje mniej niż 7 sekund, a to wynik bardzo przyzwoity, ale przy wyższych prędkościach 2-litrowa czterocylindrowa jednostka już troszkę się męczy.
Bagażnik też nie zachwyca. Standardowa pojemność to 406 litrów, zaś po złożeniu oparć kanapy zyskujemy 1114 litrów. Toż to żart, przyznacie. No coś w tym jest, bowiem w Kii Ceed w standardzie dostaniemy 395 litrów, zaś po złożeniu oparć aż 1291 litrów. Ba! Na rodzinne wakacje na pewno zabierzecie więcej nawet nie rozkładając oparć, bowiem bagażnik w Kii Stinger jest przerażająco płytki. No i z tyłu wygodnie może podróżować dwójka pasażerów, bowiem środkiem przebiega bardzo wydatny tunel środkowy. No ale z drugiej strony, czym wolelibyście jechać na długie wakacje? Kią Ceed czy Stinger?
To wszystko jednak zaczyna tracić znaczenie, bowiem na rynku pojawiła się odświeżona odmiana tego modelu, a oferta została mocno okrojona. Nie, nie mówimy tu o ekologii i downsizingu, wywalaniu największych silników. Wręcz przeciwnie. Ta „lepsza” bliźniaczka wygryzła skromniejszą i pozostała sama na placu boju! Tak, ta sympatyczna wersja za chwilę was rzuci i odejdzie w zapomnienie, więc pozostanie wam wybrać tylko najmocniejszą szprychę. Zapłacicie więcej, dostaniecie po kieszeni, nie będzie już tak spokojnie i romantycznie, ale każda randka, mimo iż kosztowna, będzie niezapomniana.