Stylistyka i wyposażenie? Me gusta!
Niektórzy twierdzą, że Volkswagen T-Roc jest kobiecy, że to taka modna torba na zakupy. Bzdura. Owszem, ma cechy auta dla kobiety, tak samo jak Porsche 911 czy też Lamborghini Huracan – kobieta będzie wyglądała w tych autach zjawiskowo. Będąc jednak poważnym, wszystko zależy od konfiguracji oraz tego, na jaką wersję, lakier, napęd i dodatki się zdecydujemy. W moim przypadku biały kolor lakieru, czarny dach oraz 19-calowe felgi były rozwiązaniem mocno uniwersalnym, ale możemy wybrać „męski” kolor grafitowy lub brązowy, jak również „damski” lakier w kolorze białej perły z czerwonym dachem. Co kto lubi. Możliwości konfiguracji i personalizacji jest mnóstwo.
Pod względem wyglądu, T-Roc zwraca na siebie uwagę. Jest muskularny, ma sporo przetłoczeń nad nadkolami, na masce, z przodu i z tyłu mamy zdecydowane linie, szerokie przednie światła połączone z grillem nadają całości dynamizmu i odrobiny drapieżności, zaś światła LED do jazdy dziennej ze zintegrowanymi kierunkowskazami nie pozwolą pomylić go z żadnym innym autem. Tył również jest wyrazisty, zaś mnóstwo dodatków w postaci srebrnych wstawek, listew czy akcentów z tworzywa sztucznego nadają całości terenowego charakteru. Oczywiście T-Roc i teren to dwa różne światy, szczególnie z 19-calowymi felgami i napędem na przednią oś, ale nieco wyższe zawieszenie pozwoli śmielej atakować krawężniki… pod warunkiem, że wybierzemy 17- lub maksymalnie 18-calowe felgi. Testowe 19-tki to moim zdaniem nieporozumienie, które mocno psuje charakter auta.
Wnętrze jest typowo „volkswagenowskie”, ale w topowej odmianie, z kilkoma dodatkami może być bardzo ciekawie. Na drzwiach, wokół panelu z zegarami oraz przed pasażerem jest błyszcząca wstawka, którą możemy zamówić np. w kolorze czerwonym lub niebieskim. Ponadto w testowej wersji poszycie foteli miało kilka różnych faktur i wzorów – wyglądało to świetnie i odbiegało od typowych wnętrz innych modeli tej marki. Oczywiście, pomijając wszechobecne twarde plastiki, trudno doczepić się do jakości spasowania, zaś ergonomia i wygoda korzystania ze wszystkich funkcji, jak przystało na Volkswagena, była na bardzo wysokim poziomie.
Do wyposażenia również nie można się przyczepić. Już w najtańszej odmianie „T-Roc” znajdziemy światła do jazdy dziennej LED oraz tylne lampy wykonane w tej technologii, asystenta podjazdu, system Lane Assist, system wykrywający pieszych, system Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście, centralny zamek, czujnik deszczu oraz zmierzchu, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne, automatycznie przyciemniane lusterko wsteczne, radio z 6 głośnikami, system Start-Stop z odzyskiwaniem energii przy hamowaniu, Bluetooth z USB oraz manualną klimatyzację. W wersji Premium zostaje niewiele do dokupienia, bowiem w standardzie mamy nawet Active Info Display (wirtualny kokpit), automatyczną dwustrefową klimatyzację czy też system automatycznego wzywania pomocy w razie wypadku. Do wyposażenia naprawdę trudno się doczepić.