Jayson Tatum rzucił 51 punktów, a Boston Celtics zdemolowali Philadelphia 76ers w siódmym, decydującym meczu w półfinałach konferencji wschodniej NBA. Koszykarz drużyny z Bostonu nie tylko poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa, ale zapisał na swoim koncie kolejne rekordy.
Dominacja. Celtics w finale konferencji
Philadelphia 76ers po raz kolejny musiał uznać wyższość Bostonu. Drużyna ze stanu Pensylwania miała dwie okazje do zamknięcia serii i zameldowania się w finałach konferencji wschodniej, jednak nie wykorzystała żadnej z okazji. Przy stanie 3-2 dla drużyny MVP ligi, Joela Embiida, mecz rozgrywany był w Filadelfii, jednak Jayson Tatum obudził się w czwartej kwarcie, po fatalnych trzech pierwszy i przedłużył nadzieje kibiców Celtics na awans.
Przeczytaj także: Piłkarze Barcelony musieli uciekać. Sceny po meczu z Espanyolem [WIDEO]
Mecz numer siedem odbył się więc wczoraj w Bostonie i do połowy było to bardzo wyrównane spotkanie. Trzecia kwarta pokazała jednak, która drużyna ma wyższy bieg i Celtics w tych dwunastu minutach zmietli Sixers z parkietu, wygrywając trzecią kwartę aż 33 do 10. Najjaśniej błyszczał lider drużyny z Bostonu, Jayson Tatum. Cały mecz zakończył się wynikiem 112 do 88 dla drużyny Celtów.
Tatum dzielił i rządził na parkiecie
25-letni skrzydłowy Celtics w meczu numer sześć zawodził przez pierwsze trzy kwarty, jednak obudził się w czwartej. W ostatnich 12 minutach meczu rzucił 16 punktów i samodzielnie wystrzelał przeciwników. W meczu numer siedem nie spuścił nogi z gazu i pojedynek ten zakończył z dorobkiem 51 punktów i 13 zbiórek nie pozostawiając żadnych złudzeń, że jest najlepszym koszykarzem na boisku.
Dzięki fantastycznej obronie całej drużyny i niesamowitej postawie skrzydłowego, Celtics awansowali do finałów konferencji piąty raz w ciągu ostatnich siedmiu sezonów. Tam czekają na nich, drugi rok z rzędu Miami Heat. Tatum rzucając 51 punktów, stał się nie tylko rekordzistą Celtics, jeśli chodzi o najwięcej rzuconych punktów w decydującym meczu numer siedem, ale również całej ligi. 50 punktów w meczu numer siedem przeciwko Kings dwa tygodnie temu rzucił Stephen Curry z Golden State Warriors.