Apple Watch Series 10 to najnowszy smartwatch amerykańskiego producenta. Zegarek swoją premierę miał kilka tygodni temu. Czy zakup tego urządzenia ma sens? A może jest to po prostu poprzednia generacja w innym „ubraniu”? Zapraszam do przeczytania moich wrażeń z użytkowania tego modelu.
Apple Watch Series 10 ze zmianą wyglądzie, choć od razu jej nie zauważysz
Jak widzieliście podczas premiery (o ile ją oglądaliście), Apple nie zrewolucjonizowało designu swojego najnowszego zegarka – Apple Watch Series 10. Nie oznacza to jednak, że producent nie wprowadził żadnych zmian. Przede wszystkim, trzeba zaznaczyć, że AW10 jest najcieńszym zegarkiem tej marki, jaki kiedykolwiek powstał. Testowany przeze mnie model ma 9,7 mm grubości, co oznacza, że jest o jeden milimetr cieńszy niż swój poprzednik. Opcja tytanowa waży 41,7 g.
Przeczytaj także nasz test Mova S10 Plus. 1800 zł za robota ze stacją. Warto?
Apple Watch Series 10, który trafił w moje ręce to model o cechujący się kopertą o wielkości 46 mm. Jest to też największy model w historii tego producenta, jeśli chodzi o podstawową serię zegarków (AW Ultra ma kopertę 49 mm). Porównując go z AW SE, różnica jest widoczna, zwłaszcza, że tegoroczny model dostał jeszcze większy wyświetlacz, niż jego poprzednik. Mówimy tutaj o powierzchni ekranu wynoszącej 1220 mm² w porównaniu do 1143 mm². I ta różnica jest widoczna, bo przestrzeń robocza jest naprawdę spora, a w połączeniu z bardzo cienkimi ramkami mamy do czynienia z bardzo przejrzystym ekranem.
Zresztą, Apple wykorzystało w najnowszej serii swoich zegarków niegasnący wyświetlacz Retina OLED LTPO3, który w trybie always-on-display odświeża się co sekundę, a nie co minutę, jak to było w modelu z zeszłego roku. Ekran AW10 charakteryzuje się także większymi kątami widzenia.
W tej wersji jest elegancki i stylowy
Skupmy się teraz na tym, co oko widzi jako pierwsze. Mam na myśli obudowę Apple Watch Series 10. Model, który do mnie trafił to wersja tytanowa w kolorze naturalnym. Zegarek dotarł do redakcji w zestawie z bransoletą mediolańską, która sprawia, że prezentuje się bardzo stylowo i elegancko. Apple Watch Series 10 w takiej opcji pasuje świetnie do eleganckich stylizacji.
Wypolerowana na błysk konstrukcja urządzenia z tytanu kategorii lotniczej ma nie tylko dobrze się prezentować, ale także być wytrzymała. Czy tak rzeczywiście jest? O tym nie mogę powiedzieć, ponieważ urządzenie testuje dopiero kilka dni, jednak wydaje mi się, że nie należy spodziewać się tutaj odprysków czy podatności na zatarcia.
Bransoletka mediolańska w kolorze naturalnym może sprawiać problemy osobom, których ręce, w przeciwieństwie do moich, są mocno owłosione. Włosy mogą zaczepiać się o metalową konstrukcję. Muszę jednak przyznać, że byłem nieco sceptycznie nastawiony do solidności tego elementu. Odkąd korzystam z zegarków Apple Watch, wybierałem klasyczne gumowe paski lub opaski sportowe, gdzie zapięcie opierało się na swego rodzaju mechanizmie i zaczepie. W tym przypadku bransoletka jest namagnesowana i co najważniejsze, bardzo solidna. Zaryzykowałem i wziąłem zegarek ze sobą na mecz koszykówki. Początek był dość nerwowy, bo to kontaktowy sport, jednak z biegiem czasu zapomniałem o zegarku, który dzielnie trzymał się podczas gry.
Gdyby przyszło mi zakupić Apple Watch Series 10, to wybrałbym opcję z mediolańską opaską? Pewnie nie, ponieważ wole sportowe rozwiązania, a do eleganckich stylizacji zakładam klasyczny zegarek, jednak jestem pozytywnie zaskoczony solidnością tego elementu, bo nigdy nie miałem z nim do czynienia. Jeśli jednak zastanawiacie się, czy paski ze starszych modeli pasują do AW10, bo przecież mocno różnią się rozmiarem koperty, to odpowiedź brzmi – tak. Przetestowałem to na pasku z mojego prywatnego Apple Watch SE 1 gen. w wersji 44 mm i nie było żadnego problemu. Apple brakiem kompatybilności opasek i bransolet z poprzednich generacji AW strzeliłoby sobie w kolano.
Bateria? Niestety, wiele się nie zmieniło
Odkąd używam inteligentnych smartwatchy od Apple, największą ich bolączką nie była płynność pracy czy wykonanie, a czas pracy na baterii, który odstawał od konkurencji. Apple odchudzając zegarek, co prawda nie sprawiło, że czas pracy na pojedynczym ładowaniu zmniejszył się, ale nie jest to powód do radości. Dlaczego? Dwa dni pracy to maks, co może zaoferować wam Apple Watch Series 10 i mówię tutaj o opcji z wyłączoną funkcją always-on-display. Niestety, nie udało mi się osiągnąć lepszego wyniku. Gdy AOD jest włączone, czas ten skraca się do 1,5 dnia.
Na AW10 przesiadłem się z AW Ultra, który był w stanie wytrzymać do 4 dni bez konieczności ładowania, więc mówimy tutaj o połowę krótszym czasie. Jasne, Series 10 jest dużo cieńszy, co przekłada się na mniej miejsca na baterię, jednak wynik ten jest po prostu słaby.
To, za co trzeba jednak pochwalić Apple Watch Series 10, to wprowadzenie szybkiego ładowania. Ile zajmuje naładowanie urządzenia do pełna? Po podłączeniu do ładowarki AW10, od 10 proc. do 100 proc. naładuje się w ok. godzinę, a 80 proc. pojawi się już po 30 minutach. Jest to bardzo dobry wynik, który nieco osładza fakt, że zegarek musimy ładować co dwa dni. W zestawie znajdziemy magnetyczną ładowarkę USB-C z przewodem w oplocie, ale oczywiście bez „kostki”.
WatchOS 11 działa szybko, płynnie i bezproblemowo
Wraz z premierą Apple Watch Series 10, światło dzienne ujrzał najnowszy system operacyjny, czyli WatchOS 11. Wielkich zmian względem poprzednich wersji nie widać. Pojawiły się nowe tarcze zegarka, a kilka zniknęło. System operacyjny w dalszym ciągu działa bardzo szybko, jest przyjazny użytkownikowi i nie ma z nim najmniejszych problemów. W najnowszej wersji doszło też kilka widżetów.
Inteligentny stos po przekręceniu kółka daje nam dostęp do najpotrzebniejszych aplikacji. Oczywiście, możemy go zmienić, aby pokazywał te skróty aplikacji, które są dla nas najważniejsze. Systemowo pojawiają się tam widżety:
- pogoda,
- rekomendowane zdjęcia,
- przypomnienie o lekach, jeśli takowe przyjmujemy,
- informacje dotyczące okręgów aktywności,
- szybki dostęp do Apple Music,
- aktywność fizyczna,
- aplikacja Wiadomości.
Sama aplikacja służąca do wysyłania wiadomości została delikatnie przeprojektowana. Chodzi głównie o zmianę języka dyktowania – opcja jest teraz „na widoku”, a nie jak poprzednio, kiedy trzeba było kliknąć pole wiadomości, przesunąć na dół i dopiero tam zmienić język. Nowy WatchOS 11 daje nam możliwość wysyłania także wiadomości audio, naklejek, położenia, czy opcji „daj znać”, wysyłające powiadomienie do danego kontaktu, że dotarliśmy do celu.
Co ciekawe, najnowsza wersja systemu pozwala na odtwarzanie muzyki czy podcastów bezpośrednio z głośników Apple Watch Series 10, co wcześniej nie było możliwe. Głośnik jest dość „mocny”, więc na przykład przyrządzając obiad, możecie słuchać swoich ulubionych audycji. Możliwe jest sterowanie gestami, co działa bardzo sprawnie i nie ma problemów niewykrywania niektórych ruchów dłonią, co miało miejsce w poprzednich modelach i wersjach systemu.
Najważniejszym elementem, który pojawił się w WatchOS 11 jest oczywiście system wykrywania bezdechu sennego. Ten problem diagnozowany jest za pomocą odpowiednich czujników, więc jest to usprawnienie mechaniczne, jednak warto o nim wspomnieć. Na całe szczęście, zegarek nie wysłał mi powiadomienia, z czego się cieszę, jednak funkcja ta może „zadbać” o stan zdrowia wielu osób, które żyją bez świadomości tego problemu.
Czy warto kupić Apple Watch Series 10?
Apple Watch Series 10 w wersji, którą otrzymałem, z pewnością przykuwa wzrok i będzie pasował nawet do bardziej eleganckich stylizacji. Model ten wykonany jest rewelacyjnie. Tytan w kolorze naturalnym prezentuje się stylowo, a sama bransoleta mediolańska daje „vibe” klasycznego zegarka, co z pewnością spodoba się niejednej osobie. Moje obawy o solidność zapięcia były przesadzone, ponieważ nawet podczas uprawiania sportu jest niezwykle solidna. Jeśli macie stary model Apple Watch to bez problemu możecie zmienić pasek na gumowy lub na opaskę materiałową.
Urządzenie stało się lżejsze, a to za prawą cieńszej konstrukcji. Apple Watch Series 10 zyskał także większy wyświetlacz, który jest bardziej czytelny. System operacyjny oferuje przydatne funkcje. Jedną z najważniejszych jest wykrywania bezdechu sennego, co może uratować niejedno życie.
W dalszym ciągu problemem jest bateria, która sprawia, że smartwatch będzie pracował tylko dwa dni. Osłodą jest szybkie ładowanie, jednak to nie zmieni konieczności częstego podpinania ładowarki. Akumulator to chyba jedyny minus tego sprzętu.
Czy warto więc kupić Apple Watch Series 10? Jeśli posiadasz stary model, którego bateria nie wytrzymuje nawet dnia lub po prostu chcesz zakupić swój pierwszy smartwatch, aby poczuć wygodę ekosystemu Apple – tak, bo to świetne urządzenie, zwłaszcza dla osób, które amatorsko uprawiają sport, bo z pewnością nie jest to zegarek sportowy przekazujący szczegółowe dane dotyczące treningów. Jeśli jednak jesteś posiadaczem Apple Watch Series 9, wydaje mi się, że większy ekran i cieńsza konstrukcja nie jest tego warta, aczkolwiek system wykrywania bezdechu sennego jest mocnym argumentem.
Testowany przeze mnie egzemplarz Apple Watch Series 10 z tytanu w kolorze naturalnym z bransoletą mediolańską w wersji GPS + Cellular (e-SIM), wyceniony został na 4099 PLN. Jest to więc opcja dla osób, które nie mają ograniczeń budżetowych. Jeśli chcesz poznać ceny innych wariantów, kliknij tutaj aby przenieść się do Media Expert.