Kiedyś kompakt, dziś miejski crossover. Takie auta są bardzo często wybierane przez klientów. To za sprawą mody na SUV-y i crossovery właśnie. Jednym z ciekawiej wyglądających aut tego segmentu jest Kia XCeed. Nie ukrywam, że stylistyka crossovera połączonego z coupe coraz bardziej mi się podoba. Duża to zasługa właśnie tego, konkretnego modelu.
Muszę to otwarcie napisać – nie przepadam za małymi SUV-ami i crossoverami. Dla mnie to takie napompowane kompakty. Osobiście preferuję limuzyny, a jeśli chodzi o SUV-y to musi być to naprawdę konkretne (jak na europejskie standardy) auto. Przykładem niech będzie choćby BMW X5, Lexus RX czy Mercedes-Benz GLE. Oczywiście im większy, tym lepszy. Tak czy inaczej, najczęściej podczas wyboru auta rodzina decyduje: potrzebny nam miejski crossover. Producenci tworzą więc kolejne samochody z takim nadwoziem. Sami zobaczcie: Kia XCeed to przecież lekko podwyższony i zmodyfikowany Ceed. To jednak wystarczyło, by przygotować auto, które za jakiś czas będzie generowało rekordową sprzedaż dla marki. Tak mi się przynajmniej wydaje. Szczególnie utwierdziłem się w tym przekonaniu jeżdżąc przez tydzień tym modelem.
Miejski crossover, czyli tak naprawdę wystarczy zwiększony prześwit. Napęd 4×4, reduktor? A po co Ci to do miasta?
Powiedzenie, że SUV, a tym bardziej miejski crossover to auto do offroadu już dawno przestało być używane. Całe szczęście, bo przecież wiele modeli nawet nie oferuje napędu na cztery koła. O reduktorach i innych podzespołach ważnych w terenie zapomnijcie. Tak naprawdę jedną z ostatnich terenówek jest Suzuki Jimny, ale ten z kolei do miasta, czy w trasę nie do końca się nadaje. Dzisiejsze miejskie “terenówki” mogą co najwyżej pokonać wyższy krawężnik dzięki za sprawą zwiększonego prześwitu. Dlaczego więc ludzie tak bardzo chcą posiadać tego typu auta? To zapewne za sprawą wyglądu, który, mówcie co chcecie jest atrakcyjny. Wrócę jeszcze do tematu SUV-ów i crossoverów coupe. BMW ma X4, Mercedes GLC Coupe, Audi z kolei Q3 Sportback. Kia XCeed to kolejny crossover coupe. Nie ukrywam, że kiedy odbierałem to auto do testu mocno się mu przyglądałem. Zrobiłem dwa kółka wokół niego i po chwili stwierdziłem, że jednak ludzie mają rację. To naprawdę atrakcyjny pod względem wizualnym samochód. No dobrze, mamy fajny wygląd,a czy idą z nim w parze dobre właściwości jezdne?
Kia XCeed zrobiła niemałe zamieszanie. Dlaczego?
Kia XCeed wygląda po prostu dobrze. Naprawdę dobrze. Mając więc do wyboru miejski crossover, a zwykły kompakt wybór będzie wręcz oczywisty. To auto z każdej strony jest po prostu… ładne. Ciekawy projekt reflektorów przednich, masywny zderzak z wlotami powietrza oraz dobrze wkomponowany grill. Patrząc z kolei na linię boczną widzimy przede wszystkim podwyższony prześwit, plastikowe nakładki ochronne oraz, co najfajniejsze delikatnie opadającą linię dachu, którą kończy lotka przy górnej części szyby. Z tyłu, rzecz jasna końcówki wydechu fajnie wpasowane w zderzak, który również może pochwalić się masywnym wyglądem i licznymi przetłoczeniami. Do tego reflektory zachodzące dość “głęboko” na boczną linię nadwozia. To auto świetnie wypełnia lukę pomiędzy hatchbackiem – Ceed’em, a większym modelem – czyli Kią Sportage. Uważam więc, że handlowcy pracujący w salonach Kia będą mieli niemały problem, by zachęcić klientów do zakupu klasycznego hatchbacka. W sumie po co, skoro jest taki ładny, miejski crossover. To oczywiste, że ludzie przyjdą do salonu by dokonać słusznego wyboru, jakim jest Kia XCeed.
Wnętrze z delikatną zmianą
Pamiętam, jak kilka lat temu miałem okazję jeździć SUV-em tej marki, czyli Kia Sorento. Wsiadając do XCeed’a muszę przyznać, że delikatnie się zawiodłem, bowiem wnętrze tego auta niewiele się różni od o wiele starszego brata. Oczywiście nie mówię, że wnętrze jest brzydkie, bo wręcz przeciwnie, jest bardzo eleganckie, jednak… zbyt klasyczne. Całość ratuje centralnie umieszczony duży, 10,25-calowy ekran, który w codziennym użytkowaniu spisuje się wzorowo. Szczególnie, gdy uruchomicie Apple CarPlay, lub Android Auto. Na tak dużym ekranie odczyt map nawigacji jest czymś bardzo przyjemnym. Wracając jeszcze do marudzenia nt. klasyki. Testowany przeze mnie egzemplarz posiadał klasyczne zegary, ale Kia w XCeed wprowadziła możliwość wyboru tych cyfrowych. Chociaż wiecie co? Jakoś nie do końca by mi pasowały do tego wnętrza. Ogólnie kokpit jest narysowany poprawnie. Nie mogę też narzekać na jakość materiałów, jak i ich spasowanie. To kolejny atut tego auta. Kto by pomyślał, że ta koreańska marka zaliczy tak duży postęp. Chapeau bas Kia!
Jak podróżuje się we wnętrzu Kia XCeed?
Zacznijmy od tego, że ta klasyka jest przeze mnie odbierana bardzo pozytywnie. Fizyczny panel dwustrefowej klimatyzacji to coś, co powoli “odchodzi do lamusa”. Tutaj na szczęście został i chwała marce Kia za to. Producent pomyślał również o innych praktycznych rzeczach. Mamy na przykład indukcyjną ładowarkę, porty USB, oraz szereg schowków. Jedyna rzecz, która mnie trochę irytowała to… zbyt mocne podgrzewanie kierownicy. Nie ukrywam, w pewnym momencie wieniec po prostu parzy w dłonie. Z przyjemnego ciepła robi się czymś nie do końca miłym. Oprócz tego, tak naprawdę uwag nie mam wcale. Jest sporo miękkich materiałów, fotele są wygodne, wyciszenie odpowiednie, nawet przy wyższych prędkościach. Co z ilością miejsca? Tu również nie ma na co narzekać. Zarówno z przodu, jak i z tyłu miejsca jest dużo, aczkolwiek pamiętajcie, że to mały, miejski crossover, więc wysoka osoba nie będzie siedziała za… inną wysoką osobą tak wygodnie jak chociażby w Skodzie Superb. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Dodam tutaj jeszcze kwestię bagażnika, która wygląda nad wyraz dobrze. 426 litrów to optymalna wartość, gdy podróżować będziecie na przykład w czwórkę.
Silnik i skrzynia, jaką posiada Kia XCeed to coś, do czego trzeba się przyzwyczaić
Pod maską tego auta znajdziemy benzynowe 1.4 T-GDI, który współpracuje z 7-biegowym automatem. Połączenie dobre, o ile nie będziecie mocno szaleć. Zacznijmy od spalania. Jeżdżąc spokojnie osiągniecie około 6,5 litrów – mówimy o drogach krajowych. W mieście z kolei około 8 – 9 litrów. Z kolei na autostradzie 9 – 10 litrów. Niby nie jest źle, ale wydaje mi się, że motor ten powinien palić nieco mniej. Tym bardziej, że 140 KM i 242 Nm nie zachęcają do dynamicznej jazdy. Kia XCeed do setki w tej konfiguracji przyspiesza w 9,4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 200 km/h. Tak czy inaczej, uważam, że jeśli chodzi o dynamikę jest to najbardziej optymalne połączenie. Możecie jeszcze wybrać 1.6 o mocy 204 KM, lub 1.0 o mocy 120 KM. Ten drugi jest za słaby, ten pierwszy – nie oszukujmy się, nie potrzebujecie takiej mocy w miejskim crossoverze.
Jak jeździ się XCeed’em?
Przede wszystkim nie spodziewałem się, że Kia XCeed będzie się prowadziła tak precyzyjnie, a także pomimo 18-calowych felg będzie tak dobrze tłumiła nierówności. W tym przypadku producent ma się czym chwalić. Auto świetnie trzyma się drogi, a do tego zawieszenie jest tak dobrze zestrojone, że osiągnięto wręcz konsensus pomiędzy komfortem, a sportem. W podróży pomaga aktywny tempomat czy szereg systemów bezpieczeństwa, które powoli stają się standardem, nawet w samochodach kompaktowych. Jedyną uwagę mam do reflektorów LED. Niestety w nocy, za sprawą niskiej mocy snop światła jest za krótki, przez co musicie często wytężać wzrok. Niestety nie ma aktywnych reflektorów z doświetlaniem pobocza. A szkoda. Jednak nie można mieć wszystkiego.