87
Views

Czasami jedziemy tam, gdzie niestety nie ma dostępu do Wi-Fi. W takich przypadkach przyda się przenośny hotspot LTE. Miałem okazję sprawdzić model TP-Link M7200, który obsługuje do dziesięciu połączeń jednocześnie, a także ma pracować nawet przez osiem godzin na jednym ładowaniu. Sprawdźmy to.

W sumie, po co mi takie urządzenie? Jadę ze znajomymi w góry, czy idę do parku, bądź w sumie gdziekolwiek, aby udostępnić im Internet? Zdecydowanie nie, chociaż coś takiego sugerują zdjęcia na stronie producenta. W takim razie po co komuś taki przenośny hotspot LTE? Uważam, że tego typu produkty jak TP-Link M7200 powinny być reklamowane głównie pod kątem biznesu, a nie udostępniania Internetu w miejscach, gdzie dostęp do Wi-Fi jest utrudniony, wręcz niemożliwy. Rzecz jasna, to tylko moja wizja i nie każdy może się z nią zgadzać.

Tak czy inaczej, odpowiadając na to pytanie. Uważam, że taki sprzęt przyda się w sytuacji, gdzie przedsiębiorca wraz ze swoimi pracownikami jedzie w miejsce, gdzie nie ma sieci, jednak firma koniecznie musi mieć stały dostęp do Internetu. Rozwinąć myśl? Jasne. Inżynierowie budują drogę/most/budynek i potrzebne im do pracy Wi-Fi. W takim przypadku szef uruchamia przenośny hotspot LTE. Z pewnością nie brałbym TP-Link M7200 na wyjście ze znajomymi, bo chyba nie o to w spotkaniach towarzyskich chodzi. OK, ewentualnie w przypadku jakiegoś LAN-party, aczkolwiek wtedy lepiej wybrać switch, gdyż hotspoty nie do końca będą się sprawdzać w takich sytuacjach. Pomijając moje wizje…

TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz
TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz

W opakowaniu znajdziemy rzecz jasna przenośny hotspot LTE wraz z baterią o pojemności 2000 mAh. Oprócz tego producent umieścił w nim przewód Micro USB, dzięki któremu będziemy mogli naładować akumulator. Jest również dokumentacja, czyli między innymi instrukcja szybkiej instalacji. Model ten cechuje się kompaktowym rozmiarem, bowiem jego wymiary wynoszą: 94 x 56.7 x 19.8 mm. 

TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz
TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz

Wygląd zewnętrzny TP-Link M7200 jest minimalistyczny, aczkolwiek bardzo ładny. Na froncie, który pokryty jest chropowatym materiałem widzimy dwie “łezki”. Jedna, mniejsza skrywa przycisk uruchamiający przenośny hotspot LTE. Z kolei na większej umieszczono logo producenta oraz trzy diody informujące o stanie działania urządzenia. Jest tam między innymi poziom naładowania baterii, a także sugestie o tym, czy działa Wi-fi i czy mamy dostęp do Internetu. Na górze znajduje się port micro USB do ładowania. Z tyłu klapka, pod którą kryje się bateria oraz gniazdo na kartę SIM. Szkoda, że zabrakło gniazda na microSD, które byłoby wewnętrznym dyskiem do wymiany plików pomiędzy podłączonymi komputerami. 

TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz
TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz

Jak działa przenośny hotspot LTE, który testowałem?

Zacznijmy od kilku kwestii technicznych. Sprzęt działa w trybie sieci 4G FDD-LTE/TDD-LTE oraz 3G HSPA+/HSPA/UMTS. Wiem, że nic Wam to nie mówi, ale w skrócie – działa w pasmach, które są aktywne w Polsce. W przypadku prędkości transmisji, możemy osiągnąć pobieranie na poziomie 150 Mbps i wysyłanie 50 Mbps. Mówiąc o internecie mobilnym wartości te są całkiem akceptowalne. Dostępna jest niestety tylko antena wewnętrzna bez opcji podpięcia zewnętrznej. No cóż, musicie mieć nadzieję na to, że w pobliżu znajduje się jakiś nadajnik. 

Jeśli chodzi o transmisję bezprzewodową, TP-Link M7200 oferuje prędkość do 300 Mb/s. Sprzęt pracuje w częstotliwości 2,4 GHz. Trochę szkoda, że zabrakło 5 GHz. Standard bezprzewodowy również nie jest wybitnie nowoczesny, bowiem mamy do dyspozycji IEEE 802.11 b/g/n. Szyfrowanie wręcz podstawowe i standardowe na dzień dzisiejszy, tj.: WPA-PSK/WPA2-PSK. Jako, że jest to sprzęt, który zapewne będzie pracował czasami w terenie warto dodać, że dopuszczalna temperatura pracy wynosi od 0 do 35 stopni Celsjusza. 

TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz
TP-Link M7200 - przenośny hotspot LTE. Wi-Fi tam, gdzie chcesz

Przede wszystkim polecam (w przypadku korzystania z urządzenia za pomocą smartfona) pobranie aplikacji tpMiFi, która pozwala nam na sterowanie hotspotem, a także monitorowanie stanu działania naszej sieci. Oprogramowanie jest intuicyjne ale, niestety niedostępne w naszym, rodzimym języku. Tak czy inaczej, łatwo się w nim odnajdziemy. Nawet wtedy, gdy nie znamy języka angielskiego. Można też, rzecz jasna logować się za pomocą “panelu admina” przez naszą przeglądarkę. Tam ustawimy na przykład hasło do sieci Wi-Fi, czy wpiszemy PIN do karty SIM, niezbędny do jej aktywacji. Raczej nie ma co rozpisywać się na temat oprogramowania, gdyż serio, jest ono bardzo proste w użytkowaniu. Nie spodziewajcie się wybitnie zaawansowanych opcji, bowiem sprzęt ten po prostu ma dawać Wam Internet tam, gdzie nie ma dostępu do Wi-Fi. Ot, to wszystko. 

Czas pracy na baterii? TP-Link M7200 może osiągnąć około siedmiu godzin, jeśli z hotspotu będzie korzystać maksymalna ilość urządzeń. Kiedy do niego podpięty jest jeden użytkownik myślę, że bez problemu osiągniecie osiem godzin. Zasięg? No cóż, nie do końca można być zadowolonym, bowiem wystarczy odejść od niego na zaledwie dziesięć metrów, by zasięg spadł do dość marnych 30 %. Prędkość sieci trudno jest mi zmierzyć, gdyż wszystko zależy od tego, z jakiego operatora korzystacie. Tak czy inaczej w Rzeszowie sygnał był dobry, a porównywałem go z dwoma innymi urządzeniami. 

Podsumowanie
TP-Link M7200 to dobry, bezprzewodowy hotspot LTE. Nie wyróżnia się szczególnie na tle konkurencji, ale pomimo upływu czasu od premiery, nadal sprawdza się dobrze w przypadku udostępniania Internetu. Cena? Okolice 230 zł. Według mnie jest akceptowalna jak na to, co oferuje nam testowane urządzenie.
Zalety
Łatwa obsługa oprogramowania
Odpowiednia wydajność do pracy
Wydajna bateria
Kompaktowy rozmiar urządzenia
Wady
Krótki przewód do ładowania
8
Wynik
Kategoria artykułu
Biznes · Nowe technologie
Daniel Laskowski

Jestem pomysłodawcą magazynu, który właśnie przeglądasz. Miałem okazję pisać treści dla wielu portali internetowych, a także gazet. Interesuję się nowymi technologiami, motoryzacją (przede wszystkim samochodami, chociaż coraz mocniej patrzę w kierunku motocykli typu bobber) oraz muzyką. Nie skupiam się jednak na jednym gatunku. Słucham zarówno jazzu, jak i muzyki elektronicznej. Na łamach MenWorld.pl zajmuję się zarówno tworzeniem treści, jak i zarządzaniem całym portalem.

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.