Czy ktoś jeszcze pamięta czasy, kiedy domowe suszarki przypominały mini silnik od odkurzacza, a lokówka miała tylko dwa stany – zimna i płonąca jak lawa? Dzisiaj świat poszedł naprzód, a technologia zaczyna traktować nasze włosy z większym szacunkiem niż niejeden fryzjer. Najnowszy przykład? MOVA Master 10 i MOVA Shine 20, dwa urządzenia, które wchodzą właśnie na polski rynek i mają jeden cel – zamienić naszą łazienkę w domowy salon piękności.

MOVA Master 10 – wszystko, co możesz zrobić z włosami, w jednym urządzeniu
Zacznijmy od mocnego uderzenia. MOVA Master 10 to taka suszarko-lokówko-prostownico-maszyna, która potrafi więcej niż większość zestawów fryzjerskich razem wziętych. Producent nazywa ją „osobistym asystentem stylizacji” – i trudno się nie zgodzić, bo urządzenie faktycznie myśli.
Dzięki technologii Smart Nozzle Recognition wie, jaką końcówkę właśnie założono i automatycznie dopasowuje temperaturę oraz nawiew. Co więcej, zapamiętuje Twoje ustawienia, więc jeśli masz swój idealny „tryb włosów po myciu w poniedziałek rano”, to nie musisz już nic przestawiać.
W zestawie znajdziesz aż osiem końcówek, więc możesz zaszaleć – są tu lokówki obrotowe (lewa i prawa), szczotka wygładzająca z funkcją anti-frizz, dyfuzor do loków, koncentrator do precyzyjnego suszenia, a nawet grzebień z olejkową esencją, który brzmi jak coś z luksusowego SPA. I faktycznie – działa podobnie.
Olejek, który działa jak zabieg w salonie
Ten grzebień to coś zupełnie nowego – ogrzewana esencja olejkowa. Ciepłe powietrze otwiera łuski włosa, a składniki odżywcze wnikają głębiej, dzięki czemu włosy stają się mocniejsze i bardziej błyszczące. W zestawie są trzy wkłady, ale możesz dodać też własny ulubiony olejek – w końcu każdy włos ma inny charakter.
To rozwiązanie brzmi jak coś, co mogłoby kosztować tyle, co wizyta w ekskluzywnym salonie, ale w tym wypadku wystarczy włączyć przycisk i po prostu dać włosom chwilę relaksu.

Fizyka w służbie urody
Master 10 korzysta też z efektu Coanda . Strumień powietrza „przykleja” pasma do końcówki, przez co same owijają się wokół niej, tworząc idealne loki. Bez przypaleń, bez zapachu spalonego włosa, bez płaczu nad prostownicą.
Silnik o prędkości 110 000 obrotów na minutę robi robotę – krótkie włosy są suche w 40 sekund, a przy tym nie wyglądają jak po spotkaniu z wiatrem halnym. Włosy są gładkie, miękkie i, co najważniejsze, nieprzegrzane.
Lekki, zwinny i mądry
Master 10 waży zaledwie 292 gramy, co jak na tak zaawansowany sprzęt jest wręcz zaskakujące. Można nim manewrować jedną ręką, bez efektu „fitness dla nadgarstków”. Co ciekawe, wystarczy zmienić kąt, a urządzenie staje się z suszarki – stylerem.
Ma też czujnik ruchu – gdy odłożysz go na blat, sam zmniejszy temperaturę i nawiew. Nie spali ręcznika, nie przepali kontaktu, po prostu… odpocznie razem z Tobą.

MOVA Shine 20 – inteligentna suszarka z sercem (i sensorem)
Jeśli Master 10 to cały salon w jednym, to MOVA Shine 20 to jego młodsza, ale bardzo ambitna siostra. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła suszarka, ale pod obudową kryje się technologia rodem z filmów science fiction.
Najważniejszy element to czujnik TOF (Time of Flight) – ten sam, który spotykamy w autonomicznych samochodach czy nowoczesnych smartfonach. Mierzy odległość między włosami a dyszą i utrzymuje stałą temperaturę 55°C. Dzięki temu skóra głowy się nie przegrzewa, a włosy zachowują naturalne nawilżenie.
Cichy jak szept i delikatny jak powiew wiosny
Druga rzecz, która robi wrażenie, to technologia AeroBlossom. To nowy sposób rozpraszania powietrza – zamiast jednego silnego strumienia, tworzy dziesiątki drobnych, miękkich wirów. Efekt? Równomierne suszenie bez przesuszenia końcówek i hałasu.
A skoro o hałasie mowa – 58 dB. Czyli ciszej niż rozmowa przy kawie. Można więc spokojnie wysuszyć włosy w nocy, nie budząc dzieci, partnera ani psa.

Dla niej, dla niego, dla malucha
Shine 20 ma też sprytny system rozpoznawania końcówek. Każda z nich uruchamia inny tryb:
- FastDry – ekspresowe suszenie krótkich włosów w 40 sekund, idealne dla panów, którzy zawsze się spieszą,
- Grzebień zwiększający objętość – dodaje włosom życia i blasku (czyli coś, co rano ratuje wiele kobiecych nastrojów),
- Końcówka dla dzieci – z szerokim, łagodnym nawiewem 40–50°C, dzięki czemu suszenie maluchów nie kończy się krzykiem i ucieczką w piżamie.
Plazma, która ujarzmia włosy
Shine 20 to nie tylko suszenie – to pielęgnacja. Wbudowana technologia plazmowa generuje 300 milionów jonów dodatnich i ujemnych, które domykają łuski włosów, redukują puszenie i neutralizują zapachy (np. po kuchennych eksperymentach). System NTC kontroluje temperaturę tysiąc razy na sekundę, więc włosy są chronione od cebulek po końcówki.
Kiedy, gdzie i za ile kupisz MOVA Master 10 i MOVA Shine 20?
Premiera obu modeli była wczoraj. Urządzenia pojawią się w największych sieciach – RTV Euro AGD, Media Expert, Max Elektro, al.to i na Allegro. Oczywiście będą też dostępne na stronie MOVA.
- MOVA Master 10 kosztuje 1099 zł, ale w premierowej ofercie do końca października można ją dorwać za 749 zł.
- MOVA Shine 20 – normalnie 899 zł, a teraz 599 zł.
W zestawie z Master 10 dostaniesz osiem końcówek, eleganckie pudełko ze skóry o fakturze liczi i pokrowiec podróżny (bo kto powiedział, że w hotelu nie można wyglądać jak po wizycie u fryzjera?). Shine 20 ma trzy końcówki, które spokojnie wystarczą, żeby cała rodzina była zadowolona.
Domowy salon? Czemu nie
MOVA nie wymyśliła koła na nowo, ale zrobiła coś, czego brakowało – połączyła fryzjerską precyzję z domową wygodą. I to w taki sposób, że naprawdę można poczuć się jak w salonie, tylko bez tej niekończącej się rozmowy o pogodzie i bez rachunku z trzema zerami.
Jeśli więc Twoja prostownica ma swoje lepsze dni, a suszarka wyje jak wiatrak z lat 90., MOVA może być powiewem świeżości, jakiego potrzebowały Twoje włosy.
Bo skoro można mieć piękne włosy bez wychodzenia z domu, to po co w ogóle wychodzić?
Sprawdź również MOVA Z60 Ultra Roller Complete.