Producenci robotów sprzątających ścigają się, oferując klientom coraz ciekawsze technologie. Test MOVA P50 Pro Ultra udowadnia mi, że możemy mieć wiele w całkiem rozsądnych pieniądzach. Kto by pomyślał, że ta technologia będzie tak szybko się rozwijać.

Robot sprzątający ma… sprzątać. Oczywista oczywistość. Okazuje się, że nie jest tak, jak na początku zakładano. Czternaście lat temu testowałem tego typu sprzęt po raz pierwszy. Jeździł chaotycznie, odbijał się od ścian. Dzisiejsze roboty mają czujniki, kamery, są wyposażone w sztuczną inteligencję. Rozpoznają przedmioty, dokładnie analizują powierzchnię, co pozwala na dostosowanie parametrów pracy. Postęp związany z robotami sprzątającymi jest niesamowity. Jeszcze rok temu byłem zachwycony tym, że producenci instalowali obrotowe mopy, które skutecznie myły podłogi. Niestety, dotyczyło to flagowych, bardzo drogich modeli. Ale to było rok temu. Dziś mamy między innymi MOVA P50 Pro Ultra. Fakt, model z najwyższej półki, ale jego cena wcale nie „mówi” o tym, że to flagowiec.

Wybrane dane techniczne MOVA P50 Pro Ultra
Moc ssania: | 19000 Pa |
Akumulator: | 5200 mAh (3,5h ładowanie) |
Czas pracy: | około 3 godziny |
Maksymalna wysokość przeszkody | 2,2 cm |
Mopowanie podłóg: | dwa obrotowe mopy, automatycznie odłączane w razie potrzeby |
Pojemność zbiorników w stacji dokującej: | na kurz: 3,2 l na wodę czystą: 4 l na wodę brudną: 3,5 l |
Wymiary robota: | 35 cm x 35 cm x 10,38 cm |
Wymiary stacji: | 42 x 45,8 x 47 cm |
Cena MOVA P50 Pro Ultra: | 3399 zł (sprawdź najniższą cenę) |
Zawartość opakowania
Marka MOVA przyzwyczaiła mnie do tego, że zestaw jest zawsze kompletny, a wręcz bogaty. Potwierdzeniem może być to, że oprócz robota i stacji dokującej z niezbędnymi akcesoriami, takimi jak worek na kurz, nakładki do mopowania, rampa do stacji, otrzymujemy również roztwór do czyszczenia, który nalewamy do specjalnej komory na detergent. Wspominam o tym, gdyż wcale nie jest to takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać.
Warto jeszcze dowiedzieć się, ile mogą kosztować elementy eksploatacyjne. Przecież w pewnym momencie ulegną uszkodzeniu. Zauważyłem, że np. za pośrednictwem Amazon za niecałe 100 zł możemy otrzymać cztery worki na śmieci, cztery pady, cztery filtry, szczotkę główną oraz cztery „zmiotki” boczne. Wygląda więc na to, że eksploatacja tego robota jest bardzo tania.
Wygląd robota i stacji dokującej
Urządzenie przypomina mi wizualnie testowany jakiś czas temu model MOVA P10 Pro Ultra. Wymiary robota są praktycznie takie same, natomiast stacja jest niższa, ale za to szersza. W przypadku testowanego modelu mamy do czynienia z bardzo elegancką stacją. Przeważa biel ze srebrną zaślepką, która skrywa worek na nieczystości i „kasetkę” na detergent. Tuż za górną klapką (cały czas mówimy o stacji dokującej) umieszczono dwa zbiorniki na ciecz. W jednym woda czysta, w drugim brudna. Standard. Przejdźmy do robota.

Na froncie kamera RGB, a wokół robota także szereg czujników, które identyfikują zanieczyszczenia, dzięki czemu urządzenie dobiera tak zwaną strategię czyszczenia. Z prawej strony wysuwana na cztery centymetry miotełka. Obrotowe pady mopa mogą unosić się na 10,5 mm, co sprawi, że unikniemy zamoczenia dywanu. Oczywiście, istnieje opcja ustawienia pracy robota tak, by zostawiał pady mopujące w stacji dokującej.

Na spodzie umieszczono również podwójną szczotkę, która została zaprojektowana tak, by uniknąć splątania włosów. To duży plus, wręcz bardzo duży. Gorąco mi się robiło na myśl, że znów muszę pozbywać się włosów podczas czynności eksploatacyjnych.

Funkcje robota MOVA P50 Pro Ultra
Najważniejsza rzecz czyli siła ssania. W tym przypadku mówimy o 19000 Pa, jednak chodzi o warunki laboratoryjne. O praktyce „porozmawiamy” w dalszej części publikacji. P50 Pro Ultra został wyposażony w wysuwane elementy. Mam na myśli obrotowy mop oraz miotełkę. Dzięki temu robot posprząta skutecznie także krawędzie na głębokości do czterech centymetrów. Dużym plusem jest zastosowanie zdejmowanych mopów przed rozpoczęciem sprzątania dywanów. Pozytywnie zaskoczyła mnie również podwójna szczotka, której projektanci skupili się na unikaniu plątania włosów.

Ciekawie wygląda kwestia czyszczenia podłóg. Robot potrafi przygotować „strategię”, by wyglądały wręcz wzorowo. Wygląda to tak, że na początku odkurzane i myte są podłogi, a następnie sprzęt zostawia mopy i wraca do sprzątania dywanów. Oczywiście, zwiększa przy okazji siłę ssania, by wyciągnąć jak najwięcej nieczystości. Pozostając przy temacie strategii, nie sposób nie wrócić do kamery RGB i systemu, który wykrywa zabrudzenia. Dzięki temu dostosowuje pracę podzespołów, by nasze podłogi były skutecznie oczyszczone.

Czas na temat mopa, czyli mojej ulubionej funkcji, jaką posiada ten sprzęt. Obrotowe końcówki mają za zadanie skutecznie umyć nasze podłogi. Co ciekawe, producent zastosował taką technologię, która gwarantuje aż 32 ustawienia wilgotności mopa. Wszystko po to, by nie tylko skutecznie wyczyścić nasze podłogi, ale również by nie dopuścić do przesuszenia bądź przemoczenia podłogi. Jak to możliwe? Cóż, możecie wierzyć lub nie, ale sprzęt dostosowuje się do warunków pogodowych. Przykładowo, na płytkach zaobserwujemy wysoko poziom wilgotności, natomiast na podłogach z drewna wilgotność będzie niska.

Stacja dokująca do robota MOVA P50 Pro Ultra
Roboty sprzątające posiadają coraz bardziej zaawansowane stacje dokujące. Oczywiście, pomijam takie funkcje jak automatyczne zbieranie kurzu (worek zainstalowany w obudowie pomieści 3,2 litra nieczystości). To raczej oczywiste. Do tego dochodzi automatyczne uzupełnianie wody w zbiorniku robota odkurzającego. Podobnie z roztworem, który nie tylko dodaje ładny zapach, ale także ułatwia urządzeniu czyszczenie podłóg. Plusem tej stacji dokującej jest skuteczne czyszczenie mopów w temperaturze 75 stopni Celsjusza oraz suszenie ich gorącym powietrzem.

Oprogramowanie MOVAhome
O aplikacji pisałem wielokrotnie, bowiem odkąd marka MOVA pojawiła się w Polsce, miałem okazję testować jej sprzęt. Wnioski? Intuicyjna obsługa oprogramowania i bardzo duża ilość funkcji, które pozwalają użytkownikowi na indywidualne dostosowanie konfiguracji sprzątania. Możemy przygotować harmonogram działania, przeanalizować dotychczasową pracę urządzenia, a także podejrzeć za pomocą kamery to, co dzieje się w naszym domu. Mało tego, robot posiada opcję sterowania głosem. Fakt, nie ma języka polskiego, ale wydaje mi się, że to kwestia czasu.
Aplikacja dzięki sztucznej inteligencji analizuje wszystkie pomieszczenia. Mam tu na myśli nie tylko wyszukiwanie mebli, ale również np. produktów takich jak rozsypana karma dla zwierząt, obuwie i inne produkty, które mogą utrudnić pracę robota. Oczywiście, ta technologia sprawia, że nie tylko zobaczymy te przeszkody (tak, robot może zrobić zdjęcie tych elementów), ale również dostosuje pracę P50 Pro Ultra, np. zwiększając siłę ssania.







Za pomocą oprogramowania możemy ustawić rzeczy „oczywiste”. Mam tu na myśli odkurzanie poszczególnych pomieszczeń, a także indywidualnych stref. Przykładowo, ktoś rozlał napój wokół stołu. Zaznaczamy to miejsce w aplikacji, by robot po chwili się tam znalazł i posprzątał podłogę. Idźmy dalej! Producent pomyślał o temacie ekonomii. Chodzi mi o ustawienie godzin, podczas których ładuje się bateria w robocie. Ustawiamy, by ładowanie aktywowało się poza godzinami szczytu, dzięki czemu oszczędzamy pieniądze.
Testy praktycznie MOVA P50 Pro Ultra
Przechodzimy do najważniejszego elementu tej publikacji. Kiedyś bardzo mocno chwaliłem model MOVA E30 Ultra. Działał bardzo dobrze, a przecież był już w tym świecie robotów sprzątających nieco… przestarzały. Tak, roczny sprzęt. A jednak, dawał sobie radę z dywanami i innymi elementami wyposażenia mojego mieszkania. A jak działa MOVA P50 Pro Ultra, a więc jeden z topowych modeli tej marki? Widać postęp. Serio, sprzątanie nawet zaschniętych plam działa wzorowo. Robot rozpoznaje brud i pozbywa się go w mgnieniu oka – niezależnie od jego rodzaju.

Plusem jest również to, że robot nie generuje dużego hałasu. Fakt, przy trybie maksymalnym potrafi być głośny, ale ustawiając tryb normalny, jego praca nie będzie nam przeszkadzać. Idźmy o krok dalej – możemy na przykład ustawić, by w pokoju dziecka, które się uczy i wymaga skupienia aktywować tryb pracy cichej. Zapewniam, robot nie będzie przeszkadzał podczas przyswajania wiedzy.
O bardzo dużych możliwościach personalizacji oprogramowania już wspominałem. Od aktywacji różnych map (w końcu możemy przecież mieszkać w piętrowym domu), przez ustalanie parametrów sprzątania poszczególnych pomieszczeń, na aktywacji godzin, podczas których robot ma ładować baterię kończąc. Jest tego dużo i szczerze mówiąc zastanawiam się, jak będzie wyglądać ta technologia za kilka lat. W sumie, już dziś producenci pokazują nam urządzenia posiadające ramie, które łapie np. skarpetkę i odwozi je na ustalone wcześniej miejsce. Czekam na szorowanie frontów mebli kuchennych. Nic nie sugeruję, marko MOVA, ale to by było coś fajnego.

Żeby nie było zbyt idealnie, bo jak narazie opisuję tego robota w samych superlatywach, mam pewne zastrzeżenia. Pierwsze – czasami ma problem z nogami krzeseł, które fakt, są nieco skomplikowane, ale jednak widzę, ze kamera nie do końca rozumie to, że one tam są. Całe szczęście, jeszcze ani razu robot się na nich nie zaklinował, ale zauważyłem, że zbliżając się do nich, zdarza mu się nieco pomyśleć. Często zastanawia się nad sprzątaniem białego dywanu. Fakt, ma miękkie krawędzie, przez co może to utrudniać mu wjazd i wielokrotnie wręcz przypadkowo na niego wjechał, jednak zauważam, że sprawia mu duży problem. Nawet zaznaczyłem ten dywan osobiście w aplikacji, jednak nadal wydaje mi się, że niechętnie na niego wjeżdża.

Na tym nie koniec uwag. Niestety, robot ma dosyć wysoką wieżyczkę z radarem, która się nie chowa. Efekt? MOVA P50 Pro Ultra nie wjeżdża pod meble, z którymi E30 Ultra radził sobie bezproblemowo. Niektóre roboty posiadają chowaną wieżę. W tym przypadku bardzo brakuje mi tego rozwiązania, gdyż niestety, muszę samodzielnie sprzątać miejsca, do których nie dotrze ten model. Najwidoczniej nie można mieć wszystkiego.
Podsumowanie. Czy warto kupić robot sprzątający MOVA P50 Pro Ultra?
Za około 3400 zł otrzymujesz flagowy sprzęt z najwyższej półki, który skutecznie posprząta całą, no, prawie całą podłogę. Nie ważne, czy coś rozlałeś, wysypałeś, a może nabroił Twój zwierzak. MOVA P50 Pro Ultra zrobi wszystko, abyś po powrocie do domu cieszył się lśniącą podłogą. Zresztą, sam podejrzysz to, jak pracował za pomocą kamery i aplikacji MOVAhome. Producent chce „wykosić” wszelaką konkurencję, nawet tą bliską rodzinę, oferując tak wiele, za tak niewiele. Warto się skusić? Uważam, że nie ma nad czym się zastanawiać. No, chyba, że będzie Ci przeszkadzać to, że robot nie wjedzie pod meble wyższe niż jego wieża, czyli 10,4 cm, chociaż nie wydaje mi się, by to był powód do rezygnacji z zakupu. Z czystym sumieniem – polecam.

robot sprzątający MOVA P50 Pro Ultra!